Opowieści buddyjskie dla małych i dużych

Moderator: admin

Awatar użytkownika
Transformator2012
Posty: 621
Rejestracja: sob lip 21, 2012 4:47 pm
Re: Opowieści buddyjskie dla małych i dużych

Post autor: Transformator2012 » śr lis 12, 2014 12:53 pm

Dylla pisze:Jak już jesteśmy przy wklejaniu cytatów, to może masz coś pod ręką o zamiarze zewnętrznym - jakąś taką esencję, najważniejsze informacje - posumowanie/streszczenie, bo ja się nie poruszam tak sprawnie po wszystkich tomach, co? :wink:
Zamiar

Zamiar można w przybliżeniu określić jak zdecydowanie, by mieć i działać. Nie pragnienie się urzeczywistnia, a zamiar. Zapragnij podnieść rękę. Pragnienie powstaje w myślach: zdajesz sobie sprawę, że chcesz podnieść rękę. Czy pragnienie unosi rękę? Nie, samo w sobie pragnienie nie powoduje żadnego działania. Ręka unosi się tylko wtedy, kiedy myśli o pragnieniu zrobiły swoje i pozostało już samo zdecydowanie, by działać. Może zdecydowanie, by działać, podnosi rękę? Też nie. Podjąłeś ostateczną decyzję, że podniesiesz rękę, lecz ona jeszcze się nie porusza. Co więc podnosi rękę? Jak określić to, co następuje po zdecydowaniu?

W tym miejscu przejawia się nieumiejętność umysłu, by dać zrozumiałe wyjaśnienie, czym jest zamiar. Nasza definicja zamiaru jako zdecydowania, by mieć i działać, prezentuje jedynie preludium do siły, która właściwie urzeczywistnia działanie. Pozostaje skonstatować fakt, że ręka podnosi się nie przy pomocy pragnienia i nie przy pomocy zdecydowania, a za pomocą zamiaru.

Zamiar dzieli się na wewnętrzny i zewnętrzny. Przez zewnętrzny zamiar rozumiemy czynne oddziaływanie na otaczający świat - zdecydowanie, by działać. Zewnętrzny zamiar - to zdecydowanie, by mieć, kiedy świat sam podporządkowuje się woli człowieka. Wewnętrzny zamiar - to koncentracja uwagi na procesie swojego zmierzania do celu. Zewnętrzny - koncentracja uwagi na tym, jak cel urzeczywistnia się sam. Przy pomocy wewnętrznego zamiaru cel się osiąga, a zewnętrznego - wybiera się go. Wszystko, co wiąże się z magią i zjawiskami paranormalnymi, należy do dziedziny zewnętrznego zamiaru. Wszystko, co można osiągnąć w ramach powszedniego światopoglądu, osiąga się na siłę, to wewnętrzny zamiar.

Przypuśćmy, że przesuwasz klocki rękami w świecie materialnym. Działa tu Twój wewnętrzny zamiar. Po drugiej stronie zwierciadła - w przestrzeni wariantów - istnieją wirtualne kopie tych klocków. Jeśli stworzysz w myślach slajd - obraz, w którym klocek sam przyjmuje nową pozycję, energia myśli „podświetli” stosowny wariant i klocek zmaterializuje się w punkcie docelowym.

Zauważ: myśli nie przemieszczają obiektu fizycznego. W tym wypadku przemieszcza się „kadr rzeczywistości", w którym klocek już znajduje się w innym miejscu. Ruch „kadru” dochodzi do skutku dzięki zewnętrznemu zamiarowi.

W taki sposób wewnętrzny zamiar działa w świecie materialnym, w którym funkcjonują prawa fizyki, a zewnętrzny po drugiej stronie zwierciadła, w przestrzeni metafizycznej.

Skąd się bierze ten zewnętrzny zamiar?

Istnieje on jako myślokształt - obraz, który powstaje w głowie człowieka. Jeśli umysł i dusza osiągają jedność, obraz przybiera wyraźny zarys i wówczas dualne zwierciadło natychmiast materializuje odpowiadający mu „prototyp wirtualny” z przestrzeni wariantów rzeczywistości. Jednakże jedność duszy i umysłu najczęściej osiągana jest w kwestii najgorszych obaw, przez co te urzeczywistniają się jakby na złość. W pozostałych zaś przypadkach albo dusza nie chce albo umysł nie wierzy i okazuje się, że myślokształt jest rozmyty, a mechanizm zewnętrznego zamiaru się nie uruchamia.
WOLNOŚĆ WE WSZYSTKIM, TERAZ!
Obrazek

Dylla
Posty: 861
Rejestracja: wt maja 04, 2010 8:09 pm
Re: Opowieści buddyjskie dla małych i dużych

Post autor: Dylla » śr lis 12, 2014 1:38 pm

O, dzięki. :)
Transformator2012 pisze:Zamiar można w przybliżeniu określić jak zdecydowanie, by mieć i działać. Nie pragnienie się urzeczywistnia, a zamiar. Zapragnij podnieść rękę. Pragnienie powstaje w myślach: zdajesz sobie sprawę, że chcesz podnieść rękę. Czy pragnienie unosi rękę? Nie, samo w sobie pragnienie nie powoduje żadnego działania. Ręka unosi się tylko wtedy, kiedy myśli o pragnieniu zrobiły swoje i pozostało już samo zdecydowanie, by działać. Może zdecydowanie, by działać, podnosi rękę? Też nie. Podjąłeś ostateczną decyzję, że podniesiesz rękę, lecz ona jeszcze się nie porusza. Co więc podnosi rękę? Jak określić to, co następuje po zdecydowaniu?
No wszystko fajnie, trzeba mieć zdecydowanie, a nie samo pragnienie.
Mam co jakiś czas taki dzień, albo nawet kilka dni pod rząd, podczas których dzieją się cuda wianki. Coś pomyślę, powiem, zażartuję sobie z czegoś, a to się materializuje jako wydarzenie/rzecz/osoba. Czasem muszę czekać kilka dni albo godzin, ale bywa i tak, że w trakcie jednej rozmowy z kimś dzieje się to, o czym przed chwilą powiedziałam. Np. ktoś mi mówi, że kiedyś to kominiarze chodzili po ulicach, można było się złapać za guzik i mieć szczęście. Ja na to (to było w kontekście rozmowy o bardzo zawiłej sprawie/problemie), że w tym przypadku przydałoby się stado kominiarzy. No i parę minut później zobaczyliśmy kilku idących ulicą. I nie są to jakieś pojedyncze zdarzenia, tylko mam całe serię takich zdarzeń w ciągu dnia, albo nawet rozmowy z jedną osobą. Potem mijają tygodnie i nic, i tak do następnego razu. Chodzi o to, że nie potrafię znaleźć reguły, zauważyć, co powoduje, że raz się dzieją takie rzeczy, a raz nie, bo w obydwu przypadkach nie miałam zdecydowania. A jeśli miałam, to co mi po tym, skoro i tak nie rozróżniam tego stanu. A poza tym, podobno łatwiej jest wywołać rzeczy proste, takie, które uważamy za bardziej możliwe, a mnie się czasem przytrafiają dziwactwa i rzeczy bardzo mało prawdopodobne.

Można by jeszcze na to spojrzeć tak:
Transformator2012 pisze:Istnieje on jako myślokształt - obraz, który powstaje w głowie człowieka. Jeśli umysł i dusza osiągają jedność, obraz przybiera wyraźny zarys i wówczas dualne zwierciadło natychmiast materializuje odpowiadający mu „prototyp wirtualny” z przestrzeni wariantów rzeczywistości. Jednakże jedność duszy i umysłu najczęściej osiągana jest w kwestii najgorszych obaw, przez co te urzeczywistniają się jakby na złość. W pozostałych zaś przypadkach albo dusza nie chce albo umysł nie wierzy i okazuje się, że myślokształt jest rozmyty, a mechanizm zewnętrznego zamiaru się nie uruchamia.
No ale i z tą jednością też mi się nie sprawdza, bo czasami mówiłam coś dla rozluźnienia atmosfery, żeby ktoś się przestał nakręcać i żeby zmienić temat; "ej, no co ty, dlaczego miałby tak być, przecież to absurdalne" sama nie wierząc, że coś takiego może mieć miejsce. Ale miało i to parę razy bardzo szybko.

Przykład z ręką jest może i dobry, ale opisuje znane, bo mogę w każdej chwili zrobić taki eksperyment - tylko myśleć o podniesieniu ręki, a potem mieć zamiar i faktycznie ją podnieść. Ale jak mam rozpoznawać zamiar w innych sprawach, po czym mogę poznać, że to nie jest zwykłe pragnienie, nakręcanie się, że mam zamiar? No i czy te przykłady które podałam, to mogło być coś innego niż zamiar - może to da się inaczej wytłumaczyć?

Skoro masz niebawem wziąć i zniknąć z tego forum, to pomyślałam, że skorzystam z możliwości ostatnich konsultacji. :wink:

Awatar użytkownika
Transformator2012
Posty: 621
Rejestracja: sob lip 21, 2012 4:47 pm
Re: Opowieści buddyjskie dla małych i dużych

Post autor: Transformator2012 » śr lis 12, 2014 3:32 pm

Dylla pisze:O, dzięki. :)

Skoro masz niebawem wziąć i zniknąć z tego forum, to pomyślałam, że skorzystam z możliwości ostatnich konsultacji. :wink:
Odnośnie Twoich doświadczeń.
Istotą Transerfingu jest aby osoby które go poznają i wprowadzają w życie w efekcie w pełni mogły kreować swoją rzeczywistość. Kreacja ta obejmuje własną przestrzeń świata i ma na celu takie życie aby nie naruszać zasady Transerfingu: "Pozwól sobie być sobą, a innym - być innymi". Nie jest to łatwe do osiągnięcia bowiem wahadła cały czas narzucają nam swoją zasadę: "Postępuj jak ja".
Zauważyłem również iż wahadła widząc kogoś kto się "niejako budzi" pozwalają mu na niejako "marchewki" - a niech coś mu się tam uda, niech myśli że już coś tam kieruje a tak naprawdę jego uwaga będzie skierowana na te "marchewki" a nie na cel - wolna kreacja!
W różnych strukturach i organizacjach jest ciągle: "postępuj jak ja!" - "my wiemy lepiej" - "nasza organizacja jest najlepsza i dlatego tylko my jesteśmy najwłaściwsi"!!!
A tu trzeba jednak czegoś innego:
JA JESTEM transferem i sam kreuję własną rzeczywistość.
JA JESTEM samowystarczalny we własnej przestrzeni mojego świata i nie potrzebuję ani "doradców" ani "prowadzących".

Tu trzeba działać a nie ciągle próbować czy szukać - nie jest łatwo pokonać samego siebie (system i mechanizmy narzucone nam od urodzenia) ale kto nie będzie próbował temu się nie uda. Dlatego należy iść własną drogą a nie cudzymi sukcesami! I dlatego osoby które naprawdę nauczyły się kreować nie będą o tym tu pisać, pamiętają bowiem:

Zasada wahadła ustala normy zachowania i myślenia, czyli standardy „normalności". Człowiek nie rozumie, że proponuje się mu erzac, zamiennik sukcesu. Cudzy sukces nie może stanowić przykładu, wzorca do naśladowania. Autentyczny sukces osiągany jest tylko przez tych, którzy odważyli się naruszyć zasadę i iść swoją drogą. Stąpając po cudzych śladach, człowiek skazuje się na wieczną pogoń za zachodzącym słońcem. Standardy sukcesu to miraż, lecz człowiek nie wie albo nie chce wiedzieć, że zasada wahadła utrzymuje go w pajęczynie złudzeń. Złudzenie częstokroć jest słodsze, wygodniejsze, bardziej zrozumiałe niż nieznana rzeczywistość. Jednak jeśli zajmujesz określone stanowisko w strukturze, to musisz uwzględnić, że nie wolno bezmyślnie przeciwstawiać się jej. Rzecz nie w tym, by całkowicie uwolnić się od wszystkich wahadeł - coś takiego jest raczej niemożliwe. Najważniejsze, by nie być marionetką i działać świadomie, aby wykorzystać strukturę do swoich interesów. Staraj się ustanawiać własne, nowe zasady, nie naruszając przy tym starych zasad struktury.

Dlatego namawiam ciągle aby zbytnio nie skupiać się na tym co wahadła podkładają aby "rozproszyć uwagę" - nawet tu na tym Forum! Należy jedynie samemu codziennie przebierać nogami i obserwować (ale tak bez potencjałów bo siły równoważące zadziałają) jak następują zmiany i staje się kreacja!

Co zaś dotyczy "przebierania nogami”, to tutaj też wszystko jest jasne, jeśli utrzymuje się świadomość i porusza z nurtem wariantów. Kiedy stosujesz docelowy slajd, to w jakiejś chwili otworzą się drzwi - możliwości dalszego zmierzania do celu. Przebieranie nogami oznacza jedno: przejście przez te drzwi. Na przykład możesz otrzymać propozycję wykonania jakiegoś projektu, od którego będzie zależeć Twoja dalsza kariera. Skup się na tym projekcie i postaraj się wykonać go doskonale, wykorzystując do tego wizualizację procesu znaną z teorii Transerfingu. Co tutaj jest niejasne? Zgodnie z zasadami Transerfingu po prostu miej oczy i uszy otwarte, poruszaj się z nurtem wariantów, a wówczas sam zobaczysz, co trzeba robić. Proste.

:)
WOLNOŚĆ WE WSZYSTKIM, TERAZ!
Obrazek

Awatar użytkownika
Prometeusz
Posty: 1848
Rejestracja: pt kwie 20, 2012 9:21 am
Re: Opowieści buddyjskie dla małych i dużych

Post autor: Prometeusz » śr lis 12, 2014 3:32 pm


Sprawdźmy Twoje zadanie domowe. Jakie wahadła można nazwać konstruktywnymi?
Odpowiedź: takie wahadła nie istnieją.

To brzmi paradoksalnie, ale tak właśnie jest.

Nie obrażaj się, Szanowny Czytelniku. Pytanie było podchwytliwe.

Najważniejszy i jedyny cel każdego wahadła polega na tym, by uzyskać energię od popleczników. Jeśli energia nie płynie, to wahadło się zatrzymuje. Wahadło jest konstruktywne tylko w stosunku do siebie, ale nigdy do Ciebie.

Cóż konstruktywnego i budującego jest w tym, że zabiera Ci energię? Oczywiście różne wahadła są w różnym stopniu destrukcyjne i agresywne. Trudno na przykład wyobrazić sobie klub siatkówki plażowej jednoczący się przeciwko klubowi morsów. Poza tym członkostwo w klubie siatkówki plażowej raczej nie zniszczy Ci życia. Jednak to wahadło
również zasilane jest energią popleczników i jeśli znudzi im się to zajęcie, klub umrze. To jednak nic w porównaniu z członkostwem w gangu przestępczym, w którym można stracić wolność i życie.

Można zaoponować: jeśli uczęszczam do klubu fitness, gdzie zajmuję się wyłącznie sobą, to w jaki sposób oddaję energię wahadłu klubu? Nawet zajmując się wyłącznie samym sobą, jesteś zobowiązany do przestrzegania określonych zasad. U siebie w domu możesz robić co chcesz, ale w klubie działania wszystkich jego członków są tak samo ukierunkowane. Wszyscy oni przestrzegają zasad ustalonych przez system i w ten sposób oddają wahadłu zbiorową energię.

Jeśli wszyscy członkowie klubu rozpierzchną się, wahadło przestanie otrzymywać zasilanie i zatrzyma się.


Przedstawianie nauki i logiki jako strasznie destrukcyjnego wahadła jest głupie i dziecinne. Można powiedzieć, że wahadło ignorancji znalazło sobie bardzo wiernego poplecznika. Każda nowość, mówienie o czymś innym niź to co jest w świętej księdze wydaje się wrogie i trzeba to naznaczyć etykietkami, używając oczywiście jedynie wyrwanych z kontekstu słów ze świętej księgi jako niepowtarzalnej prawdy. Te metody są już doskonale znane, i chętnie stosowane przez osoby mające sekciarakie ciągoty.
Taki jest kres wszelkiego gejdżu: wola gejdżowania.

Dylla
Posty: 861
Rejestracja: wt maja 04, 2010 8:09 pm
Re: Opowieści buddyjskie dla małych i dużych

Post autor: Dylla » śr lis 12, 2014 3:55 pm

Transformator2012 pisze: Zauważyłem również iż wahadła widząc kogoś kto się "niejako budzi" pozwalają mu na niejako "marchewki" - a niech coś mu się tam uda, niech myśli że już coś tam kieruje a tak naprawdę jego uwaga będzie skierowana na te "marchewki" a nie na cel - wolna kreacja!
Czyli to być może nie ma nic wspólnego z zamiarem zewnętrznym ani moim świadomym sprawstwem, bo wahadła robią mi dla zmyłki psikusa i to one wywołują opisane wcześniej zjawiska?
Transformator2012 pisze:JA JESTEM transferem i sam kreuję własną rzeczywistość.
JA JESTEM samowystarczalny we własnej przestrzeni mojego świata i nie potrzebuję ani "doradców" ani "prowadzących"
Rozumiem, że wszystko się sprowadza do tego, że mam być uparta, uważając tylko na te potencjały i inne ważności?

Awatar użytkownika
Transformator2012
Posty: 621
Rejestracja: sob lip 21, 2012 4:47 pm
Re: Opowieści buddyjskie dla małych i dużych

Post autor: Transformator2012 » śr lis 12, 2014 4:12 pm

Dylla pisze:
Transformator2012 pisze: Zauważyłem również iż wahadła widząc kogoś kto się "niejako budzi" pozwalają mu na niejako "marchewki" - a niech coś mu się tam uda, niech myśli że już coś tam kieruje a tak naprawdę jego uwaga będzie skierowana na te "marchewki" a nie na cel - wolna kreacja!
Czyli to być może nie ma nic wspólnego z zamiarem zewnętrznym ani moim świadomym sprawstwem, bo wahadła robią mi dla zmyłki psikusa i to one wywołują opisane wcześniej zjawiska?
Transformator2012 pisze:JA JESTEM transferem i sam kreuję własną rzeczywistość.
JA JESTEM samowystarczalny we własnej przestrzeni mojego świata i nie potrzebuję ani "doradców" ani "prowadzących"
Rozumiem, że wszystko się sprowadza do tego, że mam być uparta, uważając tylko na te potencjały i inne ważności?
Jasne! :)
Tu chodzi o to, że jeśli ucząc się kreowania, "małe" rzeczy Ci się udają - wahadła odrazu starają się wytworzyć w Tobie potencjał "udało się!!! hura!!! :-D " - i wtedy co się dzieje...? A no mamy potencjał w czystej postaci i do dzieła ruszają siły równoważące które niwelują ten potencjał kosztem... kreowania. A przecież zgodnie z Transerfingiem mamy to robić (kreować) jak byśmy chodzili po list do skrzynki....
WOLNOŚĆ WE WSZYSTKIM, TERAZ!
Obrazek

Dylla
Posty: 861
Rejestracja: wt maja 04, 2010 8:09 pm
Re: Opowieści buddyjskie dla małych i dużych

Post autor: Dylla » śr lis 12, 2014 5:32 pm

Transformator2012 pisze: Tu chodzi o to, że jeśli ucząc się kreowania, "małe" rzeczy Ci się udają - wahadła odrazu starają się wytworzyć w Tobie potencjał "udało się!!! hura!!! :-D " - i wtedy co się dzieje...? A no mamy potencjał w czystej postaci i do dzieła ruszają siły równoważące które niwelują ten potencjał kosztem... kreowania. A przecież zgodnie z Transerfingiem mamy to robić (kreować) jak byśmy chodzili po list do skrzynki....
Ostatnio to już nie jest "udało się!!! hura!!! :-D ", ale raczej "cholera, tylko nie teraz i tylko nie przy kimś, bo to zaczyna być kłopotliwe :shutup: " albo "może mam coś nie tak pod sufitem :shock: ". Ale zdaje się, że to jest druga strona tego samego medalu.

Dzięki za tę ostatnią uwagę. :)

Awatar użytkownika
Prometeusz
Posty: 1848
Rejestracja: pt kwie 20, 2012 9:21 am
Re: Opowieści buddyjskie dla małych i dużych

Post autor: Prometeusz » śr lis 12, 2014 7:10 pm

Wg. Transerfingu wahadła nie mają świadomego zamiaru więc nie mogą kombinować jak ludzie "a tutaj trochę dam, a później zabiore".

Ludzie z otoczenia i z mediów kiedy je włączam, zaczynają wypowiedzi od wyrazów nad którymi się zastanawiam i nie są to wyrazy często spotykane w potocznych rozmowach. Zauważyłem też, że świat szybko reaguje na moje zamiary jeśli jest to wewnętrzny zamiar, to wszystko dzieje się jakby pod górkę, a jak nie wiem jak to określić, że nawet nie myślę nie zastanawiam się tylko zaczynam coś robić to pojawia się seria sprzyjających okoliczności. Nie są to jakieś wielkie rzeczy, ale przejście jest zauważalne. Nie jest to dla mnie magia, po prostu tak to jest skonstruowane. Mimo to akceptuje fakt, że czasem będzie pod górkę, a czasem z górki.

Nie chcę mieć takich rozległych i częstych synchroniczności. Miałem takie okresy w życiu, kiedy było to zadziwiające, w pewnym sensie dalej jest. Lecz wtedy świat gna w niesamowitym tempie. Tak jakby chwile obudzenia się i zasypiania następowały szybko po sobie bezczasowo. Cały czas odnajdywałem się w nowych sytuacjach z nowymi ludźmi w nowych rolach, tak jakby to był sen. Ludzie gnają gdzieś za lepszymi rzeczami, za zabawkami to jest ok, ale mając tą synchroniczną perspektywe przed oczami to najlepsze jest zawsze teraz jakiekolwiek by ono nie było. A właściwie to nie wiadomo co miałoby być lepsze.
Taki jest kres wszelkiego gejdżu: wola gejdżowania.

Dylla
Posty: 861
Rejestracja: wt maja 04, 2010 8:09 pm
Re: Opowieści buddyjskie dla małych i dużych

Post autor: Dylla » śr lis 12, 2014 8:20 pm

Prometeusz pisze: Nie chcę mieć takich rozległych i częstych synchroniczności.
A jak to zrobiłeś, żeby ich nie mieć?

Awatar użytkownika
Prometeusz
Posty: 1848
Rejestracja: pt kwie 20, 2012 9:21 am
Re: Opowieści buddyjskie dla małych i dużych

Post autor: Prometeusz » śr lis 12, 2014 11:11 pm

Skoro wiemy, że zależą od stanów psychicznych to możemy nimi sterować poprzez nie.

Należy obniżyć delikatnie wystawienie na bodźce. To ma na celu zmniejszenie poziomu dopaminy. Należy zrobić to delikatnie i o nieduży procent i to utrzymać.

Duża stymulacja na bodźce i szalejąca dopamina będzie zwiększać synchroniczności.

Nie mówię, że to główna przyczyna, ale te rzeczy ze sobą współegzystują.

Synchroniczność ma też związek z analizowaniem schematów. Dla kogoś kto robił to cały czas może to być podświadome, więc raczej ciężko będzie na to wpłynąć. Lecz można ograniczyć chociaż tą czynność na świadomym poziomie. Dla równowagi zamiast wgłębiania się można zastosować wczuwanie się, tak by popłynąć z treścią. To jest tylko hipoteza, ale wydaje mi się, że "odmóżdżenie się" od czasu do czasu może pomóc.
Taki jest kres wszelkiego gejdżu: wola gejdżowania.

Dylla
Posty: 861
Rejestracja: wt maja 04, 2010 8:09 pm
Re: Opowieści buddyjskie dla małych i dużych

Post autor: Dylla » śr lis 12, 2014 11:53 pm

Prometeusz pisze: Miałem takie okresy w życiu, kiedy było to zadziwiające, w pewnym sensie dalej jest. Lecz wtedy świat gna w niesamowitym tempie. Tak jakby chwile obudzenia się i zasypiania następowały szybko po sobie bezczasowo. Cały czas odnajdywałem się w nowych sytuacjach z nowymi ludźmi w nowych rolach, tak jakby to był sen.
Ja to bardziej postrzegam tak, jakby w ramę wydarzeń powkładać fragmenty różnych zdjęć, takich trochę od czapy. Robi się zamieszanie i trochę jak w tym śnie - obraz mało spójny, a nie bezczasowy. To raczej brak logiki sprawia, że tak to można postrzegać.

Natomiast to "układa się samo, pojawiają się możliwości wtedy, gdy to jest potrzebne, jakby planowo" bardziej przypomina mi photoshopa. Też jedna rama, ale po nałożeniu kolejnych warstw okazuje się, że "następne zdjęcie" różni się od poprzedniego tylko tym, co nam było potrzebne i jest ciągle na temat, widać spójność, układanie się w całość.
Prometeusz pisze:Skoro wiemy, że zależą od stanów psychicznych to możemy nimi sterować poprzez nie.

Należy obniżyć delikatnie wystawienie na bodźce. To ma na celu zmniejszenie poziomu dopaminy. Należy zrobić to delikatnie i o nieduży procent i to utrzymać.

Duża stymulacja na bodźce i szalejąca dopamina będzie zwiększać synchroniczności.
A jest jakieś naukowe wyjaśnienie zjawisk, niekiedy niewiarygodnych, pojawiających się seriami, które może wywoływać chemia w mózgu? Gdyby to był wpływ tylko na moje indywidualne postrzeganie, ale inni też tego doświadczają jako świadkowie. Bo to chyba są tylko luźne i różne hipotezy?

Prometeusz pisze:Synchroniczność ma też związek z analizowaniem schematów. Dla kogoś kto robił to cały czas może to być podświadome, więc raczej ciężko będzie na to wpłynąć. Lecz można ograniczyć chociaż tą czynność na świadomym poziomie. Dla równowagi zamiast wgłębiania się można zastosować wczuwanie się, tak by popłynąć z treścią. To jest tylko hipoteza, ale wydaje mi się, że "odmóżdżenie się" od czasu do czasu może pomóc.
O, to nad tym się muszę zastanowić i poobserwować, bo sobie zaczęłam kombinować, że mi się nasila, jak jestem na odmóżdżeniu. ;)

Awatar użytkownika
Prometeusz
Posty: 1848
Rejestracja: pt kwie 20, 2012 9:21 am
Re: Opowieści buddyjskie dla małych i dużych

Post autor: Prometeusz » czw lis 13, 2014 12:07 am

Naukowego wyjaśnienia nie ma. Lecz można zastosować tu ww. naukowe podejście. W takim ujęciu nie ma znaczenia czy widzisz je tylko Ty czy ludzie w około też.

Jeśli dla Ciebie odmóżdżenie to czytanie Lema, to nie o takie mi chodziło :P W twoim wypadku to raczej wchodzenie we Flow, a to rzeczywiście może nasilać synchroniczności.
Taki jest kres wszelkiego gejdżu: wola gejdżowania.

Dylla
Posty: 861
Rejestracja: wt maja 04, 2010 8:09 pm
Re: Opowieści buddyjskie dla małych i dużych

Post autor: Dylla » czw lis 13, 2014 12:13 am

Prometeusz pisze:
Jeśli dla Ciebie odmóżdżenie to czytanie Lema, to nie o takie mi chodziło :P W twoim wypadku to raczej wchodzenie we Flow, a to rzeczywiście może nasilać synchroniczności.
No co, mam znajomą, która dla odmóżdżenia rozwiązuje równania różniczkowe, bo to podobno ją relaksuje i ucisza gonitwę myśli. :P

Tak, chodziło mi o flow. :)

Dylla
Posty: 861
Rejestracja: wt maja 04, 2010 8:09 pm
Re: Opowieści buddyjskie dla małych i dużych

Post autor: Dylla » czw lis 13, 2014 5:45 pm

Prometeusz pisze:Naukowego wyjaśnienia nie ma. Lecz można zastosować tu ww. naukowe podejście. W takim ujęciu nie ma znaczenia czy widzisz je tylko Ty czy ludzie w około też.
No dobra, załóżmy, że jeśli już mamy ten flow, dopaminę, czyli to, co zwiększa prawdopodobieństwo cudów wianków, to możemy iść dalej w rozważaniach. Jeśli dodatkowo naprodukuję czegoś innego, np. adrenaliny (czy co tam się wydziela na wnerwie), to zamiast stadka kominiarskiego, mogę zobaczyć bijące albo kłócące się osoby. A może i sama stanę się ofiarą agresywnej zaczepki. Czyli mamy energię/wzmacniacz, oraz myśli/emocje, które determinują rodzaj i jakość zdarzeń. Transefring uczy jak to rozwijać i kontrolować. Inna sprawa, że nie jesteśmy przyzwyczajeni do takiego myślenia i świadomego działania, więc kombinujemy po staremu.

Można zastosować naukowe podejście, bo im więcej wiemy i rozumiemy, tym lepiej z czegoś korzystamy, choć z drugiej strony, jeśli przyjmiemy błędne założenie, to wnioski, choćby i logiczne, niczego nam nie wyjaśnią. Albo sama próba dokładnego zrozumienia, rozłożenia tematu na części pierwsze, utrudni nam działanie, albo odbierze sporo energii.
Póki co wyjaśnienia nie ma, więc można przyjąć, że to co się dzieje w mózgu, jest skutkiem* rzeczy i zjawisk (może zjawiskiem towarzyszącym ?), których jeszcze nie potrafimy opisać naukowo, więc posługujemy się językiem transerfingu, takim niekiedy baśniowo-metafizycznym.
Nie trzeba rozumieć mechanizmu, żeby z czegoś korzystać - podobnie jak w przypadku urządzeń, wystarczy wiedzieć, jak obsługiwać.

Ty, Transformator, psycholog kliniczny, specjalizujący się w zaburzeniach postrzegania i własne doświadczenia, których nie potrafię racjonalnie wytłumaczyć - próbuję to jakoś ogarnąć, znaleźć zbiór wspólny, no i takie tam. :P

*Albo przyczyną, bo nie wiadomo, co było pierwsze - kura czy jajo

Awatar użytkownika
Transformator2012
Posty: 621
Rejestracja: sob lip 21, 2012 4:47 pm
Re: Opowieści buddyjskie dla małych i dużych

Post autor: Transformator2012 » czw lis 13, 2014 5:56 pm

Dylla pisze:Ty, Transformator, psycholog kliniczny, specjalizujący się w zaburzeniach postrzegania i własne doświadczenia, których nie potrafię racjonalnie wytłumaczyć - próbuję to jakoś ogarnąć, znaleźć zbiór wspólny, no i takie tam. :P
Bo za dużo w Tobie "głowy" zamiast SERCA! :giveheart:
WOLNOŚĆ WE WSZYSTKIM, TERAZ!
Obrazek

Dylla
Posty: 861
Rejestracja: wt maja 04, 2010 8:09 pm
Re: Opowieści buddyjskie dla małych i dużych

Post autor: Dylla » czw lis 13, 2014 6:04 pm

Transformator2012 pisze:
Dylla pisze:Ty, Transformator, psycholog kliniczny, specjalizujący się w zaburzeniach postrzegania i własne doświadczenia, których nie potrafię racjonalnie wytłumaczyć - próbuję to jakoś ogarnąć, znaleźć zbiór wspólny, no i takie tam. :P
Bo za dużo w Tobie "głowy" zamiast SERCA! :giveheart:
Tak, to prawda. :)

Awatar użytkownika
Prometeusz
Posty: 1848
Rejestracja: pt kwie 20, 2012 9:21 am
Re: Opowieści buddyjskie dla małych i dużych

Post autor: Prometeusz » czw lis 13, 2014 9:30 pm

jesteśmy przyzwyczajeni do takiego myślenia i świadomego działania, więc kombinujemy po staremu.
W poprzednim temacie twierdziłaś, że człowiek może zmnieć się w całkiem inną osobowość po wejściu do lub w trakcie trwania związku. Tutaj zakładasz, że jednak będzie kombinowanie po staremu?

Tutaj mamy kolejną synchroniczną tajemnice, ale dobrze opisaną przez naukę - "samo spełniająca się przepowiednia". Tak naprawdę przez wieki ludzie mieli przekonanie, że człowiek nie może się zmienić, dlatego na płaszczyźnie społecznej nie było zamieszania i wszyscy trwali w swoich klasach. Takie przekonanie, że człowiek jest plastyczny i może się zmieniać tak na dobre zagościło w społeczeństwie w latach 50 XX w. I wiesz co? Jest co raz więcej przykładów na to.

Ja nie znam odpowiedzi i ani nawet nie wiem skąd miałaby wynikać, może obie są prawdziwe, a może zawsze człowiek kombinuje po staremu tylko znajdują się okoliczności w których to popłaca. Ale ostatecznie WOLĘ myśleć, że zmiana jest możliwa, a nóź się sprawdzi.... na razie badania naukowe nie są jednoznaczne, z jednej strony są te wdruki i okresy podatności, a z drugiej warunkowanie i uczenie się... można teź inną perspektywę do tego dorobić. Jak np. efekt motyla, że drobna zmiana będzie mieć poważna konsekwencje w przyszłości... A co Ty wybierasz?
Nie trzeba rozumieć mechanizmu, żeby z czegoś korzystać - podobnie jak w przypadku urządzeń, wystarczy wiedzieć, jak obsługiwać.
Tak. Są genialni kompozytorzy i genialni wirtuozi. Dla muzyki obie pozycje są korzystne. Muzyka jednak kręci się wokół zasad, które w ten czy inny sposób trzeba zinternalizować. Inaczej nie ma muzyki tylko hałas.
więc posługujemy się językiem transerfingu, takim niekiedy baśniowo-metafizycznym.
Taki język do pitolenia się doskonale nadaje. :wink:
jeśli przyjmiemy błędne założenie, to wnioski, choćby i logiczne, niczego nam nie wyjaśnią. Albo sama próba dokładnego zrozumienia, rozłożenia tematu na części pierwsze, utrudni nam działanie, albo odbierze sporo energii.
Założeń nie pobiera się z powietrza, trzeba mieć dobre podstawy, albo przynajmniej pobudki. W dodatku najważniejsza rzecz w naukowym podejściu to proces weryfikacji. Naukowe podejście nie opiera się na siedzeniu i gdybaniu co by było gdyby... w dłużej perspektywie pozwala oszczędzić mnóstwo energii bo człowiek nie kieruje się na ślepo targany emocjami, tylko płynnie przekłada systematyczne podejście w działanie. Pomyśl sobie jak transerferzy sobie te czakry wizualizują... a w ośrodkach naukowych za chwilę wydrukują biologiczną nerkę w pełni zgodną z biorcą. I które podejście traci więcej energii? :wink:
Ty, Transformator, psycholog kliniczny, specjalizujący się w zaburzeniach postrzegania i własne doświadczenia, których nie potrafię racjonalnie wytłumaczyć - próbuję to jakoś ogarnąć, znaleźć zbiór wspólny, no i takie tam. :P
Aha :wink:
Taki jest kres wszelkiego gejdżu: wola gejdżowania.

Dylla
Posty: 861
Rejestracja: wt maja 04, 2010 8:09 pm
Re: Opowieści buddyjskie dla małych i dużych

Post autor: Dylla » czw lis 13, 2014 11:00 pm

Prometeusz pisze:W poprzednim temacie twierdziłaś, że człowiek może zmnieć się w całkiem inną osobowość po wejściu do lub w trakcie trwania związku. Tutaj zakładasz, że jednak będzie kombinowanie po staremu?
Może grać zupełnie inną rolę, ale nie zmienia się to, że reaguje na to co na zewnątrz (jak to opisuje transerfing) - reakcja ostrygi, traktowanie odbicia w lustrze jak osobę, która do nas robi miny.
Prometeusz pisze:Tutaj mamy kolejną synchroniczną tajemnice, ale dobrze opisaną przez naukę - "samo spełniająca się przepowiednia". Tak naprawdę przez wieki ludzie mieli przekonanie, że człowiek nie może się zmienić, dlatego na płaszczyźnie społecznej nie było zamieszania i wszyscy trwali w swoich klasach. Takie przekonanie, że człowiek jest plastyczny i może się zmieniać tak na dobre zagościło w społeczeństwie w latach 50 XX w. I wiesz co? Jest co raz więcej przykładów na to.
Jeśli mam przekonanie, że wszyscy faceci to świnie, to podświadomie będę zwracała uwagę na pewien typ mężczyzn, albo będę ich prowokowała (np. poprzez gry), żeby w pewien sposób mnie traktowali - tak rozumiem te przepowiednie. Jeśli jednak dzieją się rzeczy o których myślę lub mówię, niekiedy niewiarygodne, i to bez jakiegokolwiek działania (przebieranie nogami), niekiedy bardzo szybko, to już jestem mniej skłonna tłumaczyć to psychologią.
Prometeusz pisze:Ja nie znam odpowiedzi i ani nawet nie wiem skąd miałaby wynikać, może obie są prawdziwe, a może zawsze człowiek kombinuje po staremu tylko znajdują się okoliczności w których to popłaca. Ale ostatecznie WOLĘ myśleć, że zmiana jest możliwa, a nóź się sprawdzi.... na razie badania naukowe nie są jednoznaczne, z jednej strony są te wdruki i okresy podatności, a z drugiej warunkowanie i uczenie się... można teź inną perspektywę do tego dorobić. Jak np. efekt motyla, że drobna zmiana będzie mieć poważna konsekwencje w przyszłości... A co Ty wybierasz?
Nie mam żadnych przesłanek, żeby coś wybrać. Najciekawszą (dla mnie) teorię przeczytałam w książce s-f (sic!), więc może sobie daruję odpowiedź. :P
Prometeusz pisze:Tak. Są genialni kompozytorzy i genialni wirtuozi. Dla muzyki obie pozycje są korzystne. Muzyka jednak kręci się wokół zasad, które w ten czy inny sposób trzeba zinternalizować. Inaczej nie ma muzyki tylko hałas.
Można nauczyć się zasad (nut, teorii muzyki), być wirtuozem i sobie mówić, że muzyka to głos duszy płynący do serc słuchaczy. Fizyk powie coś o falach, akustyce, neurolog o chemii, która w mózgu wywołuje wrażenie czegoś, co jest doświadczane jako.... Muzyk na to, że się na tym nie zna i to chrzani, bo nie musi wiedzieć, co się dzieje w mózgu, a wiara w duszę (z której płyną inspiracje) nic nie ujmuje jego muzyce.
Nie trzeba też wiedzieć, co to jest flow, żeby doświadczać, ani o mózgu i dopaminie, żeby nauczyć się regulować jej poziom. Niektórym wyjaśnienia nawet przeszkadzają, bo zaczynają za bardzo analizować. A innym oczywiście pomagają.

Prometeusz pisze:Taki język do pitolenia się doskonale nadaje. :wink:
Tak, świetnie się nadaje do pitolenia, co mi nawet nie przeszkadza, bo to jest moje hobby. :P
Nieco gorzej jest z nakręcaniem się na duchowość, ezoterykę, dopasowywanie interpretacji tak, żeby udawać przed samym sobą, że np. coś się wytranserfowało, zrozumiało, osiągnęło jakiś stan, że się jest bardziej przebudzonym i sprytniejszym od innych.
Dopóki nauka nie wyjaśni tego, co się dzieje w ramach tych synchroniczności, to też możemy sobie popitolić o różnych hipotezach językiem... naukowym.
Prometeusz pisze:Założeń nie pobiera się z powietrza, trzeba mieć dobre podstawy, albo przynajmniej pobudki. W dodatku najważniejsza rzecz w naukowym podejściu to proces weryfikacji. Naukowe podejście nie opiera się na siedzeniu i gdybaniu co by było gdyby... w dłużej perspektywie pozwala oszczędzić mnóstwo energii bo człowiek nie kieruje się na ślepo targany emocjami, tylko płynnie przekłada systematyczne podejście w działanie. Pomyśl sobie jak transerferzy sobie te czakry wizualizują... a w ośrodkach naukowych za chwilę wydrukują biologiczną nerkę w pełni zgodną z biorcą. I które podejście traci więcej energii? :wink:
Jeśli się ma za mało danych wyjściowych, tych, które nie wzięły się z powietrza, to od kolejnych hipotez do twardych dowodów droga jest daleka. Ale ja to pisałam w kontekście tematu o którym teraz mówimy, a nie drukarkach 3D, unowocześnieniu rolnictwa, czy produkcji R2-D2.

Przyznaję, że mnie trochę zaraziłeś "mózgiem", ale nawet bez wiedzy, że jest coś takiego jak dopamina, mogłabym się nauczyć jakiegoś ćwiczenia/techniki, żeby regulować jej poziom (tj. tak zakładam, bo twierdzisz, że to jest możliwe). Mogłabym sobie nawet coś wizualizować, mając przy tym świadomość, że to tylko narzędzie. Podobnie jest z tym transerfingiem - są pewne terminy, które coś tam oznaczają, mają być reprezentacją słowną czegoś tam.
Chciałabym mieć twardą wiedzę na temat tego, czego czasami doświadczam, ale że jej nie mam, to jeszcze nie oznacza, że mam się skupić głównie na racjonalnym wyjaśnieniu (już tego próbowałam), albo czekać, aż będę wiedziała więcej. Tym bardziej, że ja i tak za bardzo nie fantazjuję, choć skłonność do pitolenia mogłaby wskazywać na coś innego. :wink:

Awatar użytkownika
Prometeusz
Posty: 1848
Rejestracja: pt kwie 20, 2012 9:21 am
Re: Opowieści buddyjskie dla małych i dużych

Post autor: Prometeusz » pt lis 14, 2014 8:52 am

Ta rozmowa przypomona mi gre psychologiczną "tak, ale..." :wink:

Patrzysz na wszystko z poziomu głębokiego relatywizmu. I dobrze jest mieć ten punkt widzenia, bo pozwala się zdystansować. Nie jest to jedyny korzystny punkt widzenia. Dobrze jest umieć widzieć też po za nim. :)

A tak przy okazji... właśnie się okazało, że czekam na kominiarza :kiss1:
Taki jest kres wszelkiego gejdżu: wola gejdżowania.

Dylla
Posty: 861
Rejestracja: wt maja 04, 2010 8:09 pm
Re: Opowieści buddyjskie dla małych i dużych

Post autor: Dylla » pt lis 14, 2014 10:09 am

Prometeusz pisze:Ta rozmowa przypomona mi gre psychologiczną "tak, ale..." :wink:
A czym są zazwyczaj tego typu rozmowy, jeśli nie tym? :P

No bo złapałam małą fazę maniakalną, więc wiesz... :wink:


ODPOWIEDZ