Reinkarnacja
Moderatorzy: admin, marcelus, filip
Reinkarnacja
tom IV s. 96 Sen na jawie
Wszyscy przyszliśmy do tego życia z przestrzeni wariantów i w to samo miejsce wrócimy, jak za kulisy, by przebrawszy się, ponownie znaleźć się na powierzchni zwierciadła w nowej postaci.
W tym teatrze masek aktorzy kręcą się w nigdy niekończącym się kołowrocie ról. Odegrawszy jedną rolę, aktor na minutę ucieka za kulisy, wkłada inną maskę i znów dołącza do gry, całkiem zapominając o wszystkim, co działo się przed jego ostatnim wejściem na scenę. Aktora do tego stopnia pochłania obraz odgrywanej postaci, że traci pojęcie o tym, kim jest naprawdę.
Te stwierdzenia autora mają nas zamknąć w nieskończonej wędrówce dusz. Autor zakłada, że reinkarnacja jest koniecznością. Do odgrywania przez nas postaci jesteśmy zmuszani przez wahadła, które są też w przestrzeni wariantów - ryzykowna teza, ale tak myślę. To nie ja wybieram sobie życie, rodziców, czas i miejsce, to robią wahadła, które chcą się żywić moją energią. Wahadła nieustannie dają nam zajęcie, żeby przypadkiem człowiek nie przejrzał na oczy i nie powiedział - ja się wypisuję, nie chcę już w tym brać udziału, następnego razu nie będzie, bo wybieram się do dalekiej galaktyki i zamierzam miło spędzać czas w świetnym towarzystwie. I nie jest to związane z wyimaginowanym rozwojem duchowym, bo to nie ma żadnego znaczenia dla naszego losu.
Czy wypisanie się z kółka wzajemnej adoracji jest możliwe?
Wszyscy przyszliśmy do tego życia z przestrzeni wariantów i w to samo miejsce wrócimy, jak za kulisy, by przebrawszy się, ponownie znaleźć się na powierzchni zwierciadła w nowej postaci.
W tym teatrze masek aktorzy kręcą się w nigdy niekończącym się kołowrocie ról. Odegrawszy jedną rolę, aktor na minutę ucieka za kulisy, wkłada inną maskę i znów dołącza do gry, całkiem zapominając o wszystkim, co działo się przed jego ostatnim wejściem na scenę. Aktora do tego stopnia pochłania obraz odgrywanej postaci, że traci pojęcie o tym, kim jest naprawdę.
Te stwierdzenia autora mają nas zamknąć w nieskończonej wędrówce dusz. Autor zakłada, że reinkarnacja jest koniecznością. Do odgrywania przez nas postaci jesteśmy zmuszani przez wahadła, które są też w przestrzeni wariantów - ryzykowna teza, ale tak myślę. To nie ja wybieram sobie życie, rodziców, czas i miejsce, to robią wahadła, które chcą się żywić moją energią. Wahadła nieustannie dają nam zajęcie, żeby przypadkiem człowiek nie przejrzał na oczy i nie powiedział - ja się wypisuję, nie chcę już w tym brać udziału, następnego razu nie będzie, bo wybieram się do dalekiej galaktyki i zamierzam miło spędzać czas w świetnym towarzystwie. I nie jest to związane z wyimaginowanym rozwojem duchowym, bo to nie ma żadnego znaczenia dla naszego losu.
Czy wypisanie się z kółka wzajemnej adoracji jest możliwe?
- Transformator2012
- Posty: 621
- Rejestracja: sob lip 21, 2012 4:47 pm
Re: Reinkarnacja
Czy wypisanie się z kółka wzajemnej adoracji jest możliwe?
Oczywiście że możliwe:
http://krystal28.wordpress.com/2014/08/ ... nkarnacji/
Oczywiście że możliwe:
http://krystal28.wordpress.com/2014/08/ ... nkarnacji/
WOLNOŚĆ WE WSZYSTKIM, TERAZ!
Re: Reinkarnacja
????????????????????!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Nie wierzę, że to czytasz.
Jak można wierzyć w "przekazy" niskich istot, z którymi czanelują dziwni ludzie. To bardzo potężna sekta. Umiejętnie zabiera ludziom energię w celu zasilania bytów. I to pod płaszczykiem niesienia światła (Lucyfera) i miłości. Ludzie nie zdają sobie sprawy, że połączyli się nicią z tymi bytami i powoli ucieka z nich życie. Najpierw pojawiają się problemy, potem choroby ... To naprawdę niebezpieczne.
Oderwani od rzeczywistości dziwni ludzie, uważający siebie za wzniesionych. Błądzą i podążają za światłem, za iluzją.
Teksty w stylu: "trzeba płacić za złe uczynki" to bajki dla maluczkich. Najgorsze ludzkie mendy żyją w luksusach około setki. Codziennie wyrządzają krzywdę ludziom i nic. Dzisiaj zaczął się szczyt NATO i nikt nie zastanawia się dlaczego akurat dzisiaj i dlaczego o 12.45, a nie np. o 13.13. A w tv nadają Igrzyska śmierci. To jest rzeczywistość, którą kreują nam byty zasilane przez tych lucyferian. Niewiedzę zasłania się mówieniem o miłości. To szczyt bezradności i głupoty. Śpią aż świat się skończy. Chociaż mogą nie zauważyć, bo będą w świetle. Trzymajcie się od nich z daleka.
Mnie raczej chodzi o samsarę. Dlaczego religie hinduistyczne uważają, że tylko oświecenie przerywa ten krąg wcieleń. Może wystarczy się obudzić i przypomnieć sobie dlaczego się znaleźliśmy na ziemi. Dalajlamowie tacy oświeceni, a ciągle inkarnują. Dlaczego zgodziliśmy się, że to jest konieczne i nieuniknione? Ciągle to wszyscy powtarzają.
Jak można wierzyć w "przekazy" niskich istot, z którymi czanelują dziwni ludzie. To bardzo potężna sekta. Umiejętnie zabiera ludziom energię w celu zasilania bytów. I to pod płaszczykiem niesienia światła (Lucyfera) i miłości. Ludzie nie zdają sobie sprawy, że połączyli się nicią z tymi bytami i powoli ucieka z nich życie. Najpierw pojawiają się problemy, potem choroby ... To naprawdę niebezpieczne.
Oderwani od rzeczywistości dziwni ludzie, uważający siebie za wzniesionych. Błądzą i podążają za światłem, za iluzją.
Teksty w stylu: "trzeba płacić za złe uczynki" to bajki dla maluczkich. Najgorsze ludzkie mendy żyją w luksusach około setki. Codziennie wyrządzają krzywdę ludziom i nic. Dzisiaj zaczął się szczyt NATO i nikt nie zastanawia się dlaczego akurat dzisiaj i dlaczego o 12.45, a nie np. o 13.13. A w tv nadają Igrzyska śmierci. To jest rzeczywistość, którą kreują nam byty zasilane przez tych lucyferian. Niewiedzę zasłania się mówieniem o miłości. To szczyt bezradności i głupoty. Śpią aż świat się skończy. Chociaż mogą nie zauważyć, bo będą w świetle. Trzymajcie się od nich z daleka.
Mnie raczej chodzi o samsarę. Dlaczego religie hinduistyczne uważają, że tylko oświecenie przerywa ten krąg wcieleń. Może wystarczy się obudzić i przypomnieć sobie dlaczego się znaleźliśmy na ziemi. Dalajlamowie tacy oświeceni, a ciągle inkarnują. Dlaczego zgodziliśmy się, że to jest konieczne i nieuniknione? Ciągle to wszyscy powtarzają.
- Transformator2012
- Posty: 621
- Rejestracja: sob lip 21, 2012 4:47 pm
Re: Reinkarnacja
Czytam wiele rzeczy a praktykuję (tzn. doświadczam) jeszcze więcej i naprawdę nie stanowi to dla mnie kwestii czy wierzysz czy też nie wierzysz...zamek pisze:????????????????????!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Nie wierzę, że to czytasz.
Liczy się zabawa na tym poziomie doświadczenia i obserwacja jak codzienna kreacja przysparza mi coraz więcej doznań!
WOLNOŚĆ WE WSZYSTKIM, TERAZ!
- Prometeusz
- Posty: 1848
- Rejestracja: pt kwie 20, 2012 9:21 am
Re: Reinkarnacja
Nie wiem czy potężna... ale też widzę w takich stronkach charakter sekciarski.To bardzo potężna sekta.
Co do reinkarnacji to nie mam zdania, jeszcze nie spotkałem niczego, co by mnie przekonało do tej idei.
Taki jest kres wszelkiego gejdżu: wola gejdżowania.
- purple_elephant
- Posty: 237
- Rejestracja: wt lis 05, 2013 8:13 am
Re: Reinkarnacja
Reinkarnacja ? Ciekawy temat Wlasnie czytam ksiazke Dolores Cannon "Legacy from the stars". Kobieta za pomoca regresingu wyciaga z ludzi domniemane (lub moze nie domniemane) wspomnienia z poprzednich wcielen. Ta konkretana ksiazka jest o poprzednich wcieleniach jako istoty z poza systemu slonecznego. Moze wydac sie to troche dziwne, ale trudno mi sie okreslic czy w to wierze czy nie . Jedno jest pewne, lubie czytac takie rzeczy, generalnie uwielbiam s-f, mam po tym niesamowite sny.
Re: Reinkarnacja
mega ciekawy transerfingowy temat:-)
Ja to rozumiem tak: według Zelanda to my wybieramy scenariusz wszystkiego. Inaczej: w przestrzeni wariantów jest wszystko:
reinkarnacja i karma dla buddystów,
raj w chmurach, czyściec i piekło dla katolików,
życie wieczne w raju na ziemi dla ŚJ
Nossolar dla wierzących w nossolar,
nicość dla wierzących w nicość
planowanie przedurodzeniowe dla lubiących planować przedurodzeniowo itd.
To my, jak Twórcy wybieramy swoją wersję wszystkiego i dostajemy to co wybieramy. Nie ma, kurka, prawdy absolutnej, jednego "Nieba" , w którym spotkamy się wszyscy...
Przeraża mnie to, przyznaję, bardziej niż zachwyca.
Jak przyznać, że to ja mogę zaplanować cały wszechświat, siebie w tym wszechświecie? Na jakiej podstawie wybrać??
Skoro ja wybieram po śmierci odpoczynek w Nossolar przed dalsza drogą (dokąd?) i chcę tam spotkać "swoich" i porozmawiać przy niezdrowym żarciu o 600 poprzednich inkarnacjach, jakie były fajowe-- co jeżeli moi bliscy są akurat w Niebie obok, bo w nie wierzyli? Albo smażą się w kotłach w swojej alternatywnej rzeczywistości pośmiertnej?
Ludzie, to jest istotne!! Albo jest coś, co jest - jest zawsze bez względu na to czy ktoś w to wierzy. Albo wybieramy jak w supermarkecie...- wg Zelanda.
A co z tymi, co nie mają jasnej wizji, albo wybierają nicość i mrok - naprawdę są tam na zawsze?
A może ja czegoś nie rozumiem, będę zobowiązana za oświecenie. Ledwo przyzwyczaiłam się do tego, że wybieram i projektuję swoje życie tu na ziemi, teraz, w tej odsłonie. Jeśli Zeland ma rację, to powinnam również detalicznie zaprojektować sobie co się ze mną wydarzy po śmierci i voila - według ich wiary będzie im dane...
Teorię Zelanda w kwestii wybierania nawet scenariusza na życie przed i po urodzeniu popiera również ten przekaz
http://tomkenyon.com/przejsciowe-stany-swiadomosci
Ja to rozumiem tak: według Zelanda to my wybieramy scenariusz wszystkiego. Inaczej: w przestrzeni wariantów jest wszystko:
reinkarnacja i karma dla buddystów,
raj w chmurach, czyściec i piekło dla katolików,
życie wieczne w raju na ziemi dla ŚJ
Nossolar dla wierzących w nossolar,
nicość dla wierzących w nicość
planowanie przedurodzeniowe dla lubiących planować przedurodzeniowo itd.
To my, jak Twórcy wybieramy swoją wersję wszystkiego i dostajemy to co wybieramy. Nie ma, kurka, prawdy absolutnej, jednego "Nieba" , w którym spotkamy się wszyscy...
Przeraża mnie to, przyznaję, bardziej niż zachwyca.
Jak przyznać, że to ja mogę zaplanować cały wszechświat, siebie w tym wszechświecie? Na jakiej podstawie wybrać??
Skoro ja wybieram po śmierci odpoczynek w Nossolar przed dalsza drogą (dokąd?) i chcę tam spotkać "swoich" i porozmawiać przy niezdrowym żarciu o 600 poprzednich inkarnacjach, jakie były fajowe-- co jeżeli moi bliscy są akurat w Niebie obok, bo w nie wierzyli? Albo smażą się w kotłach w swojej alternatywnej rzeczywistości pośmiertnej?
Ludzie, to jest istotne!! Albo jest coś, co jest - jest zawsze bez względu na to czy ktoś w to wierzy. Albo wybieramy jak w supermarkecie...- wg Zelanda.
A co z tymi, co nie mają jasnej wizji, albo wybierają nicość i mrok - naprawdę są tam na zawsze?
A może ja czegoś nie rozumiem, będę zobowiązana za oświecenie. Ledwo przyzwyczaiłam się do tego, że wybieram i projektuję swoje życie tu na ziemi, teraz, w tej odsłonie. Jeśli Zeland ma rację, to powinnam również detalicznie zaprojektować sobie co się ze mną wydarzy po śmierci i voila - według ich wiary będzie im dane...
Teorię Zelanda w kwestii wybierania nawet scenariusza na życie przed i po urodzeniu popiera również ten przekaz
http://tomkenyon.com/przejsciowe-stany-swiadomosci
- Prometeusz
- Posty: 1848
- Rejestracja: pt kwie 20, 2012 9:21 am
Re: Reinkarnacja
Kto miałby wybierać? Lub kto miałby być na coś skazany? https://www.youtube.com/watch?v=u89ySwuDVc0
Taki jest kres wszelkiego gejdżu: wola gejdżowania.
Re: Reinkarnacja
właśnie o to chodzi, że zgodnie z TR każdy z nas wybiera, i ma to co wybrał.
Co do "skazania" - idąc transerfingowym tokiem myślenia - jeżeli ktoś nie ma świadomości funkcjonowania wszechświata, przestrzeni wariantów - wtedy nie wie, że może wybrać sobie każdą wersję.
Czyli, jeżeli ktoś wierzy, żę mamy tylko jedno życie, a później proch i robactwo i nic- właśnie tego doświadczy.
Kiedyś wierzyłam, że jest jakaś absolutna rzeczywistość, której wszyscy doświadczamy po śmierci, bez względu na poglądy za życia. Umieramy i przeżywamy to "achaaa!". Wszystko jest, staje się jasne, realizuje się jakiś odgórny, absolutny scenariusz. TR temu przeczy...
Co do "skazania" - idąc transerfingowym tokiem myślenia - jeżeli ktoś nie ma świadomości funkcjonowania wszechświata, przestrzeni wariantów - wtedy nie wie, że może wybrać sobie każdą wersję.
Czyli, jeżeli ktoś wierzy, żę mamy tylko jedno życie, a później proch i robactwo i nic- właśnie tego doświadczy.
Kiedyś wierzyłam, że jest jakaś absolutna rzeczywistość, której wszyscy doświadczamy po śmierci, bez względu na poglądy za życia. Umieramy i przeżywamy to "achaaa!". Wszystko jest, staje się jasne, realizuje się jakiś odgórny, absolutny scenariusz. TR temu przeczy...
- Prometeusz
- Posty: 1848
- Rejestracja: pt kwie 20, 2012 9:21 am
Re: Reinkarnacja
Hmm każdy z nas czyli kto? Kim jest ten "każdy z nas"?
Doświadczyłaś kiedyś niedualności?
Doświadczyłaś kiedyś niedualności?
Taki jest kres wszelkiego gejdżu: wola gejdżowania.
Re: Reinkarnacja
Prometeusz, Domino, Transformator 2012, każdy kreuje swój własny świat, również "pozagrobowy"...Tak rozumiem TR.
A co ma do tego niedualność, wyjaśnij proszę.
A co ma do tego niedualność, wyjaśnij proszę.
- Prometeusz
- Posty: 1848
- Rejestracja: pt kwie 20, 2012 9:21 am
Re: Reinkarnacja
Nie wiem czy potrafię to wytłumaczyć. Parę osób na internecie o tym mówi Lisa Cairns, Jeff Foster, Tony Parsons i inni.
W zasadzie to nie ma o czym mówić. Intelektualne zrozumienie jest dość powierzchowne, właściwie go nie ma. Po prostu człowiek w którymś momencie się orientuje (bądź nie), że gonił własny ogon. Popularne jest mówienie o poszukiwaczu, który szuka, ale nie może znaleźć, bo nie wie, że nie mógł niczego zgubić, bo nie było czegoś co można było zgubić i nie było kogoś co mógłby coś zgubić, a poszukiwanie pojawia się i znika. Wydarza się, ale nie trwa.
Cały myk polega na uważności, dostrzeżeniu, że wszystko co uważamy za własne jest po prostu tworem percepcji, podobnie jak to co jest widziane. Lecz nie jest to percepcja czyjaś to poprostu percepcja, nie jest to też widzenie czyjeś, po prostu widzenie. Pojawiają się wyobrażenia, takie historie które ten proces sam sobie opowiada nonstop, że coś było lub że coś będzie. Te historie się nieraz komplikują, nieraz odrywają od pierwotnego bodźca. Lecz to są tylko historie-opowiadania.
Na przykład historia pod tytułem jestem świetnym lekarzem. Albo jestem na drodze do nirwany, albo Jezus się mną opiekuje itd. Gdzie są te historie? Gdzie jest ten co jest podmiotem tych histori? Czasem się wydarza uderzenie w głowę i ten lekarz znika itd.
Wybór tak naprawdę nie jest wyborem. Możemy zmieniać historie, które sobie opowiadamy, bawić się tym, kreować, ale mając świadomość, że to tylko sen (którego nikt nie śni). Wg. mnie Transerfing składa się z dwóch części, jedna jest praktyczna i służy radzeniu sobie - najzwyczajniej, ale też z wykorzystaniem pewnych ciekawych mechanizmów, których nikt nie rozumie, ale które zdarza się nam obserwować. Wokół tego mogą powstawać co najwyżej domniemania i spekulacje. Druga część to przynęta, bo jakąś historię trzeba było sprzedać, by przyciągnąć czytelników. Trochę niemiło to może zabrzmieć ta konkluzja (choć nie jest to moim zamiarem kogoś oceniać), ale u osób zajmujących się ezoteryką raczej dominuje myślenie naiwne i życzeniowe, rajcuje je ta otoczka tajemniczości i niezwykłości. Takie haczyki wahadła bym powiedział. Sęk w tym, że w przemierzaniu tych teorii ezoterycznych gubią z oczu, że życie samo w sobie jest tajemnicze i w pewniej sposób niezwykłe, fascynujące. To też w pewien sposób zmiana percepcji - historii, inaczej nie może być. Intelektualnie przyjęcie tego może być różnie odebrane, niekoniecznie pozytywnie. Lecz każdy kto wie o czym mówię zdaje sobie sprawę, że na poziomie doświadczenia może być nawet przyjemne. Choć znów nie ma to takiego wielkiego znaczenia ostatecznie.
W zasadzie to nie ma o czym mówić. Intelektualne zrozumienie jest dość powierzchowne, właściwie go nie ma. Po prostu człowiek w którymś momencie się orientuje (bądź nie), że gonił własny ogon. Popularne jest mówienie o poszukiwaczu, który szuka, ale nie może znaleźć, bo nie wie, że nie mógł niczego zgubić, bo nie było czegoś co można było zgubić i nie było kogoś co mógłby coś zgubić, a poszukiwanie pojawia się i znika. Wydarza się, ale nie trwa.
Cały myk polega na uważności, dostrzeżeniu, że wszystko co uważamy za własne jest po prostu tworem percepcji, podobnie jak to co jest widziane. Lecz nie jest to percepcja czyjaś to poprostu percepcja, nie jest to też widzenie czyjeś, po prostu widzenie. Pojawiają się wyobrażenia, takie historie które ten proces sam sobie opowiada nonstop, że coś było lub że coś będzie. Te historie się nieraz komplikują, nieraz odrywają od pierwotnego bodźca. Lecz to są tylko historie-opowiadania.
Na przykład historia pod tytułem jestem świetnym lekarzem. Albo jestem na drodze do nirwany, albo Jezus się mną opiekuje itd. Gdzie są te historie? Gdzie jest ten co jest podmiotem tych histori? Czasem się wydarza uderzenie w głowę i ten lekarz znika itd.
Wybór tak naprawdę nie jest wyborem. Możemy zmieniać historie, które sobie opowiadamy, bawić się tym, kreować, ale mając świadomość, że to tylko sen (którego nikt nie śni). Wg. mnie Transerfing składa się z dwóch części, jedna jest praktyczna i służy radzeniu sobie - najzwyczajniej, ale też z wykorzystaniem pewnych ciekawych mechanizmów, których nikt nie rozumie, ale które zdarza się nam obserwować. Wokół tego mogą powstawać co najwyżej domniemania i spekulacje. Druga część to przynęta, bo jakąś historię trzeba było sprzedać, by przyciągnąć czytelników. Trochę niemiło to może zabrzmieć ta konkluzja (choć nie jest to moim zamiarem kogoś oceniać), ale u osób zajmujących się ezoteryką raczej dominuje myślenie naiwne i życzeniowe, rajcuje je ta otoczka tajemniczości i niezwykłości. Takie haczyki wahadła bym powiedział. Sęk w tym, że w przemierzaniu tych teorii ezoterycznych gubią z oczu, że życie samo w sobie jest tajemnicze i w pewniej sposób niezwykłe, fascynujące. To też w pewien sposób zmiana percepcji - historii, inaczej nie może być. Intelektualnie przyjęcie tego może być różnie odebrane, niekoniecznie pozytywnie. Lecz każdy kto wie o czym mówię zdaje sobie sprawę, że na poziomie doświadczenia może być nawet przyjemne. Choć znów nie ma to takiego wielkiego znaczenia ostatecznie.
Taki jest kres wszelkiego gejdżu: wola gejdżowania.
Re: Reinkarnacja
Kiedyś w to wierzyłam a teraz nie. Ta idea jest po prostu niespójna. To samo jest z karmą.Prometeusz pisze:Co do reinkarnacji to nie mam zdania, jeszcze nie spotkałem niczego, co by mnie przekonało do tej idei.
Coś się wydarza po śmierci o czym nie mamy zielonego pojęcia. Dlaczego niby znika nasza pamięć "poprzednich wcieleń"? Nie kwestionuję, że ktoś może coś pamiętać, ale to raczej jest jak z pamięcią wody. Kropelka czuje ocean i wie wszystko co się w nim wydarzyło. I niekoniecznie sama coś przeżyła. Ona czerpie z banku pamięci. To żaden dowód.
To tak jak w snach. Jesteś tylko obserwatorem czegoś i nie masz emocji. Wiele takich snów opisywałam.
Z pamięcią też byłabym ostrożna. Są zaawansowane doświadczenia w wymazywaniu ludziom własnych przeżyć i implemetowaniu cudzych. Taki człowiek jest przekonany, ze to są fakty z jego życia, a pseudolekarze wiedzą, że tak nie jest. Dlatego przestałam medytować, bo czułam jak cudze myśli wchodzą do mojej głowy. Nie jestem na tyle silna, żeby się temu przeciwstawić, nie potrafię.
Ciągle nie wiem co o tym myśleć. Może szukam nie tam gdzie trzeba, albo usiłuję coś zrozumieć, co nie jest możliwe do zrozumienia umysłem.
- purple_elephant
- Posty: 237
- Rejestracja: wt lis 05, 2013 8:13 am
Re: Reinkarnacja
Zeby lepiej przyswoic sobie lekcje. Powiedzmy ze w tym zyciu masz masz sie nauczyc radzenia sobie ze sprawami materialnymi, wiec masz rozne doswiadczenia z tym zwiazane , albo jestes bogata albo biedna, bankrutujesz lub nie zalezy co tam sobie wybralas. Natomiast w poprzednim zyciu twoim zadaniem byly sprawy mistyczne, wiec mialas doswiadczenia z tym zwiazane, bylas np mniszka, kaplanem lub czyms tam podobnym. Dwa rozne doswiadczenia, pamiec o tym nie jest ci do niczego potrzebna jak sie przebudzisz (umrzesz) bedziesz o wszystkim pamietala bo pewnie bedzie ci to potrzebne do podsumowania.zamek pisze: Dlaczego niby znika nasza pamięć "poprzednich wcieleń"?
Ja tak sobie to tlumacze.
Ja dostalam odpowiedz jakiej szukalam po przeczytaniu ksiazek miedzy innymi Briana Weissa. Nie do konca wierze w moc hipnozy, bo wiem ze czlowiek nawet pod wplywem hipnozy moze fantazjowac jak chce. Wiec nie wierze na 100% we wszystko co tam jest opisane, ale mimo to tresc tych ksiazek spowodowala ze dusza mi sie uspokoila, przestalam sie bac smierci i pojawilo sie we mnie przekonanie ze wiem dokad zmierzam.
Jak cudze mysli moga ci wchodzic do glowy, przeciez to twoj swiat....o czułam jak cudze myśli wchodzą do mojej głowy.
- Prometeusz
- Posty: 1848
- Rejestracja: pt kwie 20, 2012 9:21 am
Re: Reinkarnacja
Medytacja polega na częściowej deprywacji więc może być elementem prania mózgu. Dlatego ja medytuje sam.
Generalnie doświadczenie niedualności (no prawie, jej nie można w pełni doświadczyć, ale można mieć stany, które na jakiś czas uwalniają od egocentryzmu ja) pokazują, że te wszystkie historie to nabijanie w butelkę. No ale nie ma kogo nabijać, więc to poprostu część nieprzebudzonej natury człowieka w postaci potrzeby posiadania historii.
Generalnie doświadczenie niedualności (no prawie, jej nie można w pełni doświadczyć, ale można mieć stany, które na jakiś czas uwalniają od egocentryzmu ja) pokazują, że te wszystkie historie to nabijanie w butelkę. No ale nie ma kogo nabijać, więc to poprostu część nieprzebudzonej natury człowieka w postaci potrzeby posiadania historii.
Taki jest kres wszelkiego gejdżu: wola gejdżowania.
Re: Reinkarnacja
Ja właśnie chyba potrzebuję posiadać jakąś historię. Żeby A prowadziło do B itd do końca alfabetu.
Chcę wiedzieć, chcę mieć pewność, już nie wystarcza mi frajda związana z gonieniem króliczka.
Chcę tego przebrzydłego sierściucha złapać!
Co według Was dzieje się po śmierci? Czy w ogóle ma to dla Was znaczenie? Dlaczego uważacie, że stanie się właśnie to?
Chcę wiedzieć, chcę mieć pewność, już nie wystarcza mi frajda związana z gonieniem króliczka.
Chcę tego przebrzydłego sierściucha złapać!
Co według Was dzieje się po śmierci? Czy w ogóle ma to dla Was znaczenie? Dlaczego uważacie, że stanie się właśnie to?
- Prometeusz
- Posty: 1848
- Rejestracja: pt kwie 20, 2012 9:21 am
Re: Reinkarnacja
"nikt się nie rodzi i nikt nie umiera" T. Metzinger
Taki jest kres wszelkiego gejdżu: wola gejdżowania.
- purple_elephant
- Posty: 237
- Rejestracja: wt lis 05, 2013 8:13 am
Re: Reinkarnacja
No wlasnie nie ma smierci jako takiej, cialo tylko umiera a swiadomosc dryfuje sobie dalej do nastepnych wymiarow energetycznych. Ja to nie cialo , ja to swiadomosc.
Jak umre i sobie wszystko przypomne to wam powiem co dzieje sie po zejsciu z tego swiata.
Jak umre i sobie wszystko przypomne to wam powiem co dzieje sie po zejsciu z tego swiata.
Re: Reinkarnacja
A ja czytam Annę Kareninę Słuchałam wywiadu z panią, która napisała sagę o rozlewisku. Na pytanie dziennikarza, że jej literatura jest daleka od Anny Kareniny, ona odpowiedziała, że nie widzi różnicy. Włączyłam tv i po 2 minutach wyłączyłam, bo tego się nie da oglądać, bo jest o niczym. Potem w księgarni przejrzałam jakiś tom i odrzucił mnie język. Oj daleko jej do Tołstoja. Ja tę różnice widzępurple_elephant pisze: Wlasnie czytam ksiazke Dolores Cannon "Legacy from the stars".
Byłoby to marnotrawstwo, ale jest to możliwe. Nie wiemy co się dzieje ze świadomością. Nikt mnie jeszcze nie przekonał, że możemy istnieć dalej. Każdy ma jakiś pomysł na życie pozagrobowe, ale który jest prawdziwy? Może wszystkie, a może żaden. Faktem jest, że opuszczamy świat materialny i nigdy nie wracamy do tego samego życia. Może szkodapurple_elephant pisze:No wlasnie nie ma smierci jako takiej, cialo tylko umiera a swiadomosc dryfuje sobie dalej do nastepnych wymiarow energetycznych. Ja to nie cialo , ja to swiadomosc.
- Prometeusz
- Posty: 1848
- Rejestracja: pt kwie 20, 2012 9:21 am
Re: Reinkarnacja
Duży kot, ujrzawszy, że mały kotek goni za swoim ogonem, zapytał: "Czemu tak gonisz za swoim ogonem?" Kotek odpowiedział: " Dowiedziałem się, że najlepszą rzeczą dla kotka jest szczęście i że szczęście to jest mój ogon. Dlatego gonie za nim. Kiedy go złapię, zdobędę szczęście". Na to stary kot odpowiedział: "Mój synu. Ja również zajmowałem się problemami filozofii. I też doszedłem do tego, że moje szczęście jest w moim ogonie. Ale zauważyłem, że kiedy go gonie, ucieka on ode mnie, a kiedy zajmuje się swoimi sprawami, to zawsze zdaje się za mną podążać, dokądkolwiek idę". Pokochaj SIebie - Wayne W. Dyer
Taki jest kres wszelkiego gejdżu: wola gejdżowania.