Interpretacja
Interpretacja
VI tom (cytat)
"Inna moja przyjaciółka miała w wieku 24 lat dwójkę dzieci i męża Uzbeka z bardzo bogatej i konserwatywnej rodziny. Również ukończyła technikum medyczne, lecz mąż nie pozwolił jej iść na studia medyczne. Chciał zamknąć ją w domu, podręczniki wyrzucał. Lecz ona potajemnie zdała na zaoczny wydział biologii. Można było film nakręcić o tym, jak przez pierwsze semestry się ukrywała. A potem dzięki jej nieustępliwości mąż poddał się. Równolegle zaczęła pracować jako pielęgniarka, potem została przełożoną pielęgniarek w poliklinice, pozyskała wiele znajomości w wyższych sferach, wydział biologii ukończyła z wyróżnieniem i, unikalny przypadek w historii, po zdaniu niezwykle trudnych egzaminów i wstawiennictwa z najwyższych kręgów zaklasyfikowano ją jako lekarza fizjoterapeutę. W wieku 35 lat, z 17 letnim stażem pracy jako pielęgniarka. W tym czasie rodzina męża zbankrutowała, jego interes upadł i teraz ona wszystkich żywi.
Co Pan na to? Czy należy starać się o to, czego się pragnie? I jak odróżnić prawdziwy cel od fałszywego?
... czy to nie ona „zrujnowała" swojego męża? Rodzina przecież była bogata i konserwatywna, a ona „rozbiła" jej fundamenty. Teraz oczywiście nie da się prześledzić wszystkich związków przyczynowo-skutkowych. Lecz oczywistym jest, że jeżeli człowiek energicznie wiosłuje pod prąd nurtu wariantów, to on niszczy los nie tylko sobie. "
Interpretacja mnie zaskoczyła.
"Inna moja przyjaciółka miała w wieku 24 lat dwójkę dzieci i męża Uzbeka z bardzo bogatej i konserwatywnej rodziny. Również ukończyła technikum medyczne, lecz mąż nie pozwolił jej iść na studia medyczne. Chciał zamknąć ją w domu, podręczniki wyrzucał. Lecz ona potajemnie zdała na zaoczny wydział biologii. Można było film nakręcić o tym, jak przez pierwsze semestry się ukrywała. A potem dzięki jej nieustępliwości mąż poddał się. Równolegle zaczęła pracować jako pielęgniarka, potem została przełożoną pielęgniarek w poliklinice, pozyskała wiele znajomości w wyższych sferach, wydział biologii ukończyła z wyróżnieniem i, unikalny przypadek w historii, po zdaniu niezwykle trudnych egzaminów i wstawiennictwa z najwyższych kręgów zaklasyfikowano ją jako lekarza fizjoterapeutę. W wieku 35 lat, z 17 letnim stażem pracy jako pielęgniarka. W tym czasie rodzina męża zbankrutowała, jego interes upadł i teraz ona wszystkich żywi.
Co Pan na to? Czy należy starać się o to, czego się pragnie? I jak odróżnić prawdziwy cel od fałszywego?
... czy to nie ona „zrujnowała" swojego męża? Rodzina przecież była bogata i konserwatywna, a ona „rozbiła" jej fundamenty. Teraz oczywiście nie da się prześledzić wszystkich związków przyczynowo-skutkowych. Lecz oczywistym jest, że jeżeli człowiek energicznie wiosłuje pod prąd nurtu wariantów, to on niszczy los nie tylko sobie. "
Interpretacja mnie zaskoczyła.
Jeżeli postanowisz postrzegać pozornie negatywną zmianę w scenariuszu jak pozytywną, to wszystko takim właśnie się okaże. …
Każde zdarzenie witasz jako pozytywne i tym samym zawsze trafiasz na korzystne odgałęzienie ...
Każde zdarzenie witasz jako pozytywne i tym samym zawsze trafiasz na korzystne odgałęzienie ...
- Prometeusz
- Posty: 1848
- Rejestracja: pt kwie 20, 2012 9:21 am
Re: Interpretacja
Cóż za soczysty przykład Zeland pewnie implikuje, że jeśli byłaby to rodzina liberalna i postępowa, to mąż sam by ją wypchną z domu i wtedy homeostaza nie zostałaby naruszona i bogactwo by przetrwało. Lecz jak się nie dostarcza rodzinie uwagi takiej jakiej ona potrzebuje i myśli się tylko o zwiększaniu swojej własnej ważności, to siły równoważące będą chciały stłumić ten potencjał.
Taki jest kres wszelkiego gejdżu: wola gejdżowania.
Re: Interpretacja
cd. interpretacji:
Być może nie wprost, a pośrednio. Nachalne dążenie umysłu do tego, by osiągnąć swój cel za wszelką cenę może być wywołane przez to, że od dziecka wpajano mu przekonanie, że trzeba koniecznie być „kimś". Dziewczynka powinna zostać nauczycielką lub lekarką, a chłopiec - kosmonautą. Jeżeli nie osiągnąłeś określonego statusu, to znaczy, że jesteś nikim - pustym miejscem. A pomyśleć o tym, kim rzeczywiście chce się zostać, nie pozwalają - zawalają przykładami cudzego sukcesu. I okazuje się, że umysł został ubezwłasnowolniony przez opinię publiczną, a dusza została zapędzona do ciemnej komórki ze związanymi rękami i nogami, z kneblem w ustach. Oba przykłady świadczą o tym, że dobijały się do cudzych drzwi, lecz ich umysł uporczywie twierdził, że trzeba iść do swojego celu aż do końca. No dobrze, powiesz, lecz przecież obie osiągnęły swoje cele i są bardzo zadowolone. Nie wierzę. Po tylu wysiłkach za nic w świecie nie przyznają przed sobą ani nikim innym do tego, że nie są usatysfakcjonowane. Napędzało je nie oddanie marzeniu, a dążenie do nabrania pewności siebie. O tym, jak odróżnić swój cel i drzwi od cudzych, szczegółowo można przeczytać w książce „Transerfing rzeczywistości". Nie można powiedzieć, że droga do marzenia usłana jest rożami. Twój cel też nie zawsze udaje się łatwo osiągnąć. Lecz nie takim kosztem! Mamy tu do czynienia z pewnymi właściwościami, o których należy wiedzieć.
Jeżeli Twój cel polega na tym, by zająć określoną pozycję na szczeblach kariery, czyli stać się jednym z wielu podobnych, to do osiągnięcia sukcesu nie musisz starać się być najlepszym. Znacznie ważniejsze, by w jak najpełniejszej mierze odpowiadać wymaganiom swojej struktury. Jeżeli właściwie wybrałeś swoje drzwi i pilnie przestrzegasz zasady wahadła, na rzecz którego pracujesz, możesz mieć nadzieję, że cel zostanie wkrótce osiągnięty. Przy tym trzeba zawsze pamiętać, że wahadło woli odpowiednich, a nie najlepszych, ponieważ dla struktury tacy są pewniejsi. Chociaż to wcale nie oznacza, że nie warto doskonalić i szkolić swego rzemiosła. Można powiedzieć, że trzeba być najlepszym wśród odpowiednich.
Być może nie wprost, a pośrednio. Nachalne dążenie umysłu do tego, by osiągnąć swój cel za wszelką cenę może być wywołane przez to, że od dziecka wpajano mu przekonanie, że trzeba koniecznie być „kimś". Dziewczynka powinna zostać nauczycielką lub lekarką, a chłopiec - kosmonautą. Jeżeli nie osiągnąłeś określonego statusu, to znaczy, że jesteś nikim - pustym miejscem. A pomyśleć o tym, kim rzeczywiście chce się zostać, nie pozwalają - zawalają przykładami cudzego sukcesu. I okazuje się, że umysł został ubezwłasnowolniony przez opinię publiczną, a dusza została zapędzona do ciemnej komórki ze związanymi rękami i nogami, z kneblem w ustach. Oba przykłady świadczą o tym, że dobijały się do cudzych drzwi, lecz ich umysł uporczywie twierdził, że trzeba iść do swojego celu aż do końca. No dobrze, powiesz, lecz przecież obie osiągnęły swoje cele i są bardzo zadowolone. Nie wierzę. Po tylu wysiłkach za nic w świecie nie przyznają przed sobą ani nikim innym do tego, że nie są usatysfakcjonowane. Napędzało je nie oddanie marzeniu, a dążenie do nabrania pewności siebie. O tym, jak odróżnić swój cel i drzwi od cudzych, szczegółowo można przeczytać w książce „Transerfing rzeczywistości". Nie można powiedzieć, że droga do marzenia usłana jest rożami. Twój cel też nie zawsze udaje się łatwo osiągnąć. Lecz nie takim kosztem! Mamy tu do czynienia z pewnymi właściwościami, o których należy wiedzieć.
Jeżeli Twój cel polega na tym, by zająć określoną pozycję na szczeblach kariery, czyli stać się jednym z wielu podobnych, to do osiągnięcia sukcesu nie musisz starać się być najlepszym. Znacznie ważniejsze, by w jak najpełniejszej mierze odpowiadać wymaganiom swojej struktury. Jeżeli właściwie wybrałeś swoje drzwi i pilnie przestrzegasz zasady wahadła, na rzecz którego pracujesz, możesz mieć nadzieję, że cel zostanie wkrótce osiągnięty. Przy tym trzeba zawsze pamiętać, że wahadło woli odpowiednich, a nie najlepszych, ponieważ dla struktury tacy są pewniejsi. Chociaż to wcale nie oznacza, że nie warto doskonalić i szkolić swego rzemiosła. Można powiedzieć, że trzeba być najlepszym wśród odpowiednich.
Jeżeli postanowisz postrzegać pozornie negatywną zmianę w scenariuszu jak pozytywną, to wszystko takim właśnie się okaże. …
Każde zdarzenie witasz jako pozytywne i tym samym zawsze trafiasz na korzystne odgałęzienie ...
Każde zdarzenie witasz jako pozytywne i tym samym zawsze trafiasz na korzystne odgałęzienie ...
- Prometeusz
- Posty: 1848
- Rejestracja: pt kwie 20, 2012 9:21 am
Re: Interpretacja
I to jest właśnie to co Dylla opisała w sąsiednim temacie.
No właśnie, żadna nie jest transerferką...Dylla pisze:Raczej potrzebę aktywności zawodowej i wyzwań u kobiet, które odchowały dzieci, więc u takich, które siedząc w domu doceniły pracę. Albo takich, które miały puste gniazdo i mogły się w końcu skupić tylko na swoich potrzebach i właśnie dostały taką szansę.
A wiesz, że w związku z tym wątkiem zaczęłam zwracać uwagę na takie sprawy i widzę bardzo dużo wyjątków od reguł i stereotypów. Ostatnie marzenia/plany kobiece o których słyszałam to: kupić sobie ławkę do ćwiczeń i sportowy samochód, przemierzać samotnie odległe kraje i pisać reportaże, mieć garsonierę w mieście o której nikt by nie wiedział, skoczyć ze spadochronem, przebiec maraton, albo choćby pół-maraton. Na podstawie tego co wyznały, trudno byłoby stwierdzić płeć osoby marzącej i/lub planującej.
Żadna z dziewczyn nie jest transerferką, więc nie wiem, jakie stosowałby strategie transerfingowe, gdyby słyszały o transerfingu.
Taki jest kres wszelkiego gejdżu: wola gejdżowania.
Re: Interpretacja
Przyjaciółka z cytatu nie była transerferką, a siły równoważące nie stłumiły potencjału. Wręcz przeciwnie. Jej znaczenie wzrosło.
Takie było moje pierwsze wrażenie albo odczytałam to tak, jak chciałam ... nie wspominając już o opinii autora
Takie było moje pierwsze wrażenie albo odczytałam to tak, jak chciałam ... nie wspominając już o opinii autora
Jeżeli postanowisz postrzegać pozornie negatywną zmianę w scenariuszu jak pozytywną, to wszystko takim właśnie się okaże. …
Każde zdarzenie witasz jako pozytywne i tym samym zawsze trafiasz na korzystne odgałęzienie ...
Każde zdarzenie witasz jako pozytywne i tym samym zawsze trafiasz na korzystne odgałęzienie ...
- Prometeusz
- Posty: 1848
- Rejestracja: pt kwie 20, 2012 9:21 am
Re: Interpretacja
Mam za mało danych, by wyciągać wnioski. ZV zinterpretował to na swój sposób, Ty zrobiłaś to samo na swój. Dostrzegłem w tym przykładzie i innym z forum ten sam schemat. W każdym razie to nie jest Transerfing tylko dopinanie swego za wszelką cenę. Według Zelanda nie warto.
Taki jest kres wszelkiego gejdżu: wola gejdżowania.
Re: Interpretacja
I Zeland ma rację. Nie warto.
W jej świecie nie było miejsca na męża. Ona szła jak walec do swego celu, nie brała pod uwagę bliskich.
Dziwne, że teraz ona utrzymuje rodzinę, bo dla mnie to nie jest już rodzina. Nie ma tam wzajemnych dobrych relacji. Ja jemu dałabym książki z TR, niech się teraz realizuje on. Może liczyć tylko na siebie, a nie na żonę.
Wiele razy mówimy, że nie wolno wpływać na innych ludzi, ale żyjemy wśród ludzi. Spełnianie naszych marzeń nie może nikogo krzywdzić (to mi zostało z huny).
W jej świecie nie było miejsca na męża. Ona szła jak walec do swego celu, nie brała pod uwagę bliskich.
Dziwne, że teraz ona utrzymuje rodzinę, bo dla mnie to nie jest już rodzina. Nie ma tam wzajemnych dobrych relacji. Ja jemu dałabym książki z TR, niech się teraz realizuje on. Może liczyć tylko na siebie, a nie na żonę.
Wiele razy mówimy, że nie wolno wpływać na innych ludzi, ale żyjemy wśród ludzi. Spełnianie naszych marzeń nie może nikogo krzywdzić (to mi zostało z huny).
Re: Interpretacja
Tak, tak, więc jeżeli rodzice chcą żebyśmy szli na studia a my nie chcemy, to też musimy iść za pragnieniami rodziców, żeby ich nie krzywdzić Analogicznie jak kobieta z przykładu powinna iść za pragnieniami męża
Być może nie było. Nie w każdym świecie musi być miejsce na męża
Interpretacja Zelanda to tylko jedna z możliwych, ja bym się po takiej ilości danych nie podjął interpretacji (z resztą nie podjąłbym się po żadnej ilości ), moim zdaniem mogło być zupełnie inaczej i to mogła być jej droga i jej drzwi
I tak powinno być Nikt za nikogo jego drogi nie przejdzie. Każdy jest transerferem swojego losu, a nie żony, męża, dzieci czy kogo tam jeszcze
"(...) ich mach mir die Welt, widewide wie sie mir gefällt."