Cele i drzwi
Moderatorzy: admin, marcelus, filip
- Transformator2012
- Posty: 621
- Rejestracja: sob lip 21, 2012 4:47 pm
Cele i drzwi
IV tom "Transerfingu Rzeczywistości" w zawartym w nim Słowniku pojęć tak wyjaśnia to zagadnienie:
Cele i drzwi
Każdy człowiek ma swoją unikalną drogę, na której osiągnie autentyczne szczęście w życiu. Wahadła narzucają człowiekowi obce mu cele, które wabią swą prestiżowością i niedostępnością. Goniąc za fałszywymi celami, nic nie osiągniesz, albo osiągnąwszy, zrozumiesz, że nie tego potrzebowałeś.
Twój cel zmieni życie w święto. Osiągnięcie Twojego celu pociągnie za sobą spełnienie wszystkich pozostałych pragnień, przy czym efekty przewyższą wszelkie oczekiwania. Twoje drzwi są drogą, która doprowadzi Cię do celu.
Jeżeli zmierzasz do Twojego celu, wchodząc przez Twoje drzwi, to nikt i nic nie będzie w stanie Ci przeszkodzić, ponieważ klucz Twojej duszy idealnie pasuje do zamka Twojej drogi. Tego, co Twoje, nikt Ci nie odbierze. Nie będziesz miał problemów z osiągnięciem swego celu. Problem polega na tym, by znaleźć swój cel i swoje drzwi, Transerfing nauczy Cię, jak to robić.
Natomiast w II tomie cały rodział IV jest własnie poświęcony temu tematowi, a tak brzmi przedmowa w tym rodziale:
Dla każdego człowieka istnieje ścieżka, na której osiągnie on prawdziwe szczęście. Lecz jak ją znaleźć? Dowiesz się, jak to się robi. A jak osiągnąć zamierzony cel, skoro przecież pragnienia nie zawsze odpowiadają możliwościom? Przekonasz się, że Twoje możliwości są ograniczone tylko przez Twój zamiar. Zrywając okowy stereotypów, otwierasz drzwi, które wcześniej wydawały się nieprzystępne.
Można by się tutaj pokusić o spróbowanie wyjaśnienia czym tak naprawdę jest dla każdego z nas własny cel życia i drzwi dzięki którym możemy ten cel osiągnąć.
Czy celem życia powinno być bogactwo? A może świetna praca? Czy powodzenie wśród ludzi?
Czasami może wartałoby wyjść poza stereotypowe wyznaczniki celów?
Czym tak naprawdę powinien być ten cel życia?
W tomie VII Transerfingu odnośnie celu możemy przeczytać:
Cel życia polega na tym, żeby zarządzać rzeczywistością. Jeśli się przyjrzysz, to zauważysz, że każdy byt tylko to robi na miarę swoich możliwości. Nie bójcie się żyć. Życie to tylko kolejny sen - sen Boga, w którym Wy stanowicie Jego cząstkę. Nie bójcie się umierać - robiliście to już wiele razy. Czeka Was jeszcze wiele interesujących żyć - snów.
Nieważne, że nie pamiętacie poprzednich snów, najważniejsze to uczynić świadomym ten dzisiejszy. Każdy dzień przeżywacie niemal automatycznie: biegniecie do pracy albo do szkoły, gdzie wpadacie w kołowrót trosk i zdarzeń; zanurzacie się bez reszty w rozwiązywanie wszelkich możliwych problemów; wytrwale pokonujecie przeszkody. W sumie okazuje się, że brniecie pod wiatr z opuszczoną głową, nie dostrzegając niczego dookoła. Nie macie czasu, by się zatrzymać i rozejrzeć: gdzie jesteście i co się dzieje? Znajdujecie się we władzy przechwytującego Was marzenia sennego.
Aby strząsnąć z siebie tę hipnozę, trzeba zatrzymać świat - na moment wyjść z gry, zejść ze sceny na widownię. A teraz przebudźcie się i rozejrzyjcie dookoła: każdy z Was jest odrębną, samodzielną osobą, a otaczająca Was rzeczywistość to sen. Co możecie zrobić? Znów zapaść w drzemkę i bezwolnie płynąć po marzeniu sennym jak drzazga w potoku. Lecz o wiele ciekawsze będzie, jeśli uświadomicie sobie, że rzeczywistość nie istnieje niezależnie, a w wielu kwestiach określana jest przez bieg Waszych myśli.
Weźcie pod kontrolę dwie rzeczy: swój stosunek do rzeczywistości i swój zamiar. Zróbcie to, a zrozumiecie, że stoicie przed zwierciadłem. Do tej pory usiłowaliście uchwycić nieuchwytne odbicie, nie mając pojęcia o tym, gdzie znajduje się obraz. Teraz zarządzacie obrazem, a odbicie, czyli rzeczywistość podporządkowujecie swojej woli. Uwolniliście się od najprzemyślniejszej iluzji - iluzji zwierciadlanego odbicia. Wyszliście ze zwierciadła.
No dobrze ale co to takiego jest to zarządzanie rzeczywistością?
Czy oznacza to, że wszystko ma się dziać tak jak chcemy? W każdej sekundzie naszego życia wszystko ma się poddawać naszej woli? A czy ktokolwiek kiedykolwiek coś takiego tu na tym świecie osiągnął? Ja przynajmiej nie znam takowego przykładu...
A może to nasze ego wymyśla sobie osiągnięcie czegoś co raczej w tej fizycznej rzeczywistości nie jest możliwe do osiagnięcia?
Od Zelanda dowiadujemy się, że:
Jedynym celem ego jest potwierdzenie własnej ważności. Jeśli ego nie uzyskuje tego potwierdzenia, obraża się, i człowiek odczuwa dyskomfort duchowy, którego stara się pozbyć. Jak to zrobić? Jeśli wraz ze zwiększeniem ważności rzecz nie ulega poprawie, to pozostają tylko dwa sposoby: albo poluzować lejce, by ego pobiegło samopas albo całkiem je zdławić. Ci, którzy wybrali pierwszy sposób, stają się egoistami, a ci, którzy wybrali drugi sposób, altruistami. Nierzadko, w celu pozbycia się dyskomfortu związanego z przebywaniem sam na sam ze sobą, ego decyduje się na rozpaczliwy krok - zaczyna odrzucać samo siebie. Ego ogłasza, że nie należy kochać siebie, tylko innych. Człowiek odwraca się od swej duszy i kieruje się ku ludziom, by poświęcić swoje życie komukolwiek lub czemukolwiek, byleby uzyskać oparcie. Dzieje się również odwrotnie: ego zaczyna być agresywne i wówczas pojawiają się przestępcy, szuje, cynicy. W ten sposób zarówno gorliwie duchowe, jak i upadłe osoby są wytworem ego, jedynie ich biegunowość jest odmienna.
Nie słuchajcie tych, którzy nawołują Was do poświęcenia swego życia na służenie jakiejś idei, albo jakiejś wspólnocie. Zmuszają Was oni do zdrady samego siebie - odwrócenia się od swej duszy i przestrzegania zasady wahadła: „Postępuj tak jak ja, siedź w matrycy, bądź trybikiem".
Zwróćcie się ku sobie, przyjmijcie siebie takimi, jakimi jesteście, pozwólcie sobie być sobą, sięgnijcie po swe prawo bycia tymi, którzy mają rację. Jeśli każdy będzie tak postępował... Zresztą to już utopia, nie ma sensu tracić czasu na puste rozważania. Żyjcie tak, by sprawiało Wam to zadowolenie, nie oddawajcie swego życia wahadłom. Jest to jeszcze jedna iluzja, której trzeba się pozbyć. Róbcie na odwrót: wykorzystujcie wahadła do osiągania własnych celów.
To może celem życia jednak jest, aby być sobą a nie udawać kogoś innego?
A co jak by zapoznwać się ciąglę z jakąmś ciekawą wiedzą ezoteryczną, która ma nam pomóc w osiąganiu naszych celów?
NADZORCA:
Jak już powiedziałem, rezultaty osiągają ci, którzy działają, mają zamiar skierowany na osiągnięcie celu, a nie na studiowanie praktyk ezoterycznych. Można całe życie spędzić na nauce, ale jaki to ma sens? Jeśli nie masz pojęcia o Transerfingu, ale wektor zamiaru masz wyraźnie zorientowany na cel, to go osiągniesz. Wszystko jest bardzo proste: zarządzanie rzeczywistością to kierowanie wektorem zamiaru i stosunkiem do rzeczywistości.
Wektor zamiaru miłośnika ezoteryki utrwalił się, utkwił w studiowaniu metod osiągnięcia celu. Milioner, w odróżnieniu od owego wielbiciela, przeczytał kilka książek, wyciągnął wnioski i przeorientował swój wektor właśnie na proces osiągania celu - zaczął działać. Oto cała różnica pomiędzy nimi. Kiedy tylko miłośnik ezoteryki przestanie kopać w książkach i przystąpi do rzeczywistych działań, również zostanie milionerem. A póki co jest on zdolny tylko do mówienia właściwych słów. I okazuje się, że jest mądry, ale biedny.
Czyli cel osiągniemy jedynie kiedy "przebieramy nogami do niego" a nie gdy coiągle czytamy w jaki sposób możemy go osiągnąć. I o tym mówi nam dialog Duszy z Nadzorcą:
UMYSŁ:
Wychodzi na to, że aby osiągnąć swój cel albo na przykład wzbogacić się, wcale nie trzeba studiować Transerfingu? Jeśli, jak to wyraził jeden ze śniących, „Pieniądz lgnie do pieniądza", to znaczy, że nie jest potrzebna żadna wiedza? Pieniądze lgną do pieniędzy, bogaty się bogaci, a biedny robi się coraz biedniejszy i niczego nie da się zmienić?
NADZORCA:
Znajomość zasad sterowania rzeczywistością nikomu nie zaszkodzi. Przeciwnie, z pomocą Transerfingu cel zostanie osiągnięty o wiele szybciej i efektywniej. Po co więc odżegnywać się od takiej wiedzy?
A co zrobić, jeśli biedni stają się coraz biedniejsi, a bogaci się bogacą, w rezultacie ich mentalności czyli sposobu myślenia, z którym spoglądają w zwierciadło świata? Nie ma żadnego prawa przyciągania pieniędzy. Jeśli w myślach budowany jest szablon, że nie starcza pieniędzy, to tak właśnie będzie w rzeczywistości. I odwrotnie, jeśli pieniądze są, to zawsze będą w odpowiedniej ilości. Skąd się one wezmą - nieważne, znajdą się sposoby. Najważniejszy jest obraz znajdujący się w głowie, ponieważ odbije się on w rzeczywistości. (...)
Wracając do stwierdzenia, że celem życia jest zarządzanie rzeczywistością ale o jaką rzeczywistość tu chodzi? Bo jeśli o tą tu fizyczną, to jak wyżej napisałem, nie znam przykładu potwierdzającego to. Przecież w ramach zarządzania rzeczywistością jest również zarządzanie innymi ludźmi, a to przecież nie jest możliwe, bowiem każdy ma wolność której ni jak nie powinno się ograniczać.
Cóż, takie stwierdzenie odnośnie zarządzania rzeczywistością w kontekście celu życia raczej nie jest możliwe z punktu widzenia fizycznego świata. A co z metafizyczną rzeczywistością? Z innymi wymiarami? Czy tam już się da w pełni zarządzać rzeczywistością?
Cele i drzwi
Każdy człowiek ma swoją unikalną drogę, na której osiągnie autentyczne szczęście w życiu. Wahadła narzucają człowiekowi obce mu cele, które wabią swą prestiżowością i niedostępnością. Goniąc za fałszywymi celami, nic nie osiągniesz, albo osiągnąwszy, zrozumiesz, że nie tego potrzebowałeś.
Twój cel zmieni życie w święto. Osiągnięcie Twojego celu pociągnie za sobą spełnienie wszystkich pozostałych pragnień, przy czym efekty przewyższą wszelkie oczekiwania. Twoje drzwi są drogą, która doprowadzi Cię do celu.
Jeżeli zmierzasz do Twojego celu, wchodząc przez Twoje drzwi, to nikt i nic nie będzie w stanie Ci przeszkodzić, ponieważ klucz Twojej duszy idealnie pasuje do zamka Twojej drogi. Tego, co Twoje, nikt Ci nie odbierze. Nie będziesz miał problemów z osiągnięciem swego celu. Problem polega na tym, by znaleźć swój cel i swoje drzwi, Transerfing nauczy Cię, jak to robić.
Natomiast w II tomie cały rodział IV jest własnie poświęcony temu tematowi, a tak brzmi przedmowa w tym rodziale:
Dla każdego człowieka istnieje ścieżka, na której osiągnie on prawdziwe szczęście. Lecz jak ją znaleźć? Dowiesz się, jak to się robi. A jak osiągnąć zamierzony cel, skoro przecież pragnienia nie zawsze odpowiadają możliwościom? Przekonasz się, że Twoje możliwości są ograniczone tylko przez Twój zamiar. Zrywając okowy stereotypów, otwierasz drzwi, które wcześniej wydawały się nieprzystępne.
Można by się tutaj pokusić o spróbowanie wyjaśnienia czym tak naprawdę jest dla każdego z nas własny cel życia i drzwi dzięki którym możemy ten cel osiągnąć.
Czy celem życia powinno być bogactwo? A może świetna praca? Czy powodzenie wśród ludzi?
Czasami może wartałoby wyjść poza stereotypowe wyznaczniki celów?
Czym tak naprawdę powinien być ten cel życia?
W tomie VII Transerfingu odnośnie celu możemy przeczytać:
Cel życia polega na tym, żeby zarządzać rzeczywistością. Jeśli się przyjrzysz, to zauważysz, że każdy byt tylko to robi na miarę swoich możliwości. Nie bójcie się żyć. Życie to tylko kolejny sen - sen Boga, w którym Wy stanowicie Jego cząstkę. Nie bójcie się umierać - robiliście to już wiele razy. Czeka Was jeszcze wiele interesujących żyć - snów.
Nieważne, że nie pamiętacie poprzednich snów, najważniejsze to uczynić świadomym ten dzisiejszy. Każdy dzień przeżywacie niemal automatycznie: biegniecie do pracy albo do szkoły, gdzie wpadacie w kołowrót trosk i zdarzeń; zanurzacie się bez reszty w rozwiązywanie wszelkich możliwych problemów; wytrwale pokonujecie przeszkody. W sumie okazuje się, że brniecie pod wiatr z opuszczoną głową, nie dostrzegając niczego dookoła. Nie macie czasu, by się zatrzymać i rozejrzeć: gdzie jesteście i co się dzieje? Znajdujecie się we władzy przechwytującego Was marzenia sennego.
Aby strząsnąć z siebie tę hipnozę, trzeba zatrzymać świat - na moment wyjść z gry, zejść ze sceny na widownię. A teraz przebudźcie się i rozejrzyjcie dookoła: każdy z Was jest odrębną, samodzielną osobą, a otaczająca Was rzeczywistość to sen. Co możecie zrobić? Znów zapaść w drzemkę i bezwolnie płynąć po marzeniu sennym jak drzazga w potoku. Lecz o wiele ciekawsze będzie, jeśli uświadomicie sobie, że rzeczywistość nie istnieje niezależnie, a w wielu kwestiach określana jest przez bieg Waszych myśli.
Weźcie pod kontrolę dwie rzeczy: swój stosunek do rzeczywistości i swój zamiar. Zróbcie to, a zrozumiecie, że stoicie przed zwierciadłem. Do tej pory usiłowaliście uchwycić nieuchwytne odbicie, nie mając pojęcia o tym, gdzie znajduje się obraz. Teraz zarządzacie obrazem, a odbicie, czyli rzeczywistość podporządkowujecie swojej woli. Uwolniliście się od najprzemyślniejszej iluzji - iluzji zwierciadlanego odbicia. Wyszliście ze zwierciadła.
No dobrze ale co to takiego jest to zarządzanie rzeczywistością?
Czy oznacza to, że wszystko ma się dziać tak jak chcemy? W każdej sekundzie naszego życia wszystko ma się poddawać naszej woli? A czy ktokolwiek kiedykolwiek coś takiego tu na tym świecie osiągnął? Ja przynajmiej nie znam takowego przykładu...
A może to nasze ego wymyśla sobie osiągnięcie czegoś co raczej w tej fizycznej rzeczywistości nie jest możliwe do osiagnięcia?
Od Zelanda dowiadujemy się, że:
Jedynym celem ego jest potwierdzenie własnej ważności. Jeśli ego nie uzyskuje tego potwierdzenia, obraża się, i człowiek odczuwa dyskomfort duchowy, którego stara się pozbyć. Jak to zrobić? Jeśli wraz ze zwiększeniem ważności rzecz nie ulega poprawie, to pozostają tylko dwa sposoby: albo poluzować lejce, by ego pobiegło samopas albo całkiem je zdławić. Ci, którzy wybrali pierwszy sposób, stają się egoistami, a ci, którzy wybrali drugi sposób, altruistami. Nierzadko, w celu pozbycia się dyskomfortu związanego z przebywaniem sam na sam ze sobą, ego decyduje się na rozpaczliwy krok - zaczyna odrzucać samo siebie. Ego ogłasza, że nie należy kochać siebie, tylko innych. Człowiek odwraca się od swej duszy i kieruje się ku ludziom, by poświęcić swoje życie komukolwiek lub czemukolwiek, byleby uzyskać oparcie. Dzieje się również odwrotnie: ego zaczyna być agresywne i wówczas pojawiają się przestępcy, szuje, cynicy. W ten sposób zarówno gorliwie duchowe, jak i upadłe osoby są wytworem ego, jedynie ich biegunowość jest odmienna.
Nie słuchajcie tych, którzy nawołują Was do poświęcenia swego życia na służenie jakiejś idei, albo jakiejś wspólnocie. Zmuszają Was oni do zdrady samego siebie - odwrócenia się od swej duszy i przestrzegania zasady wahadła: „Postępuj tak jak ja, siedź w matrycy, bądź trybikiem".
Zwróćcie się ku sobie, przyjmijcie siebie takimi, jakimi jesteście, pozwólcie sobie być sobą, sięgnijcie po swe prawo bycia tymi, którzy mają rację. Jeśli każdy będzie tak postępował... Zresztą to już utopia, nie ma sensu tracić czasu na puste rozważania. Żyjcie tak, by sprawiało Wam to zadowolenie, nie oddawajcie swego życia wahadłom. Jest to jeszcze jedna iluzja, której trzeba się pozbyć. Róbcie na odwrót: wykorzystujcie wahadła do osiągania własnych celów.
To może celem życia jednak jest, aby być sobą a nie udawać kogoś innego?
A co jak by zapoznwać się ciąglę z jakąmś ciekawą wiedzą ezoteryczną, która ma nam pomóc w osiąganiu naszych celów?
NADZORCA:
Jak już powiedziałem, rezultaty osiągają ci, którzy działają, mają zamiar skierowany na osiągnięcie celu, a nie na studiowanie praktyk ezoterycznych. Można całe życie spędzić na nauce, ale jaki to ma sens? Jeśli nie masz pojęcia o Transerfingu, ale wektor zamiaru masz wyraźnie zorientowany na cel, to go osiągniesz. Wszystko jest bardzo proste: zarządzanie rzeczywistością to kierowanie wektorem zamiaru i stosunkiem do rzeczywistości.
Wektor zamiaru miłośnika ezoteryki utrwalił się, utkwił w studiowaniu metod osiągnięcia celu. Milioner, w odróżnieniu od owego wielbiciela, przeczytał kilka książek, wyciągnął wnioski i przeorientował swój wektor właśnie na proces osiągania celu - zaczął działać. Oto cała różnica pomiędzy nimi. Kiedy tylko miłośnik ezoteryki przestanie kopać w książkach i przystąpi do rzeczywistych działań, również zostanie milionerem. A póki co jest on zdolny tylko do mówienia właściwych słów. I okazuje się, że jest mądry, ale biedny.
Czyli cel osiągniemy jedynie kiedy "przebieramy nogami do niego" a nie gdy coiągle czytamy w jaki sposób możemy go osiągnąć. I o tym mówi nam dialog Duszy z Nadzorcą:
UMYSŁ:
Wychodzi na to, że aby osiągnąć swój cel albo na przykład wzbogacić się, wcale nie trzeba studiować Transerfingu? Jeśli, jak to wyraził jeden ze śniących, „Pieniądz lgnie do pieniądza", to znaczy, że nie jest potrzebna żadna wiedza? Pieniądze lgną do pieniędzy, bogaty się bogaci, a biedny robi się coraz biedniejszy i niczego nie da się zmienić?
NADZORCA:
Znajomość zasad sterowania rzeczywistością nikomu nie zaszkodzi. Przeciwnie, z pomocą Transerfingu cel zostanie osiągnięty o wiele szybciej i efektywniej. Po co więc odżegnywać się od takiej wiedzy?
A co zrobić, jeśli biedni stają się coraz biedniejsi, a bogaci się bogacą, w rezultacie ich mentalności czyli sposobu myślenia, z którym spoglądają w zwierciadło świata? Nie ma żadnego prawa przyciągania pieniędzy. Jeśli w myślach budowany jest szablon, że nie starcza pieniędzy, to tak właśnie będzie w rzeczywistości. I odwrotnie, jeśli pieniądze są, to zawsze będą w odpowiedniej ilości. Skąd się one wezmą - nieważne, znajdą się sposoby. Najważniejszy jest obraz znajdujący się w głowie, ponieważ odbije się on w rzeczywistości. (...)
Wracając do stwierdzenia, że celem życia jest zarządzanie rzeczywistością ale o jaką rzeczywistość tu chodzi? Bo jeśli o tą tu fizyczną, to jak wyżej napisałem, nie znam przykładu potwierdzającego to. Przecież w ramach zarządzania rzeczywistością jest również zarządzanie innymi ludźmi, a to przecież nie jest możliwe, bowiem każdy ma wolność której ni jak nie powinno się ograniczać.
Cóż, takie stwierdzenie odnośnie zarządzania rzeczywistością w kontekście celu życia raczej nie jest możliwe z punktu widzenia fizycznego świata. A co z metafizyczną rzeczywistością? Z innymi wymiarami? Czy tam już się da w pełni zarządzać rzeczywistością?
WOLNOŚĆ WE WSZYSTKIM, TERAZ!
Re: Cele i drzwi
Cieszę się, że jest ktoś kto pisze mimo ogólnej ciszy na forum. Bardzo przydatne są Twoje wpisy,szczególnie jeden motyw, który przewija się w kilku tomach, zbierasz to razem i ułatwiasz zrozumieć. Wielu na pewno z tego korzysta, tylko dlaczego tak mało piszą?
Re: Cele i drzwi
Wydaje mi się , że w cytacie z Zelanda:
"Jeśli wraz ze zwiększeniem ważności rzecz nie ulega poprawie, to pozostają tylko dwa sposoby: albo poluzować lejce, by ego pobiegło samopas albo całkiem je zdławić". - powinno być "ze zmniejszeniem".Już czytając książkę zdziwiłam się, czy to nie błąd, albo ja czegoś nie rozumiem..Możecie mi to wytłumaczyć?
"Jeśli wraz ze zwiększeniem ważności rzecz nie ulega poprawie, to pozostają tylko dwa sposoby: albo poluzować lejce, by ego pobiegło samopas albo całkiem je zdławić". - powinno być "ze zmniejszeniem".Już czytając książkę zdziwiłam się, czy to nie błąd, albo ja czegoś nie rozumiem..Możecie mi to wytłumaczyć?
- Transformator2012
- Posty: 621
- Rejestracja: sob lip 21, 2012 4:47 pm
Re: Cele i drzwi
Wszystko jest OK co pisze Zeland. Poluzować lejce - czyli ograniczyć nadmierny potencjał wraz z powierzeniem osiągnięcia celu za pomocą "mojego świata", który najlepiej wie jak go osiągnąć. Natomiast zdławić - totalnie uodpornić się na zaczepki ego, które lubi się wyjątkowo skutecznie wtrącać do wszystkiego co robimy.MLescape pisze:Wydaje mi się , że w cytacie z Zelanda:
"Jeśli wraz ze zwiększeniem ważności rzecz nie ulega poprawie, to pozostają tylko dwa sposoby: albo poluzować lejce, by ego pobiegło samopas albo całkiem je zdławić". - powinno być "ze zmniejszeniem".Już czytając książkę zdziwiłam się, czy to nie błąd, albo ja czegoś nie rozumiem..Możecie mi to wytłumaczyć?
Przyznam, że nie jest to łatwe zadanie - wizualizacja celu, bowiem ważność od razu się pojawia, a umysł lubi zaszczepić zwatpienie bowiem wg. niego jak mam widzieć siebie jako kogoś, kto osiągnął już cel, skoro tu w fizyczności go nadal nie ma. Ale przecież skoro wie się, że świat to Dualne Zwierciadło i w dodatku cele ralizują się z opóźnieniem, to jednak mając świadomość tego procesu można to osiągnąć. Polecam ostatnie dwa tomy Transerfingu wraz z zawartymi tam wypowiedziami osób, które praktykowały już te zagadnienia, i my łatwiej możemy pójść w ich ślady wiedząc jak to inni osiągneli.
WOLNOŚĆ WE WSZYSTKIM, TERAZ!
Re: Cele i drzwi
Cel. Najpierw okazuje się, ze przy wyborze celu nieważne jest że w tej chwili jest on odległy jak lata świetlne, że umysł się buntuje, jeżeli to jest mój cel i w końcu osiągnę jedność duszy i umysłu, to się urzeczywistni. Mam nie myśleć jak, nie kombinować. Dobra. Potem wizualizacja celu. A jeszcze lepiej procesu dążenia do celu, najlepiej w poszczególnych etapach. To jak ja mam wizualizować proces i to w dodatku stopniowo, skoro nie musi mnie interesować w jaki sposób cel się urzeczywistni.
Ta kwestia może nie dotyka mnie aż tak bezpośrednio,ale dawno zwróciłam uwagę na tę sprzeczność.
I ciągle nie rozumiem co to znaczy DZIAŁAĆ zgodnie z zamiarem zewnętrznym. Bo dobrze płatna praca, podwyższanie kwalifikacji,zarabianie, ogólnie nauka i praca, ćwiczenia fizyczne itd to zamiar wewnętrzny i każdy kto naprawdę chce coś osiągnąć wie że coś trzeba robić i z transerfingiem nie ma to nic wspólnego. Jak wygląda DZIAŁANIE zgodnie z zamiarem zewnętrznym?
Ta kwestia może nie dotyka mnie aż tak bezpośrednio,ale dawno zwróciłam uwagę na tę sprzeczność.
I ciągle nie rozumiem co to znaczy DZIAŁAĆ zgodnie z zamiarem zewnętrznym. Bo dobrze płatna praca, podwyższanie kwalifikacji,zarabianie, ogólnie nauka i praca, ćwiczenia fizyczne itd to zamiar wewnętrzny i każdy kto naprawdę chce coś osiągnąć wie że coś trzeba robić i z transerfingiem nie ma to nic wspólnego. Jak wygląda DZIAŁANIE zgodnie z zamiarem zewnętrznym?
- Transformator2012
- Posty: 621
- Rejestracja: sob lip 21, 2012 4:47 pm
Re: Cele i drzwi
Zamiar Zewnętrzny jest praktycznie czymś naistotniejszym w praktykowaniu Transerfingu, zważywszy że to własnie za jego przyczyną możemy materializować nasze "potrzeby" w tej otaczającej nas rzeczywistości.basia196 pisze:Cel. Najpierw okazuje się, ze przy wyborze celu nieważne jest że w tej chwili jest on odległy jak lata świetlne, że umysł się buntuje, jeżeli to jest mój cel i w końcu osiągnę jedność duszy i umysłu, to się urzeczywistni. Mam nie myśleć jak, nie kombinować. Dobra. Potem wizualizacja celu. A jeszcze lepiej procesu dążenia do celu, najlepiej w poszczególnych etapach. To jak ja mam wizualizować proces i to w dodatku stopniowo, skoro nie musi mnie interesować w jaki sposób cel się urzeczywistni.
Ta kwestia może nie dotyka mnie aż tak bezpośrednio,ale dawno zwróciłam uwagę na tę sprzeczność.
I ciągle nie rozumiem co to znaczy DZIAŁAĆ zgodnie z zamiarem zewnętrznym. Bo dobrze płatna praca, podwyższanie kwalifikacji,zarabianie, ogólnie nauka i praca, ćwiczenia fizyczne itd to zamiar wewnętrzny i każdy kto naprawdę chce coś osiągnąć wie że coś trzeba robić i z transerfingiem nie ma to nic wspólnego. Jak wygląda DZIAŁANIE zgodnie z zamiarem zewnętrznym?
Zewnętrzny Zamiar w bardzo przystępny sposób jest wytłumaczony w II tomie "Transerfingu Rzeczywistości" zatytuowanym "Szelest porannych gwiazd". Tam mianowicie możemy się dowiedzieć:
Zamiar to połączenie pragnienia z działaniem. Zamiar zrobienia czegoś o własnych siłach to, jak już wszystkim wiadomo, wewnętrzny zamiar. Znacznie trudniej jest rozciągnąć działanie zamiaru na świat zewnętrzny. Jest to zamiar zewnętrzny. Z jego pomocą można kierować światem. Ściślej ujmując - wybierać model zachowania się otaczającego świata, określać scenariusz i dekoracje.
Pojęcie zewnętrznego zamiaru jest nierozerwalnie związane z modelem wariantów. Wszystkie manipulacje z czasem, przestrzenią i materią, które nie podlegają logicznemu wyjaśnieniu, przyjęło się zaliczać do magii lub do zjawisk paranormalnych. Właśnie te zjawiska demonstrują działanie zewnętrznego zamiaru - jest on nastawiony na wybór linii życia w przestrzeni wariantów.
Zamiar wewnętrzny nie jest w stanie zmienić rosnącej na ścieżce jabłoni w gruszę. Zewnętrzny zamiar też niczego nie zmienia - wybiera on w przestrzeni wariantów ścieżkę z gruszą zamiast z jabłonią i uskutecznia przejście. W ten sposób jabłoń zostaje zastąpiona gruszą. Z samą jabłonią nic się nie dzieje, po prostu dokonuje się zamiana: materialne urzeczywistnienie przenosi się w przestrzeni wariantów z jednej linii na drugą. Żadna siła nie jest w stanie dokonać w jakiś magiczny sposób rzeczywistej zmiany jednego przedmiotu w inny - na to nastawiony jest zamiar wewnętrzny, lecz jego możliwości są bardzo ograniczone.
Wszystko, co związane jest z zewnętrznym zamiarem, przyjęto zaliczać do mistycyzmu, magii lub, w najlepszym wypadku, niewytłumaczalnych zjawisk, o których świadectwa z powodzeniem odkładane są na zakurzone półki. Pospolity światopogląd zwyczajnie odtrąca takie rzeczy. To co irracjonalne zawsze wywołuje swoisty strach. Podobny strach i odrętwienie odczuwają ludzie obserwujący UFO. Niewytłumaczalne zjawisko jest tak dalekie od normalnej rzeczywistości, że nie chce się w nie wierzyć. I jednocześnie jest tak zuchwale rzeczywiste, że wywołuje zgrozę.
Zewnętrzny zamiar to ten przypadek, kiedy „Mahomet nie idzie do góry, lecz góra idzie do Mahometa". Myślałeś, że to zwykły dowcip? Działaniu zewnętrznego zamiaru niekoniecznie muszą towarzyszyć zjawiska paranormalne. W codziennym życiu wciąż spotykamy efekty działania zewnętrznego zamiaru. Szczególnie nasze obawy i najgorsze oczekiwania urzeczywistniają się właśnie przez zewnętrzny zamiar. Lecz ponieważ w danym wypadku działa on niezależnie od naszej woli, nie uświadamiamy sobie, w jaki sposób tak się dzieje. Kierowanie zewnętrznym zamiarem jest o wiele trudniejsze niż wewnętrznym.
Wyjaśniliśmy sobie, że natura energii myśli skierowanej na osiągnięcie celu przejawia się w trzech formach: pragnienie, zamiar wewnętrzny i zewnętrzny. Pragnienie to koncentracja uwagi na samym celu. Jak widzisz, pragnienie nie ma żadnej siły. Można ile dusza zapragnie myśleć o celu, pragnąć go, lecz to niczego nie zmieni. Wewnętrzny zamiar - to koncentracja uwagi na procesie dążenia do celu. To działa, lecz wymaga wiele wysiłku. Zewnętrzny zamiar to koncentracja uwagi na tym, jak cel urzeczywistnia się sam. Zewnętrzny zamiar po prostu pozwala celowi się urzeczywistnić. Zakładamy przy tym absolutne przekonanie, że wariant urzeczywistnienia celu już istnieje i pozostaje tylko go wybrać. Za pomocą wewnętrznego zamiaru osiąga się cel, a za pomocą zewnętrznego - wybiera się go.
Wewnętrzny zamiar dąży do celu bezpośrednio, przebojem. Zewnętrzny zamiar skierowany jest na proces samoczynnego urzeczywistnienia celu. Zamiar zewnętrzny nie śpieszy się z osiąganiem celu - cel i tak jest już w garści. Fakt, że cel będzie osiągnięty, w ogóle nie ulega wątpliwości czy dyskusji. Zewnętrzny zamiar nieubłaganie, z zimną krwią, beznamiętnie i nieuchronnie przesuwa cel ku urzeczywistnieniu.
By odróżnić, gdzie działa Twój wewnętrzny zamiar, a gdzie zewnętrzny, wykorzystuj na przykład takie dwustronne zestawienia: usiłujesz uzyskać coś od tego świata - on sam daje Ci to, co chcesz; walczysz o miejsce pod słońcem - świat otwiera przed Tobą swoje objęcia; wdzierasz się przez zamknięte drzwi - drzwi same się przed Tobą otwierają na oścież; próbujesz przebić się przez ścianę - ściana rozstępuje się przed Tobą; starasz się wywołać w swoim życiu jakieś zdarzenia - one same nadchodzą. Wewnętrznym zamiarem próbujesz przemieścić swoje urzeczywistnienie w stosunku do przestrzeni wariantów, a zewnętrzny zamiar przemieszcza samą przestrzeń wariantów tak, że Twoje urzeczywistnienie znajduje się tam, gdzie trzeba. Rozumiesz, w czym tkwi różnica? Rezultat jest ten sam, lecz drogi do jego osiągnięcia zupełnie różne.
Jeśli Twoje działania można opisać przy pomocy drugiej części tych zestawień, to znaczy, że pochwyciłeś zewnętrzny zamiar. Kiedy walczysz, to starasz się przepchnąć swoje urzeczywistnienie w przestrzeni wariantów, a kiedy wybierasz - przestrzeń sama idzie ku Tobie. Oczywiście, przestrzeń wariantów nie zacznie przemieszczać się samoczynnie względem Twojego urzeczywistnienia. W tym celu powinieneś przedsięwziąć określone działania. Jednak działania te wykraczają poza ramy zwyczajowych i ogólnie przyjętych pojęć. Zewnętrzny zamiar jest kamieniem węgielnym Transerfingu. W nim kryje się klucz do Zagadki Nadzorcy, a mianowicie - dlaczego nie trzeba walczyć z tym światem, a po prostu wybierać w nim to, czego się pragnie.
Dla zewnętrznego zamiaru nie ma nic niemożliwego. Możesz latać także w rzeczywistości lub, powiedzmy, chodzić po wodzie, jeśli posiadasz zewnętrzny zamiar Chrystusa. Prawa fizyki nie zostają przy tym w żaden sposób naruszone. Chodzi o to, że prawa fizyki działają w jednym wydzielonym sektorze materialnego urzeczywistnienia. Działanie zewnętrznego zamiaru przejawia się w przemieszczaniu urzeczywistnienia po różnych sektorach przestrzeni wariantów. W ramach jednego urzeczywistnionego sektora nie da się latać. Musisz w tym celu przeciwdziałać ciążeniu Ziemi, a to działanie wewnętrznego zamiaru, które wymaga nakładów energii na pokonanie grawitacji. Swobodny lot, zarówno we śnie, jak i na jawie, to nie twój rzeczywisty ruch w przestrzeni materialnej, a zmiana względnego położenia Twojego urzeczywistnienia. Innymi słowy - ciało kolejno materializuje się w nowych punktach przestrzeni fizycznej.
Można jeszcze dodać, że to nie Ty sam przemierzasz przestrzeń, tylko ona przemieszcza się względem Ciebie stosownie do wyboru dokonanego przez twój zewnętrzny zamiar. Najprawdopodobniej brzmi to nie całkiem poprawnie, lecz nie będziemy zagłębiać się w teorię względności. Możemy tylko domyślać się, jak to faktycznie się dzieje.
By poczuć zewnętrzny zamiar, trzeba wyrwać się z okowów nawykowych wyobrażeń i odczuć. Umysł bytuje w wąskich ramach ogólnie przyjętego światopoglądu. Trudno wykroczyć poza te granice, ponieważ taki przełom można z kolei urzeczywistnić tylko przez zewnętrzny zamiar. Umysł nie odda tak łatwo swoich pozycji. Powstaje zamknięty krąg: ażeby zrozumieć zewnętrzny zamiar, potrzebny jest sam zamiar zewnętrzny. W tym cała trudność.
Wewnętrzny zamiar przekształca się w zewnętrzny, kiedy świadomość łączy się, zgadza się, zlewa się z podświadomością. Granica ta jest nieuchwytna. Jest to podobne do wrażenia swobodnego spadania lub uczucia, kiedy po raz pierwszy udało się pojechać na dwukołowym rowerze. Lecz najlepiej opisuje to wrażenie lotu we śnie, kiedy świadomie unosisz się w powietrze.
Świadomość jest zespolona i całkowicie zgodna z podświadomością w określonym wąskim segmencie. Z łatwością przychodzi Ci poruszanie palcami rąk, nieco trudniej nóg, jeszcze trudniej uszami, a poruszanie wewnętrznymi organami jest niemal niemożliwe. Zewnętrzny zamiar jest rozwinięty jeszcze słabiej. Doprowadzenie do zgody świadomości i podświadomości w zamiarze oderwania się od ziemi i ulecenia jest tak trudne, że uważa się to za niemożliwe.
A tak wyjaśniony jest ten Zewnętrzny Zamiar w VII tomie:
UMYSŁ:
Skąd się bierze ten zewnętrzny zamiar?
NADZORCA:
Istnieje on jako myślokształt - obraz, który powstaje w głowie człowieka. Jeśli umysł i dusza osiągają jedność, obraz przybiera wyraźny zarys i wówczas dualne zwierciadło natychmiast materializuje odpowiadający mu „prototyp wirtualny” z przestrzeni wariantów rzeczywistości. Jednakże jedność duszy i umysłu najczęściej osiągana jest w kwestii najgorszych obaw, przez co te urzeczywistniają się jakby na złość. W pozostałych zaś przypadkach albo dusza nie chce albo umysł nie wierzy i okazuje się, że myślokształt jest rozmyty, a mechanizm zewnętrznego zamiaru się nie uruchamia.
No to rodzi się Twoje pytanie - Jak wygląda DZIAŁANIE zgodnie z zamiarem zewnętrznym?
Niech odpowiedzią będą te słowa:
W przestrzeni wariantów istnieje porządek: warianty i zdarzenia, na podobieństwo rzeki, same układają się w najbardziej optymalne łańcuchy. To samo usiłuje zrobić człowiek, kiedy rozwiązuje jakiś problem. Jego umysł pracuje jak maszyna licząca, stara się przewidzieć wszystkie kroki i ułożyć swój plan działania. Umysłowi rzadko udaje się znaleźć optymalne rozwiązanie, ponieważ w zadaniu jest zbyt wiele niewiadomych, a do tego sytuacja zmienia się na bieżąco. Lecz on uparcie obstaje przy swoim scenariuszu, innymi słowy - wiosłuje pod prąd.
Trzeba myśleć, tylko inaczej. Zasada polega na tym, aby wszystko robić tak, jak jest najłatwiej, a potem poruszać się z nurtem wariantów. Co należy przez to rozumieć?
Po pierwsze, należy przesunąć środek ciężkości na poszukiwanie najprostszego rozwiązania. Zwróć uwagę: rozwiązując jakiekolwiek zadanie, nawet najbardziej podstawowe, skupiasz się na tym, jak znaleźć rozwiązanie, a nie na tym, żeby zrobić to jak najłatwiej. Teraz punktem wyjścia powinna być prostota. Jeśli od samego początku coś idzie z oporem, to świadczy to o tym, że dobijasz się do zamkniętych drzwi. Warto poszukać innej drogi. Na przykład, jeśli przy pierwszym kontakcie z osobą przeciwnej płci powstają jakieś spięcia, to możesz być pewien, że z wielką dozą prawdopodobieństwa z kolejnych kontaktów nic nie wyjdzie.
Po drugie, jeśli nadszedł czas na czyny, należy włączyć świadomość i zwracać baczną uwagę na drogowskazy. Odkryjesz mnóstwo takich podpowiedzi, jeśli będziesz mieć otwarte oczy i uszy, a nie czepiać się martwym uchwytem swego scenariusza. Jeśli ktoś coś Ci radzi - nie opędzaj się, tylko przyjmij to do wiadomości. Jeśli ktoś proponuje Ci pomoc albo przejawia inicjatywę - nie odmawiaj. Na drodze zawsze spotkasz przeszkody albo szeroko otwarte drzwi - poruszaj się po trajektorii najmniejszej linii oporu.
W ten sposób środek ciężkości przemieszcza się z kontroli nad scenariuszem na jego dynamiczną korektę. Spróbuj, a dosłownie poczujesz, jak popycha cię nurt wariantów. Oddając się temu nurtowi, dojdziesz do celu w najbardziej optymalny sposób.
Szczególną uwagę należy zwracać na stan komfortu duchowego. Dusza niezbyt często uświadamia sobie, czego chce, ale absolutnie dokładnie wie, czego nie chce i zawsze świetnie czuje zbliżające się nieprzyjemności. Jeśli musisz wykonać krok, lecz wewnątrz wszystko się temu sprzeciwia, to go nie wykonuj.
A istotne informacje na odpowiedź na to pytanie znajdziemy w VIII tomie:
CHEATER:
Jeśli się nie mylę, to Zeland używa terminu „przebierać nogami" na określenie tego, że zewnętrzny zamiar sam niesie nas do celu, a od nas wymagane jest tylko przebieranie nogami albo, innymi słowy, podejmowanie minimum niezbędnych działań. Szczerze mówiąc, nie bardzo to rozumiem.
Rozpatrzmy dwa banalne przykłady! Człowiek pragnie awansu w pracy. Posiada slajd docelowy, w którym siedzi w fotelu szefa i wszystkim zarządza. Jednak to tylko slajd i człowiek ów na razie jest tylko zwykłym wykonawcą. Co należy rozumieć w tej sytuacji pod pojęciem przebierania nogami w kierunku celu? Czy energiczną i pełną poświęcenia pracę? Nowe propozycje modernizatorskie? Intensywne samokształcenie i ćwiczenie charyzmy? Albo być może trzeba przebierać nogami w stronę gabinetu dyrektora, uścisnąć jego rękę i zgodzić się na nowe stanowisko pracy? Jak zrozumieć, co od człowieka jest wymagane? Gdzie znajduje się granica owego minimum, które wymagane jest do osiągnięcia celu?
Weźmy pod uwagę inną sytuację. Chłopak chce poznać dziewczynę (albo dziewczyna chłopaka) i ułożyć sobie życie osobiste. Bardzo banalny przykład, ale przecież takie zadanie stało albo stoi niemal przed każdym z nas. Młody człowiek ma docelowy slajd, w którym spaceruje z dziewczyną, troszczą się wzajemnie o siebie... Krótko mówiąc - miłość itd. Ale w tej sytuacji co jest przebieraniem nogami? Pójście na dyskotekę albo w inne miejsce, gdzie jest młodzież, i czekanie tam na szczęście? Albo może po prostu czekanie, aż sytuacja sama popchnie go ku jakiejś decyzji? Znów nie rozumiem! Gdzie znajduje się to minimum, które jest od człowieka wymagane? W którym miejscu zaczyna się nadmierna aktywność? Nie rozumiem! Może mi wyjaśnicie?
FOTI:
Nikt Ci tego nie powie. Trzeba słyszeć podpowiedzi własnej duszy, ów „szelest porannych gwiazd”. W ogóle wydaje mi się, że najpierw trzeba stać się wrażliwym na swoją podświadomość, a potem uprawiać Transerfing. Nie da się używać książek Zelanda jak instrukcji do pralki, ponieważ Transerfing to twórczość.
LOLIK:
Przebywaj tam, gdzie jest ci najwygodniej. Poszukuj nie „zewnętrznym” wzrokiem, a „wewnętrznym”.
LOST:
A jeśli największy komfort człowiek odczuwa we własnym domu i do tego jego dusza i umysł osiągnęły pełną jedność? Ma całe życie siedzieć sam w domu? Przecież tak jest wygodniej. Czy może jednak przebierać nogami, ale dokąd?
BAGIRA:
Proponuję wypróbowany sposób: siedzisz w domu - leżysz na kanapie - czytasz książki (niepotrzebne skreślić), dopóki to nicnierobienie nie znudzi Ci się, a wtedy wsłuchaj się w siebie: co chcesz zrobić, do czego Cię ręka swędzi (albo mózg, albo język)? Metoda długa, ale bardzo pewna i skuteczna. Jeśli nie ma pośpiechu, to zastosuj raz ten sposób i więcej Ci się nie zachce!
LOLIK:
Mnie się wydaje inaczej. We własnym domu odgra¬dzasz się od świata i nie postrzegasz go takim, jakim jest. Wyjdź na światło dzienne, spaceruj jak obserwator... Nie wierzę, że nie ma takich miejsc oprócz twojego domu... Przyzwyczaiłeś się do niego, a coś odstrasza Cię od zmian, poszukiwań... Strach przed nieznanym... Kto by pomyślał, że spotkam swego męża w górach... A zawsze miałam lęk wysokości i wówczas zdecydowałam się od niego uwolnić i to nie byle jak, tylko poszłam na trening z sekcją alpinizmu i climbingu.
ARNIKA:
Ja nawet nigdy nad tym nie rozmyślałam. To, czego potrzebuję, utrzymuję w „trybie tła”. I nagle (możliwe, że to działanie zewnętrznego zamiaru) zdarzenia zaczynają się rozwijać w sposób, który nie pozwala „nie przebierać nogami”. I jasne jest, co robić, jak robić, dokąd pójść, co wziąć, po co i dlaczego. Kolejność wszystkich działań układa się właśnie tak, jak należy.
BAGIRA:
Mój zewnętrzny zamiar, tak samo jak w wypadku Arniki, zmusza mnie do przebierania nogami. Etapami: wyznaczam cel (polega on na zmianie warstwy swojego życia - zmianie stylu życia na styl życia człowieka sukcesu ze wszystkimi tego atrybutami, na przykład leżę na plaży, a pieniądze się pomnażają...). I nagle zaczyna się taka wrzawa... Innymi słowy okoliczności zmuszają mnie do przebierania nogami. Ale mnie się to podoba. To jest super!
CHEATER:
Zawsze tak się dzieje! Zadaję pytanie, na które przychodzi sto odpowiedzi, z których jedna dotyczy tematu. Z tego co przeczytałem, IMHO nikt nie jest w stanie odpowiedzieć na pytanie. Padają ogólne i wyświechtane zdania w stylu: słuchaj intuicji, wykorzystaj wewnętrzny wzrok itd. W sumie mam nadzieję, że pojawi się zrozumiałe i konkretne wyjaśnienie wspomnianej kwestii
ARNIKA:
Nie zdaliśmy egzaminu. W sumie możesz mieć nadzieję.
RUS:
No jasne... I broszurkę ci wydrukujemy ze wskazówkami dużym drukiem, żeby Ci się łatwo czytało...
SZTURMAN:
Powiedz, co chcesz usłyszeć?
CHEATER:
Ok! Zgadzam się co do tego, że możliwe, iż koślawo i niewyczerpująco sformułowałem pytanie. Aby skierować sytuację na konstruktywne tory, rozpatrzmy sytuację, w której człowiek chce otrzymać stanowisko kierownika działu. Człowiek ten jest szeregowym pracownikiem, pracuje od niedawna, jest młody i nie codziennie się goli (oczywiście żartuję). Człowiek ów posiada docelowy slajd, w którym siedzi we właściwym fotelu, podnosi słuchawkę bardzo drogiego telefonu, wszystkich ustawia, motywuje, znowu ustawia, znowu motywuje i w końcu chwali wyróżniających się. Krótko mówiąc, slajd jest, i to nie byle jaki. Pytanie tylko, jak przebierać nogami? Energicznie pracować, proponować rozwiązania, z oddaniem patrzeć w oczy i harować na rzecz wahadła firmy, czy może jakoś inaczej? Przecież, sami pomyślcie, kiedy zostaną spełnione wszystkie podstawowe warunki: obniżona ważność, stworzony i przeglądany slajd docelowy - należy przebierać nogami, czyli wykonywać minimum działań, które są od nas wymagane. Ale jak zrozumieć, gdzie jest to minimum? Zabierać pracę do domu, intensywnie uczyć się i proponować nowe rozwiązania - to jest minimum, czy mamy tu już do czynienia z wewnętrznym zamiarem? Wyjaśnijcie mi to na podstawie wskazanego przykładu, oczywiście jeśli to nie jest za trudne.
GRACE:
Wydaje mi się, że teraz nie należy ryć ziemi kopytem, ale wszystko to będzie miało miejsce właśnie w tej firmie. IMHO, twoje minimum w tej chwili polega na tym, żeby przeglądać slajd i obserwować znaki. Przypadkowo rzucone słowa i inne. Zrozumiesz, kiedy trzeba będzie zacząć działać. Może pojawi się jakiś wybór, a nuż zadzwoni do ciebie kolega z klasy z jakąś propozycją, najważniejsze, żebyś od razu się od niej nie opędzał. Zmiany mogą nadejść ze strony, z której się tego nie spodziewasz i nawet mogą być takie, jakich nie oczekujesz.
CHEATER:
Nie wiem, możliwe że nie mam racji, ale zawsze dążyłem do prostych i zrozumiałych rozwiązań. Moim zdaniem każdy problem można w ten sposób rozwiązać, posiadając odpowiednią wiedzę. Znowu, moim zdaniem, postawiłem problem niezwykle prosty: jak zrozumieć, gdzie mam do czynienia z przebieraniem nogami, a gdzie z niepotrzebnymi działaniami, które są produktem wewnętrznego zamiaru? To wszystko. Wydaje mi się, że pytanie jest dokładne i niegłupie, a zatem można udzielić na nie podobnej odpowiedzi.
GRACE:
No tak, jak w dowcipie:
Gdzie jest łódka?
Odpłynęła na północny-zachód.
Nie wymądrzaj się, tylko pokaż palcem.
Nawet niepotrzebne z twojego punktu widzenia, kroki mogą okazać się bardzo ważne... Poza tym musisz uświadamiać sobie, po co ci to wszystko i co tobą kieruje (strach, ważność, niekontrolowane pragnienie itd.).
Odpowiedią na powyższe przemyślenia niech będzie odpowiedź Nadzorcy:
UMYSŁ:
W zasadzie wszystko jest jasne. Ale czy można jednak konkretnie odpowiedzieć na pytanie: „Jak zrozumieć, gdzie mam do czynienia z przebieraniem nogami, a gdzie z niepotrzebnymi działaniami, które są produktem wewnętrznego zamiaru”?
NADZORCA:
Po pierwsze, pod pojęciem „niepotrzebnych działań” należy rozumieć wszystko to, co sam uważasz za niepotrzebne. Jeśli nie jesteś całkowitym idiotą, to się zorientujesz. Konieczna jest tylko zmiana kierunku wektora zamiaru: śniący Cheater szuka odpowiedzi u innych, a musi jedynie zadać pytanie samemu sobie. Kiedy tylko przestajesz szukać odpowiedzi u „mądrych tego świata" i sięgasz po prawo Sprawcy, wszystko staje się jasne. Spróbuj, a sam się przekonasz.
Po drugie, jeśli już mam odpowiedzieć na zadane pytanie, to należy pomyśleć: czego oczekuje od Ciebie system, w którym pracujesz? Nad każdym systemem stoi wahadło - jako nadbudowa - i troszczy się przede wszystkim o trwałość swojego systemu, ponieważ nie może bez niego istnieć. Dlatego i Ty powinieneś swoje działania zorientować przede wszystkim na podtrzymanie trwałości.
Wahadła instalują swoich popleczników na kluczowych stanowiskach nie za wielkie zasługi, tylko za to, że są odpowiedni dla systemu. Naiwnie byłoby myśleć, że na szczeblach kariery, a szczególnie w hierarchii władzy ludzie zajmują miejsca stosownie do swych wybitnych zalet i osiągnięć. W pewnym stopniu jest tak, ale wybitne zalety i osiągnięcia nie są najważniejsze.
Najważniejsze kryterium polega nie na tym, na ile dobrze człowiek wykonuje swoją pracę, tylko na tym, na ile robi to właściwie z punktu widzenia systemu. Jeśli chcesz awansować na szczeblach kariery, powinieneś rozumieć różnicę pomiędzy „dobrze” i „właściwie". Wszystko to zależy od określonej grupy współpracowników. Wahadła też bywają różne.
W niewielkich grupach dobrze widziana jest kreatywność, samodzielność, entuzjazm i inicjatywa. Ale jeśli jest to aparat zarządzający albo duże przedsiębiorstwo, to działają tutaj całkiem inne prawa i całkiem inna etyka - etyka korporacyjna.
Etyka korporacyjna przewiduje twardy podział zadań, dyscyplinę i dyspozycyjność. Inicjatywa często bywa karana, samodzielność spotyka się z zaniepokojeniem, kreatywność nie odgrywa decydującej roli. W takim systemie należy działać nie „jak najlepiej", lecz „jak najwłaściwiej”.
Co zaś dotyczy „przebierania nogami”, to tutaj też wszystko jest jasne, jeśli utrzymuje się świadomość i porusza z nurtem wariantów. Kiedy stosujesz docelowy slajd, to w jakiejś chwili otworzą się drzwi - możliwości dalszego zmierzania do celu. Przebieranie nogami oznacza jedno: przejście przez te drzwi. Na przykład możesz otrzymać propozycję wykonania jakiegoś projektu, od którego będzie zależeć Twoja dalsza kariera. Skup się na tym projekcie i postaraj się wykonać go doskonale, wykorzystując do tego wizualizację procesu znaną z teorii Transerfingu. Co tutaj jest niejasne? Zgodnie z zasadami Transerfingu po prostu miej oczy i uszy otwarte, poruszaj się z nurtem wariantów, a wówczas sam zobaczysz, co trzeba robić. Proste.
I według mnie najważniejsze jest to, co Zeland zapowiedział w drugim tomie w którym dokładnie jest opisany Zewnętrzny Zamiar, że w każdym tomie Transerfingu Rzeczywistości będzie pokazywał działanie zarówno Wewnętrznego jak i Zewnętrznego Zamiaru, dlatego polecam częste powroty do treści wszystkich tomów Transerfingu Rzeczywistości - w końcu im więcej wiadomości w połączeniu z codzienną praktyką to w końcu uczyni Mistrza!
WOLNOŚĆ WE WSZYSTKIM, TERAZ!
Re: Cele i drzwi
Dzięki
Moje pytanie zadałam właśnie po przeczytaniu kolejny raz 2 tomu
"Jeśli Twoje działania można opisać przy pomocy drugiej części tych zestawień, to znaczy, że pochwyciłeś zewnętrzny zamiar. Kiedy walczysz, to starasz się przepchnąć swoje urzeczywistnienie w przestrzeni wariantów, a kiedy wybierasz - przestrzeń sama idzie ku Tobie. Oczywiście, przestrzeń wariantów nie zacznie przemieszczać się samoczynnie względem Twojego urzeczywistnienia. W tym celu powinieneś przedsięwziąć określone działania. Jednak działania te wykraczają poza ramy zwyczajowych i ogólnie przyjętych pojęć. "
Właśnie ten fragment jest u mnie problemem....nadal. Można powiedzieć, że utrudnia mi przejście dalej, mimo że pisałam jakby mnie to nie dotykało, a jednak. Cokolwiek bym potem przeczytała, to gdy wracam do tego fragmentu znów ogarnia mnie pomroczność. Czyżby to było tak proste, a ja szukam problemu?
Jeśli drzwi się przede mną otwierają, to znaczy że wybieram a nie walczę, ok, a to znaczy że pochwyciłam zewnętrzny zamiar, ok, przestrzeń wariantów sama idzie do mnie,ale..... nie tak od razu, bo muszę przedsięwziąć określone działania. Po to by te drzwi się przede mną otworzyły?
Moje pytanie zadałam właśnie po przeczytaniu kolejny raz 2 tomu
"Jeśli Twoje działania można opisać przy pomocy drugiej części tych zestawień, to znaczy, że pochwyciłeś zewnętrzny zamiar. Kiedy walczysz, to starasz się przepchnąć swoje urzeczywistnienie w przestrzeni wariantów, a kiedy wybierasz - przestrzeń sama idzie ku Tobie. Oczywiście, przestrzeń wariantów nie zacznie przemieszczać się samoczynnie względem Twojego urzeczywistnienia. W tym celu powinieneś przedsięwziąć określone działania. Jednak działania te wykraczają poza ramy zwyczajowych i ogólnie przyjętych pojęć. "
Właśnie ten fragment jest u mnie problemem....nadal. Można powiedzieć, że utrudnia mi przejście dalej, mimo że pisałam jakby mnie to nie dotykało, a jednak. Cokolwiek bym potem przeczytała, to gdy wracam do tego fragmentu znów ogarnia mnie pomroczność. Czyżby to było tak proste, a ja szukam problemu?
Jeśli drzwi się przede mną otwierają, to znaczy że wybieram a nie walczę, ok, a to znaczy że pochwyciłam zewnętrzny zamiar, ok, przestrzeń wariantów sama idzie do mnie,ale..... nie tak od razu, bo muszę przedsięwziąć określone działania. Po to by te drzwi się przede mną otworzyły?
- Transformator2012
- Posty: 621
- Rejestracja: sob lip 21, 2012 4:47 pm
Re: Cele i drzwi
Bo tu chodzi właśnie o to co mamy w tomie V Transerfingu Rzeczywistości - "Jabłka padają w niebo".basia196 pisze: Jeśli drzwi się przede mną otwierają, to znaczy że wybieram a nie walczę, ok, a to znaczy że pochwyciłam zewnętrzny zamiar, ok, przestrzeń wariantów sama idzie do mnie,ale..... nie tak od razu, bo muszę przedsięwziąć określone działania. Po to by te drzwi się przede mną otworzyły?
Opanuj rozdział "Zwierciadlany Świat" a w szczególności omówiony tam "Zamiar Sprawcy". Tu znajdziesz w pełni swoją odpowiedź.
Tak naprawdę to Transerfing jest dla upartych. Jak się zaprzesz i osiągniesz "coś" a Twój umysł przekona się, że jednak się da i jest to możliwe, wtedy następne "kreacje" będą się "materializować" coraz szybciej. Ale musi być ten "pierwszy raz"...
WOLNOŚĆ WE WSZYSTKIM, TERAZ!
Re: Cele i drzwi
Właśnie tak się dzieje. Minął dopiero rok jak zachwyciłam się transerfingiem i czuję, że steruję swoim życiem. Nie zdaję się na przypadek. Gdy idę do mojego celu to drzwi same się otwierają. Czasem mnie przeraża, że to takie proste.Transformator2012 pisze:Tak naprawdę to Transerfing jest dla upartych. Jak się zaprzesz i osiągniesz "coś" a Twój umysł przekona się, że jednak się da i jest to możliwe, wtedy następne "kreacje" będą się "materializować" coraz szybciej. Ale musi być ten "pierwszy raz"...