Strona 1 z 2

Jak to dobrze, że nie ja jedna odkryłam tę Amerykę:)

: pt cze 24, 2016 5:36 pm
autor: Farsa
Jestem właśnie w trakcie VII tomu i ogromnie spodobała mi się idea dzielenia doświadczeniami między surferami. No i proszę! U nas też można!
Zaraz zanurzę się w wątki, bo bardzo jestem ciekawa jak Wam idzie

Re: Jak to dobrze, że nie ja jedna odkryłam tę Amerykę:)

: pt cze 24, 2016 9:45 pm
autor: zamek
Witaj Farsa :)
Jak już wszystko przeczytasz to podziel się z nami jak ci idzie transerfowanie 8-)

Pozdrawiam :-)

Re: Jak to dobrze, że nie ja jedna odkryłam tę Amerykę:)

: sob cze 25, 2016 4:55 am
autor: Prometeusz
Witaj. :)

Takie niezbyt duże forum i luźne w formie, dla mnie to jak kolejny tom. ;) Szczególnie fajnie jest zobaczyć konstruktywne zmiany u niektórych, a i pewne rozmowy daly mi dużo do myślenia i treningu.

Pozdrawiam i życzę miłego surfowania.

Re: Jak to dobrze, że nie ja jedna odkryłam tę Amerykę:)

: sob cze 25, 2016 11:53 am
autor: Pit
Witaj :D

Pozdrowienia !

Re: Jak to dobrze, że nie ja jedna odkryłam tę Amerykę:)

: wt cze 28, 2016 10:50 am
autor: Gabryel
Ekhmm, puk puk, czy można? Tak pomyślałem, że już wystarczy tego stania w przedpokoju i wejdę. Jako, że wątków już sporo w tej kategorii, to nowego nie zakładam, tylko tu się przedstawię. Tak się składa, że dzisiaj obchodzę pewną - podobno ważną - rocznicę, okrągłą ;). Stąd może decyzja, by wreszcie wejść, a nie tylko podglądać zza uchylonych drzwi. Czytam, zaglądam tutaj od kiedy TR mi się objawił (właśnie TAK) – jakoś pierwsza połowa czerwca - i co widzę, doświadczam:
1. Jest pogodniej.
2. Nic nie musi, samo się tak robi. Co raz uczciwiej. No, lepiejszy dla ludzi. Więc naturalnie sprzężenie zwrotne. I o ile nie jest to trudne w przypadkach, gdy są to neutralne lub życzliwe kontakty, to w „trudniejszych” przypadkach ego się buntuje. Bo to nawet nie umysł, który rozsądnie mówi, aby się zmusić do jeśli już nie miłości, to chociaż umiarkowanej życzliwości.
3. I materialnie jakby lepiej. Bez fajerwerków, ale spokojniej.
4. TR I. Przestrzeń wariantów. Przeczytałem, acz mimo, że tak interesująca książka to jakiś opór. Owszem wymaga skupienia, synapsy iskrzą, to może faktycznie trzeba ją dawkować z umiarem? Tyle już razy popołudniu zjazd, czytam, myślę, jeszcze raz i nagle jakby offline. Nie pomaga kawa, węgle – za dużo cukru? Wiem, wiem. Dieta, baaardzo ważna. Tak na logikę, to jedzenie, które daje energię, a nie ją zabiera. No i to „głupie” ego. A co tam, zanim obiad, to jakaś kawa, ciastko. O i już lepiej. To teraz na chwilę się położę, poczytam. I nie wiadomo kiedy, „oups, to już ta godzina?” Coś by się przekąsiło, ale już zbyt późno. Teraz TR II Szelest gwiazd, strona 12. Wiem, wiem, samo czytanie, teoretyczne praktykowanie bez działania nic nie daje.
6. Wahadła – samo uświadomienie, że istnieją i jak działają może je uaktywniać? Czy też fakt, że wcześniej o nich nie miałem pojęcia, więc nie wiązałem skutków z przyczynami? Jakby się pojawiają w zaskakujących obszarach.

najlepszego

Re: Jak to dobrze, że nie ja jedna odkryłam tę Amerykę:)

: wt cze 28, 2016 11:47 am
autor: zamek
Wchodź śmiało, tłoku nie ma, dla każdego jest duuużo miejsca. :)

Wszystkiego co najlepsze dla ciebie z okazji urodzin :gamer: :rus: :giverose:

Zawsze jak czytam wpis kogoś nowego, kogo zafascynowała opowieść Zelanda, to przypominam sobie siebie.
Nie ma tu nikogo kto by tak wolno czytał kolejne tomy, a kupiłam od razu wszystkie, prócz tego w 78 dni. :-) Po przeczytaniu 3 stron przerywałam bo praca czy coś tam, i to co przeczytałam wydarzało mi się w życiu. Jakby potwierdzenie.
Dopiero zacząłeś czytać i już widzisz jak światy wokół się zmienia. :) To najlepsze świadectwo skuteczności transerfingu.
Wahadła były i będą. Nauczyłam się, że one nie zabijają jak je wcześnie wykryjesz. Jak zmierzasz do swego celu to odpuszczają i zajmują się kimś innym. Ty stajesz się przezroczysty, bo nie walczysz z nimi.

Nie ma skutku bez przyczyny.

Pozdrawiam :)
Lecę do pracy :cool:

Re: Jak to dobrze, że nie ja jedna odkryłam tę Amerykę:)

: wt cze 28, 2016 3:54 pm
autor: Pit
Gabryel pisze:Ekhmm, puk puk, czy można? Tak pomyślałem, że już wystarczy tego stania w przedpokoju i wejdę.
[...]
Tak się składa, że dzisiaj obchodzę pewną - podobno ważną - rocznicę, okrągłą
Witaj, witaj :D
Najlepszego z okazji Rocznicy :rus:
Jak jest Okrągła, to na pewno jest okazja, aby 'urodzić' w tym roku coś Nowgo' :-D

Co do I tomu, to u mnie była sytuacja taka, że miałem go kilka razy rzucić w kąt, ponieważ, czytając treść, nie łapałem o czym "TEN" autor wogóle nawija - jakie wahadła, jakie struktury, itp. Jednak 'dobrnąłem' do końca i...całe szczęście, bo dalej już było to, co lubię (a przede wszystkim, wreszcie zaczynałem kojarzyć o co chodzi transerfingowym języku).
Jeśli chodzi o Twoje samopoczucie podczas czytania - zaufaj - ciesz się. :-D
Ja to nazywam po swojemu wymianą energii. Kiedy np. zaczynam któregoś dnia od rana ziewać, czuć się zmęczony, zaczyna mnie cos drażnić lub wręcz wybuchnę, to już wiem, że każdorazowo jest to początek zmiany. Czegoś fajnego. Wtedy wektor na cel, aby tam kierować energię zamiaru.
Ostatni mój przykład - przedwczoraj dopołudnia ok, a po południu nie wiadomo skąd potężna irytacja, rozdrażnienie . Wczoraj zmęczenie i dochodzenie 'do siebie', ale cały czas koordynacja. Dzisiaj cudowny dzień, który przyniósł zmiany, których nie śmiałbym nawet w planach oczekiwać. Scenariusz inny niż widział mój "super" umysł (prawie jak zawsze).

Myślę więc, że Twoje obecne samopoczucie wiąże się właśnie ze zmianami, których obecnie doznajesz. Przede wszystkim pod kątem mentalnym - sposób myślenia, zmiana fokusowania się, etc.Potwierdza to również, że zmiany zaczynasz już obserwować w rzeczywistości. Takie zmiany bez wydatku energii (Twojej) nie nastapią.
Jeśli przy zmianach/działaniach jest jej mało, to jest się wyczerpanym, zmęczonym, śpiącym. W ślad za tym może dojść również właśnie rozdrażnienie, itp. Ale trzeba pamiętać - to normalne i jest ok. To właśnie korzystny objaw.
Zewnętrzny Zamiar przecież potrzebuje energii do swojej roboty. Skądś musi ją czerpać. My dajemy swoją energię. Przecież to nasz zamiar. Jeśli odstawi sie wahadła na bok, to więcej dostarczymy jej dla naszych potrzeb.

Najlepszego, Najlepszego ! ;-)

Re: Jak to dobrze, że nie ja jedna odkryłam tę Amerykę:)

: wt cze 28, 2016 5:06 pm
autor: Gabryel
Uhu hu hu! Ledwie co, a już takie Powitania. I do tego Życzenia. :-D Dziękuję Wam tym bardziej, iż COŚ mi mówi, że spełnialne. Owszem otrzymałem ich dziś sporo i od ludzi życzliwych jak najbardziej, acz te od Was są tak miłe. Przecież mnie nie znacie, a już chociażby ten czas którym mnie obdarowaliście jest cenny.
Szkoda, że wśród tych łepetynek po prawej nie ma tortu, albo lodów, tudzież innych smakołyków. Ale do rzeczy; pierwszy tom, zwłaszcza początki, nie ukrywam to jakby przewrót kopernikański, a jednocześnie to tak oczywiste, aż niemożliwe. Słusznie mówi Zeland, to co najprostsze, klucz, jest blisko. Przeczytałem kilka książek zbliżonych nieco - "Potęgę" Murphy'ego, "Sekret", "Zburzę ten mur" Lutra, "Klucz do podświadomości", etc. Jednak, niewiele z nich we mnie zostało. Chyba, a raczej na pewno nie miały tak oczywiście i jasno sformułowanych podstaw: co, jak, dlaczego, kiedy, a jeśli to co, etc. Wreszcie też ktoś mnie "palnął w łeb" taką oczywistością, że to nie w zgłębianiu tych mądrych praw i zasad rzecz, a zrozumieniu i doświadczaniu ich w codzienności.
Taka moja refleksja - ot niby banał - przecież to co dajesz wraca. Jesteś uprzejmy, miły, masz w sobie spokój i zrozumienie, a tyle można zyskać od ludzi, świata. Jak się okazuje, lata temu nieświadomie praktykowałem to na paniach w dziekanacie. Nie było spraw niemożliwych. Potem w zgiełku, prozie życia, wyścigu, różnych konfliktów o bzdety, zatraca się w sobie tego Foresta Gumpa.
I jeszcze jedno. Czy też tak macie, że TR Was jakby zainfekował? Teraz już nic nie będzie jak kiedyś. "Kto sięga pod powierzchnię, czyni to własną odpowiedzialność" - Portret Doriana Grey, Oscara Wilde'a.
Uff, to żem się rozpisał jak na pierwszy dzień bytności tutaj. Wybaczcie neoficie.
Spadam do strony 13 t. II. Nadzorco, czuwaj!
I jeszcze raz ukłony i serdeczności.
P.S. Zamku i Pit, dziękuję za cenne wskazówki.

Re: Jak to dobrze, że nie ja jedna odkryłam tę Amerykę:)

: czw cze 30, 2016 9:37 am
autor: Pit
Gabryel pisze:Potem w zgiełku, prozie życia, wyścigu, różnych konfliktów o bzdety, zatraca się w sobie tego Foresta Gumpa.
He he, tak :D
Forest = mistrz bycia w Tu i Teraz przy zerowej ważności :wink:

Re: Jak to dobrze, że nie ja jedna odkryłam tę Amerykę:)

: czw cze 30, 2016 4:32 pm
autor: Gabryel
I to znowu ja, jak to u nowicjusza.
Piszę w tym samym rozdziale - miejscu, bo najbardziej adekwatne ku temu, a i nowego wątku nie trza chyba zakładać.
Transerfowicze Mili, no dzieje się. Jakby to powiedzieć, czy to już tak było tylko teraz ze świadomością tak odbieram? Czy też faktycznie "coś" drgnęło?
Zapewne też mieliście w swoich początkach takie myśli, refleksje.
Co by nie być tak gołosłownym. Wahadło pacnęło mnie, albo raczej zaczepiło tam, gdzie bym się nie spodziewał. Gdzie czułem się pewny i zabezpieczony. Może nie tak dawno by mnie to wytrąciło z równowagi, tym bardziej, że urażona została moja duma i ambicja. A tu ze świadomością skąd "to" więc bez spiny. No i co z tego, jakkolwiek by było, kto miałby rację, to i tak będzie z korzyścią dla mnie. Sytuacja opanowana. Bardzo mi pomaga to co Zeland pisał o godności, poczuciu winy. Jeżeli jesteś ze sobą OK i w środku bez lęku, to jakoś to emanuje - cokolwiek by to było, fluidy, mowa ciała, ton głosu, feromony ;)
Pit, a propos, to rozdrażnienia nie doznaję. najwięcej chyba to ten "padalec" nie dopada, gdy już jestem w domu, a nic nie muszę. No wczoraj to mnie sponiewierało już ok. 20 - ej. I tak z nie w pełni świadomą przerwą, do 5.30. Chyba mnie lekko rozbudziły sny, jakieś ciekawe, acz nie przykre. Pamiętam z TR II o doświadczaniu rzeczywistości, że teraz nie śnię i Nadzorca co raz częściej o tym przypomina.
Zamek - z tą pogodą coś jest na rzeczy. Wyobraź sobie, dzisiaj miałem wyjść z pracy, ale coś tam jeszcze zostało do zrobienia, a tu za oknem prawie "independence day". O cholera, a ja mam okna otwarte po obu stronach, pewnie w chałupie "day after". No i parasol w bagażniku. "Hmm, ale jak będę wychodził to już przestanie" rzucone gdzieś lekko za plecy. No i co? Faktycznie, jakby ktoś zakręcił ten kurek. Wówczas taka myśl: "TR? Eee, to by było zbyt proste" I co, jak szedłem z auta do domu, to trochę mnie okapało. Aha, no i jednak okno było otwarte tylko po tej stronie gdzie nie zacinało. Przypadek?
I na koniec, obecnie jedno wahadło wzięło mnie na cel. Poważna sprawa, acz zostawiam ją. Nie lekceważę, działam, ale bez lęku. Potrzeba tu cierpliwości, spokoju, dyplomacji. To ta inercja w zwierciadle? Czy też, jak pisał V.Z. przy przechodzeniu na inną linię, takie zakłócenia, zawirowania wbrew są czymś naturalnym?
pzdr. G.

Re: Jak to dobrze, że nie ja jedna odkryłam tę Amerykę:)

: czw cze 30, 2016 5:14 pm
autor: Pit
Gabryel pisze: Pit, a propos, to rozdrażnienia nie doznaję. najwięcej chyba to ten "padalec" nie dopada, gdy już jestem w domu, a nic nie muszę. No wczoraj to mnie sponiewierało już ok. 20 - ej. I tak z nie w pełni świadomą przerwą, do 5.30. Chyba mnie lekko rozbudziły sny, jakieś ciekawe, acz nie przykre. Pamiętam z TR II o doświadczaniu rzeczywistości, że teraz nie śnię i Nadzorca co raz częściej o tym przypomina.
. .
Zasadnicze pytanie:
Jak Cię dopada, to potrafisz określić na skutek czego?
Chodzi o następującą sprawę :
czy fakt niemiłych emocji poprzedza jakaś myśl, jakaś sytacja z czymś lub kimś związana lub w trakcie tego stanu myślisz o czymś szczególnym ?
Czy tez jest to stan wywolany czymś , co się pojawia tak jakby nie wiadomo skąd?

ps. jakij typ na dzisiejszy mecz? :)

Re: Jak to dobrze, że nie ja jedna odkryłam tę Amerykę:)

: czw cze 30, 2016 5:49 pm
autor: Gabryel
Pit, więc tak po kolei. Typ, to serce mówi 2:1 dla naszych Skubańców. Umysł, że niestety 0:2. Tak sobie myślę, czy aby nie za bardzo już nadmuchany ten balon? Dopóki celem było póki co - i dużym zważywszy jak to jeszcze nie dawno wyglądało - wyjście z grupy, to bez ciśnienia, ze świadomością swojej mocy, osiągnęli go. Teraz narobili apetytu, więc chyba to nie będzie gra nogami, tylko głównie "głową".
Precyzując, pisząc "padalec" miałem na myśli ten flak powłoki cielesnej. Emocji to tu raczej nie ma. No może trochę zniesmaczenia do siebie, że zamiast czytać TR, może wreszcie medytacje, a ja offline.
Jeśli jest myśl, to niepokój, brak wiary (a ta akurat nie jest wskazana jak wiadomo).
Teraz, gdy mnie o to zapytałeś, to chyba niepotrzebne łudzenie się, że dzięki TR uporam się z tym co mnie gryzie. Więc, nie szukając pomoc najbliżej, uciekam do środka. To nie znaczy, że nie działam, cel jest. tylko, czy aby pilnując się, aby nie nadawać temu ważności, nie wzbudzam właśnie tego potencjału?
P.S. w zakładkach jako stronę startową mam zapisany wątek "inspirujące cytaty" i od tego zaczynam. Zamek, dziękuję za jego założenie. :)

Re: Jak to dobrze, że nie ja jedna odkryłam tę Amerykę:)

: czw cze 30, 2016 6:41 pm
autor: Pit
Gabryel pisze:Typ, to serce mówi 2:1 dla naszych Skubańców. Umysł, że niestety 0:2.
I świetnie :D
To jest nas dwóch ja również 2:1 :smile: . Umysł wyłączam całkowicie :bomb:

Lecę pooglądać, a 'po' napiszę moje spostrzeżenia. Wszystko sobie spokojnie poukładasz, zobaczysz. Teraz luzik, relax i konsumpcja zmysłami. Niech se emocje poszaleją, a co, należy się :clapping: :rus:

Re: Jak to dobrze, że nie ja jedna odkryłam tę Amerykę:)

: pt lip 01, 2016 12:28 pm
autor: Pit
Piękny mecz, fajne emocje i lekka gorycz takiego końca...
Gabryel pisze:Precyzując, pisząc "padalec" miałem na myśli ten flak powłoki cielesnej. Emocji to tu raczej nie ma. No może trochę zniesmaczenia do siebie, że zamiast czytać TR, może wreszcie medytacje, a ja offline.
Jeśli jest myśl, to niepokój, brak wiary (a ta akurat nie jest wskazana jak wiadomo).
Teraz, gdy mnie o to zapytałeś, to chyba niepotrzebne łudzenie się, że dzięki TR uporam się z tym co mnie gryzie. Więc, nie szukając pomoc najbliżej, uciekam do środka. To nie znaczy, że nie działam, cel jest. tylko, czy aby pilnując się, aby nie nadawać temu ważności, nie wzbudzam właśnie tego potencjału?
Wiesz,
jeśli sprawa dotyczy fizjologii, to zerknij na link poniżej. Jest tam bardzo fajny materiał, który przygotował Prometeusz i zamieścił na swoim blogu. Polecam osobiście, bo oczywiście sprawdziłem.
http://notatnik-tr.blogspot.com/2015/10/koherencja.html
Fizjologia i obszar energetyczny/duchowy są wzajemnie bardzo mocno skorelowane i jeśli jest coś nie tak w jednym, to odbija się w drugim i odwrotnie.
A może cel masz kiepski i Cie nie rajcuje? Chyba jeszcze nie doczytałeś odnośnie tego, jak opracować cel dla siebie (czyt. SWÓJ CEL) . To też jest ciekawa sprawa...

Sądzę Gabryel, że najlepszym rozwiązaniem będzie poruszanie sie małymi kroczkami do przodu.
Sam zagraj parę odcinków Foresta Gumpa. Kiedyś patrzyłem na ten film inaczej. Kiedy poznałem TR, to już dla mnie zupełnie inna postać na ekranie.

Zadbaj o swoje ciało. Zauważyłem wcześniej, że zabrakło Ci w emotikonach ciasteczek, torcika, itp. Ten obszar jest u Ciebie ok? Dieta jest ważna, bez tego nie ujedziesz. Po co zużywać własną energię na spalanie czegoś w nadmiarze. Nadmiar czegokolwiek jest najzwyklejszym odchyleniem od równowagi. Tworzy się nadmierny potencjał. A jak to, to w ślad za tym ważność i tak w kółko.
Nasza energia jest najcenniejszą sprawą. Trzeba zauważyć, że zabiegają o nią wahadła, zuzywamy ją jak jest nadmierny potencjał, zasilamy ciało, Zewnetrzny Zamiar jej potrzebuje, ...

Medytacja i TR. Przecież to wzajemnie się uzupełnia! Idealnie do siebie pasuje. Bez 'dobrej' energetyki TR uprawiasz z gorszymi skutkami , pomijając, że nie masz na nic ochoty. Dlaczego więc nie poznawać TR i medytować (oczywiście nie w tym samym momencie ;) ) Bedziesz przecież wzmacniał swoją energetykę, a to tylko same plusy w aspekcie TR.
To jest takie fajne koło samonapędzające się koło : dobra energia > opracowanie celu > energia dla zamiaru > zewnętrzny zamiar > osiągnięcie celu > fajne emocje > więcej energii > ...i dalej, dalej...

Jeśli Cie coś gnębi, dopada, a siedzisz w chacie i odbijasz się od ścian, to nie ma lepszego narzędzia, jak SWOJE hobby. Trzeba zając czymś siebie, a dokładniej swój umysł. Hobby nie takie narzucane przez wahadła, ale takie tylko Twoje. Zastanów sie co lubisz najbardziej i zwyczajnie zacznij to robić. Ja miałem kiedyś doły (takie podobne padalce) zawsze w weekendy, kiedy tak naprawdę nie wiedziałem, co ze sobą począć. Od kiedy zmalałem sobie zajecie, weekendy stały się dla mnie przyjemnością podwójną. Teraz przyznam, że mało juz odróżniam weekend od zwykłego dnia.
Jedyne na co dziś zwracam uwagę dodatkowo, to sprawa tego, aby robic wszystko, cokolwiek całym sobą. Skupiać się całkowicie na tej czynności. Zresztą, jak we wszystkim. Moja dobra znajoma (lekarka) mówi zawsze jak sr...sz, to sr...j, a nie sr...j i czytaj (sorry za słownictwo). I tak ze wszystkim, jak gotuję, to tylko gotuję, jak podlewam ogród, to podlewam, jak odpoczywam, to odpoczywam, czuję całym sobą swoje ciało, a nie leże i paplam umysłem. Po co? Wiadomo - wyłączam myślenie, a moja energia nie jest modulowana przez jakieś bezsensowne myśli. Co to daje? Zewnętrzny Zamiar dostaję tę energię w czyściutkiej postaci.
Gabryel pisze:Jeśli jest myśl, to niepokój, brak wiary (a ta akurat nie jest wskazana jak wiadomo).
Teraz, gdy mnie o to zapytałeś, to chyba niepotrzebne łudzenie się, że dzięki TR uporam się z tym co mnie gryzie.
Jeśli rzeczywiście coś 'tam' jest, to weź to coś na tapetę. Im wcześniej, tym lepiej. Trudno się odnieść, ale nie opisuj tego tutaj szczegółowo, jak nie musisz. Cokolwiek by to nie było, poradzisz sobie na pewno. :D
Śmiało zadawaj pytania na forum. Dziel się tym, co zauważasz. Ma to również dobry wpływ również dla Ciebie samego. Znajdziesz tutaj sensowne odpowiedzi, a cała ekipa na pewno będzie Ci sprzyjać. Działaj, działaj, pytaj, rób przemyślenia, i działaj, działaj....
Potrzebna jest jednak systematycznośc i wytrwałość. Jak tego nie ma, to lepiej wogółe się nie zabierać, bo i tak strata czasu, a i jeszcze wieksza irytacja.
Czy stosować TR? Jak zapoznasz się,to na pytanie odpowiesz sobie sam. Z jakiegoś powodu natknąłeś się na TR.

Re: Jak to dobrze, że nie ja jedna odkryłam tę Amerykę:)

: pt lip 01, 2016 1:53 pm
autor: Gabryel
Dziękuję Ci Pit, że tak szeroko, zrozumiale i mądrze mi odpisałeś. Jak najszybciej odpowiem więcej, ale teraz chciałem teraz już dać Ci znak, że przeczytałem Twój wpis i gdy tylko poskładam to w co chcę przekazać odpiszę.
Jednak teraz tak na szybko nasunęła mi się refleksja - podziw i uznanie dla pionierów TR za wytrwałość i zrozumienie, gdy to forum było jeszcze w powijakach i takiego supportu nie mieli jaki teraz tu jest.
A co jeśli powiem, że niespodziewanie - zupełnie z innej strony - dostaję to co mi potrzebne? Dzisiaj!
I bardzo mądre, po raz kolejny to słyszę (czytam) jest to taoistyczne podejście - robić właśnie to, tu i teraz. I tylko TO.

Re: Jak to dobrze, że nie ja jedna odkryłam tę Amerykę:)

: pt lip 01, 2016 2:16 pm
autor: Prometeusz
Miałem oglądać mecz, ale było goraco i zasnąlem. :P

Śmieszne jest to, że po poprzednim meczu tak sobie pomyślałem: "o cho, takim fuksem wygrali i teraz ubarwiają jak to świetnie gramy, zawyżamy poziom ważności, a ciekawe jakby się tłumaczyli z odwrotnej sytuacji i w następnym meczu przegrali w tych rzutach karnych" No to się dowiedziałem :???: :lol: :-P

Re: Jak to dobrze, że nie ja jedna odkryłam tę Amerykę:)

: pt lip 01, 2016 8:50 pm
autor: zamek
Prometeusz pisze:Śmieszne jest to, że po poprzednim meczu tak sobie pomyślałem: "o cho, takim fuksem wygrali i teraz ubarwiają jak to świetnie gramy, zawyżamy poziom ważności, a ciekawe jakby się tłumaczyli z odwrotnej sytuacji i w następnym meczu przegrali w tych rzutach karnych" No to się dowiedziałem :???: :lol: :-P
Widocznie to był twój cel, który się zrealizował. :sad: Albo jesteś jasnowidzem i zobaczyłeś właściwą warstwę świata.
Zero ważności, bo spałeś. :cool:
A swoją drogą bardzo nadmuchany był ten balon. Bałam się otworzyć lodówkę, bo wszędzie jest Lewandowski. :D

Re: Jak to dobrze, że nie ja jedna odkryłam tę Amerykę:)

: sob lip 02, 2016 11:35 am
autor: Pit
Prometeusz pisze:Miałem oglądać mecz, ale było goraco i zasnąlem.

Śmieszne jest to, że po poprzednim meczu tak sobie pomyślałem: "o cho, takim fuksem wygrali i teraz ubarwiają jak to świetnie gramy, zawyżamy poziom ważności, a ciekawe jakby się tłumaczyli z odwrotnej sytuacji i w następnym meczu przegrali w tych rzutach karnych" No to się dowiedziałem
No to się terasz wyjaśniło. Zadziałał i poszedł spać. Ech.... :D :D

Re: Jak to dobrze, że nie ja jedna odkryłam tę Amerykę:)

: sob lip 02, 2016 1:38 pm
autor: Prometeusz
nic się nie stało, Polacy nic się nie stało... nic się nie staaaało... :clapping: :dance:

Re: Jak to dobrze, że nie ja jedna odkryłam tę Amerykę:)

: śr lip 27, 2016 10:18 pm
autor: Gabryel
Właśnie mija miesiąc od kiedy napisałem swój pierwszy post tutaj. Już czytając to co wcześniej widzę ile się zmienia. Odnoszę to do tego na co inaczej teraz patrzę. Czego doświadczam, co się wokół dzieje.

Dzisiaj, to „dzień” zaczął się wcześnie, gdzieś w środku nocy. Wyjątkowo złe sny, półprzebudzenie ze świadomością gdzieś, że to sen, ale takie zmęczenie, jakby lęk. Od razu odpowiadam, podstawy fizjologicznej nie było; bez obżarstwa, żadnego alko, zmęczenia, itp. Wręcz przeciwnie. Z wdzięcznością zasypiałem.Tak sobie myślę, że może ten dzień wczoraj był zbyt fajny? Dużo pozytywnej energii, majstrowanie przy celu (wizualizacja na żywo). Pewnie zbyt odległym, to się wahadła wnerwiły?
Więc dziś od rana, to nie zbyt miła wiadomość (której tak naprawdę można się było spodziewać, jako konsekwencji zaniedbań). Mimo to luz, bez emocji. Potem znowu jakieś zaczepki wahadeł, planowane spotkanie (chyba tylko przeze mnie, a dotyczyło też drugiej osoby) nie doszło do skutku.
Cierpliwość i pewność, w tym chyba mam deficyt.

A tu z TR t. II - Przekonasz się, że wahadła tak po prostu nie odstąpią od Ciebie.
Gdy tylko pojawią się w Tobie zalążki zdecydowania, by posiadać, zaaranżują sytuację, w której spróbują dać Ci do zrozumienia, że Twoje możliwości są ograniczone.
Gdy tylko poczujesz się zdolny dokonywać wyboru i określać scenariusz gry, wahadła spróbują zdezorganizować Twoje plany.
Gdy tylko poczujesz spokój i pewność, one spróbują Cię zaczepić.
Nie ulegaj prowokacji i nie dawaj wyprowadzić się z równowagi.
Utrzymuj swoją ważność na minimalnym poziomie i działaj w sposób świadomy.
Wymaga się od Ciebie nie starań i nie wytrwałości, tylko świadomego zamiaru utrzymywania ważności na poziomie zerowym.

Pit Myślę więc, że Twoje obecne samopoczucie wiąże się właśnie ze zmianami, których obecnie doznajesz. Przede wszystkim pod kątem mentalnym - sposób myślenia, zmiana fokusowania się, etc. Potwierdza to również, że zmiany zaczynasz już obserwować w rzeczywistości. Takie zmiany bez wydatku energii (Twojej) nie nastapią.
Jeśli przy zmianach/działaniach jest jej mało, to jest się wyczerpanym, zmęczonym, śpiącym. W ślad za tym może dojść również właśnie rozdrażnienie, itp. Ale trzeba pamiętać - to normalne i jest ok. To właśnie korzystny objaw.
Zewnętrzny Zamiar przecież potrzebuje energii do swojej roboty. Skądś musi ją czerpać. My dajemy swoją energię. Przecież to nasz zamiar. Jeśli odstawi sie wahadła na bok, to więcej dostarczymy jej dla naszych potrzeb.


Jasne, tak właśnie jest. Pamiętnik Transerfera oczywiście mam w zakładkach. I wracam do niego, gdy potrzeba mi objaśnienia, takiej istoty TR.

A teraz pozwólcie, kilka pytań, pewnie za niedługo sam poznam odpowiedź, ale ciekaw jestem Waszego zdania, inspiracji.

• Robicie plan? Taki na teraz, rok i dłużej? Jak pisała Kasica, z cezurą czasową? Czyli: to już mam, a odbiór „gazety” po wydrukowaniu i gdy już jest w kiosku?
• Zapisujecie cele? Jakieś wnioski, po analizie efektów?
• Gdy te małe cele już są zrealizowane, rozumiem że bez zewnętrznej ekscytacji, ale czy nawet taka radość, błogostan w środku to też nie nazbyt pobudzenie potencjału?

Do miłego, :roll: