frailing

Miejsce na Twoje spostrzeżenia, relacje o tym, co udało Ci się zastosować i jaki wpływ na Twoje życie wywarł Transerfing

Moderatorzy: admin, marcelus, filip

Awatar użytkownika
Prometeusz
Posty: 1848
Rejestracja: pt kwie 20, 2012 9:21 am
Re: frailing

Post autor: Prometeusz » wt lis 11, 2014 6:03 pm

Jak to się dzieje, że dajemy sobą tak manipulować? Na pewno jest to sprawa naszego poczucia wartości. Opisuję przypadki,gdy myśli są odmienne od słów.. czyli chodzi mi o tzw" urabianie drugiej strony". Skoro myśli nie są jednakie ze słowami a słowa wypowiedziane odnoszę efekt to co kreuje naszą rzeczywistość: myśli czy słowa? Czy niewypowiedziane myśli (bo myśli są bardziej "prawdziwe" niż słowa)mają taką samą moc jak wypowiedziane Kłamstwa?

Wchodzimy w związki i przeważnie jest tak, że alkoholizm i wszelkie uzależnienia ( nie tylko mam na myśli używki)wszystko co co zakłóca te stosunki to nie dzieje się z"winy" tego który np: nadużywa alkoholu. Skoro takie zachowania partnera są lustrem tego "pokrzywdzonego"to właśnie z nim jest coś nie tak a ten np: narkoman jest tylko "ofiara" czyli kimś kto potrafi przyjąć to od "pokrzywdzonego"???
 
Czy Twoje pytania początkowe też dotyczyły jakiś trwalszych relacji między ludzkich? Dla przykładu: Jest rodzina i tam członkowie się manipulują nawzajem, a przez to w dalszej konsekwencji dzieje się jakiegoś typu patologia.

 Chciałabyś wiedzieć dlaczego ludzie trwają w takich relacjach, nawet jeśli są już mniej więcej świadomi co jest nie tak, czy sobie to sami tworzą (myśli) czy to te kłastwa trzymają ich razem.... dobrze zrozumiałem?
Taki jest kres wszelkiego gejdżu: wola gejdżowania.

Dylla
Posty: 861
Rejestracja: wt maja 04, 2010 8:09 pm
Re: frailing

Post autor: Dylla » wt lis 11, 2014 6:39 pm

oczko8 pisze:
Właśnie..... co do luster.
Znowu przytoczę stosunki międzyludzkie. Ludzie wchodzą w toksyczne związki.Kto jest przysłowiową ofiarą w takim związku? Uważamy ,że osoba pokrzywdzona a to nie tak. Skoro "krzywdziciel" jest lustrem osoby skrzywdzonej to kto tu ma coś do przerobienia??? W naszym świecie "wieszamy wszystkie psy" na "krzywdzicielach" a tym czasem to nie on ma się zmienić ....
Moje spostrzeżenia są trochę podobne.
Prometeusz wspomniał o grach. Samo słowo „gry” ma wydźwięk nieco pejoratywny, ale bez nich ciężko byłoby nam funkcjonować, bo pewne rytuały, gesty, słowa są komunikatem, płaszczyzną na której możemy się porozumiewać. Z drugiej strony, jeśli zachowanie x oznacza sympatię, to będziemy starali się je imitować, jeśli chcemy kogoś nabrać (np. że go lubimy), gdy mamy swoje cele, np. mężczyzna chce tylko seksu, ale zachowaniem sugeruje, że jest zakochany i zainteresowany związkiem. Gdyby nie manipulował, tylko był autentycznie zaangażowany, to zachowywałby się podobnie, więc nie zawsze można odróżnić jego intencje.

No i mamy ten frailing – dobry i zły. Przykładowo, mężczyzna wprowadza swoim zachowaniem w błąd kobietę. Ona zaczyna go darzyć uczuciem, patrzy na niego z podziwem i jest wdzięczna. Może się zdarzyć tak, że mężczyzna pod wpływem jej zachowania przejdzie płynnie w dobry frailing, bo po pierwsze, ma życzliwszy stosunek do kogoś, kim się opiekował, a po drugie, jej podziw i wdzięczność dały mu poczucie, że jest kimś ważnym, wyjątkowym. Po jakimś czasie jednak uznał (choćby podświadomie), że stracił panowanie nad sytuacją (władzę), że się dusił i znowu zaczął być tym złym.
Człowiek jakoś lubi sobie tak interpretować zachowanie swoje i cudze, żeby sam wypadł na lepszego (sprytniejszego, lepszego moralnie) od innych, że niby to on cały czas miał wszystko pod kontrolą, innych przejrzał. Ewentualnie można się pławić masochistycznie w byciu ofiarą. Faceci to świnie, ludziom nie można ufać, cierpię za wiarę, ale robię to dla Jezusa – czyli ojej, ojej, jestem dobra jak nie wiem co.
No i jeszcze to pojęcie dobry i zły frailing. Można się nakręcać na kosmiczną miłość i każdemu wysyłać te pozytywne myśli, żeby poczuć się kimś ważnym – że niby taka altruistyczna jestem. Albo udawać przed sobą sprytnego i zimnego manipulanta ze strachu przed odrzuceniem. Jedno i drugie to tworzenie nadmiernych potencjałów i kupa własnej ważności, ale sami nie potrafimy rozpoznać własnych intencji.

Ogólnie chodzi mi o to, że można się tak samo zachowywać, to samo myśleć, ale mieć różne intencje, albo zamieniać się rolami nie zdając sobie z tego sprawy. Czasem wystarczy jedno słowo, gest, żeby zmienić do kogoś stosunek, dorobić do tego teorię, uważać nawet, że np. od początku na tej osobie nam nie zależało. Zwłaszcza, jeśli osoba lub kontekst sprawiły, że straciliśmy pewność siebie lub poczucie własnej ważności.
Ja bym tego nie nazwała tak wprost, że ktoś ponosi winę za cudze zachowania – nałogi, skłonności do manipulacji i wykorzystywania. Ale z drugiej strony, faktycznie ta osoba w relacji z kimś innym mogłaby się zachowywać inaczej. Inaczej też potoczyłby się losy związku. Bo tak naprawdę to możemy jacyś być tylko w kontekście z innymi ludźmi. Jeśli potrafimy tworzyć świadomie własne odbicie, nie reagować jak ostryga, to mamy nie tylko wpływ na to z kim przebywamy, ale też na te osoby (jakie są dla nas i przy nas). Zeland też dawał różne przykłady na to, jak można spowodować, żeby ktoś , kto jest np. złośliwy i kłótliwy nas w ten sposób nie traktował.

oczko8
Posty: 35
Rejestracja: pt paź 19, 2012 8:26 pm
Re: frailing

Post autor: oczko8 » wt lis 11, 2014 7:02 pm

Prometeusz pisze:
 Chciałabyś wiedzieć dlaczego ludzie trwają w takich relacjach, nawet jeśli są już mniej więcej świadomi co jest nie tak, czy sobie to sami tworzą (myśli) czy to te kłastwa trzymają ich razem.... dobrze zrozumiałem?
Zacznę od tego ,żę :sorki ale zmieniłam treść pierwszego wpisu o lustrach bo po przeczytaniu tego co napisałam stwierdziłam ,że namotałam :)

Nie chodzi mi o to dlaczego ludzie trwają w toksycznych związkach, tylko kto jest tak naprawdę "toksyczny" w związku. Bo ,że trwają to wiadomo z jakiego powodu...
Ostatnio często słucham ludzi co przy mnie mówią ( nie koniecznie do mnie ) i gdy coraz bardziej wsłuchuję się w ich słowa to dochodzę do wniosku ,że to nie "toksyczni" ludzie trwają w toksycznych związkach ale ci , którzy uważani są przez społeczeństwo za ofiary tych związków....to oni "napędzają " i "karmią" tą toksyczność."Toksyczni" ludzie są tylko lustrem ofiar... a my nad nimi się użalamy. Należy popatrzeć w przeciwną stronę..

oczko8
Posty: 35
Rejestracja: pt paź 19, 2012 8:26 pm
Re: frailing

Post autor: oczko8 » wt lis 11, 2014 7:11 pm

Dylla pisze:Ja bym tego nie nazwała tak wprost, że ktoś ponosi winę za cudze zachowania – nałogi, skłonności do manipulacji i wykorzystywania. Ale z drugiej strony, faktycznie ta osoba w relacji z kimś innym mogłaby się zachowywać inaczej.
Nie twierdzę ,że ktoś ponosi winę za kogoś . Wszyscy odpowiadamy za siebie i dopóki gramy swoją rolę np ofiary to tak będziemy traktowani przez przysłowiowego "tyrana" a tak naprawdę to jest naszym nauczycielem. Czasami jednak lustra pokazują ciągle to samo mimo zmian w zachowaniu i odczuwaniu....tak jakby to nie od nas zależało gdzie i z kim jesteśmy.

Dylla
Posty: 861
Rejestracja: wt maja 04, 2010 8:09 pm
Re: frailing

Post autor: Dylla » wt lis 11, 2014 7:27 pm

oczko8 pisze:Czasami jednak lustra pokazują ciągle to samo mimo zmian w zachowaniu i odczuwaniu....tak jakby to nie od nas zależało gdzie i z kim jesteśmy.
Może pokazują jeszcze to dawne, bo obraz czasem zmienia się dosyć długo, a my nie mamy cierpliwości, żeby tworzyć nowe i w pewnym momencie zaczynamy reagować po staremu, bo nie widzimy efektów?
Ja jeszcze zauważyłam, że niektórzy ludzie zmieniają tylko środki wyrazu, czyli wchodzą w inną rolę, która wyraża podobną postawę, np. z otwartej niepewności przechodzą w pozorną pewność siebie, tacy buńczuczni się robią, żeby inni sobie nie myśleli.

Z tymi relacjami jest jeszcze o tyle ciekawie, że są one żywe, nawet jeśli wolno, to jednak ciągle ulegają jakiejś tam zmianie, choćby przez to, że zdobywamy nowe doświadczenia i nabieramy nowej perspektywy. Ciężko jest to wszystko ogarnąć i ująć w jakieś pewne reguły. A może i nie ciężko, tylko ja nie wszystko ogarniam. :wink:

Awatar użytkownika
Prometeusz
Posty: 1848
Rejestracja: pt kwie 20, 2012 9:21 am
Re: frailing

Post autor: Prometeusz » wt lis 11, 2014 7:40 pm

Mam problem odwieczny. Nie umiem grać. To co w sercu to mówię lub robię.

#Ja: To może być problem, lecz wcale nie musi tak być. #

Stąd moje przemyślenia na temat frailingu:

 "Zrezygnuj z czegoś po to, aby wziąć bez straty dla drugiej strony."

Myślę, że nie jest tak do końca.

Frailing:

1. W pracy szef, który chce wyciągnąć od pracownika jak najwięcej, a jak najmniej zapłacić będzie mu "słodził" a ten będzie coraz ciężej pracował dopóki tego nie zauważy.

2. Kontakty damsko -męskie. Ileż to razy jeden z partnerów urabia pustymi słowami drugiego.

3. Wybory (no właśnie aktualny temat) kandydaci tak będą nam słodzić aż osiągną swój cel.

#Dylla:

Wg. transerfingu, żeby kogoś urobić, czyli wpływać na ludzi i ich zachowanie, można wykorzystać wahadło.

Wtedy nie ma potrzeby, żeby myśli i emocje były zgodne ze słowami.

A że każdy, w mniejszym lub większym stopniu, ma problem z własną ważnością, poczuciem winy i jakiegoś obowiązku, potrzebą posiadania autorytetu, to dla każdego coś miłego - kwestia wyczucia/odnalezienie miejsca, o które można zahaczyć.

W takiej postawie nie ma już tego "Zrezygnuj z czegoś po to aby wziąć bez straty dla drugiej strony....."#

Co do słowa "myśli" Zeland bardzo często używa tego słowa jako przyczyny tworzenia rzeczywistości. Myślę, że chodzi o to, że myśli towarzyszą odczucia, a to one mają potencjał.

Poruszam się zawodowo między ludżmi prowadzącymi firmy (przez wiele lat) i "urabianie" ludzi wielu z nich ma we krwi i całkiem nieżle na tym wychodzą (mam na myśli, że osiągają swój cel). To samo dotyczy każdej wiary (z całym szacunkiem dla wiernych swojej religii).

Ja wiem od jakiegoś czasu: dobrze się przyjrzyj osobie, która jest dla Ciebie miła bo zapewne coś chce ugrać i to nie koniecznie dla Ciebie. Jak w każdym przypadku nie jest to regułą ale tak się dzieje często.

Jak to się ma do teorii Transerfingu - np. w tym przypadku sił równoważących.

Raz one działają raz nie. Rozumiem wielkie wahadła takie jak katolicyzm czy inna wiara, ale ja obserwuję ludzi, którzy nie mają, aż tylu zwolenników, a tworzą nadmierne potencjały.

Z moich obserwacji i doświadczeń na dzień dzisiejszy (bo to się zmienia) widzę wiele sytuacji gdzie właśnie rzeczywistość tak funkcjonuje jak napisał Zeland, ale nie zawsze. Może ja tego nie widzę.

 Uważam, że siły równoważące, wtedy dopadają, kiedy tworzy się nadmierny potencjał i niezależnie czy ktoś się obudził, budzi czy śni. Chodzi o tzw sumienie (potencjały), które bardzo często potrafi poważnie namieszać. Jeżeli coś zrobisz i czujesz, że to jest nie w porządku to masz lipę. Natomiast jeżeli uważasz, że wszystko jest ok.

To jest dokładnie tak jak z przysłowiowym trzmielem, który według wszelkich zasad fizyki nie powinien latać, a on o tym nie wie i lata. To dla mnie jest jasne. Niejasne jest tak jak w pierwszym tekście.

#Ja Z trzmielem jest dokładnie tak, że ten mit powstał 100 lat temu w wypowiedzi naukowca, który nie miał pełnej wiedzy o aerodynamice i trzmielu. Jednak jest to ciekawa historia bo pokazuje, że do celu jakim jest latanie można użyć tego samego prawa, ale przy innej strategii#

To takie podsumowanie twoich spostrzeżeń z małym wtrąceniem (# #)
.

Główne myśli które mi się nasuwają. Według mnie:

1. Masz dobre spostrzeżenia, ale szukasz wspólnego mianownika, zasady, by wiedzieć jak to interpretować. Chcesz połączyć kropki lub po prostu lepiej zrozumieć.

2. Twoją motywacją jest to, że widzisz panujące w świecie układy, ale nie potrafisz w to wejść, bo byś musiała grać, a to jest w nie Twoim stylu.

3. Widzisz jak ludzie w świecie stosują Frailing, ale nie zawsze jest to etyczne jak to przedstawia Zeland. W dodatku dostrzegasz osoby, które potrafią omijać problem nadmiernych potencjałów. Co więcej nie raz dostrzegasz je wywołują, a mimo to im się udaje.

4. Zdałaś sobie sprawę, że słowami, które mogą być bardzo poprawne i miłe może stać próba wywarcia na Ciebie wpływu, niekoniecznie dobrze się dla Ciebie kończącego.

5. Zadajesz sobie pytanie jak się mają myśli do kreowania rzeczywistości. Z tym, że tutaj poruszanych zostało kilka aspektów na raz.

A. Myśli, a emocje.
B. Myśli, a zamiary/intencje i ich odbijanie się w zwierciadle świata.
C. Znaczenie moralne myśli na kształtowanie rzeczywistości.

6.  No i na końcu poruszyłaś problem związku w którym osoby nawzajem na siebie oddziałowują.

Uff. Trochę jest tych zagadnień... :P

Ja bym proponował skupić się na jakimś jednym elemencie i potem najwyżej wracać i łączyć treści, bo nie sposób w sensowny sposób omówić wszystkiego na raz. Z resztą może coś sobie po drodze nafantazjowałem, więc wskazanie i sprecyzowanie z twojej strony mogło by skrócić dyskusje i posunąć ją na przód. ;)
Ostatnio zmieniony wt lis 11, 2014 11:26 pm przez Prometeusz, łącznie zmieniany 1 raz.
Taki jest kres wszelkiego gejdżu: wola gejdżowania.

oczko8
Posty: 35
Rejestracja: pt paź 19, 2012 8:26 pm
Re: frailing

Post autor: oczko8 » wt lis 11, 2014 7:47 pm

Dylla witaj w klubie :) Z moim ogarnianiem jest podobnie. Wiem z własnego doświadczenia,że jeżeli zmienia się dusza ( odczuwanie)a nie tylko umysł wtedy robimy krok naprzód . Zmienia się nasz świat ,nasza przestrzeń ale nie do końca i co jakiś czas powraca "stare", które próbuje nas zahaczyć. Mamy "wgrane" taksilne programy ,żę trudno się tego wyzbyć tak od razu.

Dylla
Posty: 861
Rejestracja: wt maja 04, 2010 8:09 pm
Re: frailing

Post autor: Dylla » wt lis 11, 2014 7:58 pm

No narobiło się wątków i tematów, czyli "Niezły burdel macie w tym Archeo, siostry". :P

Chciałabym się jeszcze odnieść do dwóch spraw.

1. Ja nie gram, ew. nie umiem grać.

Nie wszyscy wiedzą, że grają. Ja się kiedyś przyłapałam na mojej najczęstszej grze, choć długo byłam przekonana, że jestem autentyczna, niczemu moje zachowanie nie służy (nie mam ukrytego celu) i nikim nie manipuluję.

2. Słodzeniem można wiele osiągnąć, np. w sprawach damsko-męskich, a budowaniem relacji bez gier tylko spieprzyć sprawę, albo kogoś do siebie zrazić.

Są ludzie, którzy wyrażają się tylko poprzez konkretne gry i oczekują tego od innych - np. potrzebują adrenaliny, silnych emocji, władzy, podziwu. Jeśli ktoś chce się tylko rozerwać, bo mu się nudzi, albo ma takie potrzeby, to ok. Jeśli jednak nie, to po co stosować takie strategie, jeśli nie jest się zainteresowanym tego typu relacją, czyli docelowo tą osobą?

oczko8 pisze:Dylla witaj w klubie :) Z moim ogarnianiem jest podobnie. Wiem z własnego doświadczenia,że jeżeli zmienia się dusza ( odczuwanie)a nie tylko umysł wtedy robimy krok naprzód . Zmienia się nasz świat ,nasza przestrzeń ale nie do końca i co jakiś czas powraca "stare", które próbuje nas zahaczyć. Mamy "wgrane" taksilne programy ,żę trudno się tego wyzbyć tak od razu.
Ja moje członkostwo w klubie nawet polubiłam. :wink:

Awatar użytkownika
Prometeusz
Posty: 1848
Rejestracja: pt kwie 20, 2012 9:21 am
Re: frailing

Post autor: Prometeusz » wt lis 11, 2014 8:27 pm

Dylla zdaje się niewierzy w "normalne" "zdrowe" związki, myśle, że mogą się znaleźć ku temu twierdzeniu argumenty. :P Jednak teoretycznie szczerość, do pewnego stopnia otwartość i dbanie w zachowaniu i rozmowie o to by druga osoba nie wyszła z kontaktu stratna charakteryzują ten modelowy związek. Gre można rozpoznać gdy po zakończonej rozmowie czujesz, że coś jest nie tak, że zostało się wystrychniętym na dudka. Czyli nagle z niewiadomych powodów jego/ją głowa boli, albo przeznacza się większość czasu na zaspakajanie zachcianek partnera.

Sęk w tym, że dobieramy się w pary z tymi co grają w podobne gry do nas. Czasem gry są całkiem nieszkodliwe, a nawet przyjemne, a czasem toksyczne. Przewidzieć z góry się chyba nie da, choć jeśli chemia nie przesłaniała nam rozsądku to pewnie zauważylibyśmy sygnały. Lub wyciągneli wnioski na podstawie danych. W życiu przeważnie tak się jednak nie dzieje.

Transerfing to w miarę ok opisał. Kiedy nie potrafimy zaspokoić swoich potrzeb w sposób otwarty, zaczynamy grę by ugrać pewne emocje, uwagę.

Gra alkoholik przybiera często formę "trójkąta dramatycznego". http://zwierciadlo.pl/mobile/2013/psych ... ramatyczny
Ostatnio zmieniony wt lis 11, 2014 8:35 pm przez Prometeusz, łącznie zmieniany 1 raz.
Taki jest kres wszelkiego gejdżu: wola gejdżowania.

oczko8
Posty: 35
Rejestracja: pt paź 19, 2012 8:26 pm
Re: frailing

Post autor: oczko8 » wt lis 11, 2014 8:34 pm

Prometeusz pisze:
1. Masz dobre spostrzeżenia, ale szukasz wspólnego mianownika, zasady, by wiedzieć jak to interpretować. Chcesz połączyć kropki lub po prostu lepiej zrozumieć.

2. Twoją motywacją jest to, że widzisz panujące w świecie układy, ale nie potrafisz w to wejść, bo byś musiała grać, a to jest w nie Twoim stylu.
Prometeusz, nie szukam wspólnego mianownika bo od dawna wiem ,że tak niewiele wiem. Zastanawiam się jaki element w umyśle (nie duszy) człowieka ma największy wpływ na duszę a tym samym na kreowanie naszej rzeczywistości w stosunkach międzyludzkich: czy to co mówię ,czy to co myślę...? Po tych naszych wspólnych dyskusjach doszłam do wniosku,że słowa wypowiedziane niosą ze sobą większy ładunek energetyczny.
Co do drugiej Twojej wypowiedzi to już nie mam z tym problemu wejść w układy ( "liżę rany" :) po starych układach gdzie nie umiałam sobie poradzić z "moją prawdziwością"). Nie mam zamiaru tego zmieniać bo jest mi z tym dobrze i nie muszę ubierać masek na twarz.
Zasada jest prosta ( napiszę może ktoś będzie chciał sprawdzić): przede wszystkim pozbyć się lęków( zaufać sobie) i bardziej nastawić się na słuchanie niż na mówienie....to wszystko.Zajęło mi to trochę czasu ( parę lat...ale było warto).

Awatar użytkownika
Prometeusz
Posty: 1848
Rejestracja: pt kwie 20, 2012 9:21 am
Re: frailing

Post autor: Prometeusz » wt lis 11, 2014 8:50 pm

oczko8 pisze:
Prometeusz pisze:
1. Masz dobre spostrzeżenia, ale szukasz wspólnego mianownika, zasady, by wiedzieć jak to interpretować. Chcesz połączyć kropki lub po prostu lepiej zrozumieć.

2. Twoją motywacją jest to, że widzisz panujące w świecie układy, ale nie potrafisz w to wejść, bo byś musiała grać, a to jest w nie Twoim stylu.
Prometeusz, nie szukam wspólnego mianownika bo od dawna wiem ,że tak niewiele wiem. Zastanawiam się jaki element w umyśle (nie duszy) człowieka ma największy wpływ na duszę a tym samym na kreowanie naszej rzeczywistości w stosunkach międzyludzkich: czy to co mówię ,czy to co myślę...? Po tych naszych wspólnych dyskusjach doszłam do wniosku,że słowa wypowiedziane niosą ze sobą większy ładunek energetyczny.
Co do drugiej Twojej wypowiedzi to już nie mam z tym problemu wejść w układy ( "liżę rany" :) po starych układach gdzie nie umiałam sobie poradzić z "moją prawdziwością"). Nie mam zamiaru tego zmieniać bo jest mi z tym dobrze i nie muszę ubierać masek na twarz.
Zasada jest prosta ( napiszę może ktoś będzie chciał sprawdzić): przede wszystkim pozbyć się lęków( zaufać sobie) i bardziej nastawić się na słuchanie niż na mówienie....to wszystko.Zajęło mi to trochę czasu ( parę lat...ale było warto).
Lepiej się wychodzi na tym, że się myśli co się mówi, niż mówi to co myśli :P

Słuchanie to świetna strategia. ;) ale może być trochę męcząca. My faceci jesteśmy przeważnie upośledzeni komunikacyjnie, musimy nadrabiać wychowaniem i wykształceniem. Z drugiej strony mamy mniej dylematów :P
Taki jest kres wszelkiego gejdżu: wola gejdżowania.

Dylla
Posty: 861
Rejestracja: wt maja 04, 2010 8:09 pm
Re: frailing

Post autor: Dylla » wt lis 11, 2014 9:05 pm

Prometeusz pisze:Dylla zdaje się niewierzy w "normalne" "zdrowe" związki, myśle, że mogą się znaleźć ku temu twierdzeniu argumenty. :P
Wierzę, bo wszystkie są normalne - jeśli ktoś potrzebuje mocno pogrywać, choćby i toksycznie, to może sobie z kimś stworzyć i taką normę. :P
Prometeusz pisze:Jednak teoretycznie szczerość, do pewnego stopnia otwartość i dbanie w zachowaniu i rozmowie o to by druga osoba nie wyszła z kontaktu stratna charakteryzują ten modelowy związek. Gre można rozpoznać gdy po zakończonej rozmowie czujesz, że coś jest nie tak, że zostało się wystrychniętym na dudka. Czyli nagle z niewiadomych powodów głowa boli, albo przeznacza się większość czasu na zaspakajanie zachcianek partnera.
Niewiadomym powodem może być zwykły brak chęci, bo niektórzy ogólnie mają mniejsze chęci niż średnia krajowa, a że człowiek nauczony jest uzasadniać odmowę, albo gdy ktoś nalega - broni się i wymyśla różne sposoby. Np. wchodzi w grę, żeby go potem głowa rozbolała, czyli gra jest po to, żeby stworzyć pretekst, a nie, że dopiero po tej grze tak się porobiło (rozbolało).
Jeśli chodzi o to drugie, to można świadomie skupić się (czasowo i nawet nadmiernie) na potrzebach partnera, żeby ten poczuł się lepiej, a dopiero potem wrócić do sytuacji sprzed grania, jak już on/ona się trochę uspokoi i wyreguluje. I wcale nie trzeba być męczennikiem czy osobą litującą się. Wchodzenie w rolę dla kogoś może być przyjemne, o ile to nie jest stan permanentny - takie wchodzenie w grę świadomie, a nie, że ktoś został wystrychnięty na dudka lub coś ugrał manipulacją.
Prometeusz pisze:Sęk w tym, że dobieramy się w pary z tymi co grają w podobne gry do nas. Czasem gry są całkiem nieszkodliwe, a nawet przyjemne, a czasem toksyczne. Przewidzieć z góry się chyba nie da, choć jeśli chemia nie przesłaniała nam rozsądku to pewnie zauważylibyśmy sygnały. Lub wyciągneli wnioski na podstawie danych. W życiu przeważnie tak się jednak nie dzieje.

No dobieramy się, ale też i z czasem się zmieniamy. Nie zawsze jednocześnie i nie zawsze tak samo. Jeśli jakieś stałe "ja" jest złudzeniem, to czym są dwa takie "ja"? ;)


Ale z tym frailingiem i manipulowaniem (wg. transerfingu) to chyba jest tak:
Ktoś się trochę ocknie i widzi ludzi mocno/mocniej śpiących niż on sam. Jako że innych nie należy budzić (potencjały, i coś tam jeszcze), to mamy się poruszać, jako śniący świadomie po świecie śniących nieświadomie. Chcą być ważni i mieć rację - to proszę bardzo, bo inaczej sami się uwikłamy, czyli dajemy im to, czego w danym momencie potrzebują, ewentualnie pozostajemy obojętni - nie zaprzeczamy, nie podważamy ich ważności. Chciałoby się może inaczej, ale się nie da, bo oni śpią. Jednocześnie widzimy, jaki jedni śpiący manipulują (np. przy pomocy wahadeł) innymi śpiącymi. Pracownik niedowartościowany będzie się bardziej starał dla słodzącego szefa. Albo niepewny swojej pozycji na rynku pracy, da się zastraszyć zwolnieniem, biedą pukającą do drzwi. I wg. transerfingu też mamy mamy podobno robić swoje, bo tamci są pod wpływem wahadeł, nie widzą, że to tylko odbicie w zwierciadle, że coś tam.
Można jeszcze zapytać, co zrobić, jeśli ktoś nie potrafi szczerze, w ramach tego frailingu, czegoś tam komuś dać, albo życzyć, bo ma świadomość, że robi to w określonym celu, albo sam wpada w pułapkę wahadła (ma np. dzięki temu poczucie władzy, albo bycia kimś lepszym). Albo co zrobić, żeby z kimś się automatycznie regulować, w czasie rzeczywistym, w trakcie rozmowy czy jakiegoś zdarzenia. Ale to są raczej pytania retoryczne.
Prometeusz pisze: Lepiej się wychodzi na tym, że się myśli co się mówi, niż mówi to co myśli :P

Słuchanie to świetna strategia. ;) ale może być trochę męcząca. My faceci jesteśmy przeważnie upośledzeni komunikacyjnie, musimy nadrabiać wychowaniem i wykształceniem. Z drugiej strony mamy mniej dylematów :P
Tak, lepiej się na tym wychodzi. :P

Albo nie macie przyzwolenia społecznego na uzewnętrznianie pewnych dylematów i nie robicie tego tak widowiskowo jak kobiety. :P

Awatar użytkownika
Prometeusz
Posty: 1848
Rejestracja: pt kwie 20, 2012 9:21 am
Re: frailing

Post autor: Prometeusz » wt lis 11, 2014 9:30 pm


Niewiadomym powodem może być zwykły brak chęci, bo niektórzy ogólnie mają mniejsze chęci niż średnia krajowa, a że człowiek nauczony jest uzasadniać odmowę, albo gdy ktoś nalega - broni się i wymyśla różne sposoby. Np. wchodzi w grę, żeby go potem głowa rozbolała, czyli gra jest po to, żeby stworzyć pretekst, a nie, że dopiero po tej grze tak się porobiło (rozbolało).

Jeśli chodzi o to drugie, to można świadomie skupić się (czasowo i nawet nadmiernie) na potrzebach partnera, żeby ten poczuł się lepiej, a dopiero potem wrócić do sytuacji sprzed grania, jak już on/ona się trochę uspokoi i wyreguluje. I wcale nie trzeba być męczennikiem czy osobą litującą się. Wchodzenie w rolę dla kogoś może być przyjemne, o ile to nie jest stan permanentny - takie wchodzenie w grę świadomie, a nie, że ktoś został wystrychnięty na dudka lub coś ugrał manipulacją.
Co do 1 to o tym właśnie pisałem :)
Co do 2 to już tego nie można nazwać grą, wchodzeniem w rolę - tak, ja pisałem o grach, a to co innego.
No dobieramy się, ale też i z czasem się zmieniamy. Nie zawsze jednocześnie i nie zawsze tak samo. Jeśli jakieś stałe "ja" jest złudzeniem, to czym są dwa takie "ja"? ;)
To nie jest absolutna reguła, jak zresztą większość. Znam jeszdze ze 100 innych zasad odnoszących się do tego. Ja = złudzenie to kolejny temat rzeka.
Ale z tym frailingiem i manipulowaniem (wg. transerfingu) to chyba jest tak:
Ktoś się trochę ocknie i widzi ludzi mocno/mocniej śpiących niż on sam. Jako że innych nie należy budzić (potencjały, i coś tam jeszcze), to mamy się poruszać, jako śniący świadomie po świecie śniących nieświadomie. Chcą być ważni i mieć rację - to proszę bardzo, bo inaczej sami się uwikłamy, czyli dajemy im to, czego w danym momencie potrzebują, ewentualnie pozostajemy obojętni - nie zaprzeczamy, nie podważamy ich ważności. Chciałoby się może inaczej, ale się nie da, bo oni śpią. Jednocześnie widzimy, jaki jedni śpiący manipulują (np. przy pomocy wahadeł) innymi śpiącymi. Pracownik niedowartościowany będzie się bardziej starał dla słodzącego szefa. Albo niepewny swojej pozycji na rynku pracy, da się zastraszyć zwolnieniem, biedą pukającą do drzwi. I wg. transerfingu też mamy mamy podobno robić swoje, bo tamci są pod wpływem wahadeł, nie widzą, że to tylko odbicie w zwierciadle, że coś tam.
Można jeszcze zapytać, co zrobić, jeśli ktoś nie potrafi szczerze, w ramach tego frailingu, czegoś tam komuś dać, albo życzyć, bo ma świadomość, że robi to w określonym celu, albo sam wpada w pułapkę wahadła (ma np. dzięki temu poczucie władzy, albo bycia kimś lepszym). Albo co zrobić, żeby z kimś się automatycznie regulować, w czasie rzeczywistym, w trakcie rozmowy czy jakiegoś zdarzenia. Ale to są raczej pytania retoryczne.
Trafnie ujęta narracja. :giverose: Posługiwanie się retoryką jest często kluczem dla tych naszych drzwi. Ja jednak z jakiś powodów lubie perezje, cenie ją równieź u innych.
Taki jest kres wszelkiego gejdżu: wola gejdżowania.

Dylla
Posty: 861
Rejestracja: wt maja 04, 2010 8:09 pm
Re: frailing

Post autor: Dylla » wt lis 11, 2014 9:46 pm

Prometeusz pisze: Co do 1 to o tym właśnie pisałem :)
Co do 2 to już tego nie można nazwać grą, wchodzeniem w rolę - tak, ja pisałem o grach, a to co innego.
Ja to próbowałam jakoś ując tak, żeby wyrazić myśl:
Ludzie nawet jeśli nie znają teorii gier i nie używają słowa "gra", to się nakombinują, żeby zinterpretować czyjąś grę, rozpoznać ją tam, gdzie jej nawet nie ma, przypisać komuś cele (jestem sprytna, przejrzałam cię, nie będziesz mną manipulował, nie dam się wykorzystać), stwierdzić z całą pewnością, o co temu komuś chodziło. No i dopiero wtedy zaczyna się gra właściwa, reakcja ostrygi wywołująca podobną reakcję u kogoś.
No ale właściwie i to zostało zawarte w twojej wypowiedzi, czyli zwyczajowo się zapitoliłam. I nie była to gra ani świadoma rola. :P

Awatar użytkownika
Prometeusz
Posty: 1848
Rejestracja: pt kwie 20, 2012 9:21 am
Re: frailing

Post autor: Prometeusz » wt lis 11, 2014 9:52 pm

Dylla pisze:
Prometeusz pisze: Co do 1 to o tym właśnie pisałem :)
Co do 2 to już tego nie można nazwać grą, wchodzeniem w rolę - tak, ja pisałem o grach, a to co innego.
Ja to próbowałam jakoś ując tak, żeby wyrazić myśl:
Ludzie nawet jeśli nie znają teorii gier i nie używają słowa "gra", to się nakombinują, żeby zinterpretować czyjąś grę, rozpoznać ją tam, gdzie jej nawet nie ma, przypisać komuś cele (jestem sprytna, przejrzałam cię, nie będziesz mną manipulował, nie dam się wykorzystać), stwierdzić z całą pewnością, o co temu komuś chodziło. No i dopiero wtedy zaczyna się gra właściwa, reakcja ostrygi wywołująca podobną reakcję u kogoś.
No ale właściwie i to zostało zawarte w twojej wypowiedzi, czyli zwyczajowo się zapitoliłam. I nie była to gra ani świadoma rola. :P
W całej teorii gier nie chodzi o to w co inni grają. Lecz w co gramy sami. Znając siebie i własne motywy, to gry innych nie są nam groźne, czy też jakoś znaczące. Może jak się jest terapeutą to dobrze mieć szczegółową wiedzie. Mi wystarczy, że znam zasady działania. A grają wszyscy, więc domyślać się nie trzeba. ;) ale pewnie to wszystko wiesz, a ja pitole :P
Ostatnio zmieniony wt lis 11, 2014 11:23 pm przez Prometeusz, łącznie zmieniany 1 raz.
Taki jest kres wszelkiego gejdżu: wola gejdżowania.

Awatar użytkownika
Transformator2012
Posty: 621
Rejestracja: sob lip 21, 2012 4:47 pm
Re: frailing

Post autor: Transformator2012 » wt lis 11, 2014 10:45 pm

oczko8 pisze:Uważam ,że siły równoważące wtedy dopadają , kiedy tworzy się nadmierny potencjał i niezależnie czy ktoś się obudził, budzi czy śni. Chodzi o tzw sumienie ( potencjały), które bardzo często potrafi poważnie namieszać. Jeżeli coś zrobisz i czujesz ,żę to jest nie w porządku to masz lipę. natomiast jeżeli uważasz ,żę wszystko jest ok to jest dokładnie tak jak z przysłowiowym trzmielem, który według wszelkich zasad fizyki nie powinien latać aon o tym nie wie i lata. To dla mnie jest jasne. Niejasne jest ..tak jak w pierwszym tekście i choć cenne dla mnie są Wasze wypowiedzi nadal nic mi się nie rozjaśniło :-?
Nie uważam że sumienie to to samo co potencjały. Sumienie jest czymś nabytym a potencjały istnieją same przez się.
Oczywiście że siły równoważące wszystkich dopadają nie zależnie czy ktoś się obudził czy nadal śni - raczej mi chodzi o to, że osoba mająca w ogóle jakieś pojęcie o potencjałach i siłach równoważących zacznie inaczej postępować (aby coraz bardziej minimalizować ich działanie) niż osoba nie mająca o tym pojęcia. We wszystkim ma być równowaga - również ta energetyczna... :wink:
WOLNOŚĆ WE WSZYSTKIM, TERAZ!
Obrazek

oczko8
Posty: 35
Rejestracja: pt paź 19, 2012 8:26 pm
Re: frailing

Post autor: oczko8 » śr lis 12, 2014 8:29 pm

Transformator2012 pisze:Oczywiście że siły równoważące wszystkich dopadają nie zależnie czy ktoś się obudził czy nadal śni - raczej mi chodzi o to, że osoba mająca w ogóle jakieś pojęcie o potencjałach i siłach równoważących zacznie inaczej postępować (aby coraz bardziej minimalizować ich działanie) niż osoba nie mająca o tym pojęcia. We wszystkim ma być równowaga - również ta energetyczna...
Jestem takiego samego zdania co Ty i nie ulega wątpliwości,żę wiedza na ten temat jest bardzo pomocna w okiełznaniu emocji.
Co do sumienia to masz rację...to coś innego niż potencjały. Pisząc o sumieniu chciałam przekazać ,że znowu kolejna "odwrócona rzeczywistość"....słynny nasz drogowskaz życiowy - sumienie często przysparza nam wiele niepotrzebnym trudów a przecież nie oto w życiu chodzi ..przynajmniej mi :)

Awatar użytkownika
Prometeusz
Posty: 1848
Rejestracja: pt kwie 20, 2012 9:21 am
Re: frailing

Post autor: Prometeusz » śr lis 12, 2014 11:49 pm

Myślę, że to jest to o co Oczko pytała, a Dylla nieraz to opisuje w swoich postach. Ludzie przywiązują się do sobie znanych konwenansów i mają oczekiwania w stosunku do innych. Ten co nie chce zamieszania wejdze w wyznaczoną mu rolę, a że zrobi to świadomie to nic na tym nie straci. Jeśli zrobi to nieświadomie, ale np. w wyuczonym odruchu to też zamiezzania nie będzie, więc nie będzie powodu do zastanawiania się. Ten mechanizm działał dość dobrze dopóki ludzkość się nie rozrosła, a warunki uczestnictwa w społeczeństwie nie zmieniały.

Ta równowaga zależy od kontekstu kulturowego i sytuacji, a także własnych intencji. W europie osoba która milczy była by odbierana jako lekceważonca, w azji osoba która dużo gada byłaby odebrana jako natrętna. W jednej kulturze obowiązuje szczerość i poszanowanie prawdy, w innej są społeczne tabu, że o pewnych rzeczach się nie mówi. Jeden chce mieć spokój i w większości sytuacji udaje głupiego, drugi ma jakieś ideały, za które nieraz obrywa, ale ma z tego satysfakcje.

Do tego dochodzi cała stylistyka i forma. Można napisać tą samą rzecz na różne sposoby. I zdaje się często, że osoby odbiorą bardziej sam sposób niż treść zawartą w przekazie.
Taki jest kres wszelkiego gejdżu: wola gejdżowania.

Awatar użytkownika
Prometeusz
Posty: 1848
Rejestracja: pt kwie 20, 2012 9:21 am
Re: frailing

Post autor: Prometeusz » sob lis 29, 2014 6:23 pm

Tak sobie myślałem o frailingu i przyszedł mi do głowy przykład przegięcia z nim.

Syndrom Sztokholmski. Mam wrażenie, że prowadzi do tego frailing. Tak bardzo nastrajamy się na drugą osobę, że zaczynamy czuć do niej sympatie mimo, że jest ona przyczyną naszego stresu. Zatem istnieje niebezpieczeństwo tem techniki.
Taki jest kres wszelkiego gejdżu: wola gejdżowania.

Dylla
Posty: 861
Rejestracja: wt maja 04, 2010 8:09 pm
Re: frailing

Post autor: Dylla » wt gru 02, 2014 3:46 pm

Prometeusz pisze: Syndrom Sztokholmski. Mam wrażenie, że prowadzi do tego frailing. Tak bardzo nastrajamy się na drugą osobę, że zaczynamy czuć do niej sympatie mimo, że jest ona przyczyną naszego stresu. Zatem istnieje niebezpieczeństwo tem techniki.
Syndrom Sztokholmski to jest przypadek skrajny. Jeśli jednak tak spojrzymy na frailing, ale ten szczery, a nie w wersji wyrachowanej manipulacji, odegranej tylko dla korzyści, to chyba w każdej relacji, która jest dla nas ważna, mniej lub bardziej nastrajamy się na drugą osobę, "zatracając kawałek siebie" i "żyjąc" kimś innym - przyjemnościami i potrzebami tej osoby, akceptacją, jaką dostajemy w zamian. Albo, jeśli ważność wyraża się niechęcią, to pokazaniem temu komuś, że nie z nami te numery. Zatracając i żyjąc napisałam w cudzysłowie. bo jacyś jesteśmy tylko w kontekście, w roli, a te są płynne, ciągle zmieniające się, więc i tak nie jesteśmy jacyś tam na stałe i niezależnie od sytuacji.

Idea wahadeł chyba polega na tym, że się jacyś stajemy i z czymś utożsamiamy. I nie dotyczy to tylko relacji z ludźmi. Może więc niebezpieczeństwem jest samo spanie, ten nieświadomy sen, bo wtedy, tak czy siak się czemuś poddamy, niekiedy czerpiąc z tego przyjemność (pomimo stresu) - np. przestrzeganie zasad narzuconych przez religię. W przypadku porywacza i prześladowcy, fraling też mógłby być szczery, jako alternatywa dla wewnętrznego szarpania się, coś na zasadzie, że dopóki to się nie skończy dobrze (koordynacja zamiaru), to bez sensu jest pogarszać swoją sytuację gniewem, wściekaniem się, podsycaniem nienawiści, itp.


ODPOWIEDZ