wizualizacja procesu ?
wizualizacja procesu ?
Witam
Jestem po raz pierwszy, przeczytałem 2 tomy Transerfingu. Zgadzam się z tą ideologią - jest podobna do "prawa przyciągania" twórców "Sekretu".
Jednak nie mogę zrozumieć dwóch wykluczjących się kwestii. Mam na myśli sprawę wizualizacji celu i środków do jego osiągnięcia. Autor z jednej strony zaleca brak zainteresowania środkami w dążeniu do celu (dusza najlepiej wie w jaki sposób go osiągnąć) , ale z drugiej strony proponuje "wizualizację bieżącego ogniwa łańcucha transferowego. Jak to pogodzić ?
Jestem po raz pierwszy, przeczytałem 2 tomy Transerfingu. Zgadzam się z tą ideologią - jest podobna do "prawa przyciągania" twórców "Sekretu".
Jednak nie mogę zrozumieć dwóch wykluczjących się kwestii. Mam na myśli sprawę wizualizacji celu i środków do jego osiągnięcia. Autor z jednej strony zaleca brak zainteresowania środkami w dążeniu do celu (dusza najlepiej wie w jaki sposób go osiągnąć) , ale z drugiej strony proponuje "wizualizację bieżącego ogniwa łańcucha transferowego. Jak to pogodzić ?
Re: wizualizacja procesu ?
Dzięki za odpowiedź. Mam drugie pytanie. Jestem zwolennikiem "prawa przyciągania" , nie mogę się więc pogodzić z propozycją porzucenia wszelkich emocji podczas wizualizacji celu. Wydaje mi sie , że łatwiej dojść do jedności duszy i umysłu jeżeli do slajdów dodamy pozytywne emocje. Co o tym myślicie
Re: wizualizacja procesu ?
Witam!
janusz - pozytywne emocje są potrzebne bo przecież slajd ma nas "przenieść" myślą w naszą lepszą przyszłość (no chyba, że ktoś sobie życzy katastrofy i tragedie...). W slajdzie docelowym powinniśmy czuć się tak jakby to się działo teraz z wszelkimi odczuciami, dźwiękami a nawet zapachami. No, a jeśli wizualizujemy sobie coś miłego to trudno wizualizować to sobie beznamiętnie, bez uczucia radości. Sądzę, że robienie tego bez emocji będzie raz, że oszukiwaniem siebie, a dwa "nie zgraniem" się duszy i umysłu (tak sądzę). A co do porzucenia emocji to Vadim chyba bardziej miał na myśli żeby po wizualizacji nie "żyć" tym cały czas. Ok, skończyłem wizualizację lub slajd i wracam do swoich codziennych zajęć nie myśląc o tym "a kiedy będzie", "a czy będzie", "a jak będzie" itd. O to niech się już "martwi" Wszechświat, od tego jest.
Przynajmniej tak to rozumiem.
Pozdrawiam.
janusz - pozytywne emocje są potrzebne bo przecież slajd ma nas "przenieść" myślą w naszą lepszą przyszłość (no chyba, że ktoś sobie życzy katastrofy i tragedie...). W slajdzie docelowym powinniśmy czuć się tak jakby to się działo teraz z wszelkimi odczuciami, dźwiękami a nawet zapachami. No, a jeśli wizualizujemy sobie coś miłego to trudno wizualizować to sobie beznamiętnie, bez uczucia radości. Sądzę, że robienie tego bez emocji będzie raz, że oszukiwaniem siebie, a dwa "nie zgraniem" się duszy i umysłu (tak sądzę). A co do porzucenia emocji to Vadim chyba bardziej miał na myśli żeby po wizualizacji nie "żyć" tym cały czas. Ok, skończyłem wizualizację lub slajd i wracam do swoich codziennych zajęć nie myśląc o tym "a kiedy będzie", "a czy będzie", "a jak będzie" itd. O to niech się już "martwi" Wszechświat, od tego jest.
Przynajmniej tak to rozumiem.
Pozdrawiam.
Re: wizualizacja procesu ?
A ja mam trochę inne zapytanie dotyczące wizualizacji procesu. Doszłam do wniosku, że nie ma sensu zakładać nowego tematu
W każdej dziedzinie sprawa wydaję się dość prosta - kroczek za kroczkiem. A co z sytuacją, gdy slajdem docelowym jest szczęśliwy związek a w obecnym miejscu jest się wolnym i nikogo konkretnego nie ma się na oku. Wychodzi na to, że następnym kroczkiem będzie poznanie tego kogoś, ale jak to można wizualizować, skoro rak na prawdę nie wiadomo jak to będzie. Nie wiadomo, jak dusza pokieruje. Jak wizualizować ten pierwszy krok? W klubie? Na ulicy, za każdym razem inaczej? A może pierwszym krokiem jest pierwsza randka, a nie poznanie się?
W każdej dziedzinie sprawa wydaję się dość prosta - kroczek za kroczkiem. A co z sytuacją, gdy slajdem docelowym jest szczęśliwy związek a w obecnym miejscu jest się wolnym i nikogo konkretnego nie ma się na oku. Wychodzi na to, że następnym kroczkiem będzie poznanie tego kogoś, ale jak to można wizualizować, skoro rak na prawdę nie wiadomo jak to będzie. Nie wiadomo, jak dusza pokieruje. Jak wizualizować ten pierwszy krok? W klubie? Na ulicy, za każdym razem inaczej? A może pierwszym krokiem jest pierwsza randka, a nie poznanie się?
Re: wizualizacja procesu ?
Moze by tak wizualizowac pierwsza faze zwiazku?
Nie sposob w jaki poznajesz dana osobe ale zwiazek jego poczatek.No bo przeciez poznajemy wiele osob odmiennej plci i nic powaznego z tego nie wynika czasami.
Chodzi mi o ten pierwszy okres kiedy ludzie sa w sobie zakochani i wszystko nabiera innych barw.
Zwiazek w czasie swego trwania przechodzi rozne fazy i to moze jest ten caly proces w tym wypadku.
Zastanawiajac sie jak ma wygladac wasze pierwsze spotkanie, poznanie sie tylko komplikujesz sprawe i ograniczasz wszechswiat w dzialaniu.Moze on ma zupelnie inny scenariusz dla ciebie?
Jak bylam nastolatka jakies 20 lat temu i wspolnie z kuzynka biegalysmy po dyskotekach, przezywalysmy pierwsze milosne rozczarowania to ciocia powtarzala nam " spokojnie, tego na cale zycie poznaje sie zazwyczaj w kolejce po kartofle" Wtedy sie oburzalam a to bylo takie madre.Meza poznalam w miejscu, w ktorym nigdy nie liczylam na to i to w zwyklych okolicznosciach i w takim momencie zycia kiedy to nie szukalam nikogo
Nie sposob w jaki poznajesz dana osobe ale zwiazek jego poczatek.No bo przeciez poznajemy wiele osob odmiennej plci i nic powaznego z tego nie wynika czasami.
Chodzi mi o ten pierwszy okres kiedy ludzie sa w sobie zakochani i wszystko nabiera innych barw.
Zwiazek w czasie swego trwania przechodzi rozne fazy i to moze jest ten caly proces w tym wypadku.
Zastanawiajac sie jak ma wygladac wasze pierwsze spotkanie, poznanie sie tylko komplikujesz sprawe i ograniczasz wszechswiat w dzialaniu.Moze on ma zupelnie inny scenariusz dla ciebie?
Jak bylam nastolatka jakies 20 lat temu i wspolnie z kuzynka biegalysmy po dyskotekach, przezywalysmy pierwsze milosne rozczarowania to ciocia powtarzala nam " spokojnie, tego na cale zycie poznaje sie zazwyczaj w kolejce po kartofle" Wtedy sie oburzalam a to bylo takie madre.Meza poznalam w miejscu, w ktorym nigdy nie liczylam na to i to w zwyklych okolicznosciach i w takim momencie zycia kiedy to nie szukalam nikogo
Re: wizualizacja procesu ?
Tego na całe życie, poznaje się w różnych okolicznościach. Pierwsza faza związku, może być czymś ni to przyjaźnią ni to kochaniem. Czasem ten właściwy, jest obok nas, kolegujemy się, przyjaźnimy i początkowo nie zakładamy, że będzie z tego coś więcej. Ja bym się raczej skupiła na związku, który już się rozwinął, jesteśmy w nim zadowoleni i spełnieni. Przecież najważniejsze jest to, co będzie dalej, a nie gdzie i jak na siebie wpadliśmy, ani jak przebiegało to chwilowe zawirowanie świata w naszej głowie.
- Transformator2012
- Posty: 621
- Rejestracja: sob lip 21, 2012 4:47 pm
Re: wizualizacja procesu ?
Musimy w tej kwestii pamiętać o czymś bardzo istotnym - naszą wizualizacją procesów nie wolno wpływać na inne konkretne osoby.
Jeśli naszym celem jest szczęśliwy związek - możemy w procesie umieścić osobę z którą tworzymy udany związek ale bezosobowo. Nie może to być jakaś konkretna osoba z imienia i nazwiska a jedynie bezosobowa osoba, która stanowić będzie odzwierciedlenie naszego materializującego się celu.
W tym procesie trzeba widzieć siebie z drugą osobą jako szczęśliwych, spełniających nasze oczekiwania itd. Ale nie wolno pod żadnym pozorem widzieć siebie z konkretną osobą bo to już jest wpływ na inną osobę a to jest zabronione.
Jeśli naszym celem jest szczęśliwy związek - możemy w procesie umieścić osobę z którą tworzymy udany związek ale bezosobowo. Nie może to być jakaś konkretna osoba z imienia i nazwiska a jedynie bezosobowa osoba, która stanowić będzie odzwierciedlenie naszego materializującego się celu.
W tym procesie trzeba widzieć siebie z drugą osobą jako szczęśliwych, spełniających nasze oczekiwania itd. Ale nie wolno pod żadnym pozorem widzieć siebie z konkretną osobą bo to już jest wpływ na inną osobę a to jest zabronione.
WOLNOŚĆ WE WSZYSTKIM, TERAZ!
Re: wizualizacja procesu ?
Vadim pisał ,że w sytuacjach kiedy niewiesz co robić zalecał wizualizacje proces a slajd miał sam poprowadzić cię do celu.
Re: wizualizacja procesu ?
Transfering vadmi pisze
Teraz przyjrzyjmy się tej kwestii z innej strony. Zdawałoby się, że jeśli cieszyłbyś się z tego, co Cię otacza, to na zasadach analogii siły równoważące powinny starać się wszystko zepsuć lub unieść Cię jak najdalej. Jednak nie dzieje się tak, jeśli oczywiście radość nie przeradza się w „radość głupiego". Po pierwsze, zgodnie z prawem Transerfingu, przekazujesz pozytywną energię, która przenosi Cię na pozytywne linie życia. Po drugie, taka energia nie stwarza destrukcyjnego potencjału, który siły równoważące stara się zlikwidować.
Nie na darmo różne interpretacje filozoficzne i religijne zgodne są co do poglądu głoszącego, że miłość jest siłą budującą, która stworzyła świat. Mam na myśli miłość w sensie ogólnym. Jasne jest, że siły równoważące są wytworem siły, która stworzyła świat. Dążą one do zachowania porządku w tym świecie i nie mogą zwrócić się przeciwko energii, która je zrodziła.
pozatym pisał też ,niekoniecznie siły równoważące dołrzą drogą negatywu do przywrócenia równowagi
Przecież by usunąć nadmierny potencjał wynikający z Twojego strachu, siły równoważące muszą odciągnąć Cię od krawędzi albo zrzucić Cię w dół i położyć temu kres. I to właśnie ich oddziaływanie odczuwasz.
Teraz przyjrzyjmy się tej kwestii z innej strony. Zdawałoby się, że jeśli cieszyłbyś się z tego, co Cię otacza, to na zasadach analogii siły równoważące powinny starać się wszystko zepsuć lub unieść Cię jak najdalej. Jednak nie dzieje się tak, jeśli oczywiście radość nie przeradza się w „radość głupiego". Po pierwsze, zgodnie z prawem Transerfingu, przekazujesz pozytywną energię, która przenosi Cię na pozytywne linie życia. Po drugie, taka energia nie stwarza destrukcyjnego potencjału, który siły równoważące stara się zlikwidować.
Nie na darmo różne interpretacje filozoficzne i religijne zgodne są co do poglądu głoszącego, że miłość jest siłą budującą, która stworzyła świat. Mam na myśli miłość w sensie ogólnym. Jasne jest, że siły równoważące są wytworem siły, która stworzyła świat. Dążą one do zachowania porządku w tym świecie i nie mogą zwrócić się przeciwko energii, która je zrodziła.
pozatym pisał też ,niekoniecznie siły równoważące dołrzą drogą negatywu do przywrócenia równowagi
Przecież by usunąć nadmierny potencjał wynikający z Twojego strachu, siły równoważące muszą odciągnąć Cię od krawędzi albo zrzucić Cię w dół i położyć temu kres. I to właśnie ich oddziaływanie odczuwasz.