Biedny bogacz
Moderatorzy: admin, marcelus, filip
Biedny bogacz
Witam wszystkich. Mój post będzie dość długi, więc z góry dziękuje wszystkim, którzy doczytają do końca i zechcą się wypowiedzieć. Piszę to również trochę dla siebie, może czytając to na forum sama znajdę jakieś rozwiązanie? Ale od początku.
Od czasów nastoletnich interesuję się rozwojem duchowym, praktykowałam różne techniki, pracowałam ze swoją energią itp. Wcześniej byłam bardziej „sekretowa” i niewiele z moich pragnień się ziszczało. Gdy pierwszy raz wzięłam Transerfing do ręki wszystko się we mnie buntowało, lecz coś w środku mi mówiło, że właśnie to moja droga, że muszę zaakceptować teorię wahadeł, nadmiernego potencjału i zdrowego tumiwisizmu i wszystko się ułoży.
Tak też się stało, jakieś 2 lata temu zaczęłam praktykować transerfing i w moim życiu zaczęły się dziać niesamowite rzeczy. Uzdrowiłam swoje chore organy, schudłam (mimo, że wciąż jadłam i piłam to co mi się tylko podobało – słodycze, gazowane napoje wysoko słodzone), gdy tylko potrzebowałam pracy sama do mnie przychodziła i nawet nie musiałam jej szukać (dotychczas studiowałam i wolałam się bawić niż mieć stałe zatrudnienie) po prostu pomyślałam sobie „W te wakacje fajnie by było popracować. Ja i mój świat idziemy do pracy” i od razu dostawałam telefony od znajomych, że mają dla mnie super pracę. Nawet nie musiałam czekać/ szukać. W dodatku mój świat troszczył się o mnie (i nadal troszczy) jeśli chodzi o małe drobiazgi – znajdowanie wysokich sum pieniężnych na ulicy, wspaniałe wydarzenia towarzyskie. Nawet na studiach, mimo że sie nie uczyłam i podchodziłam do sprawy na luzie, to je zakończyłam bez problemu i w dodatku miałam stypendium naukowe. Jednym słowem mój świat się o mnie troszczy, moc jest ze mną a moje życie to sielanka.
Niestety, jeden aspekt mojego życia wciąż jest dla mnie ciężki i nie potrafię pozbyć się fałszywych przekonań, oraz zrzucić z siebie kajdan stereotypów. Dlatego czuję się jak biedny bogacz. A dzieje się to tam, gdzie nie tylko moja wola się liczy, ale również wola drugiego człowieka – miłość.
Żeby Was nie zanudzić historią mojego życia uczuciowego postaram się skupić na obecnej relacji.
Na początku roku uwolniłam się od poprzedniego zauroczenia (bardzo mi w tym pomógł tom VIII) i zaczęłam żyć w pełni, czerpać z życia garściami. Pokochałam sama siebie i uwielbiałam spędzać czas sama ze sobą, czy flirtować z nowo poznanymi osobami. Wtedy poznałam ją. Od razu wpadła mi w oko, więc postanowiłam coś z tym zrobić (rzecz działa się w klubie). Nie minęło wiele godzin i wylądowałyśmy u niej. Rano miło się pożegnałyśmy i nie planowałam ciągnąć tej znajomości dalej. Wir wydarzeń jednak chciał, że zaczęłyśmy się regularnie spotykać. Miło spędzałam czas i nie chciałam się angażować, to ona się raczej starała. Z czasem jednak zobaczyłam, że widzę w tej dziewczynie coś więcej i w sumie nie mam co się tak bronić, tylko dlatego, że poprzednie relacje mi nie wyszły. W efekcie pojawił się nadmierny potencjał, bardzo dużo nadmiernego potencjału. Zamiast cieszyć się tym co mam, to bałam się, że to minie jak poprzednie relacje. Zapewne się domyślacie, jak to się skończyło – coraz rzadszy kontakt i moje starania by to jakoś utrzymać. W końcu znajomość skończyła się całkowicie. Wylałam trochę łez i zaczęłam żyć dalej. Gdy tylko to się stało, ona znowu zaczęła się do mnie odzywać, być urocza jak kiedyś i proponować spotkania. Pomyślałam sobie, że mogę znowu się postarać, przecież nic nie tracę. Nabrałam zdrowego tumiwisizmu i byłam zaskoczona rezultatami – przyjęła zaproszenie na oficjalną randkę, która była bardzo udana, a skończyła się jeszcze milej. Mi znowu zaczęło zależeć a ona znowu zaczęła się oddalać. Doszłam do wniosku, że może nie będę opierała wszystkiego na transerfingu i frailingu i tradycyjnie, szczerze porozmawiam. Nie przyniosło to najlepszych efektów – ja się odtworzyłam a sama niczego się nie dowiedziałam. Pomyślałam sobie, że dość tego – nie będę marnowała energii na tę dziewczynę!
I tutaj zaczynają się schody. Nie mogę się pozbyć myśli związanych z nią. Cały czas mam w głowie filmy (z perspektywy widza) w których jestem z nią szczęśliwa. Nadzorca tam jest, ale i tak o niej myśle. Nie potrafię przekierować uwagi na coś innego. Czasami, jak już naprawdę nie wytrzymuję (było tak dwa razy) to włącza mi się slajd z nią (taki, jaki powinien być. Z perspektywy pierwszej osoby). Slajdy te są tak intensywne, że aż całkowicie realne. Odczuwam wszystkie emocje, każdy dotyk, zapach. Są tak realne jak samo życie. Nie chcę tego robić, bo to jakby manipulowanie i Zeland wyraźnie pisze, że nie wolno odtwarzać slajdu z konkretną osobą. Najgorsze jest to, że te slajdy mają pozytywny wydźwięk. Następnego dnia ta dziewczyna od razu się do mnie odzywa i jest słodka jak miód. Wiem, że muszę zerwać z nią kontakt by pozbyć się myśli o niej. Tylko problem w tym, że jak tylko ją sobie odpuszczam i przestaje się do niej odzywać to ona zaczyna do mnie pisać.
Przez to wszystko prąd z fali szczęścia przeniósł mnie na fale szamba. Praktyki energetyczne już nie pomagają. Nic mi się nie chce i płaczę bez powodu. Mam świadomość, że się nad sobą użalam i powinnam przekierować swoją uwagę na coś innego, ale w praktyce średnio mi to wychodzi.
Nawet nie chciałam pisać na forum, bo to w jakiś sposób roztrząsanie problemu. Ale problem jest. Wszystkie moje relacje kończą się, gdy tylko zaczyna mi zależeć. Nie mogę się pozbyć fałszywych przekonań. Niby z każdą relacją jest coraz lepiej, ale robiąc takie małe kroczki, to starość mnie dopadnie nim w końcu będzie dobrze. Może znacie jakieś techniki, ćwiczenia jak sobie pomóc?
Od czasów nastoletnich interesuję się rozwojem duchowym, praktykowałam różne techniki, pracowałam ze swoją energią itp. Wcześniej byłam bardziej „sekretowa” i niewiele z moich pragnień się ziszczało. Gdy pierwszy raz wzięłam Transerfing do ręki wszystko się we mnie buntowało, lecz coś w środku mi mówiło, że właśnie to moja droga, że muszę zaakceptować teorię wahadeł, nadmiernego potencjału i zdrowego tumiwisizmu i wszystko się ułoży.
Tak też się stało, jakieś 2 lata temu zaczęłam praktykować transerfing i w moim życiu zaczęły się dziać niesamowite rzeczy. Uzdrowiłam swoje chore organy, schudłam (mimo, że wciąż jadłam i piłam to co mi się tylko podobało – słodycze, gazowane napoje wysoko słodzone), gdy tylko potrzebowałam pracy sama do mnie przychodziła i nawet nie musiałam jej szukać (dotychczas studiowałam i wolałam się bawić niż mieć stałe zatrudnienie) po prostu pomyślałam sobie „W te wakacje fajnie by było popracować. Ja i mój świat idziemy do pracy” i od razu dostawałam telefony od znajomych, że mają dla mnie super pracę. Nawet nie musiałam czekać/ szukać. W dodatku mój świat troszczył się o mnie (i nadal troszczy) jeśli chodzi o małe drobiazgi – znajdowanie wysokich sum pieniężnych na ulicy, wspaniałe wydarzenia towarzyskie. Nawet na studiach, mimo że sie nie uczyłam i podchodziłam do sprawy na luzie, to je zakończyłam bez problemu i w dodatku miałam stypendium naukowe. Jednym słowem mój świat się o mnie troszczy, moc jest ze mną a moje życie to sielanka.
Niestety, jeden aspekt mojego życia wciąż jest dla mnie ciężki i nie potrafię pozbyć się fałszywych przekonań, oraz zrzucić z siebie kajdan stereotypów. Dlatego czuję się jak biedny bogacz. A dzieje się to tam, gdzie nie tylko moja wola się liczy, ale również wola drugiego człowieka – miłość.
Żeby Was nie zanudzić historią mojego życia uczuciowego postaram się skupić na obecnej relacji.
Na początku roku uwolniłam się od poprzedniego zauroczenia (bardzo mi w tym pomógł tom VIII) i zaczęłam żyć w pełni, czerpać z życia garściami. Pokochałam sama siebie i uwielbiałam spędzać czas sama ze sobą, czy flirtować z nowo poznanymi osobami. Wtedy poznałam ją. Od razu wpadła mi w oko, więc postanowiłam coś z tym zrobić (rzecz działa się w klubie). Nie minęło wiele godzin i wylądowałyśmy u niej. Rano miło się pożegnałyśmy i nie planowałam ciągnąć tej znajomości dalej. Wir wydarzeń jednak chciał, że zaczęłyśmy się regularnie spotykać. Miło spędzałam czas i nie chciałam się angażować, to ona się raczej starała. Z czasem jednak zobaczyłam, że widzę w tej dziewczynie coś więcej i w sumie nie mam co się tak bronić, tylko dlatego, że poprzednie relacje mi nie wyszły. W efekcie pojawił się nadmierny potencjał, bardzo dużo nadmiernego potencjału. Zamiast cieszyć się tym co mam, to bałam się, że to minie jak poprzednie relacje. Zapewne się domyślacie, jak to się skończyło – coraz rzadszy kontakt i moje starania by to jakoś utrzymać. W końcu znajomość skończyła się całkowicie. Wylałam trochę łez i zaczęłam żyć dalej. Gdy tylko to się stało, ona znowu zaczęła się do mnie odzywać, być urocza jak kiedyś i proponować spotkania. Pomyślałam sobie, że mogę znowu się postarać, przecież nic nie tracę. Nabrałam zdrowego tumiwisizmu i byłam zaskoczona rezultatami – przyjęła zaproszenie na oficjalną randkę, która była bardzo udana, a skończyła się jeszcze milej. Mi znowu zaczęło zależeć a ona znowu zaczęła się oddalać. Doszłam do wniosku, że może nie będę opierała wszystkiego na transerfingu i frailingu i tradycyjnie, szczerze porozmawiam. Nie przyniosło to najlepszych efektów – ja się odtworzyłam a sama niczego się nie dowiedziałam. Pomyślałam sobie, że dość tego – nie będę marnowała energii na tę dziewczynę!
I tutaj zaczynają się schody. Nie mogę się pozbyć myśli związanych z nią. Cały czas mam w głowie filmy (z perspektywy widza) w których jestem z nią szczęśliwa. Nadzorca tam jest, ale i tak o niej myśle. Nie potrafię przekierować uwagi na coś innego. Czasami, jak już naprawdę nie wytrzymuję (było tak dwa razy) to włącza mi się slajd z nią (taki, jaki powinien być. Z perspektywy pierwszej osoby). Slajdy te są tak intensywne, że aż całkowicie realne. Odczuwam wszystkie emocje, każdy dotyk, zapach. Są tak realne jak samo życie. Nie chcę tego robić, bo to jakby manipulowanie i Zeland wyraźnie pisze, że nie wolno odtwarzać slajdu z konkretną osobą. Najgorsze jest to, że te slajdy mają pozytywny wydźwięk. Następnego dnia ta dziewczyna od razu się do mnie odzywa i jest słodka jak miód. Wiem, że muszę zerwać z nią kontakt by pozbyć się myśli o niej. Tylko problem w tym, że jak tylko ją sobie odpuszczam i przestaje się do niej odzywać to ona zaczyna do mnie pisać.
Przez to wszystko prąd z fali szczęścia przeniósł mnie na fale szamba. Praktyki energetyczne już nie pomagają. Nic mi się nie chce i płaczę bez powodu. Mam świadomość, że się nad sobą użalam i powinnam przekierować swoją uwagę na coś innego, ale w praktyce średnio mi to wychodzi.
Nawet nie chciałam pisać na forum, bo to w jakiś sposób roztrząsanie problemu. Ale problem jest. Wszystkie moje relacje kończą się, gdy tylko zaczyna mi zależeć. Nie mogę się pozbyć fałszywych przekonań. Niby z każdą relacją jest coraz lepiej, ale robiąc takie małe kroczki, to starość mnie dopadnie nim w końcu będzie dobrze. Może znacie jakieś techniki, ćwiczenia jak sobie pomóc?
- Transformator2012
- Posty: 621
- Rejestracja: sob lip 21, 2012 4:47 pm
Re: Biedny bogacz
Potencjał w czystej postaci... "zależeć". W Transerfingu biorę to co jest moje i najważniesze - zwierciadło działa z opóźnieniem!najna pisze:Wszystkie moje relacje kończą się, gdy tylko zaczyna mi zależeć.
Dla uświadomienia sobie - Nadzorca uczy:
Aby spotkać swoją drugą połówkę należy systematycznie przeglądać slajd, w którym wyobrażasz sobie swoje życie z pewną abstrakcyjną osobą - Twoim ideałem. W pewnym momencie otworzą się drzwi i stanie w nich On (Ona). Potem wszystko zależy od Ciebie. Przez drzwi należy przejść, wykonać pierwszy krok, odrzuciwszy pyszałkowatą dumę i wszelkie uprzedzenia. Krok ten należy wykonać w sposób prosty i szczery bez krygowania się i maskarady. Bezpośredniość zawsze popłaca. Poza tym zawsze pozostawaj sobą i w żadnym razie nie zmieniaj się, żyj w zgodzie ze swoim credo. Wówczas w dualnym zwierciadle nie będą pojawiać się żadne przykre wypaczenia. Jesteś Sprawcą swojej rzeczywistości i nie masz się czego wstydzić czy obawiać. Pamiętaj: nie jesteś sama, moc jest z Tobą, a Twój świat troszczy się o Ciebie.
Pojawiło się pytanie: co jeszcze oprócz slajdów można zrobić, by spotkać ukochanego człowieka?
Oczywiście częściej pojawiać się tam, gdzie może to mieć miejsce. Innymi słowy - bywać w towarzystwie, w miarę możliwości poszerzać krąg znajomych. Nazywamy to "przebieraniem nogami". Nie wolno siedzieć i czekać na cud. Niezależnie od tego, ile byś stosował wizualizację, leżąc na kanapie, do Twojego łóżka po prostu nikt nie wskoczy. A czegoś się spodziewała? Nie wolno polegać jedynie na metafizycznym aspekcie rzeczywistości. Do osiągnięcia celu trzeba nie tylko myśleć, ale też działać w odpowiedni sposób w świecie fizycznym.
A dlaczego nie wolno umieszczać w miłosnym slajdzie konkretnego człowieka?
Kiedy urządzasz warstwę swojego świata, materializujesz z przestrzeni wariantów wszystko, co zamierzasz mieć.
Podobnie kiedy chodzisz do sklepu i przynosisz stamtąd do domu niezbędne rzeczy. Przestrzeń wariantów rzeczywiście zawiera wszystkie dobra, które można zmaterializować: dom, samochód, jacht, pomyślny przebieg kariery itd. Jest to szablon, w którym znajdują się scenariusze i dekoracje. Czy istnieje coś takiego, czego tam nie ma? Nie ma tam Twojej miłości lub nienawiści, Twojego komfortu duchowego lub przygnębienia, radości lub smutku. Rozumiesz? Jesteś żywą istotą i istniejesz odrębnie. Tak samo odrębnie istnieje dusza i umysł innego człowieka. W zasadzie, oczywiście, można oglądać slajd, w którym jesteście razem i kochacie się. Jest to scenariusz, a więc w przestrzeni wariantów on istnieje. Lecz powtarzam: inny człowiek - to nie pasywny przedmiot, a żywa istota, która aktywnie urzeczywistnia swój zamiar. Być może coś Ci wyjdzie ze slajdem, lecz będzie to mało efektywne, dlatego że żywy człowiek nie znajduje się stacjonarnie w przestrzeni wariantów, tylko bez przerwy dokądś biegnie. W czasie, kiedy będziesz umieszczać go w slajdach, on szybko znajdzie sobie bardziej "przyziemnego” partnera. W ogóle, wywieranie wpływu na ludzi przeczy zasadom Transerfingu. W sklepie możesz wybrać dowolny towar. Lecz jeżeli tam spróbujesz kogoś chwycić za łokieć i uprowadzić ze sobą, co z tego wyjdzie? Na tym właśnie polega niebezpieczeństwo. A być może człowiekowi wcale nie są potrzebne Twoje serdeczności, które potencjalnie usiłujesz narzucić w swoim miłosnym slajdzie? Nie wiem, jakie mechanizmy tu działają, lecz najpewniej dusza człowieka, którego umieszczasz w slajdach, czuje to. I jeżeli jej się to nie spodoba, ów człowiek może poczuć do Ciebie nieświadomą odrazę. Czy tego pragniesz? Zatem lepiej nie ryzykować, tylko uzbroić się w zasady frailingu - to najlepszy środek. Kontakty międzyludzkie - to ten wypadek, kiedy trzeba właśnie rozmawiać z żywym człowiekiem, a nie latać w obłokach i marzeniach.
I pamiętaj o wyborze! - nie zawsze to co wydaje nam się najlepsze jest tym co jest nam przeznaczone.
WOLNOŚĆ WE WSZYSTKIM, TERAZ!
Re: Biedny bogacz
Co jeśli nie mam ideału? Albo kiedy próbuję, a na miejscu "abstrakcyjnej osoby" widzę tą która mnie ostatnio zafascynowała? Ja tak mam. Próbuję wyobrażać sobie kogoś abstrakcyjnego, ale ostatnio zawsze widzę kogoś konkretnego... bo co zrobić kiedy to akurat on teraz wydaje mi się moim ideałem?Transformator2012 pisze: Aby spotkać swoją drugą połówkę należy systematycznie przeglądać slajd, w którym wyobrażasz sobie swoje życie z pewną abstrakcyjną osobą - Twoim ideałem.
"(...) ich mach mir die Welt, widewide wie sie mir gefällt."
- Transformator2012
- Posty: 621
- Rejestracja: sob lip 21, 2012 4:47 pm
Re: Biedny bogacz
Tu nie chodzi o dosłownie "ideał". Każda osoba myśląc o swojej sympatii którą pragnie kiedyś mieć w jakimś stopniu wyobraża sobie jaka ta osoba powinna być. Wygląd (kolor włosów, oczu, wzrost, sylwetka) oraz cechy charakteru. I takie skumulowanie tych cech możemy nazwać "naszym ideałem". Jak to często w życiu bywa - osobę spełniającą wszystkie nasze kryteria bardzo trudno zdobyć. Ale jeśli chociaż większość tych cech ma ta osoba to już dobrze.Lex pisze:Co jeśli nie mam ideału? Albo kiedy próbuję, a na miejscu "abstrakcyjnej osoby" widzę tą która mnie ostatnio zafascynowała? Ja tak mam. Próbuję wyobrażać sobie kogoś abstrakcyjnego, ale ostatnio zawsze widzę kogoś konkretnego... bo co zrobić kiedy to akurat on teraz wydaje mi się moim ideałem?
Ciągle pamiętać musimy że w Transerfingu jednym z najważniejszych czynników jest wolność drugiej osoby i poszanowanie rzeczywistości w której się poruszamy. Dlatego nie można używać wizualizacji co do konkretnej osoby aby nie wywołać nadmiernych potencjałów a co za tym następujących sił równoważących.
Najlepiej jest powierzyć tą sprawę swojemu światu, który przecież najlepiej wie co nam potrzeba i ciągle troszczy się o nas.
I na koniec - prowokacje wahadeł - one nie śpią i ciągle będą wmawiać nam różne bzdury abyśmy tylko tracili energię na ich korzyść. Nadzorca musi działać!
WOLNOŚĆ WE WSZYSTKIM, TERAZ!
Re: Biedny bogacz
Transformator2012 wiedziałam, że mogę na Ciebie liczyć. Jesteś chyba najbardziej aktywną osobą na tym forum i wobec żadnego problemu/zagadnienia nie jesteś obojętny
(Przepraszam, że w ten sposób, ale nie umiem cytować. To pierwsze forum na jakim się wypowiadam)
"Potencjał w czystej postaci... "zależeć". W Transerfingu biorę to co jest moje i najważniesze - zwierciadło działa z opóźnieniem!"
No tak, ale gdyby ludziom na sobie nie zależało, to na świecie ani jednego związku by nie było. Bo wtedy co za różnica czy jest się razem, czy nie?
"Aby spotkać swoją drugą połówkę należy systematycznie przeglądać slajd, w którym wyobrażasz sobie swoje życie z pewną abstrakcyjną osobą - Twoim ideałem. W pewnym momencie otworzą się drzwi i stanie w nich On (Ona). Potem wszystko zależy od Ciebie. Przez drzwi należy przejść, wykonać pierwszy krok, odrzuciwszy pyszałkowatą dumę i wszelkie uprzedzenia. Krok ten należy wykonać w sposób prosty i szczery bez krygowania się i maskarady. Bezpośredniość zawsze popłaca. Poza tym zawsze pozostawaj sobą i w żadnym razie nie zmieniaj się, żyj w zgodzie ze swoim credo. Wówczas w dualnym zwierciadle nie będą pojawiać się żadne przykre wypaczenia. Jesteś Sprawcą swojej rzeczywistości i nie masz się czego wstydzić czy obawiać. Pamiętaj: nie jesteś sama, moc jest z Tobą, a Twój świat troszczy się o Ciebie."
Z pierwszą częścią nie mam problemu, bo właśnie się pojawiła. Co ciekawe, miała nawet tak samo na imię, jak abstrakcyjna osoba z mojego slajdu. Wykonywałam pierwszy krok, byłam bezpośrednia ta początkowa faza nie sprawia mi problemu. Niestety dumy pozbyć się trudno, przez to ciężko mi się otworzyć. Okropne ego daje o sobie znać
Jeśli chodzi o poznawanie nowych ludzi, bywanie w towarzystwie itp. Czyli przebieranie nogami, to wszystko wydaję mi się proste. Z tym akurat nie mam problemu bo raczej dusza towarzystwa ze mnie.
Wiem, że umieszczanie konkretnego człowieka w slajdzie to okropna sprawa. Dlatego jak już muszę sobie pomarzyć (eh nie ma to jak trwonienie energii na głupoty) to oglądam film zamiast slajdu. Przynajmniej druga osoba nie otrzymuje moich "nachalnych uprzejmości" na poziomie energetycznym.
Lex ja w takich sytuacjach "odbieram" tej osobie twarz, która często się zmienia, lecz ogólny typ urody zostaje
(Przepraszam, że w ten sposób, ale nie umiem cytować. To pierwsze forum na jakim się wypowiadam)
"Potencjał w czystej postaci... "zależeć". W Transerfingu biorę to co jest moje i najważniesze - zwierciadło działa z opóźnieniem!"
No tak, ale gdyby ludziom na sobie nie zależało, to na świecie ani jednego związku by nie było. Bo wtedy co za różnica czy jest się razem, czy nie?
"Aby spotkać swoją drugą połówkę należy systematycznie przeglądać slajd, w którym wyobrażasz sobie swoje życie z pewną abstrakcyjną osobą - Twoim ideałem. W pewnym momencie otworzą się drzwi i stanie w nich On (Ona). Potem wszystko zależy od Ciebie. Przez drzwi należy przejść, wykonać pierwszy krok, odrzuciwszy pyszałkowatą dumę i wszelkie uprzedzenia. Krok ten należy wykonać w sposób prosty i szczery bez krygowania się i maskarady. Bezpośredniość zawsze popłaca. Poza tym zawsze pozostawaj sobą i w żadnym razie nie zmieniaj się, żyj w zgodzie ze swoim credo. Wówczas w dualnym zwierciadle nie będą pojawiać się żadne przykre wypaczenia. Jesteś Sprawcą swojej rzeczywistości i nie masz się czego wstydzić czy obawiać. Pamiętaj: nie jesteś sama, moc jest z Tobą, a Twój świat troszczy się o Ciebie."
Z pierwszą częścią nie mam problemu, bo właśnie się pojawiła. Co ciekawe, miała nawet tak samo na imię, jak abstrakcyjna osoba z mojego slajdu. Wykonywałam pierwszy krok, byłam bezpośrednia ta początkowa faza nie sprawia mi problemu. Niestety dumy pozbyć się trudno, przez to ciężko mi się otworzyć. Okropne ego daje o sobie znać
Jeśli chodzi o poznawanie nowych ludzi, bywanie w towarzystwie itp. Czyli przebieranie nogami, to wszystko wydaję mi się proste. Z tym akurat nie mam problemu bo raczej dusza towarzystwa ze mnie.
Wiem, że umieszczanie konkretnego człowieka w slajdzie to okropna sprawa. Dlatego jak już muszę sobie pomarzyć (eh nie ma to jak trwonienie energii na głupoty) to oglądam film zamiast slajdu. Przynajmniej druga osoba nie otrzymuje moich "nachalnych uprzejmości" na poziomie energetycznym.
Lex ja w takich sytuacjach "odbieram" tej osobie twarz, która często się zmienia, lecz ogólny typ urody zostaje
- Transformator2012
- Posty: 621
- Rejestracja: sob lip 21, 2012 4:47 pm
Re: Biedny bogacz
najna tu trzeba sobie pewną rzecz uświadomić. Jeśli w związku jest szanowana wolność każdej ze stron wtedy taki związek trwa bardzo długo. Wahadła wręcz nienawidzą takich sytuacji i robią wszystko aby zaszkodzić. Najważniejszym ich "dziełem" w tej kwestii jest wywołanie w osobie poczucia własności: oto ta osoba z którą tworzę związek jest moją własnością i do mnie należy. Zaraz pojawia się zazdrość i wytwarzają się macki zależności. Tzw. "dowody miłości" stają się rutyną a związek z czasem staje się toksyczny co wcale nie oznacza że sie rozpada. Oj nie, wahadła nie dopuszczą do rozbicia takiego związku z którego czerpią tak wiele energii.
Iną sprawą jest podświadoma ucieczka przez uniezależnieniem od drugiej osoby. Spotkałem się wiele razy podczas rozmów z różnymi osobami ze stwierdzeniem: "no fajny on/ona jest ale boję się stracić wolności / być uniezależnionym / polegać komuś" itd. itp. To jest problem ponieważ jedną z największych wartości dla człowieka jest wolność. Zaborczość jest natomiast czymś bardzo niewskazanym. Ale to właśnie wahadła tak manipulują ludźmi, że taki cudowny na początku związek szybko przekształca się w więzienie i tylko zasady go trzymają (jest to inna nazwa wahadeł w tej sytuacji). Są ludzie którzy podświadomie wyczuwają w drugim człowieku takie "zaborcze zapowiedzi" i nie chcą się wiązać / tworzyć związku. Należy w tej sytuacji nauczyć się uszanować wolność i niezależność drugiej osoby i w dodatku obdarzyć ją czystą miłością (nie mylić z pożądaniem). Taki związek ma szansę szczęśliwego i długotrwałego pożycia!
Iną sprawą jest podświadoma ucieczka przez uniezależnieniem od drugiej osoby. Spotkałem się wiele razy podczas rozmów z różnymi osobami ze stwierdzeniem: "no fajny on/ona jest ale boję się stracić wolności / być uniezależnionym / polegać komuś" itd. itp. To jest problem ponieważ jedną z największych wartości dla człowieka jest wolność. Zaborczość jest natomiast czymś bardzo niewskazanym. Ale to właśnie wahadła tak manipulują ludźmi, że taki cudowny na początku związek szybko przekształca się w więzienie i tylko zasady go trzymają (jest to inna nazwa wahadeł w tej sytuacji). Są ludzie którzy podświadomie wyczuwają w drugim człowieku takie "zaborcze zapowiedzi" i nie chcą się wiązać / tworzyć związku. Należy w tej sytuacji nauczyć się uszanować wolność i niezależność drugiej osoby i w dodatku obdarzyć ją czystą miłością (nie mylić z pożądaniem). Taki związek ma szansę szczęśliwego i długotrwałego pożycia!
WOLNOŚĆ WE WSZYSTKIM, TERAZ!
Re: Biedny bogacz
Dziękuje Ci Transformator2012 dało trochę do myślenia. Teraz postaram sie, by nadzorca stał na baczność. Postaram się by nie oczekiwać "dowodów miłości" oraz nie wysyłać zaborczych sygnałów. Jak teraz to analizuję, to rzeczywiście to mogło stanowić u mnie problem.
Re: Biedny bogacz
No właśnie ja nie potrafię sobie tego tak sprecyzować. Poważnie nie mam ideału. Nie jest dla mnie ważne jakie będzie miała włosy czy oczy, ani wzrost ani nawet sylwetka... cechy charakteru? To w jakimś sensie tak, ale też nie potrafię ich sprecyzować... dopóki nie poznaję kogoś kto się tym ideałem staje - wtedy stwierdzam że taki mi się podoba i charakter też ma superTransformator2012 pisze:Tu nie chodzi o dosłownie "ideał". Każda osoba myśląc o swojej sympatii którą pragnie kiedyś mieć w jakimś stopniu wyobraża sobie jaka ta osoba powinna być. Wygląd (kolor włosów, oczu, wzrost, sylwetka) oraz cechy charakteru. I takie skumulowanie tych cech możemy nazwać "naszym ideałem". Jak to często w życiu bywa - osobę spełniającą wszystkie nasze kryteria bardzo trudno zdobyć. Ale jeśli chociaż większość tych cech ma ta osoba to już dobrze.Lex pisze:Co jeśli nie mam ideału? Albo kiedy próbuję, a na miejscu "abstrakcyjnej osoby" widzę tą która mnie ostatnio zafascynowała? Ja tak mam. Próbuję wyobrażać sobie kogoś abstrakcyjnego, ale ostatnio zawsze widzę kogoś konkretnego... bo co zrobić kiedy to akurat on teraz wydaje mi się moim ideałem?
A ja powiem może teraz coś kontrowersyjnego, ale... nie jestem przekonany, że naprawdę nie wolno Tzn. wiem co pisze Zeland, wiem jak to jest w Transerfingu, ale przecież każdy z nas ma swoją własną prawdę Być może przecież jest tak, że nie uzewnętrznia się jeden wariant, tylko wszystkie istnieją równolegle - wtedy nie widzę przeszkód bym w jednej rzeczywistości był z tą konkretną osobą, która mi się podoba, a w innej była ona z kimś innym wedle swojej woli Nie czułbym się winny, czy że jakoś wpływam na wolność tej osoby - ja tworzę swoją rzeczywistość, a niekoniecznie to oznacza, że ona już nie może tworzyć swojej.Transformator2012 pisze:Ciągle pamiętać musimy że w Transerfingu jednym z najważniejszych czynników jest wolność drugiej osoby i poszanowanie rzeczywistości w której się poruszamy. Dlatego nie można używać wizualizacji co do konkretnej osoby aby nie wywołać nadmiernych potencjałów a co za tym następujących sił równoważących.
O, to jest bardzo fajna podpowiedźnajna pisze:Lex ja w takich sytuacjach "odbieram" tej osobie twarz, która często się zmienia, lecz ogólny typ urody zostaje
"(...) ich mach mir die Welt, widewide wie sie mir gefällt."
Re: Biedny bogacz
Prawdę mówiąc ta teoria nie bardzo do mnie przemawia. Idąc tym tokiem rozumowania, można by wywnioskować, że:A ja powiem może teraz coś kontrowersyjnego, ale... nie jestem przekonany, że naprawdę nie wolno Tzn. wiem co pisze Zeland, wiem jak to jest w Transerfingu, ale przecież każdy z nas ma swoją własną prawdę Być może przecież jest tak, że nie uzewnętrznia się jeden wariant, tylko wszystkie istnieją równolegle - wtedy nie widzę przeszkód bym w jednej rzeczywistości był z tą konkretną osobą, która mi się podoba, a w innej była ona z kimś innym wedle swojej woli Nie czułbym się winny, czy że jakoś wpływam na wolność tej osoby - ja tworzę swoją rzeczywistość, a niekoniecznie to oznacza, że ona już nie może tworzyć swojej.
- W jakiejś równoległym wariancie, miłością Twojego życia, jest osoba która zobaczyła Cię kiedyś na ulicy i strasznie się zauroczyła. Mało tego, ta osoba mogłaby normalnie wzbudzać Twój wstręt wyglądem a charakterem nie odpowiadać całkowicie. Ta osoba mogłaby być nawet innej płci niż Ty preferujesz.
- Skoro to jesteś Ty, to Twoja dusza by to jakoś odczuła. Bo przecież to gdzieś tam się dzieję.
- Jeśli nie odczuwasz, to wychodziłoby na to, że tak na prawdę cały świat to jeden wielki wymysł i istnieje tak na prawdę Twoja energia i inna nie. Że każdy ma swój świat w filiżance kawy a sektory różnych ludzi nie łączą się ze sobą. Każdy istnieje oddzielnie. Czyli tak na prawdę, to forum też by było Twoja kreacją, a moja odpowiedź Twoim wymysłem.
Jeśli zaś chodzi o umieszczanie w slajdzie konkretnej osoby, to według mnie może to przynieść pozytywny efekt tylko wtedy, jeśli tej osobie się na prawdę podobamy i ona chce z nami być (tylko wtedy po co te slajdy).
W innym wypadku, nie życzyłabym sobie np. Kwiatów i ciągłych zaproszeń od jakiejś niepociągającej mnie osoby. Tak samo nie chciałabym, by ta osoba o mnie fantazjowała i w wyobraźni układała sobie ze mną życie. Jak bym się dowiedziała od razu poczułabym się zniesmaczona i oddaliła się od tej osoby. Dusza takie rzeczy wyczuwa i kiedy umieszczamy w slajdzie taką osobą, to ona się izoluje, ale sama nie wie dlaczego. Czuje, że ktoś próbuje jej coś narzucić.
Dlatego ja staram się tego nie robić i źle mi jest z tym, jak czasami się tego nie trzymam. Pragnienie w takiej sytuacji jest silniejsze od nadzorcy i zdrowego rozsądku czy zgromadzonej wiedzy. Nie wiem, jak sobie radzić w takim wypadku i przekierować swoją uwagę na coś innego.
- Transformator2012
- Posty: 621
- Rejestracja: sob lip 21, 2012 4:47 pm
Re: Biedny bogacz
Nie należy mieszać okoliczności, zdarzeń, sytuacji z konkretną osobą. My jesteśmy cząstką Boga która postanowiła doświadczyć tego wymiaru aby mieć ciekawą przygodę. Najważniejsza jednak jest Bezwarunkowa Miłość jaką charakteryzuje się Stwórca a która to miłość jest w każdym z Nas obecna. Właśnie to Bezwarunkowa Miłość jest najwspanialszą Energią jaka istnieje a na którą nie w sposób nie odpowiedzieć. Bezwarukowa Miłość szanuje każdy obiekt swojego uczucia na zasadzie: "kocham Cię za to że jesteś". Każdy inny rodzaj uczucia już nie daje w pełni wolności ponieważ pojawia się warunek: "kocham Cię bo jesteś obiektem moich marzeń", "kocham Cię bo chcę z Tobą być" itd. Nie można w wizualizacji użyć konkretnej osoby ponieważ będzie tu określony warunek który wyklucza wolność i samodecydowanie drugiej strony o swoim losie. Jaką możemy mieć pewność, że konkretna osoba którą zobaczyliśmy rzeczywiście "jest nam przeznaczona" i po przez naszą wizualizację nie odbieramy jej czegoś co jest zastrzeżone tylko dla tej osoby? Dlatego najlepiej jest używać slajdu w którym jesteśmy szczęśliwi z "tą osobą" ale bez określania kto to jest. A Nasz Świat który szalenie troszczy się o nas i wie czego pragniemy prędzej czy później postara się abyśmy otrzymali tą wymarząną "drugą połówkę" zgodnie z naszymi oczekiwaniami.
WOLNOŚĆ WE WSZYSTKIM, TERAZ!
Re: Biedny bogacz
Dokładnie tak. I jak w teorii wszystko jest zrozumiałe, to w praktyce wychodzi już gorzej.
http://zenforest.wordpress.com/2008/11/ ... -wartosci/
Jeśli ktoś ma ochotę, to ten fragment świetnie pokazuję różnicę Boskiej (boska w interpretacji dowolnej) miłość, a tej jak ją człowiek rozumuje i odczuwa. Jest tam fragment
"To, że kocha inna osobę, nie znaczy, że nie kocha ciebie. Czy musi kochać tylko i wyłącznie ciebie, aby była to prawdziwa miłość? Czy tak to sobie wyobrażacie?"
I w gruncie rzeczy, właśnie tak to sobie wyobrażamy. Idea bezwarunkowej miłości jest piękna, ale czy na pewno możliwa? Szczególnie jeśli partner nawet nie ma pojęcia o rozwoju duchowym i nigdy z pojęciem bezwarunkowej miłości się nie spotkał?
http://zenforest.wordpress.com/2008/11/ ... -wartosci/
Jeśli ktoś ma ochotę, to ten fragment świetnie pokazuję różnicę Boskiej (boska w interpretacji dowolnej) miłość, a tej jak ją człowiek rozumuje i odczuwa. Jest tam fragment
"To, że kocha inna osobę, nie znaczy, że nie kocha ciebie. Czy musi kochać tylko i wyłącznie ciebie, aby była to prawdziwa miłość? Czy tak to sobie wyobrażacie?"
I w gruncie rzeczy, właśnie tak to sobie wyobrażamy. Idea bezwarunkowej miłości jest piękna, ale czy na pewno możliwa? Szczególnie jeśli partner nawet nie ma pojęcia o rozwoju duchowym i nigdy z pojęciem bezwarunkowej miłości się nie spotkał?
- Transformator2012
- Posty: 621
- Rejestracja: sob lip 21, 2012 4:47 pm
Re: Biedny bogacz
Skoro każdy jest cząstką Stwórcy a nasze życie to jest Jego Sen to i Miłość Bezwarunkowa jest niejako w naszej możności. Ale że akurat funkcjonujemy w środowisku w którym "pierwsze skrzypce" należą do wahadeł jest to trudne choć nie niemożliwe do osiągnięcia. Nie musimy z góry przyjmować że coś tam nie może się udać, ale spróbować warto. Z doświadczenia wiem że niekiedy związek taki który na początku wydaje nam się jedyny możliwy do zrealizowania z czasem może się okazać jednym wielkim rozczarowaniem i na jakiekolwiek zmiany jest już za późno. Oczywiście nie generalizuje w tym momencie bo od każdej reguły jest wyjątek ale po to na naszej drodze obecnego ziemskiego doświadczenia pojawił się Transerfing Rzeczywistości abyśmy mogli z tej instrukcji zarządzania rzeczywistością korzystać dla naszego dobra!
WOLNOŚĆ WE WSZYSTKIM, TERAZ!
Re: Biedny bogacz
A mnie jeszcze naszły takie przemyślanie, że to nie jest tak, że w żadnym przypadku nie można umieścić konkretnej osoby w slajdzie. Załóżmy, że pewna kobieta ma za cel wspaniałe wakacje wraz z mężem i dwójką dzieci. Umieszcza w slajdzie ten rodzinny wyjazd. To chyba wręcz pożądane jest, by w swojej głowie widziała swojego męża i swoje dzieci, a nie "te osoby" bez określania kto to jest. Przecież jej zależy by były to wakacje rodzinne.
Z drugiej strony, mogłaby mieć nastoletnie dzieci, które wcale nie życzą sobie wakacji z rodzicami. I niby mogłaby użyć frailingu, by te rodzinne wakacje uzyskać.
Ale co z sytuacją, gdzie na razie nie stać jej na takie wakacje, dlatego w slajdzie widzi siebie z ukochanymi osobami w Egipcie. Co wtedy? Czy w takiej sytuacji umieszczanie danej osoby w slajdzie też jest złe? Jeśli tak, to slajd w którym cieszymy się uznaniem szefa też jest niewłaściwy, bo znowu umieszczamy konkretną osobę - szefa. Musze przyznać, że tym analizowaniem sama siebie zamotałam
Z drugiej strony, mogłaby mieć nastoletnie dzieci, które wcale nie życzą sobie wakacji z rodzicami. I niby mogłaby użyć frailingu, by te rodzinne wakacje uzyskać.
Ale co z sytuacją, gdzie na razie nie stać jej na takie wakacje, dlatego w slajdzie widzi siebie z ukochanymi osobami w Egipcie. Co wtedy? Czy w takiej sytuacji umieszczanie danej osoby w slajdzie też jest złe? Jeśli tak, to slajd w którym cieszymy się uznaniem szefa też jest niewłaściwy, bo znowu umieszczamy konkretną osobę - szefa. Musze przyznać, że tym analizowaniem sama siebie zamotałam
Re: Biedny bogacz
Być może tak jest Tzn. niekoniecznie musi to być moją/Twoją kreacją, ale może funkcjonować jakoś zupełnie osobno. Nikt z nas nie ma dowodów, że tak nie jestnajna pisze:Prawdę mówiąc ta teoria nie bardzo do mnie przemawia. Idąc tym tokiem rozumowania, można by wywnioskować, że:
- W jakiejś równoległym wariancie, miłością Twojego życia, jest osoba która zobaczyła Cię kiedyś na ulicy i strasznie się zauroczyła. Mało tego, ta osoba mogłaby normalnie wzbudzać Twój wstręt wyglądem a charakterem nie odpowiadać całkowicie. Ta osoba mogłaby być nawet innej płci niż Ty preferujesz.
- Skoro to jesteś Ty, to Twoja dusza by to jakoś odczuła. Bo przecież to gdzieś tam się dzieję.
- Jeśli nie odczuwasz, to wychodziłoby na to, że tak na prawdę cały świat to jeden wielki wymysł i istnieje tak na prawdę Twoja energia i inna nie. Że każdy ma swój świat w filiżance kawy a sektory różnych ludzi nie łączą się ze sobą. Każdy istnieje oddzielnie. Czyli tak na prawdę, to forum też by było Twoja kreacją, a moja odpowiedź Twoim wymysłem.
Bo każdy z nas tworzy swoją rzeczywistość - ta osoba także (świadomie bądź nieświadomie, raczej to drugie ale jednak ) tworzy swoją! I cokolwiek ona tworzy, będzie to silniejsze niż to co ja mógłbym z nią stworzyć - bo przede wszystkim tworzymy swoją rzeczywistość. Dlatego uważam, że nie możemy skrzywdzić taką wizualizacją drugiej osoby. Aczkolwiek taka wizualizacja może po prostu nie zadziałać.Transformator2012 pisze:Jaką możemy mieć pewność, że konkretna osoba którą zobaczyliśmy rzeczywiście "jest nam przeznaczona" i po przez naszą wizualizację nie odbieramy jej czegoś co jest zastrzeżone tylko dla tej osoby?
Ale to moje zdanie oczywiście i niezgodne z Transerfingiem
Mnie się zdaje, że to zupełnie inne sytuacje - jeśli wizualizujemy konkretną osobę jako partnera, to chodzi nam o przyciągnięcie jej co może być złe (wg Transerfingu), to ona jest tu centrum slajdu. A w przypadku wakacji w Egipcie chodzi nam o te wakacjenajna pisze:Czy w takiej sytuacji umieszczanie danej osoby w slajdzie też jest złe? Jeśli tak, to slajd w którym cieszymy się uznaniem szefa też jest niewłaściwy, bo znowu umieszczamy konkretną osobę - szefa. Musze przyznać, że tym analizowaniem sama siebie zamotałam
"(...) ich mach mir die Welt, widewide wie sie mir gefällt."
- mariuszstr
- Posty: 312
- Rejestracja: pt mar 30, 2012 12:13 am
Re: Biedny bogacz
A czy istnieje jakaś jedna, konkretna prawda na ten (i jakikolwiek inny ) temat? Po prostu wg. mnie, jeśli czujemyLex pisze: Bo każdy z nas tworzy swoją rzeczywistość - ta osoba także (świadomie bądź nieświadomie, raczej to drugie ale jednak ) tworzy swoją! I cokolwiek ona tworzy, będzie to silniejsze niż to co ja mógłbym z nią stworzyć - bo przede wszystkim tworzymy swoją rzeczywistość. Dlatego uważam, że nie możemy skrzywdzić taką wizualizacją drugiej osoby. Aczkolwiek taka wizualizacja może po prostu nie zadziałać.
Ale to moje zdanie oczywiście i niezgodne z Transerfingiem
(osiągamy jedność duszy i umysłu w tym) że taka wizualizacja jest ok, to tak jest. A jeśli zgadzamy się w tym wypadku z Transerfingiem (że takie coś może kogoś skrzywdzić, ściągnąć na nas jakąś "karę" itd.) to po prostu nie stosujmy tego typu praktyk i tyle Trzeba umieć słuchać szelestu porannych gwiazd
Mogę tylko napisać, że ja bym takich wizualizacji nie stosował
Re: Biedny bogacz
Tu się zgodzę. Tylko ja uważam, że taka wizualizacja nie zaszkodzi tej osobie, tylko ewentualnie nam. Bo Taka wizualizacja, to takie "podstawianie się" na poziomie energetycznym. Jak oświadczyny na drugiej randce. Większość ludzi w takiej sytuacji uciekałoby tam gdzie pieprz rośnie i nie miała ochoty na kolejne spotkanie z "zdesperowanym świrem". Wizualizacją odpychamy podobnie, tylko ukrycie a nie jawnie.Lex napisał(a):
Bo każdy z nas tworzy swoją rzeczywistość - ta osoba także (świadomie bądź nieświadomie, raczej to drugie ale jednak ) tworzy swoją! I cokolwiek ona tworzy, będzie to silniejsze niż to co ja mógłbym z nią stworzyć - bo przede wszystkim tworzymy swoją rzeczywistość. Dlatego uważam, że nie możemy skrzywdzić taką wizualizacją drugiej osoby. Aczkolwiek taka wizualizacja może po prostu nie zadziałać.
Ale co masz na myśli pisząc ok, że zadziała? Bo jeśli wystarczyła by, w tym wypadku zaledwie, jedność duszy i umysły, to mieliłbyś teraz grupę potężnych magów, którzy nakłaniają ludzi do robienia różnych rzeczy wbrew ich woli (tak jak robią to nieświadome wahadła). I w rzeczywistości, jak Zeland pisze, da się wpłynąć na wolę drugiego człowieka, tylko nie przez slajd a przez wahadła. Ale to już chyba wyższa szkoła jazdymariuszstr napisał(a):
Po prostu wg. mnie, jeśli czujemy
(osiągamy jedność duszy i umysłu w tym) że taka wizualizacja jest ok, to tak jest.
- mariuszstr
- Posty: 312
- Rejestracja: pt mar 30, 2012 12:13 am
Re: Biedny bogacz
Nie wiem - ale w takim przypadku (jeśli dusza nie czuje niepokoju, a umysł się na takie działanie zgadza) nam to nie zaszkodzi Ale jak mówiłem, ja tego typu wizualizacji nie stosuję, więc ciężko cokolwiek konkretnego napisać o skutecznościnajna pisze:
Ale co masz na myśli pisząc ok, że zadziała?
- Transformator2012
- Posty: 621
- Rejestracja: sob lip 21, 2012 4:47 pm
Re: Biedny bogacz
Każdy może eksperymentować - a co z tego wyjdzie to każdy osobiście się przekona.
Ja wiem jedno - w moim doświadczeniu Transerfing działa w 100% a znając tą wspaniałą instrukcję obsługi mego doświadczenia życiowego wolę kreować niż eksperymentować - szkoda czasu na próby.
Ja wiem jedno - w moim doświadczeniu Transerfing działa w 100% a znając tą wspaniałą instrukcję obsługi mego doświadczenia życiowego wolę kreować niż eksperymentować - szkoda czasu na próby.
WOLNOŚĆ WE WSZYSTKIM, TERAZ!
Re: Biedny bogacz
@mariuszstr
Chyba najlepiej to ująłeś
Chyba najlepiej to ująłeś
"(...) ich mach mir die Welt, widewide wie sie mir gefällt."
- Adramelech
- Posty: 415
- Rejestracja: śr paź 17, 2012 8:39 am
Re: Biedny bogacz
Bardzo ciekawe rzeczy nam tu Pani opowiada...najna pisze:(...) mój świat troszczył się o mnie (i nadal troszczy) jeśli chodzi o małe drobiazgi – znajdowanie wysokich sum pieniężnych na ulicy
Użytkowniczka @zamek też znalazła na ulicy reklamówkę pełna cashu, pewnie okup czy utracony łup... Jeśli mieszkacie w tej samej miejcsowości, to zróbcie mi przysługę i podajcie jej nazwę. Bo w Hoalndii gotówką operują tylko araby i turki, i na ulicy można znaleźć jedynie rybiego ciu..
Osiądę tam sobie u was i po prostu parę razy na miesiąc przespaceruję się po ulicach, miast harować na chleb. Tym bardziej, że i tak wszystko zlewam, i zgodnie z zasadami Transerfingu też powinienem znajdować kasę na ulicy. Nie rozumiem, dlaczego tak się nie dzieje.