Re: Ciekawe filmy
: ndz wrz 28, 2014 1:40 pm
No właśnie, prawdy, półprawdy, wiedza, pseudowiedza, iluzja, i takie tam. Gdybyśmy mieli wyjaśniać, co te określenia dla nas oznaczają, to by się okazało, że wszystko i… nic. Można byłoby też o tym dyskutować do rana, albo i pierdyliona ranów. A gdyby tak trzeba było jasno określić, czyje i które myślenie jest naiwne z braku wiedzy, a czyje i które nie?Prometeusz pisze:No tak, to o czym piszesz to takie truizmy. Z tym, że według Marka należy dotrzeć do prawdy, która jest jedna, a nie różna u różnych ludzi. Bo jeśli ktoś nie dotrze do niej to jest zasada "Shit Goes In, Shit Comes Out", a to tworzy zamęt w świecie i przyczynia się do globalnego cierpienia.marcel pisze:Myślenie naiwne bierze się z braku wiedzy i posiadania pseudo-wiedzy, wiedzy niepełnej. A modeli jest do wyboru do koloru, każdy coś dla siebie wybierze ale nadal pozostają tylko modelami ale to wszystko jest kwestia indywidualnej interpretacji TR i tego filmiku i posiadanego zasobu wiedzy , dla każdego z nas jest ona inna.
Papugę albo gwarka można nauczyć, żeby mówiły E=mc², co jest uznawane za zabawne, podobnie jak małe dzieci, które powtarzają słowa typowe dla dorosłych. Ale siebie, jakoś wolimy określać jako myślących i rozumiejących własne słowa, a nie tylko używających ich w odpowiednim kontekście, sprawiając tym wrażenie mądrych.
Można jeszcze złożyć, że wszystko jest wiedzą i prawdą, bo tako rzecze Zeland. Z tym Zelandem jest o tyle wygodnie, bo on tak napisał i już, więc koniec dyskusji, coś jakby „bo powiem pani/mamie”. Ale załóżmy po transerfingowemu, że jeśli sama coś wybiorę, to to będzie dla mnie prawdą. Problem polega na tym, że przez tzw. wahadła, przekonania, które mi wpojono, czy co tam jeszcze Zeland wymienił, sama nie wiem, co wybrałam i w co wierzę, dopóki tego nie doświadczę – czyli dopiero obserwując świat, widząc, co mnie spotyka, mogę w tym zwierciadle podglądać moje wierzenia.
I jeszcze jedno, jak to napisałeś gdzieś indziej „ślepy prowadzi ślepego, ale możemy sobie o tym pogadać”. A w praktyce wygląda to tak, że albo sami uważamy się za wiedzących, czyli jeśli budzić, to nie nas, bo my swoje wiemy, mamy rozum, i mniej, albo nawet więcej, jesteśmy już w te tematy wtajemniczeni, albo lubimy podczepić po „wiedzących”, czyli kolejna książka, film, „oświetlona” osoba, coś tam z nami uczynią.
Na potrzebę tej wypowiedzi, posłużę się modelem Wilsona.Prometeusz pisze: No i pozostaje poziom teoretyczny-ideologiczny. Ale to trzeba wiele kropek połączyć aby to miało sens. Wstawia to w ramy moralności tej naturalnej pochodzącej od praw natury. A przez całą prezentacje rozprawia się z mitem jakoby nie istniała obiektywna rzeczywistość i nie ma czegoś takiego jak indywidualne warstwy świata. Istnieje jeden wielki agregad do którego każdy dokłada swoje wiaderko przyczyn, które odbijają się na nas wszystkich. Czyli nie żyjemy w oderwaniu od społeczeństwa i wszystko co jego dotyczy dotyczy też nas.
Ogólnie też daje trochę przesłanie prometejskie wskazuje też by otaczać się ludźmi żyjącymi w prawdzie, a od tych żyjących w ignorancji się odcinać.
Jak zapewne wiesz, nie tylko różne tunele rzeczywistości wpływają na rozumienie i doświadczanie, ale też przebywanie w tym czymś, co on nazwał obwodami. Dopóki poruszamy się czterech pierwszych, to możemy jedynie poznawać nowe tunele, brać je za prawdę, ćwiczyć się w argumentacji, przez co nasze racje sprawiają wrażenie mądrzejszych i sprytniejszych. Możemy też się „rozwijać” i odkrywać kolejne koncepcje, książki, filmiki na youtubie. Ale to jest tylko nowe ubranko, zabawa kalejdoskopem. Pewnie jesteś często w stanie rozpoznać, pod wpływem czego i kogo jest rozmówca, bo leci argumentami książki X, lub cytatami twórcy modelu rzeczywistości Y. Jeśli za jakiś czas nasz rozmówca odkryje coś nowego, to będzie umiał sprytnie przegadać kogoś, kto głosi jego poprzednie przekonania, czyli wyśmiać, przygwoździć retoryką. No tak, bo ja też tak kiedyś myślałam/myślałem, ale teraz to już wiem i rozumiem coś innego. Albo nie pamiętam, że kiedyś tak było, bo nie chcę, albo samo tak wyszło – w końcu pamiętanie przeszłości, to konfabulacja.
I mamy jeszcze kolejne obwody, które poza tym, że nie wiadomo czy są, to jeszcze nie wiadomo czym są. Ale jeśli funkcjonujesz choćby przez chwilę w tym czymś, co Wilson nazywa 5-tym, albo 6-tym, to wszystkie prawdy, tunele, jawią się jako światy wewnętrzne i… iluzoryczne. Z poprzedniego poziomu można przyjąć za prawdę jakiegoś Marka, Zelanda, Jezusa i powtarzać, że sami decydujemy o swoim życiu, że system albo wahadła nas zniewoliły, że Jezus nas kocha, trzeba się modlić i nawracać, bo wszystko będzie dobrze, ale dopiero po śmierci. To są tylko mantry, słowa, które są tylko słowami, jak u ww. papugi czy gwarka, choć czujemy się przez to wzniośle lub mądrze. Albo po prosu bezpiecznie.
Na świece jest dużo cierpienia, tak? Jeśli jesteś w czymś, co Wilson nazywa kolejnym obwodem, to nie cierpisz i jakoś bez koncepcji czujesz te prawa natury, choćby poprzez zdawanie sobie sprawy z tego, w jaki sposób tworzą się te tunele, a tym samym i sposób doświadczania, choć nie bardzo wiem, na jakiej podstawie miałbyś stwierdzić, że to jest jakaś prawda, albo nawet ta jedyna prawdziwa. Ale jeśli nie jesteś w 4+ obwodzie, to jak masz z tego wyjść i nie cierpieć? Jak masz to wyjaśnić osobie, która zna tylko 4 obwody? Wszystkie zrywy prometejskie – religijne i nie tylko, kończyły się źle, bo zamieniały się w ideologie, teorie dla teorii, czyli coś, co Zeland nazywa wahadłami.
Jestem otwarta na ideę budzenia innych, bo jeśli w ogóle jest coś takiego jak przebudzenia, to chciałbym, żeby ktoś mnie… przebudził. Tyle tylko, że w dalszym ciągu nie bardzo wiem, jak miałoby to wyglądać. Chyba mogę tylko liczyć na to, na co się czasem powołujesz, czyli na błąd w Matrixie.
Może jestem sceptyczna również dlatego, że sama dla siebie nie mam prawdy, ani nawet półprawdy, i to nawet nie z wyboru, tylko z niezależnego ode mnie poczucia, że koncepcje są iluzją. Nie mam też pojęcia, jak mogłabym wyjść poza coś, co znam i czego doświadczam - ja też tylko zmieniam te ubranka i bawię się kalejdoskopem, więc ciężko mi sobie wyobrazić to przebudzania do czegoś. No właśnie, do czego?