genesis

Moderatorzy: admin, marcelus, filip

Awatar użytkownika
mariuszstr
Posty: 312
Rejestracja: pt mar 30, 2012 12:13 am
genesis

Post autor: mariuszstr » sob gru 14, 2013 9:31 pm

Polecam cytat z 9 tomu Transerfingu:
"Pewnego razu w zamierzchłej przeszłości, a może w dalekiej przyszłości...
trudno to jednoznacznie określić, Wszechświat zapomniał o sobie.
Nikt nie wie, dlaczego tak się stało. Po prostu taka jest istota
wszechświatów - od czasu do czasu o sobie zapominają. Bardzo
prawdopodobne, że zasnął, a obudziwszy się, zapomniał swój sen.
Lecz co było przed snem? Poprzedni sen? A może Wszechświat
był właśnie snem? Tak czy inaczej sen, nie pamiętając sam siebie,
przekształcił się w Nicość. Czyż może być inaczej?
-Kim jesteś? - zapytała siebie Nicość.
-Jesteś Zwierciadłem... Zwierciadłem...Zwierciadłem...Zwierciadłem...
- odezwało się miriadami odblasków świata Odbicie.
-A kim ty jesteś? - zapytało Zwierciadło..
-Ja jestem Odbiciem w Tobie.
-Skąd się wziąłeś?
-Zrodziło mnie Twoje pytanie.
-Ale ja niczego dookoła nie widzę. I siebie też nie widzę.
Jak mogę być Zwierciadłem? Przecież jestem Nicością.
-To wszystko prawda - odpowiedziało Odbicie - pustka,
w gruncie rzeczy, jest najpierwotniejszym Zwierciadłem o
nieskończonej liczbie wymiarów, ponieważ w pustce
nicość odbija się od nicości.
-A jaki jestem?
-Nie wyglądasz w żaden sposób.
-Jestem duże czy małe?
-Tak.
-Co "Tak"?
-I jedno i drugie. Jesteś takim, jakie siebie wyobrażasz.
Nieskończenie duże, i jednocześnie nieskończenie małe,
ponieważ nieskończoność i punkt - to jedno i to samo.
-To dziwne. A gdzie ja się znajduję?
-Teraz: w przestrzeni wariantów - odpowiedziało Odbicie.
-Wariantów czego?
-Czegokolwiek. Przestrzeń też powstała jako konsekwencja
Twojego pytania. W ogóle pojawi się wszystko, o czym pomyślisz.
Przecież jesteś zwierciadłem o nieskończonej ilości wymiarów.
Na każde Twoje pytanie znajdzie się niezliczone mnóstwo
odpowiedzi.
-A po co tu jestem?
-Aby być.
-A co ja mogę?
-Wszystko.
I tak z dialogu Zwierciadła, które nazywamy Bogiem, i Odbicia
ukształtował się nasz świat."

Awatar użytkownika
Transformator2012
Posty: 621
Rejestracja: sob lip 21, 2012 4:47 pm
Re: genesis

Post autor: Transformator2012 » sob gru 14, 2013 10:09 pm

Mnie podoba się jeszcze inna sekwencja co prawda z innego źródła ale też mająca dla mnie to "coś":

Nie ma początku, nie ma końca,
Jest tytko zmiana.
Nie ma nauczyciela, nie ma ucznia,
Jest tylko pamiętanie.
Nie ma dobra, nie ma zła,
Jest tylko wyrażenie.
Nie ma połączenia, nie ma dzielenia,
Jest tylko jedność.
Nie ma radości, nie ma smutku,
Jest tylko miłość.
Nie ma większości, nie ma mniejszości,
Jest tylko równowaga.
Nie ma zastoju, nie ma entropii,
Jest tylko ruch.
Nie ma czuwania, nie ma snu,
Jest tylko istnienie.
Nie ma ograniczenia, nie ma przypadku,
Jest tylko plan.
WOLNOŚĆ WE WSZYSTKIM, TERAZ!
Obrazek

Awatar użytkownika
mariuszstr
Posty: 312
Rejestracja: pt mar 30, 2012 12:13 am
Re: genesis

Post autor: mariuszstr » śr gru 18, 2013 12:28 am

Transerfing, tom 8:
"DUSZA:
Kim jest Sai Baba?
UMYSŁ:
Uważa się,że jest to sam Bóg w ludzkiej postaci.
DUSZA:
A ty i ja kim jesteśmy twoim zdaniem?
UMYSŁ:
Nie wiem, duszą i umysłem.
DUSZA:
I to wszystko,co jest w stanie wygenerować twój silny intelekt?
A ja ci powiem,że ten oto kamień na drodze to Bóg i
ten motylek na kwiatku - to Bóg,i sam kwiatek, i ptaszek, każde zwierzę i człowiek-
wszystko to są manifestacje tego samego
Boga. Cząstka Boga jest w każdym z nas.Tylko nikomu nie mów,
bo to największa tajemnica, jaka kiedykolwiek istniała.
UMYSŁ:
Skąd to wiesz?
DUSZA:
To tobie wiadomo, co to jest i skąd się towzięło, a ja po prostu wiem i tyle.
UMYSŁ:
Wychodzi na to, że Sai Baba jest manifestacją Boga i nie ma w tym nic dziwnego?
DUSZA:
Tak,i jednocześnie jest to straszna tajemnica! Jak on śmiał ją wydać?
Wszyscy dookoła chodzą dokościoła jak należy,
odmawiają modlitwy, oddając cześć Bogu i nawet nie myślą o tym,
by dotknąć strasznej tajemnicy.A Sa i Baba w środku białego
dnia oznajmia, że sam jest Bogiem. Skąd ma tyle odwagi albo raczej
bezczelności?
UMYSŁ:
Sai Baba nie jest zwykłym śmiertelnikiem. Tworzy wszelkie cuda-
materializuje przedmioty z powietrza i inne takie.
Ty twierdzisz, że każdy człowiek jest Bogiem. W takim razie dlaczego
nikt inny nie umie dokonywać cudów?
NADZORCA:
Ja odpowiem. Wszystko jest bardzo proste: każdy człowiek dysponuje
potencjalną możliwością dokonywania cudów.
Tylko może to robić wyłącznie w stanie jedności duszy i umysłu- do czego Was oboje nawołuję bez przerwy.
Wahadła
rozdzielają duszę i umysł człowieka, pozbawiając go boskiej mocy.Ale jeśli
w świecie śniących nagle pojawia się przebudzony,
którego dusza i umysł zlewają się w jedności, to wraca do niego magiczna moc
Stwórcy. I wówczas oświecony zdaje sobie
sprawę,że między nim i Bogiem nie ma żadnej zasadniczej różnicy.
Jest to rzeczywiście najskrytsza tajemnica, chociaż wcale
nie jest ona zakryta, lecz dostępna dla każdego.Tajemnicą prawdę tę czyni
różnica pomiędzy wiedzą i byciem zorientowanym.
Dysponować informacją o prawdzie to jedno, a zdawać sobie sprawę i
poczuć tę prawdę to coś całkiem innego.Dopóki śniący
nie przebudzi się i nie uświadomi- tajemnica pozostanie dla niego tajemnicą"

Awatar użytkownika
mariuszstr
Posty: 312
Rejestracja: pt mar 30, 2012 12:13 am
Re: genesis

Post autor: mariuszstr » śr gru 18, 2013 1:02 am

Transerfing, tom 6:
"
Pewnego razu na podwórku naszego świata zebrały się
i dzieci. Byli tam: Ślicznotka, Ważniak, Zadziora, Mądrala, Wrednotka i Mały.
Przezwisko każdego odzwierciedlało jakąś charakterystyczną cechę
jego charakteru.
Ślicznotka wszelkimi sposobami próbowała podkreślić
swoje zalety, dlatego też lubiła chwalić się ładną sukienką, cukierkiem
lub czymkolwiek innym. Ważniak - ten nie potrzebował potwierdzenia własnej ważności.
I bez tego był ważny,
sam z siebie. Tylko on posiadał samochodzik na pedały i z godnością jeździł
nim po podwórku.
Zadziora wiecznie nie dawał spokoju ani sobie, ani innym.
Nie był złośliwy, a raczej przewrażliwiony i właśnie tę swoją
nadwrażliwość usiłował ukryć pod zewnętrzną arogancją.
Mądrala oczywiście był najrozsądniejszy. Robił najlepsze
babki z piasku i był z tego bardzo dumny. Mądrala był bardzo
zatroskany tym, że inni wiecznie robią coś nie tak, dlatego też
starał się wszystkich sprowadzić na właściwą drogę.
Wrednotka starała się wszelkimi sposobami zwrócić
na siebie uwagę. Tylko że nie bardzo się jej to udawało, chociaż
granicy podłości nigdy nie przekraczała.
0 małym nie można powiedzieć prawie nic. Niczym
szczególnym się nie wyróżniał, zachowywał się cicho i
zwyczajnie albo zamyślony kopał łopatką piasek lub milcząc,
z szeroko otwartym i oczyma słuchał, co mówią inni. Każdy
z tego „piaskownicowego towarzystwa" starał się na swój
sposób zaznaczyć i umocnić swą pozycję w tym grząskim
świecie. Każdy aktor w tym teatrze miał swoją rolę, która
mniej lub bardziej pozwalała mu dopasować się do
przedstawienia, jakim jest życie.
Zdarzało się, że Ślicznotka zaczynała się nadmiernie
chwalić, a wówczas Zadziora ciągnął ją za warkoczyk, Wred­notka
nieraz żaliła się Ważniakowi, który zaczynał przywracać
sprawiedliwość, a wówczas Mądrala wszystkich organizował
i przemawiał im do rozsądku.
Każda rola była swego rodzaju niszą, która pozwalała
wygodnie urządzić się i oznajmić światu : „ Oto ja! Ja istnieję !
Nie jestem nikim !”.
Każdy był kimś. I tylko wydawało się, że Mały nie odgrywa
żadnej roli. Trzymał się z dala i z reguły pozostawał
poza grą. A on tak bardzo chciał być kimś! Mały nie mógł
po­jąć, kim właściwie jest. Mieszkał z babcią i nawet nie pamiętał
swoich rodziców.
Nie miał tylko pojęcia, kim chce być. Niekiedy chciał być
podobny do kogoś z piaskownicy. Małemu zdawało się, że jeśli
weźmie na siebie jedną z ról, stanie się osobowością i zajmie
godne miejsce w podwórkowej społeczności, jednak niezależnie
od tego, ile by nie próbował przymierzać cudze maski, nic
dobrego z tego nie wynikało. Za każdym razem, kiedy Mały
próbował odgrywać cudzą rolę, nie opuszczało go dziwne
odczucie. Wydawało mu się, że staje się kimś, a jednocześnie
przestawał być sobą. Uczucie to nie było przyjemne i Małemu
nie pozostawało nic innego, jak przestać być kimś innym i znowu
zostać sobą, czyli nikim.
Tak więc cała grupa siedziała przy piaskownicy i się nudziła.
I nagle ktoś powiedział:
- 0, idzie Nadzorca.
- Jaki Nadzorca, gdzie?
- No tam, staruszek z siwą brodą. On pracuje w parku.
Rządzi tam wszystkimi huśtawkami. Dziwny staruszek.
Za­daje głupie pytania.
-jakie pytania?
- Kiedy go pytasz, czy możesz się pokręcić na karuzeli, on
Pyta. „Za co? . W odpowiedzi dajesz mu bilet i on przepuszcza.
- No i co w tym dziwnego ? Kto by Cię wpuścił bezpłatnie ?
- Kiedyś nie miałem pieniędzy na bilet i spróbowałem
przejść bez niego, ale Nadzorca zauważył i znów przyczepił się
ze swoim idiotycznym pytaniem: „Za co?”. A ja mówię:
„Dziad­ku, nie mam pieniędzy, daj się pokręcić na karuzeli”. Wówczas
on pyta: „Dlaczego?". Nie zrozumiałem i jeszcze raz spytałem,
a on znów: „Dlaczego powinienem dać Ci się pokręcić na
ka­ruzeli?”. A ja powiedziałem, że nie mam pieniędzy, a bardzo
chciałbym się pokręcić. A nadzorca mówi: „Otóż kiedy będziesz
w stanie odpowiedzieć na moje pytanie, już nigdy nie będziesz
musiał kupować biletów”.
- Czego on chce? Co można odpowiedzieć na takie pytanie?
- Kto wie. Kilka razy próbowałem, ale staruszek mówi,
że nieprawidłowo.
Mały słuchał całej tej rozmowy i nagle jakby go oświe­ciło.
W głowie w mgnieniu oka pojawiła się jakaś niewyjaśnio­na
jasność. Nagle ujrzał siebie i wszystkich pozostałych jakby
z boku. Mały wiedział, że zawsze chciał być kimś - osobowością
podobną choćby do jednego z członków podwórkowej społecz­ności.
Ale teraz Mały poczuł coś niezwykłego: był nikim i
jed­nocześnie każdym z nich! Odczuł, że jeśli wszyscy oni przestaną
grać swoje role, innymi słowy zrzucą maski, to każdy z nich
stanie się taki sam jak on, czyli zostanie nikim.
Dokładnie tak samo każda kropla, która oderwała się
od grzbietu fali, różni się swą wielkością i kształtem. Ale istotą
każdej kropli jest to samo - woda. I wszystkie one wcześniej
czy później powrócą do oceanu i zleją się z nim w jedną całość.
Dla Małego w jednej chwili wszystko stało się proste i jas­ne.
Sam się po sobie tego nie spodziewając, powiedział nagle:

- Ja znam odpowiedź na pytanie Nadzorcy.
Wszyscy zamarli i ze zdumieniem gapili się na Małego .
Nikt nie myślał , że jest on w stanie powiedzieć coś takiego .
- No, i jaka jest odpowiedź ? - ostrożnie spytał Mądrala .
- Chodźmy do parku, tam się dowiecie - powiedział Mały
i wstał , najwyraźniej zamierzając urzeczywistnić swój zamiar .
Zaintrygowane dzieci poszły w ślad za nim .
- Przecież to jeszcze nie wszystko - szepnął Zadziora do Mądrali.
- Jest tam jeszcze odźwierny i on też ma swoje ulubione
pytanie : „ Kto pozwolił ? " . Mały jest dzisiaj jakiś dziwny . Zobaczymy,
co on na to powie .
Wkrótce dzieci podeszły do wrót parku . Groźny mężczyzna
o przerażającym wyglądzie zastąpił im drogę .
- A wy dokąd to, maluchy?
Mały wyszedł na przód.
- Idziemy do parku pokręcić się na karuzeli.
Odźwierny zareagował zmieszaniem na tę prostotę.
Nie wiedział, czy ma się rozzłościć czy roześmiać.
- Czyim dzieckiem jesteś, chłopczyku? Czy jesteś posłusz­ny
swoim rodzicom? I w ogóle, kto Ci pozwolił? Co na to odpowiesz?
- To, że nie mam obowiązku odpowiadać na to pytanie -spokojnie powiedział Mały.
Odźwierny zamarł. Po raz pierwszy ktoś udzielił
pra­widłowej odpowiedzi. Skąd on, ten mały człowieczek, może ją
znać? Nie mówiąc ani słowa, otworzył dzieciom wrota i długo
z zadziwieniem spoglądał w ślad za nimi.
Kiedy dzieci z obawą zbliżyły się do karuzeli, wyszedł
im na spotkanie Nadzorca.
- Czego sobie życzycie maluchy?
- Chcemy się kręcić na karuzeli - odpowiedział za wszystkich Mały.
- Za co? - jak zwykle zapytał staruszek.
- Za nic. Po prostu tak - nie zastanawiając się, powiedział Mały,
Nadzorca spojrzał na niego z nieskrywanym zacieka­wieniem.
- Ale dlaczego?
- Ponieważ jestem synem Boga.
Na chwilę zakrólowała martwa cisza. Oprzytomniawszy,
dzieci nagle radośnie podskoczyły i krzyknęły:
- Jesteśmy dziećmi Boga! Jesteśmy dziećmi Boga!
Nikt więcej nikomu nie zadawał pytań, Z jakiegoś powodu
wszystko dla wszystkich stało się jasne bez dalszych
wyjaś­nień. Nadzorca rozpłynął się w uśmiechu, rozdał wszystkim
ciastka i zaproponował, żeby zajęli miejsca.
Choć to dziwne, każdy znalazł sobie takie miejsce, jakie
chciał, bez żadnych sporów towarzyszących zwykle takim
sytuacjom . Ślicznotka wybrała konika, Ważniak
samocho­dzik, Zadziora parowozik, Mądrala statek kosmiczny,
Wrednotka stateczek.
Karuzela się zakręciła . I stał się cud: dawne role gdzieś
zniknęły, jakby z twarzy dzieci spadły maski. Dzieci przestały
być kimś, a stały się po prostu sobą. Wszyscy byli szczęśliwi
i nikt nikomu nie zazdrościł ani nie miał do nikogo pretensji."

Awatar użytkownika
Transformator2012
Posty: 621
Rejestracja: sob lip 21, 2012 4:47 pm
Re: genesis

Post autor: Transformator2012 » śr gru 18, 2013 8:25 pm

Sonda zwana Ciekawością

Świadomość wystrzeliła w samą siebie część swojej własnej świadomości, którą była sonda zwana Ciekawością. Ciekawość przemierzała nieskończone możliwości Świadomości transmitującej świadomość samej siebie poprzez rozciągające się w nieskończoność cienkie włókno. Czas nie miał tu żadnego znaczenia, przestrzeń nie istniała. Świadomość wpoiła Ciekawości dążenie do celu, który ta osiągała, przemierzając samą siebie, odkrywając i gromadząc wszystko, cokolwiek napotkała w bezmiernej czerni Niepoznanego. Wszystko, co tylko uświadamiała sobie Ciekawość, docierało do Świadomości poprzez łączący je cienki przewód.

Coś, co przemieszczało się poprzez odległą, nienazwaną galaktykę, poruszyło uwagę Świadomości, z początku bardzo słabo. Było to tak dziwne, tak niezwykłe, że musiało zostać zbadane. Ciekawość po prostu musiała zebrać wiedzę o tym „czymś", cokolwiek to było. Ta mieszanina była do tego stopnia gryząca, piszcząca i irytująca, że Ciekawość mogła odsunąć to od siebie - jako niewygodne, nieprzyjemne wrażenia. Jednak z drugiej strony bardzo ją to pociągało, odczuwała silne Przyciąganie.

Pchało ją w kierunku wszystkiego, co wiązało się z ekscytacją i dreszczem odkrywania nieznanego. Bo przecież celem Ciekawości było badanie Niepoznanego i uświadomienie go Świadomości.

Poruszała się więc ustawicznie naprzód, zgłębiając je wraz ze wszystkim, co zawierało. W swojej drodze przez hałaśliwe Przyciąganie Ciekawość mijała w czerni małe sygnały odczuć, które, jak sądziła, były niezamieszkanymi planetami. Każdy z tych sygnałów miał te same irytujące cechy, co jednak było niczym w porównaniu z szaloną gmatwaniną Przyciągania roztaczającego przed nią swój ogromny urok.

Nagle intensywność wrażeń zaczęła słabnąć. „Musiałam już dawno ominąć źródło Przyciągania" - powiedziała sobie Ciekawość. Zawróciła więc powolnym łukiem, szukając ponownie największego natężenia Przyciągania. Wiedziała, dokąd się udać: ruszyła w kierunku owej hałaśliwej mieszaniny uczuć, polując na ich maksymalną intensywność. W końcu, już bardzo blisko źródła, poczuła tę mocną, wybuchową mieszaninę. „Wciąż poruszam się do przodu, ale Przyciąganie zawsze znajduje się z boku - pomyślała Ciekawość - zupełnie jakbym krążyła po orbicie wokół czegoś".

Intensywność mieszaniny Przyciągania można by porównać do straszliwego, obezwładniającego hałasu wydawanego przez odbiornik nastawiony jednocześnie na milion ryczących radiowych stacji. Oczywiście Ciekawość nie miała jeszcze wtedy zielonego pojęcia o falach radiowych (dlatego ten opis mógł powstać o wiele później). Ciekawość odnalazła wśród hałasu pewne powtarzające się sekwencje, były one jednak tak głośne i męczące, że dłuższe podążanie za którąkolwiek z nich było wprost niemożliwe. Zagłębiwszy się w Przyciąganie i mając do dyspozycji to, co znała dotychczas, próbowała zebrać jak najwięcej informacji o tym, czym ono jest. Stwierdziła, że istnieje tylko jeden sposób, który naprawdę jej w tym pomaga. Musiała wyciszyć większą część swojej świadomości do takiego stopnia, że nieledwie zasypiała, a wtedy mogła przez jakiś czas podążać za pojedynczym wzorem, sekwencją. Cechą wspólną poszczególnych sekwencji było to, że każda z nich miała jakiś konkretny cel. Gdy Ciekawość to zauważyła, pojęła, czym jest Cel. Zrozumiała, że od momentu, w którym została wypuszczona przez Świadomość, jej celem było odkrywanie i gromadzenie wszystkiego, co tylko mogła odnaleźć w czarnym ogromie Niepoznanego.

Ciekawość nie znała pojęcia czasu, więc nie mogła wiedzieć, kiedy po raz pierwszy odnalazła Przyciąganie. Nie mogła też wiedzieć, jak długo znajdowała się pod jego wpływem. Była ledwo przytomna, wciąż chłonąc wszystko, co tylko mogła poznać w obrębie przytłaczającego hałasu Przyciągania. Starała się zebrać jak najwięcej ze swojej obecnej orbity, wnikała więc w Przyciąganie jeszcze głębiej, żeby je lepiej zbadać. Co jakiś czas zauważała kolejną powtarzającą się sekwencję i podążała za nią tak długo, dopóki ta nie znikała ponownie w kakofonii dźwięków. Pojawiało się to coraz częściej w miarę jak Ciekawość stopniowo wyłączała coraz więcej swojej świadomości. Odkryła, że był to jedyny sposób, aby móc zbliżyć się do okropnego hałasu Przyciągania i nadal dążyć do swego celu.

Stopniowo większość wrzeszczącej mieszaniny zmniejszała natężenie, stając się tylko rodzajem syku w tle, który był już możliwy do zignorowania. „Wszystkie powtarzające się wzory sekwencji w tym syku będą musiały zostać zbadane - pomyślała Ciekawość i wysłała swoją myśl w kierunku Świadomości poprzez łączący je przewód - lecz wyciszanie mojej świadomości to jedyne wyjście, jeśli mam podążać za którąkolwiek z tych sekwencji".

Biorąc pod uwagę, jak wielki obszar Niepoznanego ma zostać zbadany, Świadomość przyznała Ciekawości rację. Ciekawość coraz bardziej wyłączała swoją świadomość i zagłębiała się w kolejne sekwencje Przyciągania. I stało się, że podążając za jedną z nich, po raz pierwszy zapadła w sen i zapomniała o połączeniu ze Świadomością.

Obudziła się z krzykiem (z krzykiem?), uczuciem bólu (bólu?) powodowanego uciskiem (jakim uciskiem ?), było jej zimno (zimno, co to jest zimno?), została rzucona w miejsce (miejsce?), w którym dane jej było po raz pierwszy doświadczyć Oddzielenia.

Sekwencja, która ją tu przywiodła, prowadziła bowiem prosto do narodzenia się jako niemowlę w świecie fizycznym. Niemowlę dorastało i Ciekawość, wciąż podążając za tą sekwencją, nieświadomie połączyła się z miejscem, gdzie panowała dwoistość: gorąco i zimno, ciemność i światło, wilgoć i uczucie suchości.

Po narodzinach wpływ ziemskiej rzeczywistości i reguły życia na Ziemi szybko wymazały z pamięci Ciekawości, kim i czym była. Ciekawość zgodnie ze swoją naturą podążała za każdym szczegółem tego wzorca sekwencji tak intensywnie, że zatraciła całkowicie pamięć tego, że mogłaby być czymś innym niż żywą istotą w obrębie tej sekwencji. Świat fizyczny, w którym się znalazła, miał słońca, planety, księżyce, gwiazdy i galaktyki krążące w olbrzymim, wydającym się nie mieć końca wszechświecie. Planeta, na której żyła, Ziemia, miała powietrze, którym można było oddychać, pokarm, który się spożywało, rzeczy, których można było dotykać. Oddzielenie od świadomości tego, kim i czym naprawdę była, miało też swoje dobre strony. Ciekawość nie musiała już dłużej słyszeć pisków i odczuwać nieprzyjemnego drapania emocjonalnych energii wszystkich innych oddzielonych istot w Przyciąganiu. Teraz Ciekawość mogła z łatwością koncentrować się na sekwencji, z którą się połączyła. Nie była już świadoma całej tej kakofonii hałasów. Co najlepsze, były tam też inne oddzielone istoty, z którymi mogła grać w Grę.

Ciekawość przeżyła swoje pierwsze życie, gromadząc wszystko, na cokolwiek się natknęła. W końcu, stara i chora, umarła. Z powrotem znalazła się w horrendalnym hałasie Przyciągania, bez ochrony nieświadomości. Bycie martwą było raczej szokujące! Ciekawość czym prędzej zanurkowała we względnie spokojną nieświadomość, żeby uniknąć okropnego hałasu Przyciągania. Umierając, zabrała ze sobą wszystko to, co zgromadziła, całą wiedzę zdobytą za życia. Pozostało to przy niej już na zawsze.

Miała za sobą swoje pierwsze życie na Ziemi. Tak wiele rzeczy niedokończonych, niezbadanych i niepoznanych. Najsilniejsze z nich dotyczyły nierozwiązanych spraw emocjonalnych pomiędzy nią a innymi oddzielonymi istotami w obrębie Przyciągania. Ciekawość, ciągle pogrążona we śnie, musiała wrócić na Ziemię, jeszcze raz i jeszcze raz, żeby odnaleźć istoty, z którymi była wcześniej związana. Miała do naprawienia krzywdy, do spłacenia długi. Miała także do odebrania długi innych. Możecie zgadywać, co się wydarzyło. Za każdym razem, gdy Ciekawość powracała, rodziła się w nowym ciele i nowych okolicznościach, zaplątywała się w ową emocjonalną sieć jeszcze bardziej niż poprzednio. Tworzyła nowe wzory postępowania, łączyła je ze starymi. Możliwości było nieskończenie wiele. Na szczęście czas nie miał większego znaczenia. Pierwsza, niemal niekończąca się pętla doświadczeń trwała eony lat.

Kiedy już wyczerpały się prawie wszystkie możliwości sekwencji, którą podążała, Ciekawość po raz pierwszy zaczęła sobie przypominać, kim naprawdę była. Krążąc w przestrzeni, w niewielkiej odległości od Ziemi, nagle się przebudziła. Minęło trochę czasu, zanim zdała sobie sprawę z tego, co się wydarzyło. Większość hałasu ucichła. Ciekawość prawie odzyskała stan świadomości i spoglądała w dół, ku Ziemi, gdy nagle dotarła do niej pamięć wszystkich poprzednich wcieleń. Można przypuszczać, że Świadomość maczała w tym palce, ale nikt nie wie tego na pewno. Ciekawość zobaczyła wszystkie swoje życia na Ziemi, jedno po drugim. Przypomniała sobie wszystko, co miało miejsce od chwili, gdy po raz pierwszy podążyła za Przyciąganiem. Przypomniała też sobie, dlaczego to zrobiła. Doświadczyła krótkiego wglądu [Wgląd - stan po zebraniu doświadczeń i uświadomieniu ich sobie z szerszej perspektywy.] i wiedziała już, że była sondą wypuszczoną przez Świadomość. Jej zadaniem było badanie siebie samej i kolejnych obszarów Niepoznanego. Pamiętała, jak została wchłonięta przez emocjonalne energie Przyciągania i jak wyciszała swoją świadomość, żeby móc gromadzić wszystko, na co natrafiała. Przypomniała sobie chwilę, w której po raz pierwszy zapadła w sen i zagubiła się w oddzieleniu. W tej właśnie chwili Ciekawość zaczęła rozumieć i poznała istotę Przyciągania.

Kiedy po raz pierwszy znalazła się w orbicie Przyciągania, hałas był głośną, przypadkową mieszaniną bardzo wielu, zbyt wielu różnych rzeczy jednocześnie. To było tak, jakby słuchała miliona różnych stacji radiowych nadających jednocześnie przez jeden odbiornik. Ciekawość była całkiem przytomna i dochodziło do niej jednocześnie tak wiele dźwięków, że nie była w stanie wyłapać żadnego i podążyć za jedną, wybraną radiostacją. Uśpiła trochę swoją świadomość, nie wyłączając jej całkiem, aż prawie wszystkie radiostacje stały się łatwym do zignorowania szumem. W tym stanie mogła już dostroić się do myśli i uczuć pojedynczej sekwencji pośród bezmiaru hałasu. Mogła podążać za nią, jako że ten pojedynczy wzór pomagał jej zbliżać się do celu (który na razie wydawał się jej dziwny i zagmatwany). Wyłączenie świadomości było oddzieleniem, które pozwalało jednostce przetrwać i badać pośród obezwładniającego hałasu Przyciągania. Ciekawość pojęła wtedy, że wszyscy żyjący fizycznie na Ziemi musieli po prostu wyłączyć swoją świadomość. Wszyscy w mniejszym lub większym stopniu żyli w oddzieleniu. Inaczej byliby bez przerwy bombardowani horrendalnym, obezwładniającym hałasem. Czuliby i słyszeli myśli i emocje wszystkich żywych istot zamieszkujących fizyczny wszechświat. Nie byłoby już miejsca na ich własne myśli i uczucia. Jednak wyłączając świadomość, Ciekawość straciła kontakt ze Świadomością. Zapomniała o bezpośrednim połączeniu pomiędzy nimi. Co za tym idzie, musiała też zapomnieć o swej prawdziwej tożsamości.

Ciekawość wiedziała, że energie emocjonalne wciągają i zbijają z tropu; mogą prowadzić w wiele dziwnych miejsc. Mimo to gromadziła wiedzę o nich przez eony wcieleń. Świadomość przez cały ten czas, dzięki połączeniu, zdawała sobie oczywiście sprawę z kłopotliwego położenia, w jakim znalazła się Ciekawość. Nie mogła jednak nic zrobić. Ciekawość wybrała przecież odłączenie.

Tak czy inaczej, świadomie lub nie, Ciekawość wciąż realizowała swój cel, jakim było gromadzenie najdrobniejszych szczegółów dotyczących egzystencji w miejscu zwanym Ziemskim Systemem Życia. Nie było więc najmniejszej potrzeby, żeby Świadomość jej w tym przeszkadzała.

Koncentrując się na wyłaniającej się z obezwładniającego hałasu sekwencji, pierwszej, którą zaczęła badać, Ciekawość przewidziała, że wszystkie pozostałe sekwencje będą również musiały zostać zbadane. W całym obszarze Przyciągania było jeszcze wiele rzeczy, których można się było nauczyć. Ciekawość nie miała jednak ochoty ponownie zasnąć i zatracić się w jakimś starym wzorze sekwencji. Postanowiła, że podczas dalszych eksploracji pozostanie świadoma tego, kim i czym jest naprawdę.

Przypominała sobie wszystko, co zgromadziła podczas swojego snu w oddzieleniu. Odkryła, że w swoich kolejnych wcieleniach postępuje zgodnie z podobnymi wzorcami energii emocjonalnej. Każde wcielenie uczyło ją nowych szczegółów na temat tych wzorców. Czasami były to wręcz bestie, czasami święci, było też wiele innych pośrednich postaci. Ciekawość zaczęła łączyć wszystkie swoje „ja" w grupy, z których każda realizowała w swoim życiu podobny wzorzec. W trakcie tego procesu uformowała się podstawowa, spójna osobowość. Gdy już wszystkie „ja" Ciekawości były posortowane i pogrupowane, utworzyło się dziesięć, może dwanaście odrębnych wzorców energetycznych - osobowości. Ciekawość stworzyła z nich konstelację Poznania, którą można nazwać Dyskiem (inaczej Ja Tam, Wyższym Ja czy Gronem). Dysk stał się nieodłączną częścią tego, za co teraz uważała się Ciekawość. Stał się częścią jej samej.

Patrząc na tę całą kolekcję osobowości, na swój Dysk wypełniony doświadczeniami kolejnych wcieleń, Ciekawość zastanawiała się, jak mogłaby zebrać i zarejestrować więcej wglądów. Zabawiała się łączeniem tych odrębnych osobowości w nowe wzorce energetyczne. Odkryła, że prowadzi to do pojawienia się nowych, niepowtarzalnych osobowości. Każda z nich różniła się od tych, których już doświadczyła w obrębie Systemu Życia Ziemskiego. Każdej z nich przyświecał jednak ten sam cel, odziedziczony po tym, czym była Ciekawość na samym początku tej podróży. Każda z nich badała Niepoznane i gromadziła wszystko, cokolwiek w nim odnajdywała. W nagrodę owa kombinacja energii emocjonalnych mogła być włączona do Przyciągania według specyficznego wzorca w Systemie Życia Ziemskiego, który Ciekawość pragnęła eksplorować. Najlepsze zaś było to, że sama Ciekawość mogła pozostawać przy tym w bezpiecznej odległości, w miejscu, gdzie Przyciąganie nie było na tyle silne, żeby musiała ratować się przed nim, ponownie zapadając w sen.

Ciekawość była zachwycona prostotą swojego planu. Pozwalał jej on bezpiecznie eksplorować pozostałe sekwencje Przyciągania. Stworzyła na swój własny wzór próbki, sondy siebie samej. Każda z nich połączona była z nią cienkim włóknem świadomości. Wysyłała sondy w kolejne cykle inkarnacyjne na Ziemię, gdzie emocjonalne wzorce energetyczne - osobowości - skłaniały je do odpowiednich zachowań. Ciekawość natomiast, za pomocą cienkich włókien świadomości, sama w bezpiecznej odległości, gromadziła wszystko, czego doświadczały sondy.

Nie podlegając prawom czasu i przestrzeni, Ciekawość mogła wysyłać swoje sondy w dowolne miejsca w przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Wysyłała je do czasów i miejsc w świecie fizycznym, wskazując jeszcze nie do końca zbadane wzorce w obrębie Przyciągania. „Jasne, będą one oddzielone i zagubione w Przyciąganiu - myślała Ciekawość - ale to nic, będą przecież mieć po drodze ciągle nowe wglądy".

Dzięki włóknom świadomości Ciekawość otrzymywała wglądy od swoich sond. Wglądy pojawiały się wraz z każdym uczuciem i myślą, z każdym wykonanym ruchem. Pod wpływem różnego rodzaju wydarzeń, zmian, każda z sond mogła utracić koncentrację na swoim celu, zejść z wyznaczonej drogi. Dlatego też Ciekawość w pewien sposób je prowadziła. Sonda mogła doświadczać tego prowadzenia w postaci uczuć, myśli, wizji, intuicji, snów i innych doznań, podpowiadających jej miejsca, które miała zbadać, rzeczy, które miała zrobić. Te same włókna przewodziły informacje od Ciekawości do sond i z powrotem.

Ciekawość czuła od samego początku, że w końcu któraś z jej sond zacznie się budzić i przypominać sobie pochodzenie swojej ciekawości. Powracały do Dysku najczęściej w czasie snów. Budząc się, wkraczając z powrotem w chaos fizycznego świata, rzadko kiedy pamiętały, co się wydarzyło. Jednak to właśnie podczas ich snu Ciekawość miała jedyną możliwość bezpośredniego kontaktu z nimi. Tylko że nawet wtedy zamęt w ich umysłach spowodowany Przyciąganiem zakłócał komunikację do tego stopnia, że rzadko kiedy mogły kierować się wskazówkami Ciekawości w życiu fizycznym.

Moment, w którym sonda zaczynała sobie przypominać swoje pochodzenie, był prawdziwym świętem. Zdarzało się to zwykle wtedy, gdy zaczynała się zastanawiać, kim i czym jest naprawdę. Część sond odnajdywała w ten sposób swój Dysk. Największa radość pojawiała się, kiedy któraś z sond była na tyle uważna, że mogła zapamiętać kontakt z Dyskiem. Im więcej zapamiętała, tym większe były szansę, że obudzi się naprawdę z własnej woli i że pozwoli jej to przypomnieć sobie źródło swojej ciekawości.

Czasami inicjowało to proces, którego kulminacją było ponowne połączenie się sondy z Dyskiem. Stawała się wówczas jego nową, inną niż wszystkie, częścią, a jednocześnie wyjątkową jednostką Dysku. Obudzone sondy były indywidualnymi kombinacjami części niepowtarzalnego Dysku i powracały z nowym zrozumieniem Przyciągania. Nie omijała ich ogromna nagroda, jaką było wiele nowych możliwości, dzięki którym mogły zgłębiać Przyciąganie.

Wszystko, co zgromadziły sondy powracające do Dysku, którym stała się Ciekawość, mogło być użyte do stworzenia nowych, potężniejszych sond. W miarę kontynuowania tej eksploracji gromadzona była coraz większa wiedza, a nowe sondy były w stanie objąć coraz większe obszary Przyciągania. Proces ten trwał bardzo długo. W końcu zgromadziły się tysiące części Dysku, tysiące części tego, czym stała się Ciekawość.

Wiosną, w marcu 1975 roku, kolejna sonda odnalazła drogę do swojego Dysku. Leżała sobie na toboganie przyjaciela, odpoczywając po wysiłku fizycznym, jakim było ciągnięcie stali po śniegu. Była dokładnie w odpowiednim stanie umysłu, żeby zapamiętać to, co przekazała jej Ciekawość. Przytomna i zrelaksowana, wolna od hałasu świata fizycznego, chłonęła wizję Dysku. Ciekawość wysłała tę wizję za pośrednictwem łączącego je włókna i sonda odczytała przesłanie! Cóż za urzekający obraz, tak inny od wszystkiego, co widziała do tej pory. Nie mogła się oprzeć zgłębianiu go.

Wizja była delikatnie kusząca, pociągająca. A owa sonda, podobnie jak Ciekawość, uwielbiała wszystko, co pociąga, uwielbiała podążać za Przyciąganiem.

W chwili gdy sonda zastanawiała się nad znaczeniem wizji, rozpoczął się proces przypominania, który zaprowadził ją do pamięci tego, czym i kim była. Minęło szesnaście lat, zanim sondzie udało się nawiązać świadomy kontakt z Ciekawością. Zanim sonda usłyszała: „Kochamy cię" pośród przypadkowej mieszaniny dźwięków i szumów Przyciągania.

Teraz ta sonda wie, że ma swoje Ja Tam, swój Dysk. Wie, że teraz jest już w mniejszym stopniu oddzieloną częścią totalnej Jedności, jaką jest Ciekawość. Ta sonda, ten mężczyzna, wie też, że w miarę gromadzenia informacji, które będą zmierzały do Celu, pewnego dnia połączy się ponownie z Dyskiem. Stanie się jego nową, wyjątkową częścią. Wie, że Dysk i Świadomość, która wypuściła Ciekawość jako sondę na długo przed początkiem tego wszystkiego, to Jedność.

Oczywiście Świadomość przez cały ten czas zdawała sobie sprawę z tych badań, dzięki cienkiemu połączeniu z Ciekawością.

Mam nadzieję, że byliście w stanie wczuć się w historię Ciekawości, że ci z was, którzy już ją znali, odnaleźli w niej tym razem coś nowego. Jeśli jednak przeczytaliście zaledwie suche słowa, prawdopodobnie wprawiły was one w zakłopotanie. Minęło pięć lat od chwili, gdy po raz pierwszy spisałem tę historię. Mówiłem wówczas, że zrozumiałem, iż wskazuje ona na nasze istnienie w wielu różnych miejscach i sytuacjach jednocześnie. Ciekawe - czasami musimy ponownie odwiedzić przeszłość, żeby zrozumieć przyszłość.

B. Moen "Podróż do ojca ciekawości"
WOLNOŚĆ WE WSZYSTKIM, TERAZ!
Obrazek

Awatar użytkownika
mariuszstr
Posty: 312
Rejestracja: pt mar 30, 2012 12:13 am
Re: genesis

Post autor: mariuszstr » czw gru 19, 2013 9:33 pm

Tom 9:
"Twoje narodziny w tym życiu były nowym przebudzeniem w szeregu
poprzednich wcieleń - snów rzeczywistości. Od chwili pojawienia się
na świat dysponowałeś zadziwiającymi możliwościami. Umiałeś
słuchać szelestu porannych gwiazd, rozróżniać aury, rozmawiać
ze zwierzętami i ptakami. Cały świat wydawał Ci się cudowną feerią
świecącej się energii i byłeś czarodziejem -mogłeś zarządzać tą
energią. Ale wkrótce znów ulegając wpływowi otoczenia, pogrążyłeś
się w marzeniu sennym. Śniący stale i celowo skupiali Twoją uwagę
na samym tylko fizycznym aspekcie rzeczywistości. W rezultacie
wszystkie magiczne zdolności zostały zatracone.Czy nie wydaje Ci się,
że życie mija dosłownie jak we śnie, w którym nie kierujesz rzeczywistością,
tylko Ona tobą? Nadszedł czas, by odzyskać poprzednią siłę"

Awatar użytkownika
Prometeusz
Posty: 1848
Rejestracja: pt kwie 20, 2012 9:21 am
Re: genesis

Post autor: Prometeusz » sob gru 21, 2013 9:43 pm

Tom 9, dzień 51:
"Transerfing nie wyjaśnia tego jak zbudowany jest świat, tylko proponuje utylitarny model, który pozwala zrozumieć, dlaczego możliwe jest zarządzanie rzeczywistością. Dokładnie tak samo można z powodzeniem prowadzić samochód, nie mając pojęcia o jego budowie."
Taki jest kres wszelkiego gejdżu: wola gejdżowania.


ODPOWIEDZ