Re: Jestem kochanką, choć tego nie chcę...
: pn lip 06, 2015 8:16 pm
.
https://www.transerfing.pl/forum/
Muszę przyznać, że mój Gustaw potrafi pisać wiersze i być romantycznym kochankiem Teraz zacznę się zastanawiać, czy bycie muzą nie byłoby całkiem interesującym "zajęciem" Popatrz jak to się porobiło, że kobieta aspiruje do tak przyziemnego statusu żony, podczas gdy mogłaby się wznieść na wyżyny!marcel pisze: Twój Gustaw droga Shantelle kim chce żebyś była dla niego?
Powodem, dla którego założyłam ten wątek były moje wątpliwości, czy w takiej sytuacji jak moja, stosowanie Transerfingu ma jakikolwiek sens. Chciałam dowiedzieć się, co myślą inni, bezstronni ludzie, którzy praktykują TR już od jakiegoś czasu. Wychodzę z założenia, że pomimo przekonania, iż sama wiem najlepiej czego mi trzeba, dobrze jest spojrzeć na problem cudzym okiemmarcel pisze:Z tego co piszesz masz plan A i B i nawet C działania. Dlaczego pytasz się nas o to co masz robić, tak naprawdę z jakiego powodu piszesz na tym forum?
W moich związkach bywało dokładnie odwrotnie Zawsze jestem szczera do bólu i mówię czego oczekuję, jak widzę daną relację itd. Mężczyźni również deklarują szczerość, jednak po jakimś czasie wychodzą niestety tzw. "zapisy drobnym druczkiem" Nie chciałabym tutaj wchodzić w tajniki mojego małżeństwa, ale jednym z powodów rozwodu był fakt, że to ja czułam się jak w sidłach...Nie jestem typową kobietą i potrzebuję więcej przestrzeni niż standardowa niewiasta, dlatego wiem, że schemat, o którym wspomniałeś Prometeuszu nie jest zależny od płci. Prędzej od osobowości, świadomości siebie i celu danej relacji. Dla mnie związek z mężczyzną to radość bycia we dwoje, nie przymus. Czułabym się niekomfortowo gdyby jakikolwiek mężczyzna był ze mną dlatego, że go do tego zmuszam jakimikolwiek siłami (małżeństwo, kredyty itd. itp.) W związku się nie staram, ja po prostu jestem sobą i szczerze wyrażam chęć bycia z daną osobą. Dlatego nie jest istotne czy sytuacja ma miejsce przed czy po ślubie. Ja to zawsze ja i facet wie czego się spodziewać. Żadnych fochów, dąsania, bezproduktywnych krzyków i kłótni, które niczego nie rozwiązują. Jeżeli kłótnia to konstruktywna, bez raniących słów. Albo jest nam ze sobą dobrze, umiemy ze sobą rozmawiać, albo ta relacja nie ma sensu...Małżeństwo też można rozwiązać, więc żadna to pułapka bez wyjścia. Chyba, że ktoś tak postanowi i chce tkwić w nieudanym związku pomimo cierpienia...Prometeusz pisze:Właśnie się zastanawiam nad tym. Nie to, żebym mówił, że tak jest u Shantelle, ale ten schemat powtarza się raz za razem. Najpierw jest po stronie kobiety staranie się, próba zrozumienia, dogodzenia ect. ect. A jak już wpadł w sidła małżeńskie to nagle zmiana o 180 stopni, to on ma dogadzać i być wyrozumiały.
Żona nie wie, że mąż jej nie kocha, ale spędza z nią święta i wakacje. Żeby nie budzić podejrzeń, na pewno też sypia z żoną. Ach, jak on się poświęca. Dla paru groszy, które może mu zabrać.Shantelle pisze: mój ukochany ... upiera się przy tym, żeby najpierw załatwić sprawy majątkowe, mieszkaniowe itp., które niestety mogą się ciągnąć latami...On przez ten czas utrzymuje żonę w nieświadomości, żeby uniknąć kłopotów jakie ona może mu robić w załatwianiu tychże spraw.
On widzi dobrze, to Tobie przydałyby się okulary. Gdyby małżeństwo było takie nieszczęśliwe, to by dawno się z niego wydostał, nawet nie mając nikogo na boku. Facet trzyma cię na boku, bo tak mu jest wygodnie, ma dom i kochankę, żyć nie umierać.Jak mogę sprawić by mój mężczyzna przejrzał na oczy i wydostał się z tego nieszczęśliwego małżeństwa nie bacząc na względy majątkowe?
Najwcześniej za 10 lat, jak dzieci dorosną i nikt nie będzie cierpiał. Pan - wahadło - tak ma, że musi mieć kogoś na boku, bo to dodaje mu pewności siebie, sprawdza się kogucikPrometeusz pisze: jeśli już się uwolni nadmierny potencjał, to się okaże, że przyjdzie taka nowa, której nie będzie zależeć i dla niej misio rozwiedzie się z miejsca.
Ta żona to chyba mało bystra, że niczego się nie domyśla. Skoro zależy jej na kasie, to może dostać duże alimenty. Gdy są chęci, to można wszystko ułożyć. A właściwie samo się układa. Bo tak działa zewnętrzny zamiar, a tobie pozostaje tylko przebierać nogami do celu.Shantelle pisze: Mamy wspólne znajome, którym ona sama się zwierza. To typ kobiety, która żyje z mężczyzną dla pieniędzy (sama to głosi wszem i wobec).
Nikt jej nie powie co ma robić. Pokazujemy tylko inny punkt widzenia. Dla nas jest to klasyczny trójkąt, a dla niej prawdziwa miłość. My wiemy jak to się skończy (a nie jesteśmy jasnowidzami ), a ona woli trwać w tym zawieszeniu.Prometeusz pisze:Ja nikomu nie lubię mówić co robić ze swoimi związkami, bo czasami dla niektórych lepiej się łudzić i czerpać z tego jakąś gratyfikacje niź, poznać prawdę i wejść w stan zawieszenia.
To dlaczego dała tytuł, który mówi, że tego nie chcemarcel pisze: Dostaje to czego chce i oczekuje od życia.
A moim zdaniem ona traci szansę na naprawdę satysfakcjonujący związek, ale z kimś innym. Dopóki ona jest z Panem Misiem, to jest niewidzialna dla tego właściwego.Prometeusz pisze: Czyli teoretycznie ona wie na czym stoi, więc nic nie traci. Skoro nie ma ciężkich uczuć, a każda ze stron coś dostaje, mimo, że niekoniecznie musi to być full opcja to znaczy że zamiar działa dobrze, tylko jego ukierunkowanie jest zakrzywione. :