nadzorca
Moderatorzy: admin, marcelus, filip
- Prometeusz
- Posty: 1848
- Rejestracja: pt kwie 20, 2012 9:21 am
Re: nadzorca
Nie powinno się _______ otoczeniu. Czego nie powinno się?Gabryel pisze: Ale najbardziejsze jest to, że nie ma potrzeby, a nawet nie powinno się (chociaż "powinno" dziwnie tu brzmi) otoczeniu.
Rozumiem co masz na myśli. Wcześniej Dylla to określiła jako coś w stylu "robić swoje i nie oglądać się na innych". To w pewnym sensie jest złota zasada. Dojście do wprawy wymaga jednak umiejętności zarządzania własnym ego, bo ono jest silnie wplecione w siatkę psychologicznych relacji "ja-inni", na poziomie wewnętrznego zamiaru.Gabryel pisze:Ot, tak se surfujesz, bez publiczności.
Taki jest kres wszelkiego gejdżu: wola gejdżowania.
Re: nadzorca
[quote= Rozumiem co masz na myśli. Wcześniej Dylla to określiła jako coś w stylu "robić swoje i nie oglądać się na innych". To w pewnym sensie jest złota zasada. Dojście do wprawy wymaga jednak umiejętności zarządzania własnym ego, bo ono jest silnie wplecione w siatkę psychologicznych relacji "ja-inni", na poziomie wewnętrznego zamiaru.[/quote]
O właśnie to, to to! Ego, czyli to najmocniej ukorzenione zwierzę, które w nas siedzi i odzywa się, gdy tylko na chwilę przysnąć. To się wiąże z równie podstawową zasadą TR, czyli "pozwól sobie być sobą, a innym być innymi".
Ehh, coś mi się zdaje, że wewnętrzny zamiar, to bardziej nieokiełznany, niż wahadła. I jak dla mnie, to tu więcej potrzebne wsparcie Nadzorcy.
Ale najbardziejsze jest to, że nie ma potrzeby, a nawet nie powinno się (chociaż "powinno" dziwnie tu brzmi) ujawniać, okazywać tego otoczeniu. Ot, tak se surfujesz, bez publiczności.
P.S. Ja też tak tylko kiedyś podpatrywałem, co tu na forum, jest pisane, ale nieaktywnie. Może z czasem jak Anya, dołączą kolejni surferzy. Lub odezwą się kadrowicze.
G.
O właśnie to, to to! Ego, czyli to najmocniej ukorzenione zwierzę, które w nas siedzi i odzywa się, gdy tylko na chwilę przysnąć. To się wiąże z równie podstawową zasadą TR, czyli "pozwól sobie być sobą, a innym być innymi".
Ehh, coś mi się zdaje, że wewnętrzny zamiar, to bardziej nieokiełznany, niż wahadła. I jak dla mnie, to tu więcej potrzebne wsparcie Nadzorcy.
Ale najbardziejsze jest to, że nie ma potrzeby, a nawet nie powinno się (chociaż "powinno" dziwnie tu brzmi) ujawniać, okazywać tego otoczeniu. Ot, tak se surfujesz, bez publiczności.
P.S. Ja też tak tylko kiedyś podpatrywałem, co tu na forum, jest pisane, ale nieaktywnie. Może z czasem jak Anya, dołączą kolejni surferzy. Lub odezwą się kadrowicze.
G.
Re: nadzorca
Gabryelu, Prometeuszu - dzięki za odzew Tak, edukacja to fascynująca sprawa (i każdy się na niej zna, jak mówi K. Robinson, hehe). Zerknij Gabryelu na YT (link w moim poprzednim wpisie), to się pośmiejesz słuchając komentarzy z dystansem i humorem na temat tego systemu i to z ust Brytyjczyka (a do tej szkoły, o której wspomniałeś miałabym nawet nie całkiem daleko
A i u Zelanda jest sporo na temat edukowania, sorry warunkowania nas (jak psy Pawłowa mniej więcej) - oto cytat przypomniany przez Prometeusza rok temu w tym wątku:
"...Wciąż nas uczono: „Myśl głową! Zdajesz sobie sprawę z tego, co robisz?! Wytłumacz mi, co robisz! Ucz się, bo tylko przy pomocy umysłu można coś osiągnąć. Masz pustą głowę! Zaczniesz w końcu myśleć?". Wychowawcy i okoliczności ulepili z umysłu „żołnierza" gotowego w każdej chwili znaleźć wytłumaczenie, odpowiedzieć na zadane pytanie, ocenić sytuację, podjąć decyzję, sprawować kontrolę nad biegiem zdarzeń. Nauczono umysł działać sensownie z punktu widzenia zdrowego rozsądku. ... .....Tylko nie pomyśl, iż tak się zapędziłem, że gotów jestem odrzucić precz zdrowy rozsądek. Przeciwnie, zdrowy rozsądek stanowi minimalny zestaw nieodzownych zasad pozwalających właściwie poruszać się w otaczającym nas świecie tak, by przeżyć..."
Anya: tak, zestaw o niezbyt wielkim znaczeniu, choć może ścieżka rozsądku i umysłu przyniesie niektórym szczęście... Żeby jednak osiągnąć spokój, harmonię, pełne szczęście, to dobrze oduczyć się nawykowego reagowania na takie dictum (a pragnę zaznaczyć, że nakazy zewnętrzne uwewntrz ble ble uwenęntrz ble ble UWEWNĘtrzniają SIĘ [internalizują, mówiąc po ludzku] i potem słyszymy we własnej głowie niby cudze, ale już swoje osobiste docinki, przytyki i dowałki na swój kurde temat! "Ale ze mnie idiota" "Czy ja nigdy nie mogę zrobić niczego porządnego?" Itd. itp. Taka instytucja nazywa się wewnętrznym krytykiem, ale chyba mu daleko do Nadzorcy.
Zastanawiam się czy NADZORCĘ można przywoływać, myśleliście o tym? Wydaje mi się, że tak. Opiszę w nast. odcinku o metodzie, której się uczyłam, cdn.
A i u Zelanda jest sporo na temat edukowania, sorry warunkowania nas (jak psy Pawłowa mniej więcej) - oto cytat przypomniany przez Prometeusza rok temu w tym wątku:
"...Wciąż nas uczono: „Myśl głową! Zdajesz sobie sprawę z tego, co robisz?! Wytłumacz mi, co robisz! Ucz się, bo tylko przy pomocy umysłu można coś osiągnąć. Masz pustą głowę! Zaczniesz w końcu myśleć?". Wychowawcy i okoliczności ulepili z umysłu „żołnierza" gotowego w każdej chwili znaleźć wytłumaczenie, odpowiedzieć na zadane pytanie, ocenić sytuację, podjąć decyzję, sprawować kontrolę nad biegiem zdarzeń. Nauczono umysł działać sensownie z punktu widzenia zdrowego rozsądku. ... .....Tylko nie pomyśl, iż tak się zapędziłem, że gotów jestem odrzucić precz zdrowy rozsądek. Przeciwnie, zdrowy rozsądek stanowi minimalny zestaw nieodzownych zasad pozwalających właściwie poruszać się w otaczającym nas świecie tak, by przeżyć..."
Anya: tak, zestaw o niezbyt wielkim znaczeniu, choć może ścieżka rozsądku i umysłu przyniesie niektórym szczęście... Żeby jednak osiągnąć spokój, harmonię, pełne szczęście, to dobrze oduczyć się nawykowego reagowania na takie dictum (a pragnę zaznaczyć, że nakazy zewnętrzne uwewntrz ble ble uwenęntrz ble ble UWEWNĘtrzniają SIĘ [internalizują, mówiąc po ludzku] i potem słyszymy we własnej głowie niby cudze, ale już swoje osobiste docinki, przytyki i dowałki na swój kurde temat! "Ale ze mnie idiota" "Czy ja nigdy nie mogę zrobić niczego porządnego?" Itd. itp. Taka instytucja nazywa się wewnętrznym krytykiem, ale chyba mu daleko do Nadzorcy.
Zastanawiam się czy NADZORCĘ można przywoływać, myśleliście o tym? Wydaje mi się, że tak. Opiszę w nast. odcinku o metodzie, której się uczyłam, cdn.
- Prometeusz
- Posty: 1848
- Rejestracja: pt kwie 20, 2012 9:21 am
Re: nadzorca
Chętnie spotkam się ze swoim nadzorcą.Anya pisze: Opiszę w nast. odcinku o metodzie, której się uczyłam, cdn.
Widzę tu dla transerfera rolę magika - swego rodzaju mentalisty. Aby sztuczka wyszła istota działań musi pozostać w ukryciu.Gabryel pisze:Ale najbardziejsze jest to, że nie ma potrzeby, a nawet nie powinno się (chociaż "powinno" dziwnie tu brzmi) ujawniać, okazywać tego otoczeniu. Ot, tak se surfujesz, bez publiczności.
Taki jest kres wszelkiego gejdżu: wola gejdżowania.
Re: nadzorca
Tak. A ja miałam napisać o wywoływaniu Nadzorcy i znowu nie napiszę Chcę wypróbować najpierw na sobie. Kiedyś uczyłam się tego dawno temu na kursie Silvy. Podstawą jest stan alfa, nieco głębszej relaksacji, taki stan mamy jak się powoli wybudzamy ze snu i jeszcze sobie miło dosypiamy (zresztą jednym z efektów tego kursu jest u mnie budzenie się na życzenie, choć na pewno wiele osób to robi i bez żadnych kursów. Idea, to życzenie obudzenia się wyspanym i zregenerowanym nawet w środku nocy. Odczucia po obudzeniu super, w przeciwieństwie do odczucia nagłości po wyrwaniu ze snu przez budzik, lub jakieś koszmary). A co do Nadzorcy, to na razie jestem na etapie odróżniania jego głosu od zdradliwych podszeptów ego . Taki przykład, ktoś mi powiedział 2 dni temu coś miłego; nie tylko się ucieszyłam, ale niestety poczułam się cała wielka i wspaniała (oczywiście, każdy taki jest, no ale ewidentnie wzbudziłam nadmierny potencjał). Bardzo szybko, bo już następnego dnia otrzymałam komentarz, że tak powiem, gwałtownie wyrównujący w dół. Przyjemne to nie było, ale przynajmniej wiem "za co" mnie to spotkało Zatem ego (którego przesłanie można pomylić z innymi informacjami z wewnątrz) potrafi ściągnąć na manowce. Zdrowa pokora to jedno z narzędzi Transerfera, oto czego właśnie doświadczyłam I też o tym pisał Prometeusz na blogu (o ego).
Re: nadzorca
Anya, dziękuję, dziękuję, dziękuję Ci za ten post. Trochę to może zagmatwane, ale jakby przez niego się mój Nadzorca odezwał.
Re: nadzorca
Wow Gabryelu Dopiero się szykowałam do solidnej odpowiedzi, a tu już ?! To napisz choć jak było Coś Ci powiedział, czy tylko się pokazał, czy poczułeś może go jako obecność, czy jak W ogóle to napisz jak to zrobiłeś, o (a ja już nie będę musiała )
Re: nadzorca
No cóż, skoro zostałem wywołany do tablicy, to powiem jak Nadzorca pacnął mnie lekko gdy się zapomniałem. To było ok. miesiąc temu, gdy odwiedziłem rodzinne miasto. Pogoda była taka, że niezbyt mi się chciało korzystać z komunikacji miejskiej (chociaż w lecie i wiosną to zdecydowanie taką opcję wolę) i wszędzie przemieszczałem się samochodem.Było kilka miejsc, gdzie chciałem podjechać, dla mnie dopiero nowych, a jak to w dużym mieście parkowanie to wyzwania. Jakoś tak udawało mi się, wszędzie tam znaleźć kawałek - zapomniany przez służby łupienia kierowców - miejsca. Tak tym rozochocony i mając w perspektywie spotkanie z przyjacielem, stwierdziłem, że zaparkuję jak najbliżej tej kawiarni. A są to uliczki ścisłego centru krakowskiego Kazimierza. Miejsce owszem było, kwadrans przed osiemnastą, no to głupio mądry Artuś, stwierdził, że co tam szukać parkomatu.
No i bęc... Kawa okazała się trochę droższa... Obyło się bez "kagańca". To taki prztyczek, bo wiele razy już parkowałem w dziwnych miejscach i miastach, ale żeby w tym co znam i uwielbiam? Mi, co Kazimierz przemierzałem - nie zawsze trzeźwo - gdy była to bardziej bandycka, niż lanserska miescówka? Więc spokorniałem, na znaki znowu zwracam baczną uwagę. Co mi tylko na dobre wychodzi.
I teraz całkiem już na poważnie; powoli wypracowuję sobie tę czujność, gdy tylko ego pysk podnosi, to zaraz sam siebie po nazwisku strofuję.
Jak jest możliwość, to na głos - w aucie, w domu - po nazwisku. To działa.I w tym miejscu moje wielkie podziękowania dla Prometeusza że wzbudził we mnie taką czujność i jak duże to ma znaczenie. Moim zdaniem, jest to jeden z fundamentów TR.
No i bęc... Kawa okazała się trochę droższa... Obyło się bez "kagańca". To taki prztyczek, bo wiele razy już parkowałem w dziwnych miejscach i miastach, ale żeby w tym co znam i uwielbiam? Mi, co Kazimierz przemierzałem - nie zawsze trzeźwo - gdy była to bardziej bandycka, niż lanserska miescówka? Więc spokorniałem, na znaki znowu zwracam baczną uwagę. Co mi tylko na dobre wychodzi.
I teraz całkiem już na poważnie; powoli wypracowuję sobie tę czujność, gdy tylko ego pysk podnosi, to zaraz sam siebie po nazwisku strofuję.
Jak jest możliwość, to na głos - w aucie, w domu - po nazwisku. To działa.I w tym miejscu moje wielkie podziękowania dla Prometeusza że wzbudził we mnie taką czujność i jak duże to ma znaczenie. Moim zdaniem, jest to jeden z fundamentów TR.
- Prometeusz
- Posty: 1848
- Rejestracja: pt kwie 20, 2012 9:21 am
Re: nadzorca
Ego to jedna sprawa. Pomyśl sobie, że może zapłaciłeś niezły podatek od parkowania, ale może to było najlepsze dla ciebie w danej sytuacji? Gdzie indziej ktoś by Cię stukną, albo zwiną Ci auto? Koordynacja zamiaru. Wnioski też mogą być drogocenne i uchronić Cię przed czymś gorszym w przyszłości.
Taki jest kres wszelkiego gejdżu: wola gejdżowania.
Re: nadzorca
Koordynacja jest super. Stosuję od dawna, a ludzie (pozytywni), że mam szczęście. Natomiast negatywni zazdroszczą chyba i twierdzą, że taka sprytna i bezwzględna jestem (w sensie, że zwykle wyjdzie na moje; część mnie szczerze za to nie lubi część czeka kiedy mi się w końcu noga powinie...) Czasem się zastanawiam dlaczego nie wpadną na to, żeby zająć się sobą i poeksperymentować, a nie patrzeć na innych w jakiejś niemocy . Może TR jest dla "wybranych" ? Albo ja przekonać ludzi nie umiem, albo co. Bo przecież tłumaczę, podaję źródła, od czasu do czasu zaświecę przykładem A tu efekty mojego oddziaływania raczej marne Ja to bym chciała cały świat uzdrowić, ale hamuję z pokorą i zostawiam to Panu Bogu. Swoje podwórko trzeba zamiatać, bo śniegu napadało. Był u Was Mikołaj - Nadzorca ? Ja czekam, może przyjdzie
- Prometeusz
- Posty: 1848
- Rejestracja: pt kwie 20, 2012 9:21 am
Re: nadzorca
Tak.Anya pisze:Może TR jest dla "wybranych" ?
Mi się nie chciało zamiatac, wiec śnieg sam stopniał. U mnie Mikołaj pojawia sie codziennie... w lustrze (na drugie imię mam Mikołaj)Anya pisze: Swoje podwórko trzeba zamiatać, bo śniegu napadało. Był u Was Mikołaj - Nadzorca ?
Taki jest kres wszelkiego gejdżu: wola gejdżowania.
Re: nadzorca
No i przyszedł To nic, że to drugie imię (też się liczy ) Dzięki Prometeuszu ! Swoją drogą Święty Mikołaj musiał być niezłym transerferem, jego kult wciąż jest wielki (ponad 1800 lat) i cały świat dostaje bzika na to grudniowe święto (szczególnie dzieciaki i ich rodzice). Bardzo lubię postać Biskupa Mikołaja, pewnie między innymi dlatego, że był bogaty i miał do tego dystans (zresztą większość dóbr rozdał) oraz, że był wielkim "cudotwórcą"
- Prometeusz
- Posty: 1848
- Rejestracja: pt kwie 20, 2012 9:21 am
Re: nadzorca
No cóż, pełnej wiedzy nie mamy o historycznym Mikołaju, czy też jakiś jego pierwowzorach. Znany jest jednak przykład naukowca, który bronił altruizmu. Zaczął rozdawać on swój majątek. Skończyło się to dla niego tragicznie. Chyba samobójstwem w biedzie i pogardzie. Czyli paradoksalnie dowiódł to czemu przeczył i obalił to czego bronił - własnym przykładem. Dla mnie Mikołaj to postać humorystyczna i trochę sentymentalna, jednak żaden kult nie wchodzi w grę jeśli tak normalnie myśleć.Anya pisze:No i przyszedł To nic, że to drugie imię (też się liczy ) Dzięki Prometeuszu ! Swoją drogą Święty Mikołaj musiał być niezłym transerferem, jego kult wciąż jest wielki (ponad 1800 lat) i cały świat dostaje bzika na to grudniowe święto (szczególnie dzieciaki i ich rodzice). Bardzo lubię postać Biskupa Mikołaja, pewnie między innymi dlatego, że był bogaty i miał do tego dystans (zresztą większość dóbr rozdał) oraz, że był wielkim "cudotwórcą"
Taki jest kres wszelkiego gejdżu: wola gejdżowania.
Re: nadzorca
W Rosji Mikołaj to największy święty. Fajne wahadło, swoją drogą, mówiąc po TR-owsku Oto przykład "wahadła" miłego, ciepłego, sentymentalnego i sympatycznego (któż go nie lubi) nie uważacie? Dajemy się wciągnąć w grę w prezenty, a ile frajdy (że o kasie - i czasem stresie - nie wspomnę ) Na szczęście na mnie prezenty "lecą" same, włażą lub spadają (jak te jabłka lecące ku niebu); że o kasie nie wspomnę Stres pod kontrolą. Wszystko co mnie spotyka jest dla mnie dobre