śmierć wg transerfingu

Moderatorzy: admin, marcelus, filip

domino
Posty: 42
Rejestracja: pn paź 01, 2012 3:50 pm
śmierć wg transerfingu

Post autor: domino » pn paź 06, 2014 11:00 am

Jak wytłumaczyć śmierć zgodnie z zasadami TR?
Czy zależy od wahadeł, czy żądzą nią inne reguły gry?
Skoro zgodnie z TR odpowiadamy za wszystko co nas spotyka, to za śmierć na raka, wypadek samochodowy również?
Jak wg Was wytłumaczyłby to Zeland?

Awatar użytkownika
Prometeusz
Posty: 1848
Rejestracja: pt kwie 20, 2012 9:21 am
Re: śmierć wg transerfingu

Post autor: Prometeusz » pn paź 06, 2014 10:17 pm

Pytasz się czy Anna Przybylska wybrała sobie swój los?

Nie możemy tego wiedzieć. Ale myślę, że nie. Przypisywanie wszystkiego jakimś magicznym mocom jest naciągane. W tym świecie działają prawa natury i funkcjonują one niezależnie od naszych pragnień.
Taki jest kres wszelkiego gejdżu: wola gejdżowania.

Sanea
Posty: 6
Rejestracja: pn paź 06, 2014 10:54 am
Re: śmierć wg transerfingu

Post autor: Sanea » wt paź 07, 2014 11:20 am

Nie wiem jak odnieść się do śmierci a TR, koniec końców jestem dopiero w trakcie pierwszego przebiegu przez książki na ten temat (czytam tom 7), jednak wydaje mi się, że podejście "W tym świecie działają prawa natury i funkcjonują one niezależnie od naszych pragnień." jest jednym z wielu możliwych wariantów.
Bo przecież są ludzie, którym udaje się pokonać raka, są tacy, którzy w ogóle nie zachorują, są tacy, którzy dożyją albo i przeżyją 100 lat, a są tacy, których życie skończy się wcześnie. I jak to odnieść do praw natury i naszych pragnień?
Czy tu nie da się użyć zasady - w co wierzysz, to otrzymasz?
Jeśli wierzysz/wiesz, że nie ma sposobu, by wyleczyć raka, to taka będzie Twoja rzeczywistość.
Jeśli wierzysz/wiesz, że jest możliwe wyjść z czegoś postrzeganego przez innych jako "ciężka/nieuleczalna choroba", to też Ci się to uda.

marcel
Posty: 487
Rejestracja: pn lip 01, 2013 5:01 pm
Re: śmierć wg transerfingu

Post autor: marcel » wt paź 07, 2014 12:11 pm

.
Ostatnio zmieniony wt lis 03, 2015 7:11 pm przez marcel, łącznie zmieniany 1 raz.
.

Awatar użytkownika
Prometeusz
Posty: 1848
Rejestracja: pt kwie 20, 2012 9:21 am
Re: śmierć wg transerfingu

Post autor: Prometeusz » wt paź 07, 2014 1:25 pm

Nie wiem. Możliwe. Choć świat zweryfikowanych danych nie zna przypadku w którym komuś ręka odrosła bo w to wierzył, albo człowieka który nie umarł. A choroby nieuleczalne raz za razem okazują się źle postawioną diagnozą lub nie znanym jeszcze naturalnym mechanizmem leczenia się ciała.

Pozytywne myślenenie ma znaczenie w wielu wymiarach, zdrowotnych psychologicznych, a także losowych. Narazie jednak moce Jezusa czy X-menów zdają się zostawać w sferze fantasy i science-fiction.

W ten sposób zwierciadło dzieli świat na dwie połowy
- rzeczywistą i pozorną. Wszystko co przyoblekło postać materialną, znajduje się na rzeczywistej połowie i rozwi­ ja się odpowiednio do praw przyrody. Nauka, a także obiego­ wy światopogląd, mają do czynienia tylko z tym, co ma miej­ sce w „rzeczywistości". Pod pojęciem rzeczywistości przyjęto rozumieć wszystko, co daje się zaobserwować i na co można bezpośrednio oddziaływać.
Jeśli odrzucić metafizyczną stronę rzeczywistości i brać pod uwagę tylko świat materialny, to działalność wszystkich istot żywych, włącznie z człowiekiem, będzie się sprowadzać do prymitywnego ruchu w ramach wewnętrznego zamierzenia. Przy pomocy wewnętrznego zamierzenia cel osiąga się drogą bezpośredniego oddziaływania na otaczający świat. Aby co­ kolwiek uzyskać, trzeba przedsięwziąć określone kroki, rozpy­ chać się łokciami, w ogóle - wykonać określoną pracę.
M aterialna rzeczywistość reaguje natychmiast na bez­ pośrednie oddziaływanie, co stwarza iluzję, jakby wyłącznie bezpośrednim oddziaływaniem można było uzyskać jakieś re­ zultaty. Jednak w ramach świata materialnego krąg realnie osiągalnych celów znacznie się zawęża. Przychodzi tu liczyć tylko na to, co się ma w zanadrzu. Wszystko zależy od środ­ ków, których zazwyczaj brakuje i możliwości, które są bardzo ograniczone.
W tym świecie absolutnie wszystko przepojone jest duchem rywalizacji. Zbyt wielu chce osiągnąć to samo. A w ramach we­ wnętrznego zamiaru oczywiście dla wszystkich tego nie starcza.


Jest jeszcze druga strona rzeczywistości, która pozwala nam skuteczniej osiągać swoje celr, ale ona nie neguje tej pierwszej.
Taki jest kres wszelkiego gejdżu: wola gejdżowania.

Dylla
Posty: 861
Rejestracja: wt maja 04, 2010 8:09 pm
Re: śmierć wg transerfingu

Post autor: Dylla » wt paź 07, 2014 1:47 pm

W związku ze śmiercią Anny Przybylskiej temat raka jest na topie. Ostatnio czytałam jeden z takich okolicznościowych artykułów - onkolog wyjaśniał, że czasem się zdarza cudowne uzdrowienie u znachora lub dzięki medycynie alternatywnej. Takie przypadki się nagłaśnia, ten lekarz sam się spotkał z niektórymi z nich, ale potem sie okazuje, że to była tylko remisja, a pacjent po jakimś czasie zmarł, o czym już zwolennicy alternatywnych metod głośno nie mówią. Zatem mamy przypadek osoby, która przez jakiś czas wierzyła, że jest uzdrowiona, ale ta wiara i tak nie powstrzymała śmierci. Podobnie jak niechętnie mówią o tym, że całkowicie wyleczeni tymi metodami pacjenci, stosowali cudowne środki i wizyty u znachorów, ale jednocześnie poddali się operacji, chemioterapii, itp.
Mam też wujka, który kilkanaście lat temu zachorował na raka krtani. Dzisiaj jest zdrowy i został mu po chorobie tylko lekko zmieniony głos. On był przekonany, że rak to wyrok, a chemia i radioterapia, tylko przyśpieszają śmierć, że o tym się nie mówi, ale przecież każdy i tak wie. Tak bardzo bał się lekarzy-morderców, że rodzina go ciągała do szpitala prawie siłą, a on prosił, żeby mu dali w spokoju umrzeć. Czyli nie wierzył w wyleczenie, a szczególnie w sposoby medycyny konwencjonalnej.

Może ta wiara (wewnętrzne przekonania, chęć przeżycia, predyspozycje psychiczne i uwarunkowania biologiczne) to coś, czego i tak nie znamy, nie jesteśmy świadomi i widzimy tylko, co na zewnątrz - czyli np., jesteśmy przekonani, że w coś wierzymy lub nie, ale w rzeczywistości jest odwrotne. Albo "wiarą" w zachorowanie jest np. stres, czy pewne nawyki mentalne (ogólne), nad którymi nie potrafimy zapanować, lub nawet których nie jesteśmy świadomi.

marcel
Posty: 487
Rejestracja: pn lip 01, 2013 5:01 pm
Re: śmierć wg transerfingu

Post autor: marcel » wt paź 07, 2014 1:49 pm

.
Ostatnio zmieniony wt lis 03, 2015 7:10 pm przez marcel, łącznie zmieniany 1 raz.
.

Sanea
Posty: 6
Rejestracja: pn paź 06, 2014 10:54 am
Re: śmierć wg transerfingu

Post autor: Sanea » wt paź 07, 2014 1:57 pm

Masz rację, że nie znamy takich, którym coś odrosło lub kogoś, kto ominął śmierć, jednak to są przypadki naprawdę ekstremalne z mojego punktu widzenia. Podejrzewam, że by osiągnąć coś takiego, trzeba naprawdę dużo pracy włożyć w odrzucenie wszystkiego, co wpajano ludziom od wieków, a to jak wiadomo, łatwe nie jest.

Uleczenie/wyjście z chorób natomiast zdaje się być często opisywane przez ludzi, którzy zmienili nawyki żywieniowe w sposób drastyczny, chociażby przeszli na opisany przez Zelanda witarianizm. Ponieważ jestem fanką picia świeżowyciśniętych soków warzywnych i owocowych, do kręgu moich znajomych wpadły osoby zainteresowane terapią Gersona na przykład, którzy opowiadają o "cudach" jakie stosowanie tej terapii przynosi ludziom chorym na raka. Rozumiem, że jest to swoiste wahadło, jednak takie, które wielu przynosi coś więcej niż zniszczenie.

Z obserwacji rozmów z przedstawicielami medycyny "klasycznej" wynika, że niemal wszystkie twierdzenia tych ludzi są bezpodstawne. Jak jest "naprawdę" nie wiem, ponieważ nie jest to coś, co mnie interesuje, jednak jak widać istnieją tacy, którzy uważają, że to wcale nie błędne diagnozy, a medyczne cuda, które zgodnie z popularnym przekonaniem nie powinny mieć miejsca. Czy to dla nich pozytywne myślenie, czy też coś co wiedzą, że jest prawdziwe?

Czy takie przekonanie neguje przekonania innych, według których rak jest nieuleczalny/tą inną rzeczywistość? Koniec końców mamy przecież nieskończoną ilość wariantów, więc czemu nie dopuścić do tego, że jednak jest to możliwe.

Sanea
Posty: 6
Rejestracja: pn paź 06, 2014 10:54 am
Re: śmierć wg transerfingu

Post autor: Sanea » wt paź 07, 2014 2:02 pm

Dylla pisze: Podobnie jak niechętnie mówią o tym, że całkowicie wyleczeni tymi metodami pacjenci, stosowali cudowne środki i wizyty u znachorów, ale jednocześnie poddali się operacji, chemioterapii, itp.
No i wtedy pytanie - co pomogło, czy jedno, czy drugie, czy kombinacja obu podejść - konwencjonalnego i niekonwencjonalnego. Fakt, są tacy, którzy milczeniem pominą wykorzystanie wszystkich dostępnych środków (manipulacja zapewne), ale wielu ludzi przyzna, że zrobią wszystko co w ich mocy by sobie pomóc.

Awatar użytkownika
Prometeusz
Posty: 1848
Rejestracja: pt kwie 20, 2012 9:21 am
Re: śmierć wg transerfingu

Post autor: Prometeusz » wt paź 07, 2014 2:16 pm

marcel pisze:
Prometeusz pisze:Nie wiem. Możliwe. Choć świat zweryfikowanych danych nie zna przypadku w którym komuś ręka odrosła bo w to wierzył, albo człowieka który nie umarł. A choroby nieuleczalne raz za razem okazują się źle postawioną diagnozą lub nie znanym jeszcze naturalnym mechanizmem leczenia się ciała.

Pozytywne myślenenie ma znaczenie w wielu wymiarach, zdrowotnych psychologicznych, a także losowych. Narazie jednak moce Jezusa czy X-menów zdają się zostawać w sferze fantasy i science-fiction.
Jezuski i x-meny zostawmy w spokoju. Mam na myśli realny a zarazem pozytywny wymiar wpływu zmiany diety, zmiany myślenia z życzeniowego na myślenie poparte działaniem na polepszenie samopoczucia aktywnościa fizyczną. W wymiarze biologicznym - jak coś się narodziło to musi umrzeć, od tego odwrotu nie ma, ale jakość życia w większości przypadków zależy od nas samych. A nawet jakość umierania(jeżeli jesteśmy przekonani/wiemy że to wkrótce nastąpi).

Zdawało mi się, że w tym temacie poruszony został "nierealny wymiar wpływu". Robienie wszystkiego co jesteśmy wstanie zrobić a o czym wiemy że ma realny wpływ na zdrowie plus wiara w sukces to są oczywiste składniki dla procesu zdrowienia.
Taki jest kres wszelkiego gejdżu: wola gejdżowania.

marcel
Posty: 487
Rejestracja: pn lip 01, 2013 5:01 pm
Re: śmierć wg transerfingu

Post autor: marcel » wt paź 07, 2014 6:18 pm

.
Ostatnio zmieniony wt lis 03, 2015 7:09 pm przez marcel, łącznie zmieniany 1 raz.
.

domino
Posty: 42
Rejestracja: pn paź 01, 2012 3:50 pm
Re: śmierć wg transerfingu

Post autor: domino » wt paź 07, 2014 6:25 pm

Dokładnie, temat wypłynął mi w związku ze śmiercią A.P.
Przeczytałam ostatni z jej wywiadów i uderzyły mnie słowa "Byłam skrajną pesymistką, wszystko widziałam w czarnych barwach i wiele niedobrych rzeczy sobie przepowiedziałam. Teraz jednak przesterowałam głowę na pozytywne myślenie, żeby cieszyć się życiem(..)"
Wiedząc, że zwierciadło świata reaguje z opóźnieniem, można by pokusić się o hipotezę, że w tym przypadku, zabrakło po prostu czasu, aby wygenerowało się pozytywne odbicie. Przesterowanie na pozytywne myślenie nastąpiło zbyt późno.

Awatar użytkownika
Prometeusz
Posty: 1848
Rejestracja: pt kwie 20, 2012 9:21 am
Re: śmierć wg transerfingu

Post autor: Prometeusz » wt paź 07, 2014 9:41 pm

domino pisze:Dokładnie, temat wypłynął mi w związku ze śmiercią A.P.
Przeczytałam ostatni z jej wywiadów i uderzyły mnie słowa "Byłam skrajną pesymistką, wszystko widziałam w czarnych barwach i wiele niedobrych rzeczy sobie przepowiedziałam. Teraz jednak przesterowałam głowę na pozytywne myślenie, żeby cieszyć się życiem(..)"
Wiedząc, że zwierciadło świata reaguje z opóźnieniem, można by pokusić się o hipotezę, że w tym przypadku, zabrakło po prostu czasu, aby wygenerowało się pozytywne odbicie. Przesterowanie na pozytywne myślenie nastąpiło zbyt późno.
Ciekawa interpretacja :-) Z transerfingiem to by się zgadzało :yes:
Taki jest kres wszelkiego gejdżu: wola gejdżowania.

Awatar użytkownika
Prometeusz
Posty: 1848
Rejestracja: pt kwie 20, 2012 9:21 am
Re: śmierć wg transerfingu

Post autor: Prometeusz » wt paź 07, 2014 10:30 pm

Sanea pisze:Masz rację, że nie znamy takich, którym coś odrosło lub kogoś, kto ominął śmierć, jednak to są przypadki naprawdę ekstremalne z mojego punktu widzenia. Podejrzewam, że by osiągnąć coś takiego, trzeba naprawdę dużo pracy włożyć w odrzucenie wszystkiego, co wpajano ludziom od wieków, a to jak wiadomo, łatwe nie jest.

Uleczenie/wyjście z chorób natomiast zdaje się być często opisywane przez ludzi, którzy zmienili nawyki żywieniowe w sposób drastyczny, chociażby przeszli na opisany przez Zelanda witarianizm. Ponieważ jestem fanką picia świeżowyciśniętych soków warzywnych i owocowych, do kręgu moich znajomych wpadły osoby zainteresowane terapią Gersona na przykład, którzy opowiadają o "cudach" jakie stosowanie tej terapii przynosi ludziom chorym na raka. Rozumiem, że jest to swoiste wahadło, jednak takie, które wielu przynosi coś więcej niż zniszczenie.

Z obserwacji rozmów z przedstawicielami medycyny "klasycznej" wynika, że niemal wszystkie twierdzenia tych ludzi są bezpodstawne. Jak jest "naprawdę" nie wiem, ponieważ nie jest to coś, co mnie interesuje, jednak jak widać istnieją tacy, którzy uważają, że to wcale nie błędne diagnozy, a medyczne cuda, które zgodnie z popularnym przekonaniem nie powinny mieć miejsca. Czy to dla nich pozytywne myślenie, czy też coś co wiedzą, że jest prawdziwe?

Czy takie przekonanie neguje przekonania innych, według których rak jest nieuleczalny/tą inną rzeczywistość? Koniec końców mamy przecież nieskończoną ilość wariantów, więc czemu nie dopuścić do tego, że jednak jest to możliwe.
O ile przejście na zdrowszą dietę pomaga każdemu, nie tylko choremu na raka, to trzeba się zastanowić czy w przypadku uzdrowień ocieramy się o regułę i jakiś czynnik leczący, czy są to przypadki anegdotyczne. Dotychczasowe badania wykazały, że te metody o których wspominasz zdają się działać ze skutecznością efektu placebo czyli żadną. Poradził bym o placebo poczytać, gdyż często dochodzi jedynie do remisji choroby, lub poprawy samopoczucia, które chory interpretuje jako uzdrowienie i tak rodzą się mity.

Myślę, że jednak warto się zainteresować. O skuteczności med. alter. twierdzą Ci co na tym zarabiają, lub Ci co chcą w to wierzyć z racji trudnej sytuacji. W rzeczywistości nie jest to słowo przeciwko słowu, bo naukowcom i lekarzom zależy na leczeniu ludzi i skrupulatnie badają każdą przesłankę, która może pomóc w tym celu. Muszą się jednak opierać na faktach i tym co się sprawdza, a w skład medycyny wchodzą terapie które udowodniły swoją skuteczność, a nie takie, które mają jedynie domniemane działanie.

Mój pierwszy post i kolejne wypowiedzi dotyczą funkcjonowania natury. Nie oznacza to, że "osobiste cuda" się nie zdarzają, a raczej, że nie wychodzą po za funkcjonowanie natury. Nie mogę nie wierzyć, że się dzieją, bo po prostu sam ich doświadczam. Są to takie wydarzenia jak cofnięcie się choroby, poznanie odpowiedniej osoby, szczęśliwy splot zdadzeń, nieprawdopodobne przypadki itd. itd. Mi tu pasuje pojęcie synchroniczności. Bo to tak jakby świat synchronizował się do mojej percepcji nie tylko informacyjnie, ale też materialnie.

W dużej mierze nie chodzi mi nawet o jakieś duże dokonania. Lecz jeśli człowiek rozejrzy się co się dzieje dookoła niego i w czym uczestniczy to może znaleźć powód w sobie dlaczego tak się dzieje, a nie inaczej. Jednak ja przestrzegam, aby nie zatracić się zarówno w marerialistycznym jak i duchowym podejściu. Nie wchodzić w ekstremizm, nie być też naiwnym. Tylko korzystać z jednej i drugiej strony zwierciadła, robić odpowiednie kroki i wspomagać się synchronicznością. I co dla nas ludzi się okazuje - zamar zewnętrzny (nie tylko ten wewnętrzny) najlepiej synchronizuje świat w stosunku do naszych działań. Tak więc nie chodzi do końca aby robić to co trzeba, ale by nadać sprawom odpowiedni bieg, poprzez własne nastawienie.
Taki jest kres wszelkiego gejdżu: wola gejdżowania.

domino
Posty: 42
Rejestracja: pn paź 01, 2012 3:50 pm
Re: śmierć wg transerfingu

Post autor: domino » śr paź 08, 2014 5:52 pm

Myślę, że wahadło chorób nowotworowych jest jednym z potężniejszych dzisiaj. Niektórych zahacza już we wczesnym dzieciństwie (historie chorób w rodzinie, kto chorował, dlaczego jestem podatny- strach sączony jak kroplówka) i nie puszcza przez całe życie.
Wahadło to jest silnie sprzężone z wahadłami oficjalnej medycyny, koncernów farmakologicznych, przemysłu tytoniowego.
Złapani w pętlę przechwytu świadomie lub nie ,zaczynają budować odbicie ze sobą na marach...
W miarę upływu czasu następuje niezauważalne przemieszczanie się na linie życia, gdzie na końcu mamy wiadomy scenariusz.
Jeżeli ktoś budował sobie negatywne odbicie przez naście lub kilkadziesiąt lat, trudno, aby nawet najzdrowsza dieta zadziałała w pół roku. Może remisja jest światełkiem w tunelu - a choroba wraca, bo wracają stare nawyki i myślenia i działania?
Oczywiście to tylko moje interpretacje TR.

Awatar użytkownika
Prometeusz
Posty: 1848
Rejestracja: pt kwie 20, 2012 9:21 am
Re: śmierć wg transerfingu

Post autor: Prometeusz » czw paź 09, 2014 1:47 pm

OK, wahadło potężne, ludzie zahaczeni od dziecka itd. To potężne wahadło spółkuje z medycyną, farmakologią i przemysłem tytoniowym [bardzo ciekawe zestawienie, mimo, że wśród lekarzy jest raczej tendencja, by uświadamiać ludzi, że palenie szkodzi i prowadzone są kampanie antynikotynowe, więc nie rozumiem jak te wahadła miałyby ze sobą współpracować?] Ale już wahadło medycyny niekonwencjonalnej się nie zalicza do tego grona...? [nie zostało wymienione] Bo...?

Zastanawia mnie co ma TR, do niemowląt, które nie nabyły sobie nawyków i nie tworzyły obrazów mentalnych, a które w takim samym stopniu chorują? Co ze zwierzętami, które żyją jak pan bóg przykazał, a jak się pojawia epidemia, schorzenie, choroba, to nie omija żadnego?
Taki jest kres wszelkiego gejdżu: wola gejdżowania.

Dylla
Posty: 861
Rejestracja: wt maja 04, 2010 8:09 pm
Re: śmierć wg transerfingu

Post autor: Dylla » czw paź 09, 2014 2:03 pm

Prometeusz pisze: Ale już wahadło medycyny niekonwencjonalnej się nie zalicza do tego grona...? [nie zostało wymienione] Bo...?
Bo to jest dobre wahadło, podobnie jak transerfing. :wink:
Prometeusz pisze:Zastanawia mnie co ma TR, do niemowląt, które nie nabyły sobie nawyków i nie tworzyły obrazów mentalnych, a które w takim samym stopniu chorują? Co ze zwierzętami, które żyją jak pan bóg przykazał, a jak się pojawia epidemia, schorzenie, choroba, to nie omija żadnego?
Nie no, naprawdę nie słyszałeś o reinkarnacji, karmie, duszach, które podejmują wybór, żeby mieć takie a nie inne życie? :-o

Awatar użytkownika
Prometeusz
Posty: 1848
Rejestracja: pt kwie 20, 2012 9:21 am
Re: śmierć wg transerfingu

Post autor: Prometeusz » czw paź 09, 2014 2:38 pm

No nie wiem, trzeba by było bardzo wybiórczo patrzeć na świat, aby to się kleiło. Ale trochę nie rozumiem tej tendencji. Kiedyś niby żyliśmy po 200 lat, byliśmy magami, siłą woli budowaliśmy piramidy, byliśmy szczęśliwi zdrowi i mieliśmy wszystko, tylko przyszedł ten "okropny postęp" i nam to wszystko zniszczył? Dlaczego?

No tak ta okropna medycyna co buduje sztuczną nerkę dla Mariusza jest szkodliwym wahadłem. Nie można mieszać z nią tej wspaniałej alternatywnej, gdzie pije się ziółka i soki z marchewki, a potem łapie się za rączki i śpiewa kumbaya czy inną mantrę i tylko czeka aż choroba opuści nasze ciało. A jak nie opuściła to znaczy, że nasza dusza była splamiona złymi nawykami i było po prostu za późno na ratunek. Serio? :oops:
Taki jest kres wszelkiego gejdżu: wola gejdżowania.

Sanea
Posty: 6
Rejestracja: pn paź 06, 2014 10:54 am
Re: śmierć wg transerfingu

Post autor: Sanea » czw paź 09, 2014 3:15 pm

Na pytanie "dlaczego?" pewnie długo będziemy szukać odpowiedzi i jej nie znajdziemy ;) Chociaż na pewno jest coś ciekawego do rozważania. Zdaje mi się, że Zeland wspominał o tym w kontekście sił równoważących (?) albo czegoś podobnego, gdy pojawiła się w jego słowach wzmianka o Atlantydzie.

Medycyna jest dobra, ale ma też swoje ciemne oblicze. Plus mamy powiedzenie, że "lepiej zapobiegać, niż leczyć" i tu mamy miejsce dla zdrowego trybu życia, lepszego odżywania się i uwolnienia się od stresu w ten czy inny sposób. Ja patrzę na jedno i drugie jako rzeczy komplementarne i myślę, że używanie tego, co nam odpowiada bardziej jest ok. Wiem, że medycyna konwencjonalna pomaga, oraz, że ta postrzegana jako niekonwencjonalną też. Niech każdy wybierze to, co mu bardziej pasuje :)

Co do niemowląt... a może przekonania/wierzenia rodziców miały na to wpływ? Ciągła obawa o to, by dziecko było zdrowe... albo myślenie, że będzie chore, bo ktoś tam w rodzinie miał taki przypadek... albo że na pewno bóg ich ukaże za to, co gdzieś tam kiedyś zrobili... ludzie nastawiają się na wiele rzeczy, nie zawsze świadomie i czasami się to pojawia w ich rzeczywistości.

Co o zwierzętach i ich rzeczywistości mówi TR? Bo nie mogę w pamięci odnaleźć odwołań...
O skuteczności med. alter. twierdzą Ci co na tym zarabiają, lub Ci co chcą w to wierzyć z racji trudnej sytuacji.

A ludzie zwracający się o pomoc do lekarzy "konwencjonalnych" nie są w trudnej sytuacji?
No i jednak tutaj też mamy sytuacje, w której chwalone są leki czy suplementy czysto dla zysku. Więc ten argument chyba łapie się do obu wahadeł - i metod naukowych i tych bardziej nietypowych.

Wspomniałeś Prometeuszu o efekcie placebo. Spotkałam się swego czasu (pewnie ze 4, 5 lat temu) z opinią, jakoby wszelakie leczenie było z nim związane, gdyż nasz organizm posiada sam z siebie umiejętność leczenia w stopniu niesamowitym, tylko zdążyliśmy o tym zapomnieć. Osoba, z którą rozmawiała twierdziła, że jeśli ktoś wierzył, że mu lek pomoże (myślę, że można uznać, że mowa tu o wewnętrznej wiedzy i oczekiwaniu wyzdrowienia), to tak było. Jeśli zaś wątpił, to jego wątpliwości wpływały na proces leczenia. Nie wiem co o tym sądzić, ale zdecydowanie daje to do myślenia... Zwłaszcza, że w jakimś stopniu (a może całkowicie?) wpasowuje się to w transerfing.

Awatar użytkownika
Prometeusz
Posty: 1848
Rejestracja: pt kwie 20, 2012 9:21 am
Re: śmierć wg transerfingu

Post autor: Prometeusz » czw paź 09, 2014 8:24 pm

@Dylla chyba pora zawiesić karteczkę nie przeszkadzać.

@Sanea ok, skoro chcesz tak myśleć. Dla mnie jeśli jakaś metoda się nie obroniła i nie wykazała swojej skuteczności to jest tylko nabijaniem portfeli ludziom, którzy nie mają pojęcia o leczeniu. A wszystkie naturalne metody, które wykazały swoją skuteczność weszły już do medycyny konwencjonalnej. My mamy jeszcze PRLowskie schematy myślenia o szpitalach, lekarzach i opiece zdrowotnej, gdzie człowiek czuł się beznadziejnie czekając w kolejkach i walcząc o swoje świadczenia. Lecz to się zmienia na lepsze i może zmieni się percepcja społeczna.
http://mitynauki.pl/2014/04/29/niebezpi ... o-szkodzi/
Taki jest kres wszelkiego gejdżu: wola gejdżowania.


ODPOWIEDZ