Re: Poczucie rezonansu w relacjach z innymi
: ndz lut 17, 2019 2:51 pm
Yikes, ależ to epickie! <3Dylla pisze: ↑ndz lut 17, 2019 1:42 pmWyjaśnię, o co chodziło z humbakami.
Star Trek IV: Powrót na Ziemię
Akcja filmu toczy się tuż po wydarzeniach opowiedzianych w Star Trek III. Kapitan Kirk wraz z załogą cofa się w czasie do 1986 roku, aby uratować Ziemię przed zagładą ze strony tajemniczej sondy, która chce nawiązać kontakt z humbakami, rasą waleni; jednak, jak się okazuje, wymarły one pod koniec XX wieku. Sygnały wysyłane przez sondę powodują gwałtowne parowanie ziemskich oceanów i paraliżują działanie wszelkich systemów elektronicznych. Załoga Kirka, powracająca na Ziemię klingońskim statkiem, decyduje się więc sprowadzić z przeszłości humbaki, aby te porozumiały się z sondą i powstrzymały katastrofę.
Teraz sami widzicie, że dobrze jest umieć wytanserfować humbaki, bo one się przydają do ratowania świata.
Jak mówimy o waleniach to mi się przypomina taka manga, której klimat kojarzy mi się z książkami Zbigniewa Nienackiego co jest takie dziwne bo to inne medium, ale tego... W mandze młody chłopak ogląda jakiś program o delfinach w komputerze, nagrany przez naukowca który był genialnym matematykiem noblistą, ale który w wyniku wypadku stracił lewą półkule mózgu i przeżył. Jak doszedł do siebie to nie potrafił mówić, ale nie stracił geniuszu, tylko zajął się badaniem oceanów a dokładniej komunikacją u delfinów. Tego chłopaka z jakiegoś powodu wciągną ten film, oglądał go parę razy i doznał olśnienia, że w filmie tym zawarty jest ukryty przekaz klucz do jakiegoś niezwykłego odkrycia, prawdopodobnie to sposób na stworzenie sztucznej inteligencji, bo w tamtym świecoe to było największym wyzwaniem. Rzucił wszystko, zadłużył się i pojechał jeśli dobrze pamiętam na Filipiny, sam, prywatnie badać życie delfinów. W jego głowie był klucz do złamania kodu z filmu z przesłaniem, ale jak się później okazało to nie tylko on próbował rozwiązać tą tajemnicę, a był nią zainteresowny m. in. również Watykan. A oni w tym widzieli sposób nad przejęciem kontroli nad ludzką wolą. Na wyspie na którą trafił dzieją się magiczne rzeczy związane z tamtejszym folklorem, jedna dziewczana nie potrafi nic mówić jest jakaś dziwna, stroni od ludzi i można ją zobaczyć jak pływa z delfinami, nie raz głęboko, bez żadnego osprzętu. Chłopak przyjechał właściwie na krzywy ryj, tylko z ogólnym celem. Rozeznaje się w sytuacji. Znajduje parę staruszków, którzy zapewniają mu schronienie, a później zatrudnia się u takiego rybaka, by ten mu pomógł w badaniach. Akcja robi się co raz bardziej dziwna i ostra. Kobiety mają w specjalne dni swoje rytuały, które broń boże nie można złamać, w których mężczyźni nie mogą uczestniczyć i w tym czasie razem piją alkohol. Chłopak poznaje co raz więcej tajemnic...
Jaki z tego morał i dlaczego to piszę nie wiem xD ale jakoś tak mnie naszło. Może o to chodzi o te dziwne sploty przypadków i niewytłumaczone rzeczy, wewnętrzne przeczucie, choć i praca analityczna, naukowa, obcowanie z naturą, kulturą, rozwiązywanie jakiś łamigłówek, survival, wyjście w nieznane, w nowe środowiska i dostrzeganie wzorców które dla reszty świata są niemal nie możliwe do dostrzeżenia, ale wzbudzające niezachwianą wolę. To wszystko mnie kręci na maksa. Mój znajomy ma ambicje by jego życie było jak manga. Może i ja spróbuje.