Pit pisze:
Jest takie powiedzenie: 'kto nie ma szczęścia w kartach, ten ma szczęście w miłości". Jest w nim baaardzo dużo prawdy ...
Polecam szczepionkę na stereotypy. tom VI ostatni rozdział.
swiatmisprzyja pisze:slajd związku, by idealny dla mnie partner sam do mnie przyszedł.
Coś mglisty ten cel, dlatego faceta nie ma, bo niby jaki ma być i do czego ma być potrzebny.
Gdybym ja miała spełnić twoje życzenie to nie wiedziałabym kogo szukasz.
Idealny partner do czego? do brydża, do seksu, do tańca ... Jaki związek - otwarty czy małżeński czy trójkącik?
Cel musi być prosty: mam męża, albo ojca moich dzieci, albo kumpla do pogadania.
Nie rozmyślaj o tym, nie pragnij. Zdefiniuj cel i rób swoje, jakby on już był.
Pit pisze:Po jakim czasie mam ustalić nowy cel?
Nie wiem
Cele są duże i małe.
Duże to np. dostać się na studia, mieć świetną pracę, mieszkać w wypasionym domu, jeździć super autem ...
To są duże cele, bo na ich realizację potrzeba zwykle więcej czasu. Gdy je osiągniesz to wyznaczasz sobie kolejne.
Ktoś chce być ordynatorem w szpitalu, to najpierw musi iść na studia ...
Obok celów głównych ja mam codziennie kilka małych, bo to ja jestem kreatorem swojej warstwy świata.
Wystarczy, że rano pomyślę, że z kimś się dawno nie widziałam i po kilku godzinach ta osoba dzwoni albo się pojawia na ulicy.
Miesiąc temu strasznie zmokłam, więc gdy schły mi ubrania pomyślałam, że od teraz deszcz będzie padał tylko w nocy.
Oczywiście dopuszczam pewne odchylenia, bo może padać wieczorem, ale gdy jestem w domu i nie wychodzę.
Parasolkę schowałam głęboko, bo wiem, że tak będzie. A jak nie to nic się nie stanie. Wczoraj lało całą noc, a rano było sucho.
Już dawno ustaliłam, że będę natykała się na zielone światło. I tak jest. Gdy dochodzę do jezdni, gdy wysiadam z autobusu to światło się zmienia.
Tak się do tego przyzwyczaiłam, że przestałam zwracać na to uwagę.
W sobotę jechaliśmy samochodem za miasto. Przez 15 minut pokonaliśmy tylko 4 skrzyżowania. W takim tempie na pewno spóźnimy się na mecz.
Pomyślałam "zielona linia" i dalej malowałam paznokcie. I tak się stało. Samochody jakoś szybciej przejeżdżały na światłach i zdążyliśmy.
Zauważyłam, że gdy mały cel dotyczy tylko mnie to spełnia się w mig. Natomiast gdy dochodzą inni ludzie to muszę cel przeformułować w zgodzie z innymi.
Naprawdę nie oczekuję, że one się spełnią, bo co się takiego stanie? Nic. I dlatego dzieje się tak jak chcę.
Skoro ja jestem Królową mego świata i ja rządzę to codziennie mam jakieś cele. Prawie równocześnie. Po kolei się urzeczywistniają, aż mam nieraz wrażenie, że rzeczywistość "nagina" się dla mnie.
Ciężko to wytłumaczyć.
Małe cele są konieczne do treningu. Gdy jesteśmy zajęci kreowaniem swego świata, to główny cel idzie na tył głowy i przestaje nam zależeć, a wtedy ZZ spokojnie robi swoje.
Pytanie powinno brzmieć "ile celów można mieć równocześnie". Gdy jest ich wiele, ważność znika, a cel główny zawsze jest w tle. Tylko musi być krótko i właściwie zdefiniowany. (Lao-tsy)
Jak mózg nie ma czym się zajmować to wałkuje na wszystkie strony cel główny i wie, że go nie mamy, bo o niego prosimy. Nie proś, bierz swoje.
Opisuję to bez przerw tutaj czy na blogu, nie wiem czy można jeszcze dokładniej.