Poczucie rezonansu w relacjach z innymi
Moderatorzy: admin, marcelus, filip
Re: Poczucie rezonansu w relacjach z innymi
To i tak dobrze trafiłaś. "Inne pieśni" uważam za najbardziej efekciarską książkę Dukaja, a przy tym napisaną przystępnym językiem. "Lód" jest trochę ciężki na początku, ale potem dobrze wchodzi.
-
- Posty: 409
- Rejestracja: pn lip 17, 2017 9:01 am
Re: Poczucie rezonansu w relacjach z innymi
Dylla pisze:To i tak dobrze trafiłaś. "Inne pieśni" uważam za najbardziej efekciarską książkę Dukaja, a przy tym napisaną przystępnym językiem. "Lód" jest trochę ciężki na początku, ale potem dobrze wchodzi.
Bo u Ciebie, laska, z książkami, jak z facetami: cenisz sobie wysokie stężenie intelektualnych ingrediencji
A u mnie......
Re: Poczucie rezonansu w relacjach z innymi
To trochę wygląda tak, jakby Ciebie przyciągały podobieństwa, a mnie - przeciwieństwa.
A podobno wszystkie kobiety są takie same.
A podobno wszystkie kobiety są takie same.
- Prometeusz
- Posty: 1848
- Rejestracja: pt kwie 20, 2012 9:21 am
Re: Poczucie rezonansu w relacjach z innymi
Tylko brakuję mi trochę takiego "mirka bez przyszłości, osobowości", który robiłbym mi za skrzydłowego.lady_Godiva pisze:
Taki z Ciebie kozak?
Ok.
Taki jest kres wszelkiego gejdżu: wola gejdżowania.
-
- Posty: 409
- Rejestracja: pn lip 17, 2017 9:01 am
Re: Poczucie rezonansu w relacjach z innymi
Dylla pisze:To trochę wygląda tak, jakby Ciebie przyciągały podobieństwa, a mnie - przeciwieństwa.
Hmmmm.
To zabrzmiało jak:
skromność [no ale chyba nie fałszywa? ], że niby Twoje przeciwieństwa .... To już jak chcesz być skromna w sposób stonowany, to raczej rzeknij, że przyciągają Cię Twoje, hmmm...zwielokrotnienia?
Jak by Ci, co Cię pociągają, mieli być Twoimi przeciwieństwami, to Ty musiałabyś być [uwaga Kocie, pożyczam od Ciebie ] Sindy, no ale Ty nie jesteś Sindy. No sorry, laska, ale nie jesteś. [Nawet Kot Ci to powie ]
A co do mnie......
jeżeli dziki , popitolony i nieprzewidywalny misz-masz, to zwierciadło mojej mojości, to tak.
Przyciągają mnie podobieństwa
Dylla pisze: A podobno wszystkie kobiety są takie same.
Bo to pewnie nie chodzi o to, z kim się zadają i nie tu należy szukać podobieństw, ale co ostatecznie zostaje z tych, z kim się zadają.
Re: Poczucie rezonansu w relacjach z innymi
Jednej, ulubionej książki nie mam, jednego autora też nie. Ale z ideałem mężczyzny poszło mi łatwo: Jon Osterman.
Ty też nie masz ulubionego autora, więc może spróbuj wytypować (postać prawdziwa, albo fikcyjna) to drugie.
Ty też nie masz ulubionego autora, więc może spróbuj wytypować (postać prawdziwa, albo fikcyjna) to drugie.
- Prometeusz
- Posty: 1848
- Rejestracja: pt kwie 20, 2012 9:21 am
Re: Poczucie rezonansu w relacjach z innymi
Przegrywam z rozpiętymi opisami w niektórych książkach. Rozumiem, że trzeba opisać uniwersum, a czasem wejść w jakiś detal, ale jeśli jest z rzędu 10 stron ciągłego, lub gdzieniegdzie tylko przerywanego opisu, to taką książkę szybko odkładam.lady_Godiva pisze:Dylla pisze:Się czytało i się uwielbia.lady_Godiva pisze: Dukaja [Jacka] się czytało, hę?
A dla mnie Dukaj...za suchy [Stwierdzam to po "Innych pieśniach", na "Lód" już się nie odważyłam ]
No ok. Jest gość zajebisty, czuje się, jak mu globus pięknie pracuje, ale...... .....
No za mądry jest
A ja lubię czasem szczyptę /nieopatrznego / grafomaństwa i efekciarstwa
Najlepsza była akcja "poczytaj mi mamo" z udziałem Dylli, gdy nakłoniliśmy ją do czytania nam Lema... Cichniemy, czekamy z wielkimi nadziejami, relaksujemy się, sądząc, że za chwilę zanurzymy się w świat fantastyki naukowej odrywając się od szarej rzeczywistości... a efekt był taki ... ... ..jakby ktoś odpalił piłę motorową i próbował nią ciąć metal.. ale nic... czekamy dalej, może akcja przyspieszy i będzie za moment ciekawiej... nic z tego... po 10 min.... "to może zakończmy, niech sobie każdy na własną rękę doczyta".
Ciągle się nakłaniam by zacząć czytać jakieś konkretne książki, ale nie mogę sobie nawyku wyrobić i nie wiem od czego zacząć. Dziennie czytam z kilkadziesiąt stron, ale nie tego co trzeba (tzn tego co by sprawiało, że wyszedłbym na erudytę i znawcę tematu )
Za mało czytam, by mieć jakieś sympatie (o antypatiach już wiecie) i z tych książek co przeczytałem to na swój sposób każda mi się podobała. Z lektur szkolnych to może nie tyle co pamiętam, co wiem że podobała mi się książka "Rękopis znaleziony w Saragossie", jako, że reguły czytałem gdzieś tak 30% to po nią sięgnąłem dla hecy. Byłem przyjemnie zaskoczony.
Taki jest kres wszelkiego gejdżu: wola gejdżowania.
Re: Poczucie rezonansu w relacjach z innymi
Pytałam ze 2-3 razy, czy aby na pewno czytać dalej, bo czułam, że rzucam perły przed wieprze.Prometeusz pisze: Najlepsza była akcja "poczytaj mi mamo" z udziałem Dylli, gdy nakłoniliśmy ją do czytania nam Lema... Cichniemy, czekamy z wielkimi nadziejami, relaksujemy się, sądząc, że za chwilę zanurzymy się w świat fantastyki naukowej odrywając się od szarej rzeczywistości... a efekt był taki ... ... ..jakby ktoś odpalił piłę motorową i próbował nią ciąć metal.. ale nic... czekamy dalej, może akcja przyspieszy i będzie za moment ciekawiej... nic z tego... po 10 min.... "to może zakończmy, niech sobie każdy na własną rękę doczyta".
Ciebie i tak nie interesują tego typu gry towarzyskie.Prometeusz pisze:Ciągle się nakłaniam by zacząć czytać jakieś konkretne książki, ale nie mogę sobie nawyku wyrobić i nie wiem od czego zacząć. Dziennie czytam z kilkadziesiąt stron, ale nie tego co trzeba (tzn tego co by sprawiało, że wyszedłbym na erudytę i znawcę tematu )
A co przeważnie czytasz?
-
- Posty: 409
- Rejestracja: pn lip 17, 2017 9:01 am
Re: Poczucie rezonansu w relacjach z innymi
Dylla pisze:Jednej, ulubionej książki nie mam, jednego autora też nie. Ale z ideałem mężczyzny poszło mi łatwo: Jon Osterman.
Aż musiałam w googlach sprawdzić, kto zacz.
Hmmm. No to masz, laska, wymagania
No fajny. Nie powiem.
Ja z kolei i tak wiem, że przed mackami Chaosu nie ucieknę /kiedyś próbowałam , ale w moim przypadku to niemożliwe na dłuższą metę Zresztą polubiłam, hmmm, niespodzianki / , więc nie próbuję typować ideałów.
Zresztą ja klasyczne egzemplum powiedzonka "la donna e mobile" i dla mnie ideałem jest w danym momencie takie indywiduum, w którym się zakocham
Dylla pisze: Ty też nie masz ulubionego autora, więc może spróbuj wytypować (postać prawdziwa, albo fikcyjna) to drugie.
Jak wyżej
Ja nawet jakbym sobie sama siadła i napisała ideał, to i tak zmieniłabym zdanie za jakiś czas
/Zresztą tak na marginesie, to ja niekoniecznie aż tak poszukuję ideałów /
-
- Posty: 409
- Rejestracja: pn lip 17, 2017 9:01 am
Re: Poczucie rezonansu w relacjach z innymi
Prometeusz pisze:Przegrywam z rozpiętymi opisami w niektórych książkach. Rozumiem, że trzeba opisać uniwersum, a czasem wejść w jakiś detal, ale jeśli jest z rzędu 10 stron ciągłego, lub gdzieniegdzie tylko przerywanego opisu, to taką książkę szybko odkładam.lady_Godiva pisze:Dylla pisze:
Się czytało i się uwielbia.
A dla mnie Dukaj...za suchy [Stwierdzam to po "Innych pieśniach", na "Lód" już się nie odważyłam ]
No ok. Jest gość zajebisty, czuje się, jak mu globus pięknie pracuje, ale...... .....
No za mądry jest
A ja lubię czasem szczyptę /nieopatrznego / grafomaństwa i efekciarstwa
No i słusznie chyba, co?
Belletrystyka jest raczej dla fun'u [no chyba, że ktoś celuje, by być literaturoznawcą] i chyba wybieramy sobie to, co nas kręci?
W innych dziedzinach to rozumiem: czasem należy się siłowo "przegryźć" przez pewne trudności, dla innych, niewątpliwych korzyści, no ale literatura piękna?
To powinno być dla przyjemności. Tak sądzę.
A czemu tak? Skąd nagle metal i piła?Prometeusz pisze: Najlepsza była akcja "poczytaj mi mamo" z udziałem Dylli, gdy nakłoniliśmy ją do czytania nam Lema... Cichniemy, czekamy z wielkimi nadziejami, relaksujemy się, sądząc, że za chwilę zanurzymy się w świat fantastyki naukowej odrywając się od szarej rzeczywistości... a efekt był taki ... ... ..jakby ktoś odpalił piłę motorową i próbował nią ciąć metal..
Może Dylla dysponuje czarownym timbre głosowym i miałbyś innego rodzaju, hmm, kojące doznania, nic z treścią czytaną nie mające wspólnego, hę? Wiesz, hipnoza, może nawet regresing, czy takie tam?
Prometeusz pisze:
Ciągle się nakłaniam by zacząć czytać jakieś konkretne książki, ale nie mogę sobie nawyku wyrobić i nie wiem od czego zacząć. Dziennie czytam z kilkadziesiąt stron, ale nie tego co trzeba (tzn tego co by sprawiało, że wyszedłbym na erudytę i znawcę tematu )
No ale to po co? Bo literaturę, która dotyczy ściśle Twoich zainteresowań badawczych czy jakich tam, to rozumiem...
To tak jakbyś chciał suplementować, dajmy na to, Omegę-3, ale koniecznie za pomocą tranu /choć Cię wykręcałoby na samą o nim myśl/, mimo, że równie dobrze mógłbyś to samo uzyskać łykając kapsułki
A to inna sprawa.Prometeusz pisze: Za mało czytam, by mieć jakieś sympatie (o antypatiach już wiecie) i z tych książek co przeczytałem to na swój sposób każda mi się podobała. Z lektur szkolnych to może nie tyle co pamiętam, co wiem że podobała mi się książka "Rękopis znaleziony w Saragossie", jako, że reguły czytałem gdzieś tak 30% to po nią sięgnąłem dla hecy. Byłem przyjemnie zaskoczony.
Że czasem można znaleźć przyjemność i satysfakcję tam, gdzie się tego nie spodziewało
- Prometeusz
- Posty: 1848
- Rejestracja: pt kwie 20, 2012 9:21 am
Re: Poczucie rezonansu w relacjach z innymi
Autoprezentacja poprzez subtelną przemoc symboliczną nie bardzo mnie kręci, rzeczywiście.Dylla pisze:Ciebie i tak nie interesują tego typu gry towarzyskie.
Z novel toDylla pisze:A co przeważnie czytasz?
Obecnie: Martial God Asura, wcześniej i w między czasie: Tales of demons and gods, Agains the gods, Ancient Strengthening Technique,
Z książek innych to ostatnio czytałem "złap mnie jeśli potrafisz".
Ściągnąłem sobie sagę wiedźmina by poczytać ale jeszcze się nie zabrałem.
Podczytuje książki o uczeniu się i pamięci, oraz przerabiam literaturę szachową. Nie chce mi się tytułów wymieniać.
Taki jest kres wszelkiego gejdżu: wola gejdżowania.
- Prometeusz
- Posty: 1848
- Rejestracja: pt kwie 20, 2012 9:21 am
Re: Poczucie rezonansu w relacjach z innymi
Ciesz się, że na wieprzków sado-maso nie trafiłaś.Dylla pisze:Pytałam ze 2-3 razy, czy aby na pewno czytać dalej, bo czułam, że rzucam perły przed wieprze.
No i słusznie. Zegar biologiczny tyka.lady_Godiva pisze: Jak wyżej
Ja nawet jakbym sobie sama siadła i napisała ideał, to i tak zmieniłabym zdanie za jakiś czas
/Zresztą tak na marginesie, to ja niekoniecznie aż tak poszukuję ideałów /
Jak już czytam, to przyjemność i fun są. Opisy nawet te dłuższe mi też nie przeszkadzają, po prostu muszą do czegoś zmierzać, a nie być suchym opisem.lady_Godiva pisze: No i słusznie chyba, co?
Belletrystyka jest raczej dla fun'u [no chyba, że ktoś celuje, by być literaturoznawcą] i chyba wybieramy sobie to, co nas kręci?
W innych dziedzinach to rozumiem: czasem należy się siłowo "przegryźć" przez pewne trudności, dla innych, niewątpliwych korzyści, no ale literatura piękna?
To powinno być dla przyjemności. Tak sądzę.
lady_Godiva pisze:A czemu tak? Skąd nagle metal i piła?
Może Dylla dysponuje czarownym timbre głosowym i miałbyś innego rodzaju, hmm, kojące doznania, nic z treścią czytaną nie mające wspólnego, hę? Wiesz, hipnoza, może nawet regresing, czy takie tam?
Dylla potrafi czarować głosem. Po prostu tak jak wyżej, 3 strony o tym jak koleś otwiera właz od statku. Mnie osobiście też trochę raził archaizm, a to inna sprawa.
Taki typ osobowości, lubię za wszystko się łapać i wszystkiego kosztować, tyle, że jest tego tak dużo, że w końcu braknie zapału...lady_Godiva pisze:No ale to po co? Bo literaturę, która dotyczy ściśle Twoich zainteresowań badawczych czy jakich tam, to rozumiem...
To tak jakbyś chciał suplementować, dajmy na to, Omegę-3, ale koniecznie za pomocą tranu /choć Cię wykręcałoby na samą o nim myśl/, mimo, że równie dobrze mógłbyś to samo uzyskać łykając kapsułki
Dlatego warto szukać, a i te mniej trafione rzeczy jakoś mogą nas zbudować po wyciągnięciu wniosków.lady_Godiva pisze:Że czasem można znaleźć przyjemność i satysfakcję tam, gdzie się tego nie spodziewało
Taki jest kres wszelkiego gejdżu: wola gejdżowania.
Re: Poczucie rezonansu w relacjach z innymi
Pięknie napisane. My to robimy przez cały czas, a problem zaczyna się wtedy, gdy przestaje być subtelnie.Prometeusz pisze:
Autoprezentacja poprzez subtelną przemoc symboliczną nie bardzo mnie kręci, rzeczywiście.
lady_Godiva pisze:
Aż musiałam w googlach sprawdzić, kto zacz.
Hmmm. No to masz, laska, wymagania
No fajny. Nie powiem.
Okazja nie czyni złodziejem, tylko pokazuje, kto nim faktycznie jest.
Nie jest też sztuką być zwyczajnym, jeśli się nie ma możliwości wyjścia poza przeciętność.
A tu mamy faceta, który stał się nieomalże bogiem, a i tak (na swój sposób) był zwyczajny, prostolinijny, miał jakieś zasady.
-
- Posty: 409
- Rejestracja: pn lip 17, 2017 9:01 am
Re: Poczucie rezonansu w relacjach z innymi
Prometeusz pisze:No i słusznie. Zegar biologiczny tyka.lady_Godiva pisze: Jak wyżej
Ja nawet jakbym sobie sama siadła i napisała ideał, to i tak zmieniłabym zdanie za jakiś czas
/Zresztą tak na marginesie, to ja niekoniecznie aż tak poszukuję ideałów /
[swoją drogą jakoś nie czuję presji, ale to pewnie dlatego, że aktywnie wykorzystuję wszelkie możliwości i role przypisane osobnikom płci żeńskiej stosownie do wieku, w jaki kolejno wchodzę No co ja zrobię, że nie próżnuję ]
Prometeusz pisze:Dlatego warto szukać, a i te mniej trafione rzeczy jakoś mogą nas zbudować po wyciągnięciu wniosków.lady_Godiva pisze:Że czasem można znaleźć przyjemność i satysfakcję tam, gdzie się tego nie spodziewało
Otóż to.
Acha,
rzuciło mi się w oczy w którymś z ostatnich Twoich postów, że zamierzasz brać się za Wiedźmina;
to ja, jako dozgonna wielbicielka prozy Sapka powiem Ci, że jak masz więcej niż 16 lat, to lepiej czytaj trylogię husycką [czyli Narrenturm, Bozy Bojownicy i Lux Perpetua], jeśli już coś Sapkowskiego chcesz.
Z Wiedźminem trzeba zaczynać wcześnie, żeby złapać odpowiedni smak [który utrzyma się dłużej, również po skończeniu 16 lat ].
Re: Poczucie rezonansu w relacjach z innymi
@Lady, a co mnie byś poleciła z fantasy na początek?
-
- Posty: 409
- Rejestracja: pn lip 17, 2017 9:01 am
Re: Poczucie rezonansu w relacjach z innymi
Dylla pisze:@Lady, a co mnie byś poleciła z fantasy na początek?
Wiesz co , to raczej trudne pytanie, tak serio.
Bo ja zaczynałam strasznie wcześnie [miałam starszego brata, od którego to błyskawicznie łyknęłam te klimaty fantasy i sf i zakochałam się z miejsca], nie chodzi mi teraz o jakiś szpan, że ja łykałam Tolkiena w pieluszkach, ale np. trylogię Władcy Pierścieni przeczytałam w 12 roku życia i ja w tym wyrastałam po prostu, w tej literaturze i wydaje mi się, że ja na fantasy patrzę jednak przez pryzmat tego dziecięcego [wiecznego] rozmarzenia. I chyba nie umiem od tego abstrahować. Zupełnie nie umiem sobie wyobrazić, jak może widzieć ten gatunek osoba dorosła, która wcześniej w tym się nie rozeznała......
I w ogóle fantasy wydaje mi się gatunkiem dla...hmmm...młodych. Tzn. wydaje mi się, że jak z tym nie zaczynasz wcześnie, to potem....ciężko to lubić, tak naprawdę. Zaznaczam , że to mój bardzo osobisty pogląd, wyrobiony na podstawie obserwacji siebie samej i innych, którzy kiedykolwiek z fantasy mieli styczność.
Jak ktoś zaczyna jako dorosły, to mi się zdaje, że prędzej powinien uderzać w sf. Albo takie klimaty mieszane, jakiś, ja wiem, realizm magiczny? Albo groza w stylu Łukasza Orbitowskiego?
Sama nie wiem. Ale mi się wydaje bardzo mocno, że tym bakcylem światów alternatywnych w takim literackim sensie, trzeba się zarazić dość wcześnie.....
-
- Posty: 409
- Rejestracja: pn lip 17, 2017 9:01 am
Re: Poczucie rezonansu w relacjach z innymi
Ale jeśli już fantasy i jeśli już dorosły, co się w tym nigdy nie nurzał,
to moim zdaniem powinien spróbować z totalną klasyką, czyli w moim mniemaniu, z Lovecraftem.
to moim zdaniem powinien spróbować z totalną klasyką, czyli w moim mniemaniu, z Lovecraftem.
Re: Poczucie rezonansu w relacjach z innymi
O, przypomniało mi się, że jakiś czas temu czytałam książkę Piekary, tytułu nie pamiętam, ale to było o inkwizytorze. A jeszcze wczesniej, "Diunę" F. Herberta. To pierwsze było takie sobie, a to drugie nawet mi się podobało.
-
- Posty: 409
- Rejestracja: pn lip 17, 2017 9:01 am
Re: Poczucie rezonansu w relacjach z innymi
Dylla pisze:O, przypomniało mi się, że jakiś czas temu czytałam książkę Piekary, tytułu nie pamiętam, ale to było o inkwizytorze. A jeszcze wczesniej, "Diunę" F. Herberta. To pierwsze było takie sobie, a to drugie nawet mi się podobało.
Ja Piekary nigdy nie tknęłam [choć bardzo cenię i lubię polskich autorów zarówno nurtu fantasy, jak sf i okolic], natomiast herbertowska Diuna to kolejny klasyk, a często klasyki są klasykami absolutnie zasłużenie i nie bez powodu