Transerfing a złamane serce

Zespół redakcyjny Transerfingu chętnie udzieli informacji na pytania dotyczące zagadnień związanych z Transerfingiem

Moderatorzy: admin, filip

mirabelka
Posty: 4
Rejestracja: sob sie 27, 2016 5:34 am
Transerfing a złamane serce

Post autor: mirabelka » sob sie 27, 2016 5:50 am

Dzień dobry,
forum podczytuję od dawna, natomiast postanowiłam się zarejestrować, bo mam gnębiące mnie pytanie.
Nie mam najmniejszych wątpliwości, że transerfing działa, bo staram się praktykować go na co dzień i widzę efekty. I to w różnych dziedzinach, poza jedną, a mianowicie życiem uczuciowym.
Nie wiem, czy czegoś nie przeoczyłam, ale wydaje mi się, że Zeland tylko raz wspomina o miłości, mówiąc, że powinna być bezwarunkowa (zachwyć się kwiatem, ale go nie zrywaj). Może i komuś udaje się takie podejście, ale mnie niestety nie. Dlatego zawsze kiedy kończy się jakiś ważny związek, pozostaję ze złamanym sercem, bo odczuwam potrzebę bycia nadal blisko tej osoby.
Aktualnie właśnie od dłuższego czasu czuję, że moja dusza bardzo cierpi i nawet podążanie własną ścieżką do celu, takiego, na myśl o którym do tej pory dusza śpiewała, a umysł z zadowoleniem zacierał ręce, przestał mnie cieszyć. Po prostu jestem nieszczęśliwa, chociaż obiektywnie wszystko inne jest w porządku lub podąża w dobrym kierunku.
Moje pytanie brzmi: jak poradzić sobie ze złamanym sercem? Odwracanie myśli działa chyba tylko na umysł, dusza przecież i tak wie, czego chce i co najwyżej takim odwracaniem może zostać stłamszona. Metoda Zelanda, żeby w sytuacji "doła" rozpieścić się chyba też nie bardzo, bo jak długo można? Ma ktoś jakiś pomysł?

Awatar użytkownika
Prometeusz
Posty: 1848
Rejestracja: pt kwie 20, 2012 9:21 am
Re: Transerfing a złamane serce

Post autor: Prometeusz » sob sie 27, 2016 4:37 pm

Zerwanie z partnerem, jest podobne do śmierci bliskiej osoby. Człowiek w takiej sytuacji przechodzi przez 5 etapów żałoby. Nie ma na to lekarstwa - kapsułki, ale zdecydowanie szybciej przejdziesz przez ten okres jeśli sobie pozwolisz na obecny stan rzeczy i swoje odczucia... akceptacja, refleksja, pozwolenie sobie na takie "słabsze" doświadczenie. I być może wykorzystanie tego by jeszcze głębiej przyswoić sobie treści TR.

Osoby o silnie ukształtowanej mentalności TR (niekoniecznie książkowej, czasem wynika to z samego życia) nie mają takich okresów żałoby, bo ich podejście i sposób przeżywania różnych zdarzeń jest diametralnie inny niż zwykłej osoby. Na pewno mogą czuć jakieś emocje, ale szybko odpuszczają i płyną dalej. Lecz mówię, to wynika z tego, że oni u podstaw mają inną konstrukcję, osoba która zapoznaje się z TR musi to sobie wypracować i to nie dzieje się z dnia na dzień.

Postaraj się wejść postrzeganiem w aspekt 3osobowy całej sprawy. Nie patrz na sytuację pod kątem "mnie się to wydarzyło", tylko bardziej staraj się spojrzeć "co konkretnie się wydarzyło" :

Bo z jednej strony mamy biologię. Obecność partnera związana jest ze stymulacją chemiczną mózgu, gdy to zostanie odcięte to logicznym jest, że mózg zareaguje odpowiednio - będzie na takim trochę głodzie. Dlatego potrzebny jest czas by wrócił on do równowagi i będzie on wracał dość sprawnie, jeśli nie wtrąci się aspekt mentalny. Najlepszym podejściem jest mindfulness i ćwiczenia (tak ruch fizyczny, może to też być joga czy rozciąganie, albo nawet porządki domowe).

Dobrze jest jeszcze jeśli mamy osobę towarzyszącą, która ma wysoki poziom mentalizacji. To znaczy, która sprawia że poprzesz rozmowę z nią jesteśmy wstanie bardziej poznać i przede wszystkim poczuć siebie. Która odpowiednio nakieruje naszą świadomość lub od której przejmiemy dobre wzorce poprzez własną mentalizację jej osoby. To bardzo pomaga. To taka jakby empatia połączona z wnikliwą refleksją.

Myślę, że poniekąd dlatego ludzie piszą o swoich problemach na forach. Nie chodzi o dostanie recepty (choć do powyższych czynności warto się zastosować). Ale sam proces pisania pozwala zebrać myśli i poznać siebie, a że pisze się do kogoś to następuje przepływ energii, jeśli ktoś zsynchronizuje się z taką osobą i nazwie jej uczucia, oraz pokaże, że rozumie jej przeżycia to pozwala przejąć tej osobie kontrolę nad własnymi doświadczeniami. W ten sposób uczymy się tej potężnej siły. W TR można powiązać to z kilkoma technikami, ale nie chodzi przecież o techniki tylko o proces który zachodzi podczas ich stosowania wewnątrz nas. Sprawny Transerfer jest wyposażony w zestaw w zestaw frailów i afirmacji, w sprawną koordynacje zamiaru, w nadzorcę itd. To wszystko działa razem i sprawia, że człowiek jest na wyższym poziomie, lżejszym, subtelniejszym, gdzie nie dotykają go tak wydarzenia życiowe i potrafi jak to pisał William Blake "budować niebo pośród piekielnej rozpaczy".

Cóż współczuję rozstania z bliską osobą. Bardzo dobrze, że nazywasz emocje które przeżywasz. Nie biczuj się za brak dystansu, bo dystans nie polega na separowaniu się od uczuć tylko nad szybkim ich przepuszczeniu przez siebie. Teraz czujesz się nieciekawie, ale będzie lepiej. :)

Pozdrawiam
Prometeusz
Taki jest kres wszelkiego gejdżu: wola gejdżowania.

mirabelka
Posty: 4
Rejestracja: sob sie 27, 2016 5:34 am
Re: Transerfing a złamane serce

Post autor: mirabelka » pn sie 29, 2016 3:46 pm

Bardzo Ci dziękuję za odpowiedź.
Faktycznie pomaga depersonifikacja problemu, ale dalej czuję jakby było to wtłaczanie duszy w futerał przez umysł, dlatego zastanawiam się, czy miłość faktycznie jest kwestią duszy. Bo jeżeli tak, to chyba nie ma na nią lekarstwa, jeżeli duszy nie chcemy maltretować?

Awatar użytkownika
Prometeusz
Posty: 1848
Rejestracja: pt kwie 20, 2012 9:21 am
Re: Transerfing a złamane serce

Post autor: Prometeusz » pn sie 29, 2016 8:16 pm

Proszę bardzo. :)
Faktycznie pomaga depersonifikacja problemu, ale dalej czuję jakby było to wtłaczanie duszy w futerał przez umysł, dlatego zastanawiam się, czy miłość faktycznie jest kwestią duszy. Bo jeżeli tak, to chyba nie ma na nią lekarstwa, jeżeli duszy nie chcemy maltretować?
Wiesz dlaczego tak się dzieje? Nie chcę na siłę wtłaczać to w terminologię TR, więc użyję innej. To co odczuwasz to mechanizm obronny ego. Twoja jaźń - czyli Ty jako całość - nie potrzebujesz cierpienia i łatwo mogłabyś sobie je odpuścić. Nie mówię tu nawet o emocjach i stanach po rozstaniu, które są naturalne i które trzeba przez siebie przepuścić. Mówię tu o cierpieniu, którym Twoje ego się karmi. Dla ego cierpienie to pożywienie. Ego tworzy takie a nie inne interpretacje w postaci historii, aby dawać sobie papu. Wszelkie wyobrażenia o miłości to też jego sprawka. Z jednej strony będzie amplifikować problem, a z drugiej strony będzie silne wyparcie tego, że źródłem problemu jest ono same. Nie chodzi o to by umysłem wmawiać sobie, że sprawa nas nie dotyczy, to zagranie ego prowadzące do depersonalizacji. Ego woli prędzej dokonać autodestrukcji niż odpuścić. Dlatego chodzi o włączenie nadzorcy (skupić się na obserwacji, nieoceniającej, nieingerującej) i zmniejszenie ważności (rozpoznać naturę odczuć jako kolejnych doświadczeń bez dodawania do nich kolejnych instrukcji). Ego wtedy nic nie dostaje, a energia idzie do jaźni - czyli prawdziwej Ciebie.

Pozwól sobie być sobą.
Taki jest kres wszelkiego gejdżu: wola gejdżowania.

mirabelka
Posty: 4
Rejestracja: sob sie 27, 2016 5:34 am
Re: Transerfing a złamane serce

Post autor: mirabelka » wt sie 30, 2016 6:52 pm

Powiem szczerze, że jeżeli to sprawka ego, to maskuje się mistrzowsko. Nawet sobie mówiłam, że kiedyś tam to było cierpiące ego, ale teraz to złamane serce. Muszę poobserwować, ale to, co napisałeś, ma sens :)
Raz jeszcze pięknie dziękuję! :)

kasica
Posty: 91
Rejestracja: pt sie 30, 2013 7:37 pm
Re: Transerfing a złamane serce

Post autor: kasica » śr sie 31, 2016 8:41 am

.
Ostatnio zmieniony pt gru 02, 2016 3:01 pm przez kasica, łącznie zmieniany 1 raz.

mirabelka
Posty: 4
Rejestracja: sob sie 27, 2016 5:34 am
Re: Transerfing a złamane serce

Post autor: mirabelka » pn wrz 05, 2016 5:49 am

Nie uzależniam, Kasico, bo gdyby tak było, to nie zdecydowałabym się na zakończenie relacji, o której wiedziałam, że nie jest dla mnie dobra :) Poza tym, nie jestem osobą, która na siłę wchodzi w związki, bo nie potrafi być sama, wprost przeciwnie, bardzo dobrze czuję się ze sobą sama i wiążę się tylko wtedy, gdy się zakocham (bardzo rzadko). Stąd moje zastanawianie się nad miłością, bo jak pisałam, mam przekonanie o tym, że pochodzi ona z duszy, do głowy by mi nie przyszło, że to może być ego.
Ale tak jak piszecie, brakuje mi tej naturalnej radochy z zakończenia czegoś, próbuję włączać nadzorce i się tego uczyć.
Dziękuję i pozdrawiam!

kasica
Posty: 91
Rejestracja: pt sie 30, 2013 7:37 pm
Re: Transerfing a złamane serce

Post autor: kasica » pn wrz 05, 2016 2:09 pm

.
Ostatnio zmieniony pt gru 02, 2016 3:04 pm przez kasica, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
zamek
Posty: 697
Rejestracja: śr maja 01, 2013 9:06 pm
Lokalizacja: Łódź
Kontakt:
Re: Transerfing a złamane serce

Post autor: zamek » sob paź 15, 2016 9:57 pm

Witaj :-)
mirabelka pisze:brakuje mi tej naturalnej radochy z zakończenia czegoś, próbuję włączać nadzorce i się tego uczyć.
Nie tylko tobie. ;)
Związki to trudny temat. Nieudany związek to totalna porażka. Nie dość, że obwiniamy partnera to jeszcze siebie: jak się mogłam tak pomylić.
Nie bez powodu największy jest stres związany z odejściem partnera (rozwód, śmierć).
Kończysz relację, bo nie dostajesz i nie dajesz tego o co ci chodzi.
Zastanów się po co wchodzisz w związki, skoro dobrze ci samej. Chyba jednak nie.
Każdy potrzebuje przejrzeć się w oczach ukochanej osoby.
Dobrze, że zdajesz sobie z tego sprawę. To już leczy. :)
Nie ma dobrej rady, Trzeba to samemu przeżyć.
Między związkami dobrze jest przeżyć "żałobę", żeby nie wpadać w te same relacje.

Powodzenia :)
Dostaję to co najlepsze :)

https://bajka107.blogspot.com

Anya
Posty: 42
Rejestracja: pn wrz 19, 2016 5:35 pm
Re: Transerfing a złamane serce

Post autor: Anya » śr paź 19, 2016 3:10 pm

Hej, miałam napisać na inne tematy (np. wywoływanie Nadzorcy), ale jakoś tu mnie ściągnęło (a to drugie poczeka - już nie będę obiecywać, bo mi wtedy nie wychodzi - takie chlapanie i gadulstwo i zero efektu, lepiej gęba na kłódkę :shutup: ). Eh, te złamane serca :cry: dlaczego te relacje są takie trudne? Bo może nadmiernie ważne? :no: Może obserwowaliście kiedyś osobę, chłopaka lub dziewczynę, którzy jakoś tak lżej do tego podchodzą - bawią się, flirtują (i nie mówię tu o patologicznych łamaczach serc, czarnych wdowach, oszustach matrymonialnych, czy innych emocjonalnych popaprańcach). Co się dzieje gdy niewinnie flirtujemy? Zwykle otacza nas wianuszek wielbicieli i wielbicielek :giveheart: Wiem co mówię :crazy: No i niech się tylko zrobi potem za poważnie...i zaczyna się jazda... "Too much love will kill you", jak to śpiewał niezapomniany Freddie Mercury ... Być może trzeba tu się bardziej pilnować, zachować czujność rewolucjonisty :bomb: i intensywniej obniżać ważność? No ale tyle dzieł sztuki by nie powstało, a nasze życie byłoby jakieś takie ... mało intensywne... :( No cóż, każdy ma swoją historię i kimże by bez niej był? :?: Ale to koniec końców tylko historia i podobno ... możemy .. wybrać ...sobie ... lepszą?! :shock:


ODPOWIEDZ