Osiąganie celów w związku

Miejsce na Twoje spostrzeżenia, relacje o tym, co udało Ci się zastosować i jaki wpływ na Twoje życie wywarł Transerfing

Moderatorzy: admin, marcelus, filip

Pit
Posty: 75
Rejestracja: wt sty 13, 2015 11:27 pm
Osiąganie celów w związku

Post autor: Pit » wt cze 21, 2016 7:21 am

Od jakiegoś czasu zastanawiam się na ile życie w związku ma wpływ na realizację celu każdego z partnerów z osobna...
Zdaję sobie sprawę z uwarunkowań kobiecego i męskiego (bo takie związki mam na myśli) podejścia do egzystencji. Zdaję sobie sprawę z dwubiegunowości w związku - tutaj mam na uwadze naturalne działanie sił równoważących poprzez mojego partnera. Zdaję sobie sprawę z ukazywania mi moich ‘dobrych’ i ‘słabych’ stron – tutaj mam na myśli naturalne działanie zwierciadła poprzez mojego partnera. W porządku, to wszystko i jeszcze kilka innych oczywiście występuje. I na pewno ma znaczenie, jednak to, nazwałbym codzienną działalnością operacyjną , z której można, a wręcz należy korzystać :D

Ale - jeśli spojrzeć na życie w związku i osiąganie celów przez pryzmat transerfingu, okazać się może, że określenie celu przez każdego partnera indywidualnie powoduje, że żadne z nich może go nigdy nie osiągnąć.
Czy dobrze kombinuję? Czy określanie celów w momencie, kiedy idzie się przez życie w związku definitywnie powinno być wspólne? A jeśli tak, to czy powinno dotyczyć absolutnie wszystkiego? :-? Na ile definitywnie, na ile absolutnie...?
Jako praktyk, po sprawdzeniu jednego tematu, powiem, że w przypadku kiedy cel jest wspólny, to jest osiągany naprawdę błyskawicznie. :-D
Tylko powstaje jednak (przynajmniej w moim umyśle) pytanie tego rodzaju – jak, mając partnera, który nie 'uprawia' transerfingu, określać cele? Jak zrobić, aby u partnera nie pojawił się cel (nawet nieświadomie), o którym transerfer nie wie, a który to cel może ‘pacyfikować’ te, które są ustalone wspólnie.

Jakiś prosty hipotetyczny przykład – para podejmuje decyzję, że chce mieszkać w kraju, gdzie średnia temperatura nie spada poniżej zera. Jednocześnie ‘nietranserfingowy’ partner, jako rodzic, nie widzi życia bez bliskości z dziećmi. Dziecko nie cierpi upałów. Czy w takim kontekście cel jest wogóle do zrealizowania? Czy energia nie leci ‘w gwizdek’? Czy trzeba byłoby w to włączyć jeszcze dziecko? Czy...itd, itd
Spostrzeżenia naprawdę mile widziane. :-)

Awatar użytkownika
Prometeusz
Posty: 1848
Rejestracja: pt kwie 20, 2012 9:21 am
Re: Osiąganie celów w związku

Post autor: Prometeusz » czw cze 23, 2016 8:02 am

Rodzina powinna mieć ogólne poczucie łączności, sensu i celowości. Wtedy kompromisy są nieuniknione, ale hej... dostajemy też coś w zamian, koordynacja zamiaru. Czasami ścieżki się rozchodzą i to też trzeba zaakceptować. Dzieci są tylko gośćmi, tak jak i reszta osób w naszym życiu.

Duże znaczenie ma wychowanie dziecka. Można go wychować tak, że bliskość fizyczna będzie koniecznością, a można też tak, że nie będzie żadnym wymogiem i potomstwo wyjeżdża wtedy na drugi koniec świata. W pierwszym moża pomyśleć, o uzależnianiu, a w drugim może o zaniedbaniu czegoś. Takie etykietki wystawiają wahadła.

Koniec końców, większość naszych preferencji jest urojona w procesie społecznego prania mózgu. Kiedy uczymy się transerfingu, zaczynamy tworzyć własne kredo i decydować o priorytetach. Dla mnie TR to kierowanie się własnymi zasadami. Lecz wiem że są ludzie, którzy nie tworzą sobie zasad tylko idą tam gdzie akurat dostają zastrzyk dopaminy i nie będzie liczyło się mąż, że dzieci i nikt inny. Trzeba uważać co i kogo synchronizujemy w swojej warstwie bo efekty pojawiają sie dopiero po czasie.
Taki jest kres wszelkiego gejdżu: wola gejdżowania.

Farsa
Posty: 2
Rejestracja: pt cze 24, 2016 5:16 pm
Re: Osiąganie celów w związku

Post autor: Farsa » pt cze 24, 2016 6:20 pm

Matko kochana, chyba nie myślicie, że można sobie wychować dziecko jak się chce!
Może od początku stosując TR, ale i tu wątpię bardzo... :-o

Awatar użytkownika
zamek
Posty: 697
Rejestracja: śr maja 01, 2013 9:06 pm
Lokalizacja: Łódź
Kontakt:
Re: Osiąganie celów w związku

Post autor: zamek » pt cze 24, 2016 10:02 pm

Pit pisze:na ile życie w związku ma wpływ na realizację celu każdego z partnerów z osobna...
Każdy realizuje własne cele, a partner albo pomaga albo przeszkadza. To takie doświadczenie życiowe.
Jeśli cele bardzo się różnią to nie dojdą do skutku, a jak dojdą to jeden z partnerów będzie nieszczęśliwy. :sad:
Przykład z dziećmi nie jest dobry, bo dochodzi 3 strona. Może okazać się, że dzieci chciałyby trochę wolności od nadopiekuńczych rodziców i chciałyby wysłać ich daleko, nawet w kosmos. 8-)
Prometeusz pisze:Duże znaczenie ma wychowanie dziecka. Można go wychować tak, że bliskość fizyczna będzie koniecznością, a można też tak, że nie będzie żadnym wymogiem i potomstwo wyjeżdża wtedy na drugi koniec świata. W pierwszym moża pomyśleć, o uzależnianiu, a w drugim może o zaniedbaniu czegoś. Takie etykietki wystawiają wahadła.
Zupełnie się z tym nie zgadzam. Wychowanie to jedno, a osobowość dziecka to drugie. Inne światy. :wink:
Rodzic zmuszając do czegoś dziecko działa jak wahadło, destrukcyjnie.
Farsa pisze:można sobie wychować dziecko jak się chce!
Każdy rodzic tego próbuje, aż się kapnie, że dziecko to odrębny byt, ma inne marzenia, jest generalnie inny.
Wtedy powinien pomagać dziecku w jego realizacji. 8-)
Dostaję to co najlepsze :)

https://bajka107.blogspot.com

Awatar użytkownika
Prometeusz
Posty: 1848
Rejestracja: pt kwie 20, 2012 9:21 am
Re: Osiąganie celów w związku

Post autor: Prometeusz » sob cze 25, 2016 4:44 am

...zmuszając do czegoś dziecko...

kto tu pisze o zmuszaniu?

...Wychowanie to jedno, a osobowość dziecka to drugie. Inne światy...

ale o co chodzi? Osobowość czerpie człowiek z własnej biologii (czy tam po transerfingowemu - duszy) i... niespodzianka - z wychowania, czynnikiem wychowującym oczywiście są nie tylko rodzice, choć oni w pierwszych latach organizują świat dziecka.

...[nie]można sobie wychować dziecko jak się chce!...
...Każdy rodzic tego próbuje...

To jest jak z zewnętrznym zamiarem, nie podlega on łatwej manipulacji. Brak umiejętności nie oznacza braku możliwości.

...dziecko to odrębny byt, ma inne marzenia, jest generalnie inny. Wtedy powinien pomagać dziecku w jego realizacji...

Tak, jest to jeden punkt widzenia, który podczas wychowania wg. mnie powinien być uwzględniony, a nawet stanowić jego centrum. Innym punktem widzenia jest to, że człowiek jest istotą społeczną i podlega społecznemu programowaniu. I chodźby się najbardziej wypierał to połączenie między ludźmi istnieje i zawsze będzie głównym ludzkim motywem. Nawet bycie pustelnikiem jest relacją miedzy człowiekiem, a społeczeństwem.
Taki jest kres wszelkiego gejdżu: wola gejdżowania.

Pit
Posty: 75
Rejestracja: wt sty 13, 2015 11:27 pm
Re: Osiąganie celów w związku

Post autor: Pit » czw lip 07, 2016 10:57 am

...2xwysłane
Ostatnio zmieniony czw lip 07, 2016 10:58 am przez Pit, łącznie zmieniany 1 raz.

Pit
Posty: 75
Rejestracja: wt sty 13, 2015 11:27 pm
Re: Osiąganie celów w związku

Post autor: Pit » czw lip 07, 2016 10:57 am

Tak, wychodzi z tego, że rzeczywiście jedynym właściwym narzędziem jest ciągłe rozmawianie ze szczerością do granic bólu i ustanawianie wspólnych kompromisów.
Masz racje, Prometeusz, że zawsze jest błogosławiona :) zasada koordynacji, ale ona też będzie pewnie działać w przedziale, który będzie się kończyć w wielu przypadkach 'nie pieprznęło - wyszło 'na prostą', wyszło na zero.

Dziecko to tylko jeden z możliwych dodatkowych aspektów i dlaczego nie ma być brany pod uwagę? Przecież można być w związku jeszcze 'ciekawszym' - mając bardzo blisko siebie teściową, czy rodziców, czy jeszcze coś tam. Nie każdy tworzy i wchodzi w związek będąc już w TR.

Fakt z życia.
Mój znajomy około 3, może 4 lata temu rozstał się ze swoją partnerką. Do tamtego momentu w interesach ciągle miał wzloty i upadki. Związek był raczej pospolity - raz dobrze, raz gorzej. Od momentu rozstania, biznes tak mu poszybował w górę, że sam przecierałem oczy ze zdumienia. Sadziłem, że facet rzucił się w wir roboty, bo miał dosyć związków i zasuwa na okrągło. Myliłem się. Związki były, a traktował je bardzo swobodnie. Co dzieje się z jego partnerką obecnie, nie wiem.

Jednak, co istotne z punktu widzenia tego wątku - dopiero na koniec, przy rozstaniu, miał usłyszeć: "zawsze sie bałam, że sie dorobisz i mnie zostawisz, a ty - dzisiaj nic nie mamy, odchodzisz i mnie zostawiasz samą". :-)


ODPOWIEDZ