Co robicie gdy się wahacie?

Zespół redakcyjny Transerfingu chętnie udzieli informacji na pytania dotyczące zagadnień związanych z Transerfingiem

Moderatorzy: admin, filip

beton
Posty: 4
Rejestracja: pn lut 29, 2016 6:15 pm
Co robicie gdy się wahacie?

Post autor: beton » pn lut 29, 2016 6:50 pm

Jest taka rzecz i wiem, że wahanie się jest pewnie stąd że leży daleko poza moją strefą komfortu. Znalazłam kurs, powiedzmy szydełkowania :D i wiem, że korzystne dla mnie będzie jak się na niego zapiszę bo pozbęde się swojego strachu przed szydełkowaniem w grupie ludzi. Chodzi to za mną od dawna, ale dopiero teraz jestem w stanie pomyśleć, że faktycznie coś takiego zrobię. Wiem też, że niekoniecznie będzie miło, bo to trochę przezwyciężanie strachu, ale staram się nie nastawiać na nic.
No i waham się niezwykle bo "a może da się jakoś łatwiej" ;) Ale czuję całą sobą że to może bardzo dużo zmienić, na pozytywne. Lubię pozbywać się blokad bo, a z resztą kto nie lubi.

Chciałam się dowiedzieć co robicie gdy nie jesteście pewni, albo co traktujecie jako jawne NIE od losu, takie odpuść sobie ? Nie potrafię tego jeszcze rozróżnić. Czasem rzucam w świat pytaniem, no i bywa że odpowiada, w tym wypadku po zadaniu takiego pytania, na następny dzień (a mieszkam w raczej dużym mieście) zobaczyłam na przejściu dla pieszych dziewczynę z warsztatów szydełkowania, na których dawno temu byłam (stres był niezły), albo włączam telewizor a tam trudne sprawy :crazy1: dzieciaki robią na drutach. Rzucam okiem na reklamy na mieście, wszędzie piep :bomb: one robótki szydełkowe. Wiem też że jak się na czymś skupiam to będe to wszędzie widzieć. Jedynie ta dziewczyna była fajnym przypadkiem. "

Wybaczcie za te metafory, chciałam żeby było z przymrużeniem oka ;) :giveheart:

Awatar użytkownika
czesio
Posty: 20
Rejestracja: sob sty 30, 2016 12:07 pm
Re: Co robicie gdy się wahacie?

Post autor: czesio » wt mar 01, 2016 9:58 am

beton pisze:... Czasem rzucam w świat pytaniem, no i bywa że odpowiada, w tym wypadku po zadaniu takiego pytania, na następny dzień (a mieszkam w raczej dużym mieście) zobaczyłam na przejściu dla pieszych dziewczynę z warsztatów szydełkowania, na których dawno temu byłam (stres był niezły), albo włączam telewizor a tam trudne sprawy :crazy1: dzieciaki robią na drutach. Rzucam okiem na reklamy na mieście, wszędzie piep :bomb: one robótki szydełkowe. Wiem też że jak się na czymś skupiam to będe to wszędzie widzieć. Jedynie ta dziewczyna była fajnym przypadkiem. "
Synchroniczność jaką tu opisałaś według mnie nie ma nic wspólnego z tym czy to będzie dobry wybór "szydełkowanie" czy nie, jest po prostu odbiciem twoich mysli w świecie. To wymagałoby głębszych analizy tego zjawiska- ale mi się nie che. Zresztą na tym forum jest parę postów omawiających ją, poszukaj.
Zeby się przekonać czy szydełkowanie jest Twoją OPCJĄ idź na ten kurs bo "najmniej skuteczni są ludzie wahający się".

Działanie i aktywność osłabia lęk :) .


Ps.

Jeżeli przyjmiemy że człowiek jest procesem - to każdy świadomie zrobiony kurs, każda świadomie wybrana i przeczytana ksiązka, a co za tym idzie nabyta wiedza, stwarza i kształtuje nas takimi jakimi chcemy być.
Stwarzają nas wybory jakich dokonujemy, sukcesy i błędy, sprawy dokończone i te które porzuciliśmy w połowie. wszystko to mówi coś o nas, tylko potrzeba odrobinę dystansu do siebie żeby wyciągnąć wnioski.
A na opinie innych nie ma co zważać, bo wiadomo - opinia jak odbytnica, każdy ma swoją.

Awatar użytkownika
Skyelar
Posty: 58
Rejestracja: śr kwie 01, 2015 6:12 pm
Re: Co robicie gdy się wahacie?

Post autor: Skyelar » wt mar 01, 2016 6:24 pm

Hmmm, ja używam metody, którą początkowo stosowałam tylko do wybierania ciuchów w sklepie. Jeżeli coś mi się podoba, ale mam wątpliwości (co do jakości, materiału, estetyki, ceny, zestawienia z innymi ubraniami), to nie biorę i zapominam o sprawie. Jeżeli, powiedzmy 2 tygodnie później dalej to ubranie za mną chodzi (np. myślę, że jednak fajne było, mogłam wziąć, szkoda, że nie wzięłam, że pasowałoby mi do tego tego i tego), to wracam do sklepu i kupuję. A jeśli mi się nie przypomina, to znaczy, że to jednak nie było to. W ten sposób nabyłam m.in. swoją obecnie ulubioną kurtkę jesienno-zimową. A gdy wróciłam po nią do sklepu, to jeszcze dodatkowo była przeceniona o 50% i jakimś cudem mieli rozmiar S (zwykle na promocjach są już same L i XL-ki).
Przykład może trywialny, ale metoda się sprawdza ogólnie w życiu.
90%.

Awatar użytkownika
Prometeusz
Posty: 1848
Rejestracja: pt kwie 20, 2012 9:21 am
Re: Co robicie gdy się wahacie?

Post autor: Prometeusz » wt mar 01, 2016 8:06 pm

Skyelar pisze:Hmmm, ja używam metody, którą początkowo stosowałam tylko do wybierania ciuchów w sklepie. Jeżeli coś mi się podoba, ale mam wątpliwości (co do jakości, materiału, estetyki, ceny, zestawienia z innymi ubraniami), to nie biorę i zapominam o sprawie. Jeżeli, powiedzmy 2 tygodnie później dalej to ubranie za mną chodzi (np. myślę, że jednak fajne było, mogłam wziąć, szkoda, że nie wzięłam, że pasowałoby mi do tego tego i tego), to wracam do sklepu i kupuję. A jeśli mi się nie przypomina, to znaczy, że to jednak nie było to. W ten sposób nabyłam m.in. swoją obecnie ulubioną kurtkę jesienno-zimową. A gdy wróciłam po nią do sklepu, to jeszcze dodatkowo była przeceniona o 50% i jakimś cudem mieli rozmiar S (zwykle na promocjach są już same L i XL-ki).
Przykład może trywialny, ale metoda się sprawdza ogólnie w życiu.
Od jakiegoś czasu mam ten sam schemat. :) Super metoda!

Ja jestem introwertykiem, najlepiej się uczę samemu lub bezpośrednio z trenerem. Lecz w różnych grupach też lubię uczestniczyć jeśli mam okazję, ale to raczej w formie rozrywki. Powiedz Betonie co konkretnie Cię powstrzymuje? Boisz się błędów, że się zbłaźnisz? A może boisz się, że za bardzo wyjdziesz po za sferę swojego komfortu? A może coś jeszcze innego?
Taki jest kres wszelkiego gejdżu: wola gejdżowania.

Pit
Posty: 75
Rejestracja: wt sty 13, 2015 11:27 pm
Re: Co robicie gdy się wahacie?

Post autor: Pit » śr mar 02, 2016 11:35 am

Tak... Jedna z ważniejszych kwestii.
Wahanie się <-> realizacja SWOJEGO celu / pragnienia.

Może bedzie mogło troche wspomóc zasięgnięcie do systemu DEIR. Deir niestety został na tym forum 'lekko' skrytykowany... :shock:

Tym nie mniej, poniżej cytat (w DEIR pasożyt energoinformacyjny = wahadło) (tom II - "Kształtowanie"):

"Jako „zbieg okoliczności" będziemy rozumieć nie te impulsy, które otrzymujemy od otoczenia, tylko te sprzyjające możliwości, które pojawiają się naokoło nas jakby samoistnie. Wcześniej takie okoliczności tworzył dla was pasożyt energoinformacyjny, lecz po zbudowaniu u siebie ochronnej otoczki energetycznej, odgradzającej was od wpływów energoinformacyjnych pasożytów, przestaliście ulegać ich manipulującym programom oraz tworzonym przez nich zbiegom okoliczności, które popychały was do realizacji fałszywych pragnień. Znaczy to, że co sekundę macie do czynienia z sytuacjami tworzonymi przez kogoś do realizacji tych czy innych fałszywych pragnień, ale was one nie interesują!
Kiedyś pasożyt mógł na przykład podrzucić wam pomysł, że trzeba pilnie kupić kozę (oczywiście trochę przesadzam), bo na działce jest problem z kupieniem mleka i sera. Potem pasożyt przyprowadza was wprost na stację metra, gdzie w zasadzie nie chodzicie, ale z jakiegoś powodu trafiacie tam i widzicie chłopa, który stoi i sprzedaje kozę (z jakiego powodu nagle, w centrum miasta?). Tak chciał energoinformacyjny pasożyt - i wy podporządkowujecie się, nabywając kozę natychmiast, bez namysłu. Potem będziecie się zastanawiać: na co mi ta koza?
W tym wypadku, oczywiście, energoinformacyjny pasożyt przerasta was swoimi możliwościami. Przecież to on w odpowiednim czasie ustawił sprzedawcę kozy koło metra (a chłop pewnie też wcale nie musiał tej kozy sprzedawać - jak i wy kupować), on też was popchnął prosto do sprzedawcy kozy. Dla was, z waszą energetyką takie zadanie jest nie do wykonania - nie jesteście na siłach zorganizować takiego zbiegu okoliczności. Ale w tym wypadku wcale nie jest konieczne zdawać się tylko na własne siły i na swoją energetykę. Pamiętajcie, że wbrew waszej ochronnej otoczce, w dalszym ciągu otacza was energoinformacyjny ocean, składających się z potężnych potoków energii - są to i indywidualne impulsy energetyczne otaczających osób, i potężne potoki energoinformacyjnych pasożytów, i wiele innych. Musicie tylko wyciągnąć z tego kłębka potrzebną wam niteczkę, która prowadzi do realizacji właśnie waszego celu. Czyli wykorzystać nie własną energetykę, tylko już istniejące potoki. Można powiedzieć - złapać sprzyjający wiatr. Dlatego będziecie musieli odrobinę się otworzyć, aby wyczuć te potoki i jak lotnia w powietrzu, złapać ten właściwy. Należy robić to świadomie i najłatwiej będąc w stanie wzorcowym."


Jak dobrze wiemy (o czym wspomina Zeland), 'znaki' są najmniej wartościowymi narzędziami w naszych działaniach. Ktoś może powiedzieć - widziałem dzisiaj hafciarkę - moje marzenie jest w fazie realizacji....
Niestety - i tak, i nie.
Czy można całkowicie zamknąć się na niechciane zbiegi okoliczności? - Nie.
Czy można zmniejszyć ich częstotliwość występowania? - Tak.

beton
Posty: 4
Rejestracja: pn lut 29, 2016 6:15 pm
Re: Co robicie gdy się wahacie?

Post autor: beton » śr mar 02, 2016 10:15 pm

czesio pisze:Zeby się przekonać czy szydełkowanie jest Twoją OPCJĄ idź na ten kurs bo "najmniej skuteczni są ludzie wahający się".
Dzięki Czesiu, chyba potrzebowałam coś takiego przeczytać.

Skyelar, dobra metoda. Ja ogólnie w najgłupszych decyzjach, z resztą w tych mniej głupszych też, zazwyczaj starałam się iść za "ciągnięciem", wyłączałam umysł w pewnym sensie i często te decyzje były trafne. Tutaj było za dużo myśli, aż się pogubiłam i pewnie stąd post.

Podjęłam decyzję, więc nie mogę już mówić o powstrzymywaniu, ale ogólnie w takich sytuacjach, w grupach blokowało mnie to, że widać po mnie (w moim mniemaniu) to co czuję :shutup: Na szczęście większość z tego już się zatarła i sporo olałam, jednak do lęku mam taki stosunek, że gdy się stresuję i to widać, to jest dla mnie oznaka słabości? Czy coś takiego. Z resztą... To też chyba powoli odchodzi bo przewracam oczami jak czytam swoje słowa, ale wciąż potrafię mieć niepokój w sobie, na myśl o czymś.

DEIR brzmi ciekawie, poczytam o tym jak się porządnie wyśpię.

Nawiasem, jestem w I tomie TR i przerwałam, bo akurat teraz potrzeba mi dystansu do spraw i solidnej praktyki olewania :D Ale cieszę się, że trafiłam na TR i pokrewne książki. Już jakiś czas temu zauważyłam fenomen, że gdy odpuszczałam, magicznie trafiało do mnie to czego zawsze chciałam. I nie mieściło mi się to w głowie, no bo przecież jak to możliwe, że nie będąc cała wypełniona dzień i noc, zdesperowanym chceniem i nie afirmując non stop, nie harując jak wół, jakim cudem cokolwiek do mnie przyjdzie, jakim cudem będę miała chęci do czegokolwiek, jeśli nie będzie mi zależeć ;)

Tak w ogóle to od dobrego tygodnia, uparcie czytam: tranSFEring. Zarówno tu jak i w książce. Jakie było moje zdziwienie, gdy przy ładowaniu strony, zawiesiłam oko na tym napisie i zobaczyłam transerfing :-o Zabawne, że patrząc na te litery, zdążyłam w duchu się zaśmiać, że ktoś się pomylił! Zamiast E uparcie widziałam F :eek: A potem jakby mi ktoś lampkę w mózgu zaświecił. tranSERfing :-o Piszę o tym dlatego, że skłoniło mnie to do takiej refleksji i całkiem przeraziło, że może w swoim życiu mogę być zupełnie ślepa na coś, jeśli jestem uparcie czegoś pewna. Może mi umykać prawdziwe znaczenie. Albo w ogóle widzę coś, bo twierdzę, że to widzę, a poza są rzeczy których nie dostrzegam bo tego do siebie nie dopuszczam. No ale to taka dygresja. Nie wiem jak to robić samemu, bo zazwyczaj inni ludzie uświadamiają takie rzeczy - bycie ślepym na coś. Medytować, czy co.

Awatar użytkownika
Prometeusz
Posty: 1848
Rejestracja: pt kwie 20, 2012 9:21 am
Kobieta.

Post autor: Prometeusz » czw mar 03, 2016 10:09 am

Czyli chciałaś, ale szukałaś kogoś kto da Ci kopa. :D Ten schemat działa, ale uzależnia Cię od innych ludzi. Zresztą Ci inni ludzie nie zawsze wiedzą co mówią i się ukrywają pod innymi nickami ( nevermind, ten kto to robi wie o czym mówię :D ).
W takich sytuacjach, w grupach blokowało mnie to, że widać po mnie (w moim mniemaniu) to co czuję :shutup: Na szczęście większość z tego już się zatarła i sporo olałam, jednak do lęku mam taki stosunek, że gdy się stresuję i to widać, to jest dla mnie oznaka słabości? Czy coś takiego. Z resztą... To też chyba powoli odchodzi bo przewracam oczami jak czytam swoje słowa, ale wciąż potrafię mieć niepokój w sobie, na myśl o czymś.
W oczach innych jesteś po prostu ludzka, to "ważność" Cię blokuje. Trochę emocji i tremy to tak naprawdę pozytywny smaczek życia. Dużo aktorów twierdzi, że po wielu latach praktyki przed publicznością nie pozbyli się stresu przed występem, ale to ich właśnie za każdym razem napędza. Gdyby to nie wywoływało emocji to by było nie warte uczestnictwa. Chyba nie idziesz do wesołego miasteczka by się zanudzić na śmierć?

Możesz w stresujących sytuacjach zastosować technikę oddechową, którą mam na swoim blogu (koherencja), a w internecie poszukać sztuczek jak rozładowywać napięcie mówiąc do większej grupy ludzi. Przetestowałem to na sobie. Jest dużo łatwiej jak wiesz co robić z uwagą i ze swoim ciałem. Oddech + te sztuczki, powinien sprawić, że stres zamieni się w pozytywną energię, będziesz miała większą siłę przebicia.
Nawiasem, jestem w I tomie TR i przerwałam, bo akurat teraz potrzeba mi dystansu do spraw i solidnej praktyki olewania :D Ale cieszę się, że trafiłam na TR i pokrewne książki. Już jakiś czas temu zauważyłam fenomen, że gdy odpuszczałam, magicznie trafiało do mnie to czego zawsze chciałam. I nie mieściło mi się to w głowie, no bo przecież jak to możliwe, że nie będąc cała wypełniona dzień i noc, zdesperowanym chceniem i nie afirmując non stop, nie harując jak wół, jakim cudem cokolwiek do mnie przyjdzie, jakim cudem będę miała chęci do czegokolwiek, jeśli nie będzie mi zależeć ;)
Dokładnie, nadmierna ważność i nadmierne potencjały, zaprowadzą Cię do nikąd, a wystarczy postanowić sobie by mieć. W tym jednak przypadku nie dobrze, że olałaś czytanie. Po prostu odstaw inne książki i podczytuj sobie TR, choćby po kilka kartek dziennie. Bo nie chodzi o to by olewać, ale by dbać w zrównoważony sposób o swoje. Jeśli nie zadbasz o swój umysł (czytając dokładnie i w istotnej części TR) to sama się hamujesz. Odpowiedzi na Twoje pytania znajdują się na kolejnych stronach, musisz sobie jedynie pozwolić je otrzymać - przebierać nogami w konkretnym kierunku.
Tak w ogóle to od dobrego tygodnia, uparcie czytam: tranSFEring. Zarówno tu jak i w książce. Jakie było moje zdziwienie, gdy przy ładowaniu strony, zawiesiłam oko na tym napisie i zobaczyłam transerfing :-o Zabawne, że patrząc na te litery, zdążyłam w duchu się zaśmiać, że ktoś się pomylił! Zamiast E uparcie widziałam F :eek: A potem jakby mi ktoś lampkę w mózgu zaświecił. tranSERfing :-o
Nie jedna osoba się na to nadziała, typowy błąd świeżaka. ;-)
Piszę o tym dlatego, że skłoniło mnie to do takiej refleksji i całkiem przeraziło, że może w swoim życiu mogę być zupełnie ślepa na coś, jeśli jestem uparcie czegoś pewna. Może mi umykać prawdziwe znaczenie. Albo w ogóle widzę coś, bo twierdzę, że to widzę, a poza są rzeczy których nie dostrzegam bo tego do siebie nie dopuszczam. No ale to taka dygresja. Nie wiem jak to robić samemu, bo zazwyczaj inni ludzie uświadamiają takie rzeczy - bycie ślepym na coś.


Już obecność takiej refleksji w Twoim umyśle dobrze o Tobie świadczy. :) Znaczy się, że NADZORCA nie śpi i stara się nauczyć Cię, krytycznego myślenia, które jest bardzo w życiu przydatne, a jego brak może skończyć się kupowaniem kozy. :roll: W tym całym interesie nie chodzi by zyskać jakąś paranormalną religijną "pewność", to by była pułapka umysłu. Chodzi raczej o nabycie zaufania do siebie i świata mimo braku pewności. Wtedy jesteś ciekawa, poznajesz co jest w Tobie co jest w świecie i zyskujesz coś lepszego niż pewność - zyskujesz wiedze i nabywasz kontrolę. To jest proces, który trochę trwa.
Medytować, czy co.
Nie zaszkodzi. :razz: Medytacja sama w sobie jest już wspaniałą drogą (jeśli nie dołożymy do niej ideologii). Wzmacnia nadzorce, dodaje energii i uczy rozwagi. Przy okazji jest bardzo prosta i prowadzi do podniesienia pozytywnych wrażeń. Transerfing nie doradza bezpośrednio medytacji bo skupia się na czerpaniu siły z zamiarów, gdzie też jest koncentracja i relaks. Lecz dodanie do TR 10-20min medytacji dziennie może w dłuższej perspektywie przynieść bardzo pozytywne efekty. To jest jedna z lepszych rzeczy jaką człowiek wymyślił. :)
Taki jest kres wszelkiego gejdżu: wola gejdżowania.

Awatar użytkownika
czesio
Posty: 20
Rejestracja: sob sty 30, 2016 12:07 pm
Re: Co robicie gdy się wahacie?

Post autor: czesio » czw mar 03, 2016 4:31 pm

beton pisze:
czesio pisze:Zeby się przekonać czy szydełkowanie jest Twoją OPCJĄ idź na ten kurs bo "najmniej skuteczni są ludzie wahający się".
Dzięki Czesiu, chyba potrzebowałam coś takiego przeczytać.

Skyelar, dobra metoda. Ja ogólnie w najgłupszych decyzjach, z resztą w tych mniej głupszych też, zazwyczaj starałam się iść za "ciągnięciem", wyłączałam umysł w pewnym sensie i często te decyzje były trafne. Tutaj było za dużo myśli, aż się pogubiłam i pewnie stąd post.

Podjęłam decyzję, więc nie mogę już mówić o powstrzymywaniu, ale ogólnie w takich sytuacjach, w grupach blokowało mnie to, że widać po mnie (w moim mniemaniu) to co czuję :shutup: Na szczęście większość z tego już się zatarła i sporo olałam, jednak do lęku mam taki stosunek, że gdy się stresuję i to widać, to jest dla mnie oznaka słabości? Czy coś takiego. Z resztą... To też chyba powoli odchodzi bo przewracam oczami jak czytam swoje słowa, ale wciąż potrafię mieć niepokój w sobie, na myśl o czymś.

DEIR brzmi ciekawie, poczytam o tym jak się porządnie wyśpię.

...

W przyrodzie nie ma nic za darmo. Daj na tacę 5 złotych :).

Lęki i obawy są wytworem kultury i środowiska w którym się wychowaliśmy, tak samo postawa która mówi o tym żeby przeć do przodu, choćby i po trupach.

Dobre na początek w przełamywaniu w nas utartych schematów myślowych są właśnie Transerfing, Huna, Deir, Reiki, Hooponopono ( inne teraz mi nie przychodzą do głowy). Mają jeden element wspólny, a jest nim nauczenie nowych i zastąpienie starych odruchów, radzenia sobie w trudnych sytuacjach poprzez uruchomienie "lepszej" procedury postępowania w okolicznościach na nas trudnych, gdzie obawy niemalże paraliżują podjęcie decyzji, bądź tylko się wahamy. Żyjąc w "kulturalnym środowisku" jesteśmy czasem zmuszeni do postępowania wbrew sobie, jednocześnie tracimy instynkt w tym co jest dobre, a co złe dla nas.
Potem gdy już osiągniemy w swoim mniemaniu swobodę poruszania się w tych nowo nabytych schematach, należy zsiąść z tego muła jakim jest ezoteryka, żeby nie nadawać tym metodom patrzenia na rzeczywistość - ważności. Po zeskoczeniu na ziemię, zostaniemy zmuszeni do "przebierania nogami" w wyznaczonym przez siebie kierunku czy celu, bez niczyjej pomocy.

Teraz konkrety:
Kiedyś, ktoś zaproponował mi pisanie pytań gdy się wahałem przed podjęciem decyzji w ważnej dla mnie sprawie (akurat nie chodziło o kurs ale nim sie posłużę) i odpowiedzenie na nie po jakimś czasie. Na początku pytania i odpowiedzi były oczywiste, gdy pytania stawały się dziwniejsze, odpowiedzi stawały się mniej oczywiste. Tych pytań na początku może być mało, potem w miarę rozmyślania "na temat" ich liczba urasta do sporej ilości.
np:
- do czego mi ten kurs potrzebny?
- co osiągnę kończąc go?
- jakie korzyści psychiczne, a jakie materialne da ukończenie tego kursu?
- czy robie go tylko dla lepszego samopoczucia?
- czy jest spowodowany wymogiem pracodawcy?
- czy to "własna inicjatywa"?
- co mnie zainspirowało do zrobienia tego kursu?
- jakich ludzi spotkam na tym kursie?
- czy ci ludzie mogą wnieść coś do mojego życia?
- czego mogę sie po nich mam spodziewać, a czego nie spodziewam z ich strony?
- czy będę jechał samochodem, czy autobusem, czy szedł piechotą na ten kurs?
- itp, itd.




mi przez parę godzin liczba pytań urosła do 127, nie ma znaczenia że mogą sie powtarzać, nie ma znaczenia styl. z czasem gdy pozbyłem się niektórych obaw (inne zostały w tle, no ale bez nich byłbym socjopatą :) ), liczba pytań spadła, potem zostało tylko jedno:

- czy tego chcę, czy nie chcę?

odp. jest krótka (szkoda życia na rozwlekanie obaw) :

tak albo nie

Zapoznając się z ezoteryką pamiętajmy że Bławatską czy Zelandem nie zostaniemy, że tak naprawdę robimy to tylko na poziomie informacyjnym.

Awatar użytkownika
zamek
Posty: 697
Rejestracja: śr maja 01, 2013 9:06 pm
Lokalizacja: Łódź
Kontakt:
Re: Co robicie gdy się wahacie?

Post autor: zamek » czw mar 03, 2016 7:10 pm

Witaj :)
beton pisze:Wiem też, że niekoniecznie będzie miło, bo to trochę przezwyciężanie strachu, ale staram się nie nastawiać na nic.
No i waham się niezwykle bo "a może da się jakoś łatwiej" ;) Ale czuję całą sobą że to może bardzo dużo zmienić, na pozytywne.
Ty raczej się boisz i dlatego się wahasz. Czego się boisz - ośmieszenia, bo co?
Skoro coś za "tobą chodzi" to znak, że masz to zrobić. I już. W praktyce wyjdzie czy będzie to dla ciebie dobre. Może oprócz szydełkowania spotkasz ciekawych ludzi lub co innego.

Kiedyś wahanie to było moje drugie imię. Nigdy nie mogłam się zdecydować szybko, musiałam z kimś chodzić na zakupy, prosić o radę.
Skyelar pisze: metoda się sprawdza ogólnie w życiu.
Teraz mam wrażenie, że to rzeczy mnie wybierają. Wchodzę do sklepu i moje ręce idą w kierunku odpowiednich rzeczy. Dzisiaj kupowałam prezent, bo w sobotę idę na imieniny. Odpowiednie rzeczy jakby "wychodziły z szeregu i wchodziły mi w oko". W 15 minut wszystko kupiłam. Jak coś potrzebuję to świat jakby mi to ułatwia, bo mam zadanie i oczekuję jego realizacji. Do zmiany konieczny było zaprzestanie główkowania, przesadnego myślenia, zastanawiania się. Oczywiście dotyczy to małych rzeczy, bo wtedy nie ma obawy przed popełnieniem błędu.

Gdy przychodzi wahanie to zrób sobie test: co by było gdybym.... nie poszła na ten kurs albo cokolwiek. Będziesz żałowała, że nie spróbowałaś, że ominęło cię coś. Trzeba nad sobą pracować.

Pozdrawiam :-)
Dostaję to co najlepsze :)

https://bajka107.blogspot.com

Pit
Posty: 75
Rejestracja: wt sty 13, 2015 11:27 pm
Re: Co robicie gdy się wahacie?

Post autor: Pit » pt mar 04, 2016 10:20 am

Pit pisze:Może bedzie mogło troche wspomóc zasięgnięcie do systemu DEIR.
beton pisze:DEIR brzmi ciekawie, poczytam o tym jak się porządnie wyśpię.
Nawiasem, jestem w I tomie TR
Sądziłem, że jesteś po lekturze całości. Tak - najpierw zapoznaj się Transerfingiem.
Moja sugestia, czego nie wziąłem na początku pod uwagę - skupienie się na jakości swojej energetyki. Poprzez jej podniesienie, efekty moich działań są szybsze, niekiedy błyskawiczne (dosłownie).
Mam na myśli dwa centralne potoki oraz podstawowych siedem czakr. To w zupełności w początkowej fazie wystarczy. Później "sama" przyjdzie chęć dalszego doskonalenia się.
zamek pisze:Gdy przychodzi wahanie to zrób sobie test: co by było gdybym.... nie poszła na ten kurs albo cokolwiek.
U mnie:
Ujawnienie prawdziwego pragnienia/MOJEGO celu
Całość wykonuję mentalnie.

Jedność duszy i umysłu, czyli mój 'stan wzorcowy' -> Wejście w dany cel/pragnienie -> Sprawdzenie emocji

Jedność duszy i umysłu-stan wzorcowy: wchodzę w ten stan mentalnie, wyobrażając sobie emocjonalnie sytuację, która była w moim życiu. Sytuację, podczas której czułem się wyśmienicie pod każdym względem. Byłem rozluźniony, szczęśliwy, dumny z siebie, radosny, spokojny, niczego mi nie brakowało. Uruchamiam u siebie te emocje i przebywam w tym stanie. Każdy miał w życiu chociaż jedną taką sytuację (choć nieraz może sprawić trudność jej przypomnienie sobie, a później wybranie tej właściwej, która może służyć już w praktyce dodo podejmowania decyzji).

Wejście w dany cel/pragnienie: W powyższym stanie wpuszczam "w wizję" moje pragnienie/cel. Wyobrażam sobie siebie w trakcie jego realizacji oraz po osiągnięciu tego celu. Przebywam w tym stanie jakąś tam chwilę.

Sprawdzenie emocji: Sprawdzam, jakie są emocje. Jeśli po połączeniu sie z danym pragnieniem emocje stanu wzorcowego nie pogorszyły się, cieszę się, czy wręcz dosłownie pojawił sie na mojej buzi uśmiech - TAK, TO JEST MÓJ CEL.

Jeśli we mnie jest jednak 'coś nie tak' (każdy czuje to indywidualnie), to:
1. to nie jest mój cel wogóle
lub
2. to nie jest cel dla mnie w tym momencie (strefa komfortu, etc.) - spokojnie mogę spróbować za tydzień/ miesiąc/ rok, powtarzając całość.
beton pisze: Medytować, czy co.
Prometeusz pisze:Nie zaszkodzi. Medytacja sama w sobie jest już wspaniałą drogą (jeśli nie dołożymy do niej ideologii).
TAK. TAK. TAK. Medytować.

beton
Posty: 4
Rejestracja: pn lut 29, 2016 6:15 pm
Re: Co robicie gdy się wahacie?

Post autor: beton » ndz kwie 03, 2016 8:04 pm

Trochę mnie nie było, niemniej jednak dziękuje wszystkim za odpowiedzi :giverose: Cieszę się
Pit pisze:Moja sugestia, czego nie wziąłem na początku pod uwagę - skupienie się na jakości swojej energetyki. Poprzez jej podniesienie, efekty moich działań są szybsze, niekiedy błyskawiczne (dosłownie).
Mam na myśli dwa centralne potoki oraz podstawowych siedem czakr
Pit, możesz polecić jakieś dobre książki na ten temat? Czytałam już o potokach u Zelanda, czasem to ćwiczę i jak narazie nic specjalnego nie odczuwam.
Co czujesz pracując nad energetyką? Być może zbyt krótko to robię, ale też niezupełnie wiem, co mam czuć. W medytacji na przykład przeszkadza mi to, że robię się momentalnie śpiąca. Może to kwestia tego, że prawie zawsze czuję się zmęczona. Natomiast cokolwiek czułam ćwicząc Qi gong, ale nie wiem jeszcze czy to jest to. Zawsze mnie ciągnęło do do takich ćwiczeń, tak czy inaczej szukam takich które będą "moje".

Pit
Posty: 75
Rejestracja: wt sty 13, 2015 11:27 pm
Re: Co robicie gdy się wahacie?

Post autor: Pit » pn kwie 04, 2016 9:02 pm

Hej :)
beton pisze:ćwiczę i jak narazie nic specjalnego nie odczuwam
Tak.... Nie ma co rozkminiać - odpuść oczekiwanie, a masz, jak w banku, że sie 'pojawi'> Już tak jest :) Bo wbrew pozorom juz jest...
beton pisze:Co czujesz pracując nad energetyką? Być może zbyt krótko to robię, ale też niezupełnie wiem, co mam czuć.
Wiesz, każdy z nas będzie to odczuwał zapewne inaczej.
Wyjaśnić co czuć, to mniej więcej tak, jak 12-stolatkowi wytłumaczyć jak będzie się czuł, kiedy się zakocha :) To jest tylko i wyłącznie sprawa indywidualna. Jedyne, co wydaje mi się, że można powiedzieć - to stan, w którym jest cudownie być.
Jeśli chodzi zaś o same potoki, to poczujesz po prostu przepływ energii - energii, która jest wyczuwalna fizycznie (ciepło, mrowienie, falowanie, ucisk, itp.). Trzeba się otworzyc na doznania i, jeszcze raz, nie oczekiwać. Naprawdę niczego nie oczekiwać - po prostu być.
beton pisze:W medytacji na przykład przeszkadza mi to, że robię się momentalnie śpiąca. Może to kwestia tego, że prawie zawsze czuję się zmęczona.
Tak - to kółko zamknięte. Brak energii, to zmęczenie. Zmęczenie, to zasypianie, etc.
Jednak, na marginesie, ważna kwestia - jeśli po medytacji, czy tego samego dnia, czy nazajutrz, czuję się senny, śpiący, zmęczony - to bardzo dobrze. Porównać to można do zakwasów po treningu, jeśli wcześniej nie uprawiało się sportu. A więc jeśli jest niby coś "nie tak", to paradoksalnie można się cieszyć - dzieje się :-D

Jak nie być senną podczas medytacji?
Kilka minut intensywnych ćwiczeń przed. Podskoki, skłony, wymachy rękoma, głębokie oddechy, wszystko przy otwartym oknie. Dotlenienie się jest bardzo istotne.
beton pisze:cokolwiek czułam ćwicząc Qi gong, ale nie wiem jeszcze czy to jest to. Zawsze mnie ciągnęło do do takich ćwiczeń
Jeśli czujesz to i 'ciągnie' Cię w tym kierunku, to próbuj. Jeśli to nie będzie to, spróbuj inne możliwości. Niestety, a tak naprawdę, STETY :) tak już jest, że każdy z nas ma indywidualną ścieżkę. Wytrwałość to podstawa (i brak oczekiwań ;) )

Jeśli chodzi o samą medytację - kilka moich spostrzeżeń.
0. Trzeba sobie znaleźć na to czas - to podstawa (a warto :-D ). Załatwiam wszystkie aktualne tematy i mam czas. Jeśli bedzie mnie coś dręczyc, że miałem coś tam zrobić, to idę, wykonuje to i wtedy zaczynam. Jeśli nie mam czasu, to po prostu szkoda czasu :smile:
1. Pozycja siedząca - podłoga lub krzesło. Ja czuję dyskomfort przy kilkudziesięciominutowej medytacji dla kręgosłupa - wykonuję ją na fotelu biurowym z oparciem - oparcie w pozycji pionowej, opieram się plecami, jestem wyprostowany (kiedyś wykonywałem na leżąco, również zdarzało mi się zasnąć).
2. Na początku skupiam się na miejscach, gdzie moje ciało styka się z jakąś powierzchnią - podłoga, fotel-siedzisko, oparcie.
3. Teraz czas na wyłączenie umysłu, a więc oddech - wyrównuję go, skupiając sie tylko na nim.
4. Oczywiście i tak zaczną baraszkować myśli - idealny sposób (E Thole) - zadaj sobie samej pytanie: "Jaka będzie następna myśl?". I czekaj na to, jak się 'ta' myśl pojawi. Będzie chwila przerwy. Przyjdzie. Później przyjdzie oczywiście następna. Zadaj sobie jeszcze raz takie samo pytanie lub np. takie: "Jakiego koloru będzie następna myśl?". Umysł wtedy zawsze na chwilę 'wymięka', wręcz głupieje i nie znajdując sensownej odpowiedzi.
Jeśli myśli będą się pojawiać, to oczywiście trzeba im na to pozwolić (luzik - ok to są myśli), ale byc świadomym, że jest to myśl. Na zasadzie mniej więcej tak: "Bla, bla, bla, bla..." - "ooo myśli - o bla, bla, bla, bla..." :). I cały czas skupienie się na oddechu - to jest najważniejsze i najskuteczniejsze.

Na początku warto sobie ewentualnie pomóc nagraniami z odpowiednim komentarzem. Polecam stosowanie nagrań A Bytofa. Znaleźć można je tutaj http://www.autohipnoza.pl/nagrania, na jego stronie. Miłe są dwa z nich:
Medytacja Świadomość świadka oraz
Medytacja z oddechem.
Adam profesjonalnie pracuje z nagraniami. Wykonuje je również jako indywidualnie nagrywane. Polecam. Na jego stronie jest opis jego możliwości. Jednocześnie - prowadzi również spotkania medytacyjne online - wystarczy zapisać się do newslettera, a zostanie przesłana informacja o terminie.
beton pisze:szukam takich które będą "moje"
Może przyjmij, że już znalazłaś... :dance:
Najlepszego :D

marek454
Posty: 1
Rejestracja: pn lis 20, 2017 5:37 am
Re: Co robicie gdy się wahacie?

Post autor: marek454 » pn lis 20, 2017 5:40 am

Podejmuje zawsze dobra decyzje !
______________________________
http://www.skup-samochodow-gdansk.pl


ODPOWIEDZ