Poczucie rezonansu w relacjach z innymi

Miejsce na Twoje spostrzeżenia, relacje o tym, co udało Ci się zastosować i jaki wpływ na Twoje życie wywarł Transerfing

Moderatorzy: admin, marcelus, filip

Dylla
Posty: 861
Rejestracja: wt maja 04, 2010 8:09 pm
Re: Poczucie rezonansu w relacjach z innymi

Post autor: Dylla » wt lis 07, 2017 6:33 pm

Prometeusz pisze:
Dylla pisze:Tak odbieram to, co się dzieje w mojej głowie podczas płynięcia na fali. Żeby iść w kierunku tego, co ciepłe, muszę znać również zimne, bez którego nie byłoby tego pierwszego. Bez rozróżnienia nie byłoby dualizmu, a więc i podziału na dobre i złe zakończenie.
Wczoraj, po napisaniu ostatniego zdania, miałam lekki flow i w tym stanie poszłam spać. Mocniejsza dyskusja z Tobą dała kontrast - przechodzenie przez gorsze zakończenie, żeby w tym wariancie zauważyć różnicę pomiędzy nim, a tym dobrym. W technikach relaksacyjnych też jest element napinania mięśni, żeby nauczyć się zauważać, czym się ono różni od rozluźnionych.
Zaczynasz dostrzegać, co ja widzę w tych wszystkich dyskusjach. Niezła jazda. 8-)
Nie zaczynam dostrzegać, tylko dostrzegam od dawna, o ile dostrzeganiem można nazwać coś, co jest intuicyjne, albo częściowo intuicyjne. Dopiero przy takich okazjach jak ta, udaje mi się lepiej lub gorzej przetłumaczyć intuicję na słowa. Znalazłam analogię w Twoim śnie i wtedy pojawiły się moje własne słowa.

Awatar użytkownika
Prometeusz
Posty: 1848
Rejestracja: pt kwie 20, 2012 9:21 am
Re: Poczucie rezonansu w relacjach z innymi

Post autor: Prometeusz » śr lis 08, 2017 2:31 am

Zaczynasz... bo ja to postrzegam trochę inaczej... ale może i do tego dojdziesz. :wink:
lady_Godiva pisze:Bardziej chodzi mi o taki stan, że ku czemuś się skłaniamy intuicyjnie /no ale znów pojawia się bardzo szerokie pytanie czym jest owa "intuicja" i jak w ogóle interpretować tę, hmmm, władzę naszego umysłu?/ i wtedy niejako mamy wybór, czy podążamy za owym podszeptem [że coś jakoś tam nam szczególnie "leży" i jest nam szczególnie "bliskie", choć racjonalnie nie umiemy tego wytłumaczyć], czy też zbijamy go, bo np. intuicja mówi nam coś irracjonalnego, a my np. obracamy się w bardzo racjonalnym środowisku i wtedy mamy wybór, jak ten konflikt rozwiązać. Czy podążymy za tzw. "głosem serca", mimo że racjonale przesłanki podpowiadają coś innego, czy sami siebie zbędziemy i wybierzemy konsekwentną drogę logiki i tzw. racjonalności.
Intuicja mi podpowiada by być uczciwym intelektualnie przed sobą. Przez jakiś czas było to sprzeczne z lękami zaszczepionymi mi przez religię.
Taki jest kres wszelkiego gejdżu: wola gejdżowania.

lady_Godiva
Posty: 409
Rejestracja: pn lip 17, 2017 9:01 am
Re: Poczucie rezonansu w relacjach z innymi

Post autor: lady_Godiva » śr lis 08, 2017 10:36 am

Prometeusz pisze:
lady_Godiva pisze:Bardziej chodzi mi o taki stan, że ku czemuś się skłaniamy intuicyjnie /no ale znów pojawia się bardzo szerokie pytanie czym jest owa "intuicja" i jak w ogóle interpretować tę, hmmm, władzę naszego umysłu?/ i wtedy niejako mamy wybór, czy podążamy za owym podszeptem [że coś jakoś tam nam szczególnie "leży" i jest nam szczególnie "bliskie", choć racjonalnie nie umiemy tego wytłumaczyć], czy też zbijamy go, bo np. intuicja mówi nam coś irracjonalnego, a my np. obracamy się w bardzo racjonalnym środowisku i wtedy mamy wybór, jak ten konflikt rozwiązać. Czy podążymy za tzw. "głosem serca", mimo że racjonale przesłanki podpowiadają coś innego, czy sami siebie zbędziemy i wybierzemy konsekwentną drogę logiki i tzw. racjonalności.
Intuicja mi podpowiada by być uczciwym intelektualnie przed sobą. Przez jakiś czas było to sprzeczne z lękami zaszczepionymi mi przez religię.


Otóż to.

Uczciwość wobec samego siebie to zdecydowanie wartość nadrzędna /dla mnie, ale pewnie i dla sporej rzeszy istot ;) /.

Kamień węgielny dla wszystkiego innego co się w naszym życiu wydarza i na co pozwalamy/chcemy, by się wydarzało.


A religia rozumiana jako system zdecydowanie stoi w sprzeczności z uczciwością intelektualną wobec samego siebie, zapewne nie tylko u Ciebie, Prometeuszu :wink:

A lęki.....

w... końcu nie każdy pasterz ma owczarka, a zwłaszcza ten kiepski pasterz nie ma owczarka, a że jakoś trzeba pilnować, by owieczki trzymały się w spoistej, hmm, kupie, należało wypracować jakąś skuteczną metodę, by jak najmniej owieczek miało czelność myśleć samodzielnie i oddalać się od kupy.....a straszenie okazało się nadzwyczaj skuteczną [wciąż i niezmiennie, jak się okazuje :smile: ] metodą :smile:

Dylla
Posty: 861
Rejestracja: wt maja 04, 2010 8:09 pm
Re: Poczucie rezonansu w relacjach z innymi

Post autor: Dylla » śr lis 08, 2017 12:21 pm

Prometeusz pisze:Zaczynasz... bo ja to postrzegam trochę inaczej... ale może i do tego dojdziesz.
To może byś sie podzilił tym, do czego doszedłeś? :wink:

Jak na razie doszlam tylko do tego, że nigdy do niczego nie dojdę i tylko to jest u mnie stałe. Cała reszta co jakiś czas ulega zmianom. Nie wiedziałbym też jak miałabym zweryfikować prawdziwość ewentualnych dojść. ;)
lady_Godiva pisze: w... końcu nie każdy pasterz ma owczarka, a zwłaszcza ten kiepski pasterz nie ma owczarka, a że jakoś trzeba pilnować, by owieczki trzymały się w spoistej, hmm, kupie, należało wypracować jakąś skuteczną metodę, by jak najmniej owieczek miało czelność myśleć samodzielnie i oddalać się od kupy.....a straszenie okazało się nadzwyczaj skuteczną [wciąż i niezmiennie, jak się okazuje :smile: ] metodą :smile:
Z nimi czy bez nich - ludzie potrzebują pasterza i gotowców. ;)

lady_Godiva
Posty: 409
Rejestracja: pn lip 17, 2017 9:01 am
Re: Poczucie rezonansu w relacjach z innymi

Post autor: lady_Godiva » śr lis 08, 2017 12:38 pm

Dylla pisze:
lady_Godiva pisze: w... końcu nie każdy pasterz ma owczarka, a zwłaszcza ten kiepski pasterz nie ma owczarka, a że jakoś trzeba pilnować, by owieczki trzymały się w spoistej, hmm, kupie, należało wypracować jakąś skuteczną metodę, by jak najmniej owieczek miało czelność myśleć samodzielnie i oddalać się od kupy.....a straszenie okazało się nadzwyczaj skuteczną [wciąż i niezmiennie, jak się okazuje :smile: ] metodą :smile:
Z nimi czy bez nich - ludzie potrzebują pasterza i gotowców. ;)

Zgadza się, ale mam podejrzenia, że jakby ludzie mniej się bali [już teraz nie wchodząc w cały szerooooooooooooki temat lęków w ogóle oraz ich źródeł], to czas zajęty do tej pory martwieniem się i nurzaniem w poczuciu winy [sztucznie pompowanym zwłaszcza przez niektóre religie, jak doskonale to wiemy] przeznaczyliby na pogodną i spokojną kontemplację otaczającej ich rzeczywistości, a z takich stanów pewnego, powiedzmy, odprężenia-odpuszczenia [nie mylić ze zidioceniem i zobojętnieniem :wink: ], często rodzi się właśnie uważność, czy też nasza uważność 500+ ;) A potem w ogóle zaczyna się robić sensowniej ;) Im częściej uda nam się zanurzyć w ten stan.

Dylla
Posty: 861
Rejestracja: wt maja 04, 2010 8:09 pm
Re: Poczucie rezonansu w relacjach z innymi

Post autor: Dylla » śr lis 08, 2017 12:52 pm

lady_Godiva pisze:
Zgadza się, ale mam podejrzenia, że jakby ludzie mniej się bali [już teraz nie wchodząc w cały szerooooooooooooki temat lęków w ogóle oraz ich źródeł], to czas zajęty do tej pory martwieniem się i nurzaniem w poczuciu winy [sztucznie pompowanym zwłaszcza przez niektóre religie, jak doskonale to wiemy] przeznaczyliby na pogodną i spokojną kontemplację otaczającej ich rzeczywistości, a z takich stanów pewnego, powiedzmy, odprężenia-odpuszczenia [nie mylić ze zidioceniem i zobojętnieniem :wink: ], często rodzi się właśnie uważność, czy też nasza uważność 500+ ;) A potem w ogóle zaczyna się robić sensowniej ;) Im częściej uda nam się zanurzyć w ten stan.
Kiedyś próbowałam wytłumaczyć osobie idącej ścieżką duchową, że nie można sobie wybrać ulubionych doznań i emocji, zrezygnować z pozostałych, a następnie w tym trwać przez cały czas i intensywnie tego doznawać. Usłyszałam wtedy, że mam widocznie zbyt młodą duszę i dlatego tego nie rozumiem.

Parę razy ktoś mi wyskoczył z zakładem Pascala. Powiedziałam, że wiary/niewiary się nie wybiera, a co najwyżej mogłabym na chłodno podtrzymywać myśl, że Bóg istnieje, ale to nie to samo, co wiara. Potem padała propozycja, żebym się modliła do Boga o łaskę wiary, na co ja odpowiadałam, że gdybym mogła z przekonaniem pomodlić sie do Boga o łaskę wiary, to by oznaczało, że jednak wierzę i sama modlitwa o wiarę nie byłaby już potrzebna.

Z religią, czy bez, schemat jest podobny, a na końcu czeka jakaś wieczna nagroda, lub chociaż brak kary - piekła, kolejnych wcieleń, itp.

lady_Godiva
Posty: 409
Rejestracja: pn lip 17, 2017 9:01 am
Re: Poczucie rezonansu w relacjach z innymi

Post autor: lady_Godiva » śr lis 08, 2017 1:14 pm

Dylla pisze:
lady_Godiva pisze:
Zgadza się, ale mam podejrzenia, że jakby ludzie mniej się bali [już teraz nie wchodząc w cały szerooooooooooooki temat lęków w ogóle oraz ich źródeł], to czas zajęty do tej pory martwieniem się i nurzaniem w poczuciu winy [sztucznie pompowanym zwłaszcza przez niektóre religie, jak doskonale to wiemy] przeznaczyliby na pogodną i spokojną kontemplację otaczającej ich rzeczywistości, a z takich stanów pewnego, powiedzmy, odprężenia-odpuszczenia [nie mylić ze zidioceniem i zobojętnieniem :wink: ], często rodzi się właśnie uważność, czy też nasza uważność 500+ ;) A potem w ogóle zaczyna się robić sensowniej ;) Im częściej uda nam się zanurzyć w ten stan.
Kiedyś próbowałam wytłumaczyć osobie idącej ścieżką duchową, że nie można sobie wybrać ulubionych doznań i emocji, zrezygnować z pozostałych, a następnie w tym trwać przez cały czas i intensywnie tego doznawać. Usłyszałam wtedy, że mam widocznie zbyt młodą duszę i dlatego tego nie rozumiem.

Parę razy ktoś mi wyskoczył z zakładem Pascala. Powiedziałam, że wiary/niewiary się nie wybiera, a co najwyżej mogłabym na chłodno podtrzymywać myśl, że Bóg istnieje, ale to nie to samo, co wiara. Potem padała propozycja, żebym się modliła do Boga o łaskę wiary, na co ja odpowiadałam, że gdybym mogła z przekonaniem pomodlić sie do Boga o łaskę wiary, to by oznaczało, że jednak wierzę i sama modlitwa o wiarę nie byłaby już potrzebna.

Z religią, czy bez, schemat jest podobny, a na końcu czeka jakaś wieczna nagroda, lub chociaż brak kary - piekła, kolejnych wcieleń, itp.

Przyznam, że nie jestem pewna, czy chciałaś przekazać, że czy z religią czy bez, człowiek i tak naturalnie grawituje ku odczuciu zwanemu lękiem i że to jest człowieczeństwu niejako przyrodzone? I czy z religią, czy bez, będzie próbował to odczucie oswoić i zracjonalizować?

Nie wiem, jakoś zgubiłam trop, jeśli błędnie zrozumiałam, naprostuj ;)


Cóż, jeśli chodzi o lęki, to ja uważam, że naturalnie [bez systemów religijnych i ich nakręcania właśnie w kierunku poczucia winy, idei piekła, etc., etc.] bylibyśmy jednak bardziej jak inne zwierzęta, czyli owszem: strach istnieje w wachlarzu możliwych do przeżycia uczuć, ale jest on tylko uzasadniony konkretną sytuacją, czyli np. zbliża się do nas niedźwiedź, który chce nas rozszarpać. A jak niedźwiedź się oddala na bezpieczną odległość, strach przestaje obowiązywać. A już napewno tzw. wyimaginowane lęki "na zapas" nie wpływają na wybory i codzienną egzystencję zdrowych zwierząt.

A emocja strachu [jako mobilizacji organizmu do szczególnej koncentracji i przygotowania do ewentualnej walki albo ucieczki] tak spotworniała u ludzi, że potrafią się zamartwiać czymś, co niejako nie istnieje. Tj. istnieje, ale tylko w ich głowach.



Acha, jeszcze miałam słowo odnośnie wyborów intuicyjnych, bo zauważyłam, że w moim poście o wyborach intuicyjnych wypowiedziałam się nieopatrznie jednostronnie.
Chodziło mi oczywiście o to, że dla jednych działanie intuicyjne będzie niekiedy działaniem wbrew temu, co jest w ich odczuciu racjonalne, a dla innych, tak jak u Prometeusza, działanie w zgodzie z własną intuicją będzie działaniem w zgodzie z intelektem.

Dylla
Posty: 861
Rejestracja: wt maja 04, 2010 8:09 pm
Re: Poczucie rezonansu w relacjach z innymi

Post autor: Dylla » śr lis 08, 2017 6:02 pm

lady_Godiva pisze: Przyznam, że nie jestem pewna, czy chciałaś przekazać, że czy z religią czy bez, człowiek i tak naturalnie grawituje ku odczuciu zwanemu lękiem i że to jest człowieczeństwu niejako przyrodzone? I czy z religią, czy bez, będzie próbował to odczucie oswoić i zracjonalizować?

Nie wiem, jakoś zgubiłam trop, jeśli błędnie zrozumiałam, naprostuj ;)


Cóż, jeśli chodzi o lęki, to ja uważam, że naturalnie [bez systemów religijnych i ich nakręcania właśnie w kierunku poczucia winy, idei piekła, etc., etc.] bylibyśmy jednak bardziej jak inne zwierzęta, czyli owszem: strach istnieje w wachlarzu możliwych do przeżycia uczuć, ale jest on tylko uzasadniony konkretną sytuacją, czyli np. zbliża się do nas niedźwiedź, który chce nas rozszarpać. A jak niedźwiedź się oddala na bezpieczną odległość, strach przestaje obowiązywać. A już napewno tzw. wyimaginowane lęki "na zapas" nie wpływają na wybory i codzienną egzystencję zdrowych zwierząt.

A emocja strachu [jako mobilizacji organizmu do szczególnej koncentracji i przygotowania do ewentualnej walki albo ucieczki] tak spotworniała u ludzi, że potrafią się zamartwiać czymś, co niejako nie istnieje. Tj. istnieje, ale tylko w ich głowach.
Niedźwiedź, jaki jest, każdy widzi. Człowiek przynajmniej wiedział, czego się można spodziewać po niedźwiedziu, jak również tego, czego konkretnie się bał. A brak wiedzy i rozumienia rzeczywistości, która nie jest namacalna, wywoływała lęki, które trzeba było czymś zapełnić i tym samym oswoić. Idea winy (tabu), poczucia strachu, wyobrażeń na temat innych rzeczywistości jest bardzo stara i rozwijała sie niezależnie w różnych kulturach. Nie tyle bylibyśmy bez tego, jak zwierzęta, co wymyśliliśmy to sobie, bo czymś się od zwierząt różnimy.

Tak, chciałam przekazać, że czy z religią czy bez, człowiek i tak naturalnie grawituje ku odczuciu zwanemu lękiem i że to jest człowieczeństwu niejako przyrodzone.

Miałam okazję poznać ludzi, którzy byli związani z KK ślubami, potem odeszli z tej organizacji, ale nadal byli głęboko wierzący. Ich wiara ewoluowała, przestała się opierać na mechanizmie kija i marchewki, a rozmowa i samo przebywanie w towarzystwie tych osób było dla mnie wielką przyjemnością. Mieli w sobie spokój, prostotę, głębię.
Ks. prof. Michał Heller jest przykładem, że można nawet połączyć wiarę z poszukiwaniem prawdy drogą naukową.

Po drugiej stronie, ateistycznej, są ludzie, którzy szli drogą racjonalną, która od pewnego momentu zaczęła ich prowadzić w kierunku transcendencji.
Niezależnie od drogi i miejsca, z którego wyruszamy, jakieś jednostki wyjdą ponad zwykłą świadomość, a reszta, z religią, lub bez religii - nie.

Umiem przywołać stan nieuwarunkowania, spokoju, błogości, lekkiej euforii. Potrafię też zrobić szpagat i pierogi. No ale co z tego? Czy to jest ta duchowość?

lady_Godiva
Posty: 409
Rejestracja: pn lip 17, 2017 9:01 am
Re: Poczucie rezonansu w relacjach z innymi

Post autor: lady_Godiva » śr lis 08, 2017 6:41 pm

Dylla pisze:


Miałam okazję poznać ludzi, którzy byli związani z KK ślubami, potem odeszli z tej organizacji, ale nadal byli głęboko wierzący. Ich wiara ewoluowała, przestała się opierać na mechanizmie kija i marchewki, a rozmowa i samo przebywanie w towarzystwie tych osób było dla mnie wielką przyjemnością. Mieli w sobie spokój, prostotę, głębię.
Ks. prof. Michał Heller jest przykładem, że można nawet połączyć wiarę z poszukiwaniem prawdy drogą naukową.


Po drugiej stronie, ateistycznej, są ludzie, którzy szli drogą racjonalną, która od pewnego momentu zaczęła ich prowadzić w kierunku transcendencji.
Niezależnie od drogi i miejsca, z którego wyruszamy, jakieś jednostki wyjdą ponad zwykłą świadomość, a reszta, z religią, lub bez religii - nie.
Oczywiście, że się zgadzam, że nie każdy ma predyspozycje do radykalnego transcendowania siebie samego z postaci wyjściowej ;) Bardziej chodziło mi o to, że gdyby ludzi mniej straszyć, to by byli - każdy na swoją miarę - lepszą wersją siebie i nie do końca mi się wydaje, czy sami sobie wyszukiwaliby lęki aż do tego stopnia, jak to można obserwować wkoło. Ja jestem optymistką chyba i po prostu wierzę czy też czuję, że gdyby mniej gmatwać [zwłaszcza w religii i polityce :wink: ], to by ogólnie ludzie trochę lepsi i mądrzejsi byli :)
Dylla pisze: Umiem przywołać stan nieuwarunkowania, spokoju, błogości, lekkiej euforii. Potrafię też zrobić szpagat i pierogi. No ale co z tego? Czy to jest ta duchowość?
Siostro!!!

Szpagat umiesz?

:-o

Ty też? :-o


A ja myślałam, ze to tylko ja mam tak naturalnie :wink:

lady_Godiva
Posty: 409
Rejestracja: pn lip 17, 2017 9:01 am
Re: Poczucie rezonansu w relacjach z innymi

Post autor: lady_Godiva » śr lis 08, 2017 6:50 pm

Dylla pisze:
Umiem przywołać stan nieuwarunkowania, spokoju, błogości, lekkiej euforii. Potrafię też zrobić szpagat i pierogi. No ale co z tego? Czy to jest ta duchowość?

Acha, co do duchowości jeszcze:

ja broń boże nie jestem jakimś rzecznikiem owej idei zwanej ogólnie duchowością [bo mam wrażenie, że tak mogę być odbierana czasem?].

Już pomijając, że nie jestem specjalnie jakoś ortodoksyjnie przywiązana do znaczeń przypisywanych słowom i pojęciom [zresztą w ogóle intuicyjnie bliska mi jest idea, że każde, odrębne indywiduum używa języka i nieodłącznej mu semantyki na swój niepowtarzalny sposób i tak naprawdę każdy z nas zawsze ma na myśli coś odrobinę innego, używając jednego i tego samego słowa czy pojęcia].

Jeśli już miałabym mianować się rzecznikiem jakiejś idei, to byłaby to raczej idea "powrotu do źródła" ;)

Dylla
Posty: 861
Rejestracja: wt maja 04, 2010 8:09 pm
Re: Poczucie rezonansu w relacjach z innymi

Post autor: Dylla » śr lis 08, 2017 7:01 pm

lady_Godiva pisze: Oczywiście, że się zgadzam, że nie każdy ma predyspozycje do radykalnego transcendowania siebie samego z postaci wyjściowej ;) Bardziej chodziło mi o to, że gdyby ludzi mniej straszyć, to by byli - każdy na swoją miarę - lepszą wersją siebie i nie do końca mi się wydaje, czy sami sobie wyszukiwaliby lęki aż do tego stopnia, jak to można obserwować wkoło. Ja jestem optymistką chyba i po prostu wierzę czy też czuję, że gdyby mniej gmatwać [zwłaszcza w religii i polityce :wink: ], to by ogólnie ludzie trochę lepsi i mądrzejsi byli :)
Ludzie sami się straszą. Z kościółkiem, czy bez. :???:


lady_Godiva pisze:Siostro!!!

Szpagat umiesz?

:-o

Ty też? :-o


A ja myślałam, ze to tylko ja mam tak naturalnie :wink:
A nie musisz pilnować diety, żeby nie przytyć, bo... nie tyjesz? :D



A widzisz, ja to do oporu bym pytała, co to jest duchowość i powrót do źródeł. Może i byłabym rzeczniczką którejś z tych idei, gdybym mogła ją zrozumieć, albo chociaż zdefiniować. ;)

Awatar użytkownika
Prometeusz
Posty: 1848
Rejestracja: pt kwie 20, 2012 9:21 am
Re: Poczucie rezonansu w relacjach z innymi

Post autor: Prometeusz » śr lis 08, 2017 7:03 pm

Dylla pisze:
Prometeusz pisze:Zaczynasz... bo ja to postrzegam trochę inaczej... ale może i do tego dojdziesz.
To może byś sie podzilił tym, do czego doszedłeś? :wink:

Jak na razie doszlam tylko do tego, że nigdy do niczego nie dojdę i tylko to jest u mnie stałe. Cała reszta co jakiś czas ulega zmianom. Nie wiedziałbym też jak miałabym zweryfikować prawdziwość ewentualnych dojść. ;)
Nie, bo mając to dla siebie to lepiej smakuje. 8-)

Nigdy nie dojdziesz? To krucho. :razz:
Taki jest kres wszelkiego gejdżu: wola gejdżowania.

Dylla
Posty: 861
Rejestracja: wt maja 04, 2010 8:09 pm
Re: Poczucie rezonansu w relacjach z innymi

Post autor: Dylla » śr lis 08, 2017 7:07 pm

Prometeusz pisze:
Nie, bo mając to dla siebie to lepiej smakuje. 8-)

Nigdy nie dojdziesz? To krucho. :razz:

Z Twoją pomocą może bym doszła. Ale jak nie to nie. :razz:

lady_Godiva
Posty: 409
Rejestracja: pn lip 17, 2017 9:01 am
Re: Poczucie rezonansu w relacjach z innymi

Post autor: lady_Godiva » śr lis 08, 2017 7:11 pm

Dylla pisze:
lady_Godiva pisze: Oczywiście, że się zgadzam, że nie każdy ma predyspozycje do radykalnego transcendowania siebie samego z postaci wyjściowej ;) Bardziej chodziło mi o to, że gdyby ludzi mniej straszyć, to by byli - każdy na swoją miarę - lepszą wersją siebie i nie do końca mi się wydaje, czy sami sobie wyszukiwaliby lęki aż do tego stopnia, jak to można obserwować wkoło. Ja jestem optymistką chyba i po prostu wierzę czy też czuję, że gdyby mniej gmatwać [zwłaszcza w religii i polityce :wink: ], to by ogólnie ludzie trochę lepsi i mądrzejsi byli :)
Ludzie sami się straszą. Z kościółkiem, czy bez. :???:
Na to wygląda.

Ale ja wciąż uważam, że niektóre instytucje mocno się do tych straszków przyczyniły ;)

Dylla pisze:
lady_Godiva pisze:Siostro!!!

Szpagat umiesz?

:-o

Ty też? :-o


A ja myślałam, ze to tylko ja mam tak naturalnie :wink:
A nie musisz pilnować diety, żeby nie przytyć, bo... nie tyjesz? :D


Si, exactamente ;)


Oj, Dylla...jeszcze się okaże, że Ty to ja, a ja to Ty :wink:


Jakoś mi się "Palimpsest" Niewolskiego skojarzył. [Oglądałaś?]




Dylla pisze: A widzisz, ja to do oporu bym pytała, co to jest duchowość i powrót do źródeł. Może i byłabym rzeczniczką którejś z tych idei, gdybym mogła ją zrozumieć, albo chociaż zdefiniować. ;)


Dla mnie poczucie "powracania" [czy też "powracania do źródeł"] jest absolutnie poza słowami. Zresztą w ogóle najważniejsze rzeczy, sprawy, przeżycia są dla mnie poza słowami. Oczywiście cholernie się cieszę, że słowa są, że język jest, bo to fajne pojarać się czymś we wspólnym kodzie [choć inna sprawa, że niektórzy używają owego kodu/języka zręczniej i sprawniej, a inni nieco bardziej pływają, jak ja np. ;)], no ale najważniejsze dla mnie zaczyna się tam, gdzie kończą się słowa.

Dylla
Posty: 861
Rejestracja: wt maja 04, 2010 8:09 pm
Re: Poczucie rezonansu w relacjach z innymi

Post autor: Dylla » śr lis 08, 2017 7:26 pm

lady_Godiva pisze:
Oj, Dylla...jeszcze się okaże, że Ty to ja, a ja to Ty :wink:


Jakoś mi się "Palimpsest" Niewolskiego skojarzył. [Oglądałaś?]
Tak, oglądałam. :)

Kiedyś udzielałam się na forum kobiecym. Jedna z dziewczyn stwierdziła, że ciągle myli mnie z inną użytkowniczką, bo nie dość, że nasze posty wyglądają tak, jakby pisała je jedna osoba, to jeszcze jako jedyne nie mamy awatarów. Potem się okazało, że ta druga urodziła się tego samego dnia i miesiąca co ja, jest fanką Lema i Dukaja, mój nick to jej prawdziwe imię i mieszka ok. 3 km. ode mnie. No się umówiłyśmy, żeby sprawdzić, czy nie jesteśmy tą samą osobą. Okazało się, że nie tylko nie jesteśmy tą samą osobą, ale na żywo nie jesteśmy w ogóle do siebie podobne. Dwa różne temperamenty i różne osobowości. :D

lady_Godiva
Posty: 409
Rejestracja: pn lip 17, 2017 9:01 am
Re: Poczucie rezonansu w relacjach z innymi

Post autor: lady_Godiva » śr lis 08, 2017 7:41 pm

Dylla pisze:
lady_Godiva pisze:
Oj, Dylla...jeszcze się okaże, że Ty to ja, a ja to Ty :wink:


Jakoś mi się "Palimpsest" Niewolskiego skojarzył. [Oglądałaś?]
Tak, oglądałam. :)

Kiedyś udzielałam się na forum kobiecym. Jedna z dziewczyn stwierdziła, że ciągle myli mnie z inną użytkowniczką, bo nie dość, że nasze posty wyglądają tak, jakby pisała je jedna osoba, to jeszcze jako jedyne nie mamy awatarów. Potem się okazało, że ta druga urodziła się tego samego dnia i miesiąca co ja, jest fanką Lema i Dukaja, mój nick to jej prawdziwe imię i mieszka ok. 3 km. ode mnie. No się umówiłyśmy, żeby sprawdzić, czy nie jesteśmy tą samą osobą. Okazało się, że nie tylko nie jesteśmy tą samą osobą, ale na żywo nie jesteśmy w ogóle do siebie podobne. Dwa różne temperamenty i różne osobowości. :D

Hah, właśnie podeszłam do komputera po tym, jak pomyślała mi się taka myśl "ciekawe którego dnia i miesiąca urodziła się Dylla" :D

Jak to nie tajemnica , to wal.


Zaczęłam być na serio ciekawa. :D

Dylla
Posty: 861
Rejestracja: wt maja 04, 2010 8:09 pm
Re: Poczucie rezonansu w relacjach z innymi

Post autor: Dylla » śr lis 08, 2017 7:45 pm

lady_Godiva pisze:

Hah, właśnie podeszłam do komputera po tym, jak pomyślała mi się taka myśl "ciekawe którego dnia i miesiąca urodziła się Dylla" :D

Jak to nie tajemnica , to wal.


Zaczęłam być na serio ciekawa. :D
28 maja, a Ty? :wink:

Awatar użytkownika
Prometeusz
Posty: 1848
Rejestracja: pt kwie 20, 2012 9:21 am
Re: Poczucie rezonansu w relacjach z innymi

Post autor: Prometeusz » śr lis 08, 2017 7:48 pm

Dylla pisze:
Prometeusz pisze:
Nie, bo mając to dla siebie to lepiej smakuje. 8-)

Nigdy nie dojdziesz? To krucho. :razz:

Z Twoją pomocą może bym doszła. Ale jak nie to nie. :razz:
Wystarczy mi jak pokażesz mi ten szpagat. :cool:
Taki jest kres wszelkiego gejdżu: wola gejdżowania.

lady_Godiva
Posty: 409
Rejestracja: pn lip 17, 2017 9:01 am
Re: Poczucie rezonansu w relacjach z innymi

Post autor: lady_Godiva » śr lis 08, 2017 7:49 pm

Dylla pisze:
lady_Godiva pisze:

Hah, właśnie podeszłam do komputera po tym, jak pomyślała mi się taka myśl "ciekawe którego dnia i miesiąca urodziła się Dylla" :D

Jak to nie tajemnica , to wal.


Zaczęłam być na serio ciekawa. :D
28 maja, a Ty? :wink:

Hmm. Uwaga, zaskoczę Cię, ale nie podobieństwem do Ciebie ;)


Dokładnie mam urodziny za parę godzin.


Urodziłam się 9 listopada , 30 minut po północy .

lady_Godiva
Posty: 409
Rejestracja: pn lip 17, 2017 9:01 am
Re: Poczucie rezonansu w relacjach z innymi

Post autor: lady_Godiva » śr lis 08, 2017 7:51 pm

Słowem:

nie jesteśmy jednak tą samą osobą :wink:


[choć linearność czasu i co za tym idzie konkretne zdarzenia, czyli punkty na tej linii, to ponoć złudzenie, więc...... :wink: ]


ODPOWIEDZ