Mariuszstr pozdrawia ;-)

Tu możesz napisać kilka słów o sobie, opowiedzieć, jak się zetknąłeś z książką Zelanda i jakie wywarła na Tobie wrażenie

Moderatorzy: admin, marcelus, filip

Awatar użytkownika
mariuszstr
Posty: 312
Rejestracja: pt mar 30, 2012 12:13 am
Re: Mariuszstr pozdrawia ;-)

Post autor: mariuszstr » czw maja 08, 2014 7:02 pm

Transformator próbowałem już akceptacji, ale to moźe być tylko akt umysłu , a dusza i tak wie swoje i nienawidzi dializ. zaburza to może jedność w negatywizmie, ale uzdrowienie nie nadchodziło mimo slajdów. z tym wyborem na w inkarnację to pewnie prawda,może potrzebuję regresji?

Awatar użytkownika
Transformator2012
Posty: 621
Rejestracja: sob lip 21, 2012 4:47 pm
Re: Mariuszstr pozdrawia ;-)

Post autor: Transformator2012 » czw maja 08, 2014 7:16 pm

Można sobie pozwolić na załamania nerwowe, zły nastrój i depresję. Nie wynoście zasad Transerfingu do poziomu absolutu. Kiedy jesteście czymś zmartwieni, jedyne czego wam trzeba to obudzić się i uświadomić sobie swój stan, oraz dostosować do sytuacji zasadę koordynacji zamiaru. Jednocześnie możecie w sposób świadomy dawać upust emocjom. Przyglądajcie się sobie w stanie zdenerwowania z boku.

Co ma przy tym miejsce? Dusza oddaje się negatywnym uczuciom, a umysł celowo stwierdza pozytywne fakty. Wychodzi na to, że zaburzona zostaje jedność duszy i umysłu. Zwróćcie uwagę, że kiedy reagujecie nieświadomie, jak ostryga, dusza i umysł są w stanie jedności, oczekując najgorszego, które natychmiast się urzeczywistnia przy pomocy zewnętrznego zamiaru. Czy rozumiecie, na czym polega sztuczka? Świadomie burząc niepożądaną jedność, oszukujecie zewnętrzny zamiar.

Jak już mówiłem, sprężyna negatywnych emocji nie wystrzeli, jeśli nie będzie się jej ściskać. To powinno być zrozumiałe. Nawyk koordynacji zamiaru w magiczny sposób oczyści warstwę Twojego świata ze wszystkiego, co negatywne, zatem powodów do zmartwień będzie coraz mniej. Lecz wraz z wyrobieniem w sobie nowego nawyku należy pozbyć się starego: roztrząsania swojej przeszłości. Wracając do tego, co działo się kiedyś, szczególnie jeśli wspomnienia te są nieprzyjemne, nie tylko drepczesz w miejscu, a dodatkowo przyciągasz do swojego świata nowe nieprzyjemności podobnego rodzaju.

Jednak z tym marzeniem sennym ważność nie ma nic wspólnego. Mowa jest w nim o tym, jak zmniejszyć w swoich myślach udział fatalizmu, zachowując przy tym budującą część braku satysfakcji. Należy zauważyć, że zawyżenie ważności nie zawsze wiąże się z fatalizmem. Fatalizm to w większości niezadowolenie. A niezadowolenie i brak satysfakcji to różne rzeczy. Nie należy godzić się ze stanem rzeczy. Trzeba przeorientować wektor uwagi na to, co chce się mieć.

Przyjęcie sytuacji taką, jaka jest to inaczej zaprzestanie wylewania swojego niezadowolenia podobnego do trujących odpadów do środowiska zewnętrznego. Często da się zauważyć, jak robią to starsi ludzie. Można ich zrozumieć - większa część ich życia jest już za nimi, wszystko co najlepsze zostało w przeszłości, a w teraźniejszości trudno jest cokolwiek zmienić. Ale spójrz, co oni robią ze swoją rzeczywistością! Stosują odwrócony Transerfing! Niezależnie od tego, z czym się stykają w swojej rzeczywistości, wszystko powoduje w nich niezadowolenie, sprzeciw, niechęć, nienawiść. Zwróć uwagę na twarze tych ludzi, a ujrzysz nawet nie cierpienie - a wyraźnie przejawiający się, bardzo nieprzyjazny, wrogi stosunek do rzeczywistości. Żyłoby się im nieźle, ale takim stosunkiem sami niezwykle skutecznie psują swoją warstwę świata.

Czy fataliści odczuwają brak satysfakcji? Oczywiście, ale ten brak satysfakcji jest niszczycielski, ponieważ ich uwaga skupiona jest na odbiciu w zwierciadle. Co to oznacza? Przebywają oni w stanie nieświadomego snu. Sen ów będzie z każdym dniem coraz mroczniejszy, ponieważ śniący spoglądając na rzeczywistość, wyrażają swoje niezadowolenie, przez co w odbiciu barwy ciemnieją jeszcze bardziej, a niezadowolenie z tego jeszcze bardziej się nasila, i tak w nieskończoność (a raczej do końca), wzdłuż łańcucha sprzężenia zwrotnego.

Teraz powinno być jasne: koniecznie trzeba się obudzić, oderwać oczarowany wzrok od zwierciadła i przekierować uwagę na to, co chciałbyś widzieć w warstwie twojego świata. Trzeba myśleć nie o tym, "jak ja żyję", tylko o tym, "jak myślę”. Brak satysfakcji pozostanie, ale niezadowolenie zniknie, ponieważ myśli będą teraz skupione na upragnionym celu.


Tak zaleca Transerfing, ale to Ty z tym zrobisz to co uważasz.
WOLNOŚĆ WE WSZYSTKIM, TERAZ!
Obrazek

Awatar użytkownika
mariuszstr
Posty: 312
Rejestracja: pt mar 30, 2012 12:13 am
Re: Mariuszstr pozdrawia ;-)

Post autor: mariuszstr » czw maja 08, 2014 7:28 pm

dziękuję za cytat. próbowałem tak robić ponad 2 lata, ale nie wychodzi. z koordynacji zamiaru nijak nie potrafię korzystać.

Awatar użytkownika
Transformator2012
Posty: 621
Rejestracja: sob lip 21, 2012 4:47 pm
Re: Mariuszstr pozdrawia ;-)

Post autor: Transformator2012 » czw maja 08, 2014 7:44 pm

Jeśli w tym co robiłeś była walka - to nic to nie da. Zweryfikuj dotychczasowe doświadczenia i poddaj się nurtowi.
WOLNOŚĆ WE WSZYSTKIM, TERAZ!
Obrazek

Awatar użytkownika
zamek
Posty: 697
Rejestracja: śr maja 01, 2013 9:06 pm
Lokalizacja: Łódź
Kontakt:
Re: Mariuszstr pozdrawia ;-)

Post autor: zamek » pt maja 09, 2014 7:05 am

mariuszstr pisze:A dializ nienawidzę z całej duszy. Chyba w moim przypadku jedyne wyjście to śmierć,
czyli przerwanie tego koszmarnego snu rzeczywistości?
Jeśli jest w Tobie nienawiść to nie wyzdrowiejesz :( Przecież jesteś chory a dializy ratują Ci życie. Powinieneś być wdzięczny Nie trać więcej czasu. Poczuj wdzięczność, że żyjesz. Jak leżysz w szpitalu przez 2 godziny to pomyśl jakie masz szczęście, że żyjesz. Musli pozytywne przeważą negatywne, ale nie od razu, chyba, ze będziesz tak myślał od razu po przebudzeniu (jak ja ;) ). Nic na siłę. Nie wmawiaj sobie niczego, tylko staraj się poczuć i w każdej sytuacji znaleźć coś dobrego. Przecież jesteś transerferem :) Takie bezmyślne wpajanie sobie obcych idei nie popłaca. W zeszłym roku zmarł na ciężką chorobę guru nlp. Dziwne, że nie mógł siebie uzdrowić. To daje do myślenia, przynajmniej mi, bo jestem obserwatorem i poszukiwaczem.
Lekarze są pewni, że czeka mnie to do końca życia.
Akurat to działa na mnie jak płachta na byka. 4 lata temu naprawiłam swój kręgosłup (w 10 dni), choć lekarka powiedziała, że będę brała leki do końca życia. I to nie leczące, a przeciwbólowe. W zeszłym roku zdiagnozowano u mnie chorobę nadciśnieniową!!! Dostałam tabletki do końca życie, bo to przecież choroba nieuleczalna. Wybrałam zdrowie i nie mam nadciśnienia, bo sprawdzam od czasu do czasu.
Nie znalazłem żadnego potwierdzonego przypadku, by nerki w takim stanie uległy odtworzeniu
Bądź pierwszy i wyobraź sobie jak robią z tobą wywiady, pokazują w tv i wszyscy chcą poznać Twoją historię "cudownego" uzdrowienia. Zapewniam Cię, że jest to możliwe w każdym stadium.
Chyba w moim przypadku jedyne wyjście to śmierć, czyli przerwanie tego koszmarnego snu rzeczywistości?
Nie ma łatwo. Czasem los wysłuchuje próśb o skrócenie życie, ale raczej na to nie licz. 3 razy próbowałam i się nie udało.
Jesteś młody i masz całe życie przed sobą. Możesz je przeżyć w zdrowiu albo w chorobie. Wybieraj. :)
Dostaję to co najlepsze :)

https://bajka107.blogspot.com

Awatar użytkownika
Prometeusz
Posty: 1848
Rejestracja: pt kwie 20, 2012 9:21 am
Re: Mariuszstr pozdrawia ;-)

Post autor: Prometeusz » pt maja 09, 2014 8:59 am

Popieram słowa Marcela w 100%.
Taki jest kres wszelkiego gejdżu: wola gejdżowania.

Awatar użytkownika
mariuszstr
Posty: 312
Rejestracja: pt mar 30, 2012 12:13 am
Re: Mariuszstr pozdrawia ;-)

Post autor: mariuszstr » pt maja 09, 2014 11:32 am

zamek pisze: Jeśli jest w Tobie nienawiść to nie wyzdrowiejesz :( Przecież jesteś chory a dializy ratują Ci życie. Powinieneś być wdzięczny Nie trać więcej czasu. Poczuj wdzięczność, że żyjesz. Jak leżysz w szpitalu przez 2 godziny to pomyśl jakie masz szczęście, że żyjesz. Musli pozytywne przeważą negatywne, ale nie od razu, chyba, ze będziesz tak myślał od razu po przebudzeniu (jak ja ;) ). Nic na siłę. Nie wmawiaj sobie niczego, tylko staraj się poczuć i w każdej sytuacji znaleźć coś dobrego. Przecież jesteś transerferem :) Takie bezmyślne wpajanie sobie obcych idei nie popłaca. W zeszłym roku zmarł na ciężką chorobę guru nlp. Dziwne, że nie mógł siebie uzdrowić. To daje do myślenia, przynajmniej mi, bo jestem obserwatorem i poszukiwaczem.
Guru, który nie potrafi siebie wyleczyć nie jest dla mnie autorytetem, tak samo
jak na wiki przeczytałem, że Osho jeździł po lekarzach z powodu cukrzycy, przeszła
mi ochota na czytanie Jego książek ;-)

Wdzięczności do dializ nie wyrażę, bo dla mnie to tortura, ale myśli staram się
kontrolować i nie myśleć o rzeczach, które wywołują we mnie takie negatywne emocje :-) Ćwiczę to właśnie,
tj. świadomość.
zamek pisze: Bądź pierwszy i wyobraź sobie jak robią z tobą wywiady, pokazują w tv i wszyscy chcą poznać Twoją historię "cudownego" uzdrowienia. Zapewniam Cię, że jest to możliwe w każdym stadium.
Robienie takiego szumu wokół siebie to chyba sprzeczne z Transerfingiem? ;-) Ale to prawda,
wiem, że wszystko jest w tym śnie rzeczywistości możliwe - tylko nie wszystko potrafię
zrobić - i tu jest pies pogrzebany :-)
zamek pisze: Nie ma łatwo. Czasem los wysłuchuje próśb o skrócenie życie, ale raczej na to nie licz. 3 razy próbowałam i się nie udało.
Jesteś młody i masz całe życie przed sobą. Możesz je przeżyć w zdrowiu albo w chorobie. Wybieraj. :)
[/quote]
Łatwo, łatwo, wystarczy, że 2 razy z rzędu nie pójdę na dializę, i umrę z powodu toksyn w
organizmie - moje nerki nie pracują wcale. Wybór u mnie jest inny - mogę je przeżyć w zdrowiu albo
umrzeć - męczyć się z ciągłą chorobą nie zamierzam.

Dylla
Posty: 861
Rejestracja: wt maja 04, 2010 8:09 pm
Re: Mariuszstr pozdrawia ;-)

Post autor: Dylla » pt maja 09, 2014 12:11 pm

mariuszstr pisze: Robienie takiego szumu wokół siebie to chyba sprzeczne z Transerfingiem? ;-) Ale to prawda,
wiem, że wszystko jest w tym śnie rzeczywistości możliwe - tylko nie wszystko potrafię
zrobić - i tu jest pies pogrzebany :-)
No właśnie - Nadzorca, slajdy czy inne techniki i mamy czary mary. Chyba w przypadku każdej osoby, pies jest pogrzebany w tym samum miejscu co i u ciebie. Łatwo radzić, żeby sobie wizualizować, ale ciekawa jestem, ile osób naprawdę potrafiłoby uwierzyć, że jakiś organ się zregeneruje, a w tym przypadku, to chyba nawet urośnie nowy i zdrowy? Albo szczerze zaakceptować taką chorobę razem z bólem i przykrymi powikłaniami?
Ja się parę razy zastanawiałam, co by było, gdyby było i mamy podobne zdanie, czyli nie chciałbym podtrzymywać funkcji biologicznych za wszelką ceną. Ale na zasadzie, że ojtam, ojtam, odchodzę bez żalu, a nie że to taka smutna i tragiczna decyzja. Ale wiesz co, może właśnie takie podejście, paradoksalnie da ci siłę i coś poprawi, bo choć to może dla niektórych brzmieć makabrycznie, ale to jest to akt transerfigowego odpuszczenia sobie. Czyli odpuszczam sobie upieranie się przy uzdrowieniu, bo mam alternatywę - nie pójdę na dializę. Może wtedy poczujesz trochę więcej luzu, a mniej presji i żalu.

Awatar użytkownika
mariuszstr
Posty: 312
Rejestracja: pt mar 30, 2012 12:13 am
Re: Mariuszstr pozdrawia ;-)

Post autor: mariuszstr » pt maja 09, 2014 12:18 pm

Dylla : Zdiagnozowałaś idealnie sytuację, lepiej tego nie da się ująć...

Dylla
Posty: 861
Rejestracja: wt maja 04, 2010 8:09 pm
Re: Mariuszstr pozdrawia ;-)

Post autor: Dylla » pt maja 09, 2014 12:36 pm

A nie masz tak, że myśli o zaniechaniu dializy powodują coś w rodzaju ulgi, świadomości, że jeśli już naprawdę nie będziesz mógł dłużej tego znieść, to w każdej chwili jest możliwe rozwiązanie? Bo jeśli tak, to może właśnie w takich chwilach stosuj rady forumowiczów, bo i tak już nic nie masz do stracenia.
Ja bym do tego podeszłą tak: Jest kilka rozwiązań. Może zdarzy się jakiś cud, np. przełom w medycynie, zadziała transerfing. Jeśli nie, to może chociaż uda mi się inaczej podchodzić do choroby, co samo w sobie może być ciekawym doświadczeniem. Albo może nie pójdę kiedyś na te dializy.
I każde z tych rozwiązań jest tak samo dobre, bo to my wartościujemy, upieramy się, że coś jest ważne, lepsze, gorsze, coś się powinno w danej sytuacji robić, a coś nie. A to tylko taki sen, zdarzenie neuronowe. Tobie się po porostu śni coś, co uważamy za sen ekstremalny, i tyle.

Awatar użytkownika
mariuszstr
Posty: 312
Rejestracja: pt mar 30, 2012 12:13 am
Re: Mariuszstr pozdrawia ;-)

Post autor: mariuszstr » pt maja 09, 2014 12:44 pm

właśnie tak, czuję ulgę. gdy myślę o tym, że mogę zaprzestać chodzić na dializy. Dziękuję za rady, moźliwości jest rzeczywiście dużo :-)

Awatar użytkownika
zamek
Posty: 697
Rejestracja: śr maja 01, 2013 9:06 pm
Lokalizacja: Łódź
Kontakt:
Re: Mariuszstr pozdrawia ;-)

Post autor: zamek » sob maja 10, 2014 5:23 pm

Dylla pisze: Może zdarzy się jakiś cud, np. przełom w medycynie, zadziała transerfing.
Medycyna "wymiata" chorobę, ale nie leczy przyczyny. Dlatego choroba wymieciona z jednego organu pojawia się w innym. To takie "pływanie". Czekanie aż INNI coś wymyślą jest
mariuszstr pisze:właśnie tak, czuję ulgę. gdy myślę o tym, że mogę zaprzestać chodzić na dializy.
Czy Ty aby na pewno chcesz wyzdrowieć? Głupotą jest przerywać dializy, bo one za Ciebie odtruwają nerki. Czas dializ wykorzystaj do analiz :razz:
Choroby nerek to strach. Przypomnij sobie siebie sprzed 2 lat, albo więcej, czego się bałeś, a może jeszcze teraz się boisz. To wiesz tylko ty. Skończyłeś studia i co dalej, jakie miałeś plany i co chciałeś w życiu robić? Może napotkałeś jakąś przeszkodę i się zniechęciłeś.
Sam sobie "sprawiłeś" chorobę i sam się wyleczysz. Lekarze i diety mogą cię jedynie wspomóc, ale nie wyleczą. Przynajmniej nie na zawsze. A może wygodnie jest chorować, bo nie trzeba zmierzyć się z życiem. Wyobraź sobie, że jesteś zdrowy i co widzisz? Widziałam już osobę, która wstała z wózka, uleczona z zewnątrz, a potem usiadła z powrotem, bo musiałaby iść do pracy i zabraliby jej rentę.
Jeżeli sam nie zechcesz wyzdrowieć, to nie uruchomi się zewnętrzny zamiar i do niczego nie dojdzie. :sad:
Tak więc, Twoje zdrowie w Twoich rękach. Pomyśl o tym, jak będziesz się nudził na dializach. :)
Dostaję to co najlepsze :)

https://bajka107.blogspot.com

Dylla
Posty: 861
Rejestracja: wt maja 04, 2010 8:09 pm
Re: Mariuszstr pozdrawia ;-)

Post autor: Dylla » sob maja 10, 2014 5:34 pm

zamek pisze:Medycyna "wymiata" chorobę, ale nie leczy przyczyny. Dlatego choroba wymieciona z jednego organu pojawia się w innym. To takie "pływanie". Czekanie aż INNI coś wymyślą jest
Mnie za czasów szkolnych też wysiadły nerki i gdyby nie szpital i medycyna, to bym pewnie kilka dni później umarła. I nie pływam, nie licząc basenu. Lata mijają i mijają, a choroba się nie pojawia w innym organie. W tym samym też nie. :wink:

marcel
Posty: 487
Rejestracja: pn lip 01, 2013 5:01 pm
Re: Mariuszstr pozdrawia ;-)

Post autor: marcel » sob maja 10, 2014 5:45 pm

.
Ostatnio zmieniony pn lis 02, 2015 8:31 pm przez marcel, łącznie zmieniany 1 raz.
.

Awatar użytkownika
mariuszstr
Posty: 312
Rejestracja: pt mar 30, 2012 12:13 am
Re: Mariuszstr pozdrawia ;-)

Post autor: mariuszstr » sob maja 10, 2014 5:47 pm

zamek: w moim przypadku zgadza się całkowicie że chore nerki to strrach. bałem się panicznie ciężkiej choroby jakbym przeczuwał, że zachoruje. wizję siebie zdrowego tworzę non stop i dyskomfortu nie czuję. ale śmierć z powodu zaprzestania dialiZ to też dobra opcja. to uwolnienie duszy z chorego ciała.

Awatar użytkownika
zamek
Posty: 697
Rejestracja: śr maja 01, 2013 9:06 pm
Lokalizacja: Łódź
Kontakt:
Re: Mariuszstr pozdrawia ;-)

Post autor: zamek » sob maja 10, 2014 6:21 pm

Mój ojciec miał raka nerki, a lekarka leczyła go na wrzody żołądka. Przyszedł do mojej przychodni i po tygodniu już był w szpitalu. To uratowało mu życie. Ale nie zdrowie. Zachorował, bo zbliżała się emerytura, a on bał się co będzie robił bez towarzystwa ludzi.
Cytat z "Potęgi Podświadomości" J.Murphy stare przysłowie powiada: „Lekarz opatrzy, Bóg wyleczy”. Nie mogę teraz znaleźć, ale jest w niej też mowa, że emerytura to nowy początek więc nie ma się czego bać.
Po 10 latach ojciec dostał raka prostaty. Teraz mija 2 lata po operacji. Nie poszedł na chemię, bo mu powiedziałam mamie, że tego nie przeżyje. On wie doskonale dlaczego zachorował, bo mu powiedziałam, dałam mu też książki do czytania. Ale to jest charakter. Wydaje mi się, że niektórzy ludzie po prostu muszą zachorować, bo postępują w określony sposób. :(
Religa był lekarzem i sobie nie pomógł, a nie był stary. :-(
mariuszstr pisze:zamek: w moim przypadku zgadza się całkowicie że chore nerki to strrach. bałem się panicznie ciężkiej choroby jakbym przeczuwał, że zachoruje. wizję siebie zdrowego tworzę non stop i dyskomfortu nie czuję. ale śmierć z powodu zaprzestania dialiZ to też dobra opcja. to uwolnienie duszy z chorego ciała.
Trafiłam kiedyś na ten art. gdy lekarka powiedziała mi, że będę chora do końca życia i moje życie się zmieniło.

http://www.ymaawarszawa.4me.pl/index.ph ... inarium_16 Ja po prostu jej uwierzyłam i wykonywałam to o czym ona pisała. Samo czytanie nic nie zmienia, ale o tym wiadomo z TR :D

Człowiek chory powinien zrobić wszystko co może, żeby być zdrowy. :-D

Skoro wiesz czego ten strach dotyczył, to powiedz sobie, że nie ma się czego bać, wiesz już jak to jest być chorym i wybierasz bycie zdrowym. A dializy będą coraz rzadsze i wyzdrowiejesz. Chociaż martwi mnie twój pesymizm
uwolnienie duszy z chorego ciała.
Czy Ty na pewno stosujesz transerfing :oops:
Dostaję to co najlepsze :)

https://bajka107.blogspot.com

Awatar użytkownika
mariuszstr
Posty: 312
Rejestracja: pt mar 30, 2012 12:13 am
Re: Mariuszstr pozdrawia ;-)

Post autor: mariuszstr » sob maja 10, 2014 6:45 pm

i nowe nerki mi urosną? nie wierzę

Awatar użytkownika
zamek
Posty: 697
Rejestracja: śr maja 01, 2013 9:06 pm
Lokalizacja: Łódź
Kontakt:
Re: Mariuszstr pozdrawia ;-)

Post autor: zamek » sob maja 10, 2014 7:05 pm

mariuszstr pisze:i nowe nerki mi urosną? nie wierzę
Naprawią się. Nie musisz wierzyć. Wystarczy, że dopuścisz taką możliwość, a resztę zrobi Los czy Zamiar Zewnętrzny.
Dylla pisze: Mnie za czasów szkolnych też wysiadły nerki
Czyli wtedy czegoś się bałaś, a teraz już nie. Więc choroba nie wróci. Zniknęła przyczyna strachu, bo skończyłaś szkołę.

To jest takie proste, opisane w wielu książkach mądrych ludzi, w większości lekarzy. Bo nie wszyscy lekarze to dranie, jak niektórzy sądzą.

Choroby serca - nikt mnie nie kocha, żal, czasem przerażenie
Gardło - porozumiewanie się
wątroba - gniew "żółć zalewa"

i tak dalej.
Dostaję to co najlepsze :)

https://bajka107.blogspot.com

Awatar użytkownika
mariuszstr
Posty: 312
Rejestracja: pt mar 30, 2012 12:13 am
Re: Mariuszstr pozdrawia ;-)

Post autor: mariuszstr » sob maja 10, 2014 7:11 pm

zamek: nerki się skurczyły i wszystkie nefrony zanikły. potrzebne były by nowe nerki bo te nie istnieją. zanikły wyschły. to tak jak po amputacji ręki ona nikomu nie odrosła

Dylla
Posty: 861
Rejestracja: wt maja 04, 2010 8:09 pm
Re: Mariuszstr pozdrawia ;-)

Post autor: Dylla » sob maja 10, 2014 7:16 pm

marcel pisze:A miałaś Dyllo inną alternatywę wtedy oprócz szpitala i medycyny ?
Biorąc pod uwagę fakt, że byłam wtedy nieletnia, to nie miałam wyboru i nie mogłam o sobie decydować. :wink:
Gdyby mnie to spotkało dzisiaj, podjęłabym taką samą decyzję jak wtedy moi rodzice. Znam bardzo dużo ludzi, którzy żyją tylko i wyłącznie dzięki tej medycynie, i to w dodatku w zdrowiu i bez "chorowitości", która ma być konsekwencją przechodzenia z organu do organu właściwej przyczyny. Nie znam natomiast nikogo, kto wyleczyłby się z ciężkiej choroby dzięki innym metodom. Twój przykład się nie liczy, bo mnie ta sama przypadłość przeszła sama, bez lekarzy i bez wizualizowania czy innych bioprądów. Nie chcę, żeby nam z tego wyszła taka sama dyskusja jak w wątku o bioenergoterapeutach, ani też swoimi wypowiedziami dołować Mariusza. Niemniej jednak jeszcze dodam, że te wszystkie rady, które sobie dajemy (zdrowotnie i nie tylko) są miłe, budujące, ale gdyby wystarczyło nie rozkminiać, slajdować, itp., to wszyscy byśmy mieli życie jak w Madrycie.

I jeszcze jedno. Wyobraź sobie taką sytuację: Któraś z dziewczyn, już drugi dzień nie może nic jeść i w pewnym momencie nawet pić. Wygląda jak śmierć na chorągwi i się słania na nogach. Lekarze mówią, że trzeba ją leczyć w szpitalu i to natychmiast (liczą się godziny), bo jak nie, to nastąpią powikłania nerek, a po kilku dniach śmierć. Co byś zrobił w takiej sytuacji? Wybrał byś medycynę konwencjonalną, uzdrowiciela, kazał jej wizualizować? Moi rodzice wybrali to pierwsze.


ODPOWIEDZ