Człowiek to cała struktura psychiczna. Nie można nikomu zmienić zamiaru na zasadzie zmienić jakąś jego konkretną myśl, przekonanie czy postanowienie. Bo, żeby zmiana zaszła, to musi być uaktywniona cała struktura.
Mi się jednak udawało zmieniać zamiary ludzi, chociaż tylko na chwilę. Nie potrafiłem utrzymać tego kierunku pernamentnie.
Nie wiem co skutkowało, ale wiem kilka rzeczy.
1. Mialem dużo energii.
2. Realizowałem swoje zamiary.
3. Te techniki transerfingowe, to wychodziły mi same z siebie.
4. Odczuwałem to tak, jakbym pomagał tym ludziom uporządkować ich wnętrze, byli oni zaangażowani w dyskusje.
5. Po czasie mam wątpliwości, czy był bym w stanie ostatecznie wyrwać ich ze snu. Chociaż uwzględniam też możliwość, że może być to kwestia długości takiej relacji, może przy odpowiednio długim oddziaływaniu ich schematy uległyby na stałe modyfikacji? Nie wiem.
Jakie z tego wnioski?
Nieekonomiczna jest próba wywarcia zmiany na kimś. Im bardziej skupiamy się na kimś tym mniej na swoich celach, które powinny dotyczyć tylko nas, inaczej zmiesza to siłę naszego zamiaru. Oddziaływania są możliwe, ale nigdy nie mają charakter bezpośredni. To nie jest manipulacja, która tylko technicznie jest niebezpośrednia, gdyź naprawdę jest wewnętrznym zamiarem. Takie oddziaływanie może być podobne w wykonaniu do manipulacji, ale nią nie jest. Uważam, że jest to rodzaj inteligencji. Celem powinno być osiągnięie pewnej spójności. Tzn. działanie nakierowane na chwilowe korzyści niewiele da, bo nawet jak się pojawią, to nie będziemy w stanie utrzymać wysokiej jakości. Dlatego wolę fundamentalny rozwój, ktory jest wolniejszy, drobniejszy, ale stały.
Nie wiem, czy to właściwa droga, ale moim zdaniem można dbać o te elementy oddzielnie, by je na końcu zintegrować. Na przykład.
Najpierw zadbać o wysoki poziom energii, potem nauczyć się operować zamiarem, potem zadbać o dobrą komunikacje i poduczyć się wywierania wpływu na innych. Kiedy stanie to się to nawykiem, to myślę łatwiej będzoe uruchomić zewnętrzny zamiar. W międzyczasie karmić można podświadomość dobrymi i chcianymi wzorcami tak, by potem uniknąc lęku przed sukcesem i by wejście na nową linie życia byłoby czymś naturalnym.
Po za tym we wszystkim - technika małych kroków i gotowanie żaby
Myślę, że sukces Naszej Shantelle jest możliwy, lecz raz wymagaoby to przestawienia się i inteligentnego podejścia, co myślę w jej wypadku nie byłoby trudne oraz realnej transerfingowej pracy,
no i czasu... Tak, bardziej ekonomicznym rozwianiem byłoby wskoczenie w inny układ, co nie znaczy, że nie można wybrać innego układu z tym samym mężczyznom, wymaga to po prostu spełnienia innych warunków.
Znam kilka takich przypadków. Np.
Wszyscy mówili takiej kobiecie, że jeśli syn stał się narkomanem, to trzeba mu pozwolić spaść na samo dno, zostawić bez opieki, aby mógł sam się odbił od dna i wyjść z nałogu. Generalnie to prawda, choć więzi rodzinne są potem często zerwane i nie do naprawienia. Jednak ta kobieta nie przestała wierzyć i walczyła o syna, opiekowała się nim i wpuszczała do domu jak wracał na haju. Cały czas dawa mu sygnały niezachwianej miłości matczynej i to w końcu skruszył chopaka i zdołał wyjść z uzależnienia, nie mówiąc już o wzmocnieniu więzi.
W mojej rodzinie wójek wszedł w alkoholim bo wszyscy w jego pracy pili. Jego żon była całkiem przeciętna (jak się wydawalo) kura domowa, ktorej wiele do szczęśia nie było potrzeba. W końcu nie mogła już wytrzymać, ale zamiast się rozstać to postanowiła walczyć. Poszła do szefa męża, zreorganizowa całą kulturę w jego pracy, a jego samego wysałała na odwyk. Teraz są dalej rodziną.
Można? Można!