Metoda Sedony kilka ciekawostek...
: pt kwie 11, 2014 10:58 am
Dla zainteresowanych i pasjonatów nowych paradygmatów (zrymowało się). W tym roku została nareszcie wydana książka METODA SEDONY w naszym ojczystym języku. Można by wiele napisać o tej popularnej na zachodzie metodzie, tak ogólnie dużym skrócie:
"W Metodzie Sedony zajmujemy się emocjami i stanami wewnętrznymi. Zaczynamy od tych negatywnych. Prawie każdy chciałby się pozbyć gniewu, napięcia w brzuchu, znużenia, smutku czy niechęci. Twórcy Metody zachęcają do pozbycia się tych wewnętrznych utrapień, które, jak przywykło się myśleć, zalegają w nas niezależnie od naszej woli.
Gniew, ból i inne negatywy okazują się tu naszym własnym niekochanym dzieckiem. Niekochane dziecko jest dzieckiem problemowym, ale dzieje się tak właśnie dlatego, że jest niekochane. Pytanie brzmi "Czy mogę pokochać swój ból?" Każdy kiedyś widział natrętną osę, która, przerażona ludzkim opędzaniem się, ostatecznie żądliła. Czasem pojawia się ktoś wyjątkowo spokojny, kto nie opędza się, a osy, pomimo to, zdają się go nie dręczyć. Po jego policzku spaceruje osa, a on, choć świadomy tego, je ze spokojem kanapkę. Końca tej historii możemy się domyślić - osa znudzona odlatuje.
Podobna zasada działa w przypadku Sedony. Nasza negatywna emocja jest jak zwierzątko. Gdy się jej boimy - atakuje, bo sama się boi. Gdy ją akceptujemy i dopuszczamy do siebie - nagle się uspokaja. Ostatecznie traci zainteresowanie nami, ponieważ widzi, że jej nie zagrażamy. Rusza w swoją stronę. Jeśli tylko pozwolimy jej odejść - nie będzie nas więcej dręczyć.
Praca Metodą Sedony przebiega w zatem dwóch fazach. Najpierw - musimy zidentyfikować kłopotliwy stan wewnętrzny i go zaakceptować. . Pytając siebie "Czy mogę to zaakceptować?", możemy uświadomić sobie jak wielki wpływ wywieramy na swoje wewnętrzne stany zwyczajnie nie pozwalając sobie ich czuć, kontrolując je lub lekceważąc.
Po próbie akceptacji przychodzi czas na uwolnienie, inaczej - pozwolenie na rozpuszczenie. Zaraz po jednym lub kilku pytaniach na akceptację, zadajemy pytanie uwalniające:
"Czy mogę pozwolić, aby to się rozpuściło?"
(...)
Mówimy o poluzowaniu mentalnego chwytu, w jakim to coś "trzymamy". W każdym przypadku istota czynności sprowadza się do dobrowolnego zaniechania zasilania danej emocji/myśli. Chodzi, jak już mówiliśmy, o zaprzestanie działania, a nie, jak odruchowo byśmy chcieli - zrobienie czegokolwiek."
Metoda jest prosta i efektywna można się jej nauczyć w jeden dzień i stosować z powodzeniem w wielu dziedzinach życia (możliwości nieograniczone).
Dla zainteresowanych polecam stronę o metodzie http://www.metodasedony.pl na razie w fazie tworzenia ale z czasem dojdzie, mam nadzieję, forum i więcej artów.
Pzdr
Miguel
"W Metodzie Sedony zajmujemy się emocjami i stanami wewnętrznymi. Zaczynamy od tych negatywnych. Prawie każdy chciałby się pozbyć gniewu, napięcia w brzuchu, znużenia, smutku czy niechęci. Twórcy Metody zachęcają do pozbycia się tych wewnętrznych utrapień, które, jak przywykło się myśleć, zalegają w nas niezależnie od naszej woli.
Gniew, ból i inne negatywy okazują się tu naszym własnym niekochanym dzieckiem. Niekochane dziecko jest dzieckiem problemowym, ale dzieje się tak właśnie dlatego, że jest niekochane. Pytanie brzmi "Czy mogę pokochać swój ból?" Każdy kiedyś widział natrętną osę, która, przerażona ludzkim opędzaniem się, ostatecznie żądliła. Czasem pojawia się ktoś wyjątkowo spokojny, kto nie opędza się, a osy, pomimo to, zdają się go nie dręczyć. Po jego policzku spaceruje osa, a on, choć świadomy tego, je ze spokojem kanapkę. Końca tej historii możemy się domyślić - osa znudzona odlatuje.
Podobna zasada działa w przypadku Sedony. Nasza negatywna emocja jest jak zwierzątko. Gdy się jej boimy - atakuje, bo sama się boi. Gdy ją akceptujemy i dopuszczamy do siebie - nagle się uspokaja. Ostatecznie traci zainteresowanie nami, ponieważ widzi, że jej nie zagrażamy. Rusza w swoją stronę. Jeśli tylko pozwolimy jej odejść - nie będzie nas więcej dręczyć.
Praca Metodą Sedony przebiega w zatem dwóch fazach. Najpierw - musimy zidentyfikować kłopotliwy stan wewnętrzny i go zaakceptować. . Pytając siebie "Czy mogę to zaakceptować?", możemy uświadomić sobie jak wielki wpływ wywieramy na swoje wewnętrzne stany zwyczajnie nie pozwalając sobie ich czuć, kontrolując je lub lekceważąc.
Po próbie akceptacji przychodzi czas na uwolnienie, inaczej - pozwolenie na rozpuszczenie. Zaraz po jednym lub kilku pytaniach na akceptację, zadajemy pytanie uwalniające:
"Czy mogę pozwolić, aby to się rozpuściło?"
(...)
Mówimy o poluzowaniu mentalnego chwytu, w jakim to coś "trzymamy". W każdym przypadku istota czynności sprowadza się do dobrowolnego zaniechania zasilania danej emocji/myśli. Chodzi, jak już mówiliśmy, o zaprzestanie działania, a nie, jak odruchowo byśmy chcieli - zrobienie czegokolwiek."
Metoda jest prosta i efektywna można się jej nauczyć w jeden dzień i stosować z powodzeniem w wielu dziedzinach życia (możliwości nieograniczone).
Dla zainteresowanych polecam stronę o metodzie http://www.metodasedony.pl na razie w fazie tworzenia ale z czasem dojdzie, mam nadzieję, forum i więcej artów.
Pzdr
Miguel