Wzajemność w miłości
: śr sty 25, 2017 10:00 am
Witam,
Rok temu natrafiłem na pozycję Zelanda i w ten sposób stałem się po części świadomym, praktykującym transerferem. Po części, bo jednak "wahadła" potrafią podstępnie uśpić czujność i znaleźć haczyk, na którym będziemy beznamiętnie dyndać, aż wystarczy energii.
Przez ten okres zrozumiałem "jak działa życie" i nauczyłem się z dość dobrą skutecznością wprowadzać obrazy mentalne w swoją strefę rzeczywistości.
Pojawiła się jednak pewna przeszkoda i postanowiłem zasięgnąć Waszej opinii.
Jestem z natury człowiekiem nieufnym, jednak uczuciowym. W pewnym momencie, kiedy zwolniłem uchwyt i sprecyzowałem swoje oczekiwania i związane z nimi slajdy, poznałem pewną kobietę. Nie wiązałem z tą relacją żadnych nadziei, gdyż wydawało mi się, że to jednak nie jest ta wybranka.
Wzbraniałem się przed jakimkolwiek zaangażowaniem, choć moja dusza tańczyła i śpiewała na jej widok. W ten sposób, nie wiedzieć kiedy pojawiło się duże uczucie i przywiązanie.
Niestety, dzieli nas pewna odległość, wspólnie mieszkanie jest na tą chwilę wykluczone, każde z nas ma swoje priorytety a wspólne spotkania ograniczają się do 2 w tygodniu.
Ta znajomość już trochę trwa, wiem że jej zależy, jednak póki co ma na głowie ważniejsze sprawy i nie koniecznie wydaje się być zakochana.
Stąd pojawiają się rozbieżności w wielu kwestiach, bo patrzymy na tą relację z innej perspektywy (to znaczy - ja oczekuję więcej, a jej pasuje obecny tryb spotkań i cała ta sytuacja, choć nie wyklucza zmian w przeciągu najbliższych miesięcy).
Co zrobić w takiej sytuacji z punktu widzenia Transerfingu?
Zwróciłem uwagę, że w momencie, gdy zaczęło mi bardziej zależeć (zawyżyłem ważnosć), ona zaczęła się wycofywać. Gdy ja czekałem na telefon, tam był brak jakiejkolwiek wiadomości. Kiedy ja się "przejmowałem", ona o tym w ogólne nie myślała.
Kiedy ja chcę się wycofać, wtedy ona nie chce kończyć tej relacji...
Wiem, że może Wam się to wydawać błahe i dziecinne, ale jednak na miłość nie ma lekarstwa a ja chciałbym zrobić wszystko, żeby to wypaliło bo wydaje mi się, że to jest TA osoba, na którą czekałem.
Zeland mało wspomina o miłości w swoich książkach. Jedyne co udało mi się wydobyć, to stwierdzenie, że w tym konkretnym wypadku nie należy kreować obrazu jako takiego (bo notabene nie mamy wpływu na rzeczywistość drugiej osoby), a jedynie zmienić swój stosunek - zastosować zasadę frailingu.
W teorii wszystko wygląda pięknie - wiemy, że zwierciadło zwraca nam nasze odbicie i dany stosunek, więc kiedy stosujemy martwy uchwyt (niejako wczepiamy się w to zwierciadło), uzyskujemy odwrotny od zamierzonego skutek.
Frailing według tego toku rozumowania (czyt. zrezygnuj z zamiaru otrzymania, zamień w zamiar dawania, a otrzymasz to z czego zrezygnowałeś) polega więc na dawaniu tego co sami chcielibyśmy otrzymać...
Rozumiem więc, że skoro zależy mi na tym, żeby osoba często do mnie pisała, sam powinieniem robić ten pierwszy krok. Kiedy brakuje mi tej miłości, sam powinieniem ją dawać.
Przecież zwierciadło jak bumerang odbije też miłość!
Tylko doświadczenie pokazuje, że im bardziej się staramy i wchodzimy komuś na głowę (ładnie to ujmując ), tym ta osoba bardziej od nas ucieka.
A kiedy jesteśmy obojętni to właśnie wtedy uzyskujemy aprobatę i deklarowane uczucie...
Jak wyjaśnić tą sprzeczność w tym co proponuje Zeland, a co pokazuje życie?
W książkach jest też zdanie, że trzeba dać komuś bezwarunkową miłość, bez oczekiwań i ograniczeń. Wtedy taka osoba, na pewno się temu nie oprze. Tylko to nie jest takie proste zgadzać się na wszystko, robić dobrą minę do złej gry i udawać, że wszystko nam pasuje, jeśli prawda jest inna.
Jak się zdystansować do tego wszystkiego i przyjąć życie takim jakie jest?
Wciąż zastanawiam się jak poluzować ten uchwyt i nie wywierać zbędnej presji, która zaczyna nas od siebie oddalać.
A może skoro nie ma wzajemności to nie warto czekać i lepiej byłoby przekierować swoją uwagę na nowe bardziej adekwatne zamówienie, z precyzowaną "wzajemną miłością"?
Mam nadzieję, że mój post jest w miarę zrozumiały i czytelny.
Jeszcze raz Wszystkich Witam i dziękuję za ewentualne zainteresowanie i odpowiedzi,
Pozdrawiam
Rok temu natrafiłem na pozycję Zelanda i w ten sposób stałem się po części świadomym, praktykującym transerferem. Po części, bo jednak "wahadła" potrafią podstępnie uśpić czujność i znaleźć haczyk, na którym będziemy beznamiętnie dyndać, aż wystarczy energii.
Przez ten okres zrozumiałem "jak działa życie" i nauczyłem się z dość dobrą skutecznością wprowadzać obrazy mentalne w swoją strefę rzeczywistości.
Pojawiła się jednak pewna przeszkoda i postanowiłem zasięgnąć Waszej opinii.
Jestem z natury człowiekiem nieufnym, jednak uczuciowym. W pewnym momencie, kiedy zwolniłem uchwyt i sprecyzowałem swoje oczekiwania i związane z nimi slajdy, poznałem pewną kobietę. Nie wiązałem z tą relacją żadnych nadziei, gdyż wydawało mi się, że to jednak nie jest ta wybranka.
Wzbraniałem się przed jakimkolwiek zaangażowaniem, choć moja dusza tańczyła i śpiewała na jej widok. W ten sposób, nie wiedzieć kiedy pojawiło się duże uczucie i przywiązanie.
Niestety, dzieli nas pewna odległość, wspólnie mieszkanie jest na tą chwilę wykluczone, każde z nas ma swoje priorytety a wspólne spotkania ograniczają się do 2 w tygodniu.
Ta znajomość już trochę trwa, wiem że jej zależy, jednak póki co ma na głowie ważniejsze sprawy i nie koniecznie wydaje się być zakochana.
Stąd pojawiają się rozbieżności w wielu kwestiach, bo patrzymy na tą relację z innej perspektywy (to znaczy - ja oczekuję więcej, a jej pasuje obecny tryb spotkań i cała ta sytuacja, choć nie wyklucza zmian w przeciągu najbliższych miesięcy).
Co zrobić w takiej sytuacji z punktu widzenia Transerfingu?
Zwróciłem uwagę, że w momencie, gdy zaczęło mi bardziej zależeć (zawyżyłem ważnosć), ona zaczęła się wycofywać. Gdy ja czekałem na telefon, tam był brak jakiejkolwiek wiadomości. Kiedy ja się "przejmowałem", ona o tym w ogólne nie myślała.
Kiedy ja chcę się wycofać, wtedy ona nie chce kończyć tej relacji...
Wiem, że może Wam się to wydawać błahe i dziecinne, ale jednak na miłość nie ma lekarstwa a ja chciałbym zrobić wszystko, żeby to wypaliło bo wydaje mi się, że to jest TA osoba, na którą czekałem.
Zeland mało wspomina o miłości w swoich książkach. Jedyne co udało mi się wydobyć, to stwierdzenie, że w tym konkretnym wypadku nie należy kreować obrazu jako takiego (bo notabene nie mamy wpływu na rzeczywistość drugiej osoby), a jedynie zmienić swój stosunek - zastosować zasadę frailingu.
W teorii wszystko wygląda pięknie - wiemy, że zwierciadło zwraca nam nasze odbicie i dany stosunek, więc kiedy stosujemy martwy uchwyt (niejako wczepiamy się w to zwierciadło), uzyskujemy odwrotny od zamierzonego skutek.
Frailing według tego toku rozumowania (czyt. zrezygnuj z zamiaru otrzymania, zamień w zamiar dawania, a otrzymasz to z czego zrezygnowałeś) polega więc na dawaniu tego co sami chcielibyśmy otrzymać...
Rozumiem więc, że skoro zależy mi na tym, żeby osoba często do mnie pisała, sam powinieniem robić ten pierwszy krok. Kiedy brakuje mi tej miłości, sam powinieniem ją dawać.
Przecież zwierciadło jak bumerang odbije też miłość!
Tylko doświadczenie pokazuje, że im bardziej się staramy i wchodzimy komuś na głowę (ładnie to ujmując ), tym ta osoba bardziej od nas ucieka.
A kiedy jesteśmy obojętni to właśnie wtedy uzyskujemy aprobatę i deklarowane uczucie...
Jak wyjaśnić tą sprzeczność w tym co proponuje Zeland, a co pokazuje życie?
W książkach jest też zdanie, że trzeba dać komuś bezwarunkową miłość, bez oczekiwań i ograniczeń. Wtedy taka osoba, na pewno się temu nie oprze. Tylko to nie jest takie proste zgadzać się na wszystko, robić dobrą minę do złej gry i udawać, że wszystko nam pasuje, jeśli prawda jest inna.
Jak się zdystansować do tego wszystkiego i przyjąć życie takim jakie jest?
Wciąż zastanawiam się jak poluzować ten uchwyt i nie wywierać zbędnej presji, która zaczyna nas od siebie oddalać.
A może skoro nie ma wzajemności to nie warto czekać i lepiej byłoby przekierować swoją uwagę na nowe bardziej adekwatne zamówienie, z precyzowaną "wzajemną miłością"?
Mam nadzieję, że mój post jest w miarę zrozumiały i czytelny.
Jeszcze raz Wszystkich Witam i dziękuję za ewentualne zainteresowanie i odpowiedzi,
Pozdrawiam