Poczucie rezonansu w relacjach z innymi

Miejsce na Twoje spostrzeżenia, relacje o tym, co udało Ci się zastosować i jaki wpływ na Twoje życie wywarł Transerfing

Moderatorzy: admin, marcelus, filip

lady_Godiva
Posty: 409
Rejestracja: pn lip 17, 2017 9:01 am
Re: Poczucie rezonansu w relacjach z innymi

Post autor: lady_Godiva » czw paź 12, 2017 6:46 pm

No ale Diuna to sf, a Piekara to podchodzi pod takie fantasopodobne [zerkam właśnie na opisy głównej osnowy fabularnej cyklu] opisy światów alternatywnych....

Zresztą z drugiej strony czasem już nie ma sensu robić na siłę podziałów na gatunki :wink:

Dylla
Posty: 861
Rejestracja: wt maja 04, 2010 8:09 pm
Re: Poczucie rezonansu w relacjach z innymi

Post autor: Dylla » czw paź 12, 2017 7:06 pm

lady_Godiva pisze:klasyki są klasykami absolutnie zasłużenie i nie bez powodu :wink:
Tak, po klasyków można sięgać w ciemno, bo przeważnie lektura nie kończy się rozczarowaniem.
Czytam klasyków, książki popularnonaukowe, twarde s-f. Chciałabym trochę wyjść poza te ramy, ale nie ma co na siłę szukać. Może coś samo wpadnie mi w ręce. :)

lady_Godiva
Posty: 409
Rejestracja: pn lip 17, 2017 9:01 am
Re: Poczucie rezonansu w relacjach z innymi

Post autor: lady_Godiva » czw paź 12, 2017 7:26 pm

Dylla pisze:
lady_Godiva pisze:klasyki są klasykami absolutnie zasłużenie i nie bez powodu :wink:
Tak, po klasyków można sięgać w ciemno, bo przeważnie lektura nie kończy się rozczarowaniem.
Czytam klasyków, książki popularnonaukowe, twarde s-f. Chciałabym trochę wyjść poza te ramy, ale nie ma co na siłę szukać. Może coś samo wpadnie mi w ręce. :)
A pewnie.

Często najlepsze zachwyty przytrafiają się tzw. przypadkiem, podobnie może być więc i z literaturą ;)

Inna sprawa, że każdy z nas jest "jakiś" i grawituje w kierunku takich, a nie innych upodobań, również literackich.....Oczywiście, że warto aktywnie poznawać nieznane przestrzenie [kłaniamy się neuroplastyce i okolicom ;) ] i się trenować/testować w nowościach i wyzwaniach, lecz taki podstawowy rys skłonności i indywidualnych upodobań zawsze jednak przebija.

Awatar użytkownika
Prometeusz
Posty: 1848
Rejestracja: pt kwie 20, 2012 9:21 am
Re: Poczucie rezonansu w relacjach z innymi

Post autor: Prometeusz » czw paź 12, 2017 8:10 pm

lady_Godiva pisze:rzuciło mi się w oczy w którymś z ostatnich Twoich postów, że zamierzasz brać się za Wiedźmina;


to ja, jako dozgonna wielbicielka prozy Sapka powiem Ci, że jak masz więcej niż 16 lat, to lepiej czytaj trylogię husycką [czyli Narrenturm, Bozy Bojownicy i Lux Perpetua], jeśli już coś Sapkowskiego chcesz.
Dzięki, rozważę to. :)

Z Sapkowskim zawsze kojarzy mi się taki kolega Bogdan. Na lekcjach albo spał albo czytał fantasy. Dziś go trochę lepiej rozumiem. hehe. Świetny gość, takie indywiduum 1/1000.
Taki jest kres wszelkiego gejdżu: wola gejdżowania.

lady_Godiva
Posty: 409
Rejestracja: pn lip 17, 2017 9:01 am
Re: Poczucie rezonansu w relacjach z innymi

Post autor: lady_Godiva » pt paź 13, 2017 4:53 am

Prometeusz pisze:
lady_Godiva pisze:rzuciło mi się w oczy w którymś z ostatnich Twoich postów, że zamierzasz brać się za Wiedźmina;


to ja, jako dozgonna wielbicielka prozy Sapka powiem Ci, że jak masz więcej niż 16 lat, to lepiej czytaj trylogię husycką [czyli Narrenturm, Bozy Bojownicy i Lux Perpetua], jeśli już coś Sapkowskiego chcesz.
Dzięki, rozważę to. :)

Z Sapkowskim zawsze kojarzy mi się taki kolega Bogdan. Na lekcjach albo spał albo czytał fantasy. Dziś go trochę lepiej rozumiem. hehe. Świetny gość, takie indywiduum 1/1000.


Bogdan free spirit :wink:

Imię też frapujące jak na kogoś powyżej rocznika '60 :)


Założę się, że jak spał, to też podróżował po wiedźmińskich światach.

Awatar użytkownika
Prometeusz
Posty: 1848
Rejestracja: pt kwie 20, 2012 9:21 am
Re: Poczucie rezonansu w relacjach z innymi

Post autor: Prometeusz » pt paź 13, 2017 5:42 am

a co do scifi i to postapokaliptycznego... Będę sobie teraz zwiedzał uniwersum Dmitrija Głuchowskiego tylko nie książkowo a wirtualnie. :D Trochę czasu braknie, ale trafiłem na okazje i nie mogłem sobie odmówić. "Metro 2033" lubię takie survivalowe klimaty (mało kto nie lubi :P ). Wczoraj zaledwie odpaliłem a we śnie apokalipsa prądu nie ma jakieś tornada, grupy ludzi i trzeba się przemieścić z A do B by przetrwać. Wypas. :D W życiu już drama nie potrzebna. ;)
Taki jest kres wszelkiego gejdżu: wola gejdżowania.

lady_Godiva
Posty: 409
Rejestracja: pn lip 17, 2017 9:01 am
Re: Poczucie rezonansu w relacjach z innymi

Post autor: lady_Godiva » pt paź 13, 2017 7:41 am

Prometeusz pisze:a co do scifi i to postapokaliptycznego... Będę sobie teraz zwiedzał uniwersum Dmitrija Głuchowskiego tylko nie książkowo a wirtualnie. :D Trochę czasu braknie, ale trafiłem na okazje i nie mogłem sobie odmówić. "Metro 2033" lubię takie survivalowe klimaty (mało kto nie lubi :P ). Wczoraj zaledwie odpaliłem a we śnie apokalipsa prądu nie ma jakieś tornada, grupy ludzi i trzeba się przemieścić z A do B by przetrwać. Wypas. :D W życiu już drama nie potrzebna. ;)

O tak. Szczypta apokalipsy to jest to :russian:

Zwłaszcza takiej, gdzie zawsze można w razie czego wcisnąć "pause" :wink:




To jeszcze co do alternatyw dla książek, to jest wręcz GENIALNA adaptacja dźwiękowa trylogii husyckiej Sapkowskiego, którą Ci polecałam . Choć to nie tyle adaptacja, co po prostu audiobook, ale taki wypasiony /jedyny taki znany mi przypadek/: z rozpisaniem na role, wszelkimi dźwiękowymi niuansami, oprawą muzyczną, no full wypas, jak nic :coll1: No ale to wszystko pod egidą Janusza Kukuły, a to wszak znany specjalista od teatru dźwiękowego :smile: Także w przypadku Sapka możesz zamiast do książek sięgnąć do audiobooka, to nawet chyba jeszcze lepszy pomysł /i znów: jedyny taki znany mi przypadek, gdzie bardziej jeszcze polecam audiobook, aniżeli książkę, choć raczej skłaniam się zawsze, by zaczynać od książek ;) /

Awatar użytkownika
Prometeusz
Posty: 1848
Rejestracja: pt kwie 20, 2012 9:21 am
Re: Poczucie rezonansu w relacjach z innymi

Post autor: Prometeusz » ndz paź 15, 2017 5:20 pm

Jak możesz to rzuć linka. :)
Taki jest kres wszelkiego gejdżu: wola gejdżowania.

lady_Godiva
Posty: 409
Rejestracja: pn lip 17, 2017 9:01 am
Re: Poczucie rezonansu w relacjach z innymi

Post autor: lady_Godiva » ndz paź 15, 2017 6:51 pm

Prometeusz pisze:Jak możesz to rzuć linka. :)

Akurat ja kupowałam audiobooka, po bożemu, w księgarence, ale widzę, że tu np. na youtube jest spora część Narrenturm, czyli pierwszy tom:

https://www.youtube.com/watch?v=l5pCC1QvMWg


No i kolejne części też tam są, ale też jak widzę, nie całe. [Jak chwycisz, Kocie, bakcyla, to znajdziesz resztę ;) ]

lady_Godiva
Posty: 409
Rejestracja: pn lip 17, 2017 9:01 am
Re: Poczucie rezonansu w relacjach z innymi

Post autor: lady_Godiva » ndz paź 15, 2017 6:57 pm

A, to ja tylko powiem, że im dalej, tym lepiej. Narrenturm, znaczy się. Pierwszy tom wart jest, by przesłuchać go w całości.

Dylla
Posty: 861
Rejestracja: wt maja 04, 2010 8:09 pm
Re: Poczucie rezonansu w relacjach z innymi

Post autor: Dylla » ndz paź 15, 2017 7:19 pm

lady_Godiva pisze:

To zabrzmiało jak:

skromność [no ale chyba nie fałszywa? :razz: ], że niby Twoje przeciwieństwa .... :razz: To już jak chcesz być skromna w sposób stonowany, to raczej rzeknij, że przyciągają Cię Twoje, hmmm...zwielokrotnienia? :crazy:

Jak by Ci, co Cię pociągają, mieli być Twoimi przeciwieństwami, to Ty musiałabyś być [uwaga Kocie, pożyczam od Ciebie :crazy: ] Sindy, no ale Ty nie jesteś Sindy. No sorry, laska, ale nie jesteś. [Nawet Kot Ci to powie :crazy:
Po Twojej wypowiedzi zastanawiałam się, co mnie tak kręci w umysłach niektórych pisarzy. Odpowiedź znalazłam tutaj:
http://esensja.pl/ksiazka/publicystyka/ ... a=1#strony

Przekleństwa nagłych analogii ciąg dalszy: rozmawiamy o temacie A, A przywodzi mi na myśl B, zaczynam o tym mówić; mówię, a zanim skończę zdanie, B kojarzy mi się z C, C z D, D z E, i one wszystkie między sobą, i tak rośnie barokowa konstrukcja, abstrakcja wyjaśniająca świat z porażającą łatwością; więc próbuję ją w miarę wzrostu opowiedzieć, przerywam sam sobie, jąkam się i gonię za słowami; i podczas gdy moje usta zaczynają drugie zdanie, mój umysł jest już przy X, Y i Z; pierwotny temat przestaje mnie interesować i w końcu milknę, zawstydzony, po raz kolejny nie zrozumiany. Najdalej potrafił nadążyć za moimi skojarzeniami […]



Mam w sobie tylko ten chaos. A oni, nie tylko mają chaos, ale też wiedzę i umiejętność przetłumaczenia chaosu na język, który jest zrozumiały dla innych. Ja nawet musiałam użyć cudzych słów, żeby to nazwać, bo moje rozumienie było jasne tylko dla mnie samej.

Prędzej Prometeusz stanie się światowej sławy mistrzem komunikacji, niż ja wyjdę z mojej niemocy. :(

lady_Godiva
Posty: 409
Rejestracja: pn lip 17, 2017 9:01 am
Re: Poczucie rezonansu w relacjach z innymi

Post autor: lady_Godiva » ndz paź 15, 2017 8:50 pm

Dylla pisze:
lady_Godiva pisze:

To zabrzmiało jak:

skromność [no ale chyba nie fałszywa? :razz: ], że niby Twoje przeciwieństwa .... :razz: To już jak chcesz być skromna w sposób stonowany, to raczej rzeknij, że przyciągają Cię Twoje, hmmm...zwielokrotnienia? :crazy:

Jak by Ci, co Cię pociągają, mieli być Twoimi przeciwieństwami, to Ty musiałabyś być [uwaga Kocie, pożyczam od Ciebie :crazy: ] Sindy, no ale Ty nie jesteś Sindy. No sorry, laska, ale nie jesteś. [Nawet Kot Ci to powie :crazy:
Po Twojej wypowiedzi zastanawiałam się, co mnie tak kręci w umysłach niektórych pisarzy. Odpowiedź znalazłam tutaj:
http://esensja.pl/ksiazka/publicystyka/ ... a=1#strony

Przekleństwa nagłych analogii ciąg dalszy: rozmawiamy o temacie A, A przywodzi mi na myśl B, zaczynam o tym mówić; mówię, a zanim skończę zdanie, B kojarzy mi się z C, C z D, D z E, i one wszystkie między sobą, i tak rośnie barokowa konstrukcja, abstrakcja wyjaśniająca świat z porażającą łatwością; więc próbuję ją w miarę wzrostu opowiedzieć, przerywam sam sobie, jąkam się i gonię za słowami; i podczas gdy moje usta zaczynają drugie zdanie, mój umysł jest już przy X, Y i Z; pierwotny temat przestaje mnie interesować i w końcu milknę, zawstydzony, po raz kolejny nie zrozumiany. Najdalej potrafił nadążyć za moimi skojarzeniami […]



Mam w sobie tylko ten chaos. A oni, nie tylko mają chaos, ale też wiedzę i umiejętność przetłumaczenia chaosu na język, który jest zrozumiały dla innych. Ja nawet musiałam użyć cudzych słów, żeby to nazwać, bo moje rozumienie było jasne tylko dla mnie samej.

Prędzej Prometeusz stanie się światowej sławy mistrzem komunikacji, niż ja wyjdę z mojej niemocy. :(


Hmmm mm.

Zaraz zasypiam, więc tylko taka krótka myśl-refleksja:


czemu chaos utozsamiasz z niemocą? Czy brak kontroli, takiej, jaką rozumiesz i postrzegasz jako kontrolę, to od razu niemoc? Z mojego punktu widzenia jest przeciwnie: chaos = dzika, , nieokielznana moc twórcza. I czy to źle, że część "tworów chaosu" trzeba uporządkować i ułożyć dla lepszego strawienia (przez umysł)? Ja tam uważam, że chaos jest seksowny ;) (Uwaga: nie mam na myśli bałaganu :razz: )

lady_Godiva
Posty: 409
Rejestracja: pn lip 17, 2017 9:01 am
Re: Poczucie rezonansu w relacjach z innymi

Post autor: lady_Godiva » ndz paź 15, 2017 8:53 pm

No i co Ty od razu byś chciała tak jak oni ;)


Po to oni (pisarze) są, tacy akuszerze myśli innych istnień w szponach niemocy ;)

Dylla
Posty: 861
Rejestracja: wt maja 04, 2010 8:09 pm
Re: Poczucie rezonansu w relacjach z innymi

Post autor: Dylla » ndz paź 15, 2017 9:37 pm

Chodzi o tę wiedzę nieracjonalną, wykraczającą poza doświadczenie, będącą tym błyskiem, ogłądem całości. Nie mogę się wyzbyć (zrezygnować) tych doświadczeń, ani też ich jakoś wykorzystać i zagospodarować. Wyrazić słowami też nie potrafię. Stany te, niejako w pakiecie, zawierają dwa istotne dla mnie elementy. Pierwszy to zrozumienie, że nie jest to żadna wiedza, tylko ten duchowy odpowiednik iluzji, która może przybierać przeróżne formy interpretowane jako informacja, obraz, model rzeczywistości. A drugi to umiejętność surfowania, nie przyklejania się do tego, zmiany emocji i myśli, jeśli stają się podczas tych doświadczeń niewygodne lub ciężkie.
Czytając m.in. Dukaja mam wrażenie, że czytam coś, co wcześniej wiedziałam, ale nie potrafiłam sobie tego uświadomić. Jakby co chwila odblokowywało się coś, co cały czas było, choć w formie dla mnie niedostępnej/zakodowanej. Daje to efekt prawie flow - przyjemne porządkowanie myśli, emocji, rozładowanie napięcia.

Nie chodzi o to, że chciałbym od razu tak, jak ci pisarze. Niemocą nazywam brak umiejętności nazwania tego, co jest abstrakcyjne - jakiegokolwiek nazwania, choćby nieudolnego. A im przychodzi to z taką łatwością.

Moja babcia by to podsumowała tak: dobry Boże, dałeś temu, co nie może.

Awatar użytkownika
Prometeusz
Posty: 1848
Rejestracja: pt kwie 20, 2012 9:21 am
Re: Poczucie rezonansu w relacjach z innymi

Post autor: Prometeusz » pn paź 16, 2017 2:15 am

Dylla pisze:Prędzej Prometeusz stanie się światowej sławy mistrzem komunikacji, niż ja wyjdę z mojej niemocy.
Dziwnie to zabrzmiało, tak jakby dwojako. hehe :D

Jeśli zamienić słowo "niemoc", na "opór" to sytuacja staje się bardzo prosta. :wink:

@Lady, z zakupem nie byłoby problemu, ale chodziło mi o wskazanie wydawnictwa. W każdym razie dzięki, resztę poszukam. :kiss:
Taki jest kres wszelkiego gejdżu: wola gejdżowania.

lady_Godiva
Posty: 409
Rejestracja: pn lip 17, 2017 9:01 am
Re: Poczucie rezonansu w relacjach z innymi

Post autor: lady_Godiva » pn paź 16, 2017 4:28 am

Dylla pisze:Chodzi o tę wiedzę nieracjonalną, wykraczającą poza doświadczenie, będącą tym błyskiem, ogłądem całości. Nie mogę się wyzbyć (zrezygnować) tych doświadczeń, ani też ich jakoś wykorzystać i zagospodarować. Wyrazić słowami też nie potrafię. Stany te, niejako w pakiecie, zawierają dwa istotne dla mnie elementy. Pierwszy to zrozumienie, że nie jest to żadna wiedza, tylko ten duchowy odpowiednik iluzji, która może przybierać przeróżne formy interpretowane jako informacja, obraz, model rzeczywistości. A drugi to umiejętność surfowania, nie przyklejania się do tego, zmiany emocji i myśli, jeśli stają się podczas tych doświadczeń niewygodne lub ciężkie.
No to może to kwestia ćwiczeń? Praktyki? /To co do tej umiejętności surfowania bez przyklejania ;) / Jak to było: nie ustawajcie.... ;) .

A co do zrozumienia, to ja powiem Ci w takim razie tak.


Skoro nauczyliśmy się traktować świat jako zwierciadło, to czemu zazwyczaj skupiamy się na tych informacjach (od świata/zwierciadła), które są komunikatem o sprawach, które winniśmy jakoś tam w sobie skorygować? Czemu zapominać o tym, że świat również jakoś tam odbija inne jakości?

Co mam teraz na myśli? Ano to, że już sam fakt, że w słowach innych [pisarzy, czy myślicieli, czy kogokolwiektam] odnajdujesz uwerbalizowane ucieleśnienie własnych przeczuć, przeżyć i przemyśleń, jest - zdaniem moim - niczym innym, jak właśnie wypowiedzeniem TWOICH zapętleń myślowych, co do których masz przeczucia i intuicje, ale nie umiesz [jak sama to postrzegasz] samodzielnie stworzyć owego satysfakcjonującego Ciebie samą, uwerbalizowania ;)

Ten podział na "moje, twoje, wasze, ich" jest naprawdę ostro przerklamowany i tu wcale już nie trzeba być buddą, by to przyjąć i tym się ucieszyć ;) Co więcej to, że inni potrafią klarownie [do satysfakcjonującego Ciebie stopnia] wypowiedzieć "Twój chaos" [czy jak tam chcesz zwać ową twórcze, plastyczne i nieustannie stające się kłębowisko transformujących się obrazów, wrażeń i intuicji], to nawet chyba jest czymś niepomiernie radosnym i krzepiącym, bo w jakimś sensie dowodzi naszego [ludzi, człowieka] braterstwa i leibnizowska teoria monad bez okien przestaje aż tak straszyć ;)

Dlatego twierdzę, że jak, dajmy na to, Jacek Dukaj złapie za ogon i przyszpili do kartki [ :crazy: ] niepokorne i wciąż ulatujące roje Twoich intuicji, to uznawaj to za swoje. W takim sensie, że ZNALAZŁAŚ to, co przeczuwałaś. [No chyba, że masz taki kosmiczny kaprys, by BYĆ Jackiem Dukajem :crazy: ....Hmmm. No to wtedy faktycznie, zabrnęłaś laska w kozi róg i nie ma dla Ciebie ratunku :crazy: :wink: ]
Dylla pisze:
Czytając m.in. Dukaja mam wrażenie, że czytam coś, co wcześniej wiedziałam, ale nie potrafiłam sobie tego uświadomić. Jakby co chwila odblokowywało się coś, co cały czas było, choć w formie dla mnie niedostępnej/zakodowanej. Daje to efekt prawie flow - przyjemne porządkowanie myśli, emocji, rozładowanie napięcia.

No to laska, jak dla mnie komunikat jest jasny: trzymaj się [blisko :crazy: ] pisarzy. :)

Dylla pisze: Nie chodzi o to, że chciałbym od razu tak, jak ci pisarze. Niemocą nazywam brak umiejętności nazwania tego, co jest abstrakcyjne - jakiegokolwiek nazwania, choćby nieudolnego. A im przychodzi to z taką łatwością.

Moja babcia by to podsumowała tak: dobry Boże, dałeś temu, co nie może.

Jak wyżej.

Po to masz pisarzy.

Przecież to JEST Twoje zwierciadło [ich uporządkowania tego, czego kotłowaninę odnajdujesz w swej osobistej głowinie], a jedyny problem /jeśli już trzeba by na siłę wyszukać problem/, jaki mi przychodzi na myśl, to że nie możesz wydać książki, która byłaby absolutnie osobistą i najzupełniej samodzielną translacją Twych wewnętrznych krajobrazów myślowych i wpisać na karcie tytułowej swojego nazwiska. :coll1:

Dylla
Posty: 861
Rejestracja: wt maja 04, 2010 8:09 pm
Re: Poczucie rezonansu w relacjach z innymi

Post autor: Dylla » pn paź 16, 2017 5:43 pm

lady_Godiva pisze: Jak to było: nie ustawajcie.... ;) .
:D
Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam (Mt 7, 7); Otrzymacie wszystko, o co na modlitwie z wiarą prosić będziecie (Mt 21, 22);

Trzeba jeszcze wiedzieć, czego się szuka i o co prosić. To jest trochę jak z tą zasadą 5 sekund. Jeśli nie wykorzysta się właściwej chwili, to potem się wróci do ustawień początkowych, a chwila zostanie zapomniana, jakby nigdy jej nie było. Różnica jest taka, że w te "5 sekund" nie chcę wnieść pomysłu na ich wykorzystanie na miejscu, tylko zabrać z nich ile się da na zewnątrz. Może w tym tkwi błąd.
Prometeusz mnie "pocieszył" mówiąc, że nie da się świadomie powrócić do tych połączeń neuronowych, które są słabe. Zatem uznałam, że jak trafi się okazja, to trzeba korzystać - nazwać, przetłumaczyć na zrozumiały język, żeby stało się bardziej namacalne, łatwiej odnajdywalne.

lady_Godiva pisze: Skoro nauczyliśmy się traktować świat jako zwierciadło, to czemu zazwyczaj skupiamy się na tych informacjach (od świata/zwierciadła), które są komunikatem o sprawach, które winniśmy jakoś tam w sobie skorygować? Czemu zapominać o tym, że świat również jakoś tam odbija inne jakości?

Co mam teraz na myśli? Ano to, że już sam fakt, że w słowach innych [pisarzy, czy myślicieli, czy kogokolwiektam] odnajdujesz uwerbalizowane ucieleśnienie własnych przeczuć, przeżyć i przemyśleń, jest - zdaniem moim - niczym innym, jak właśnie wypowiedzeniem TWOICH zapętleń myślowych, co do których masz przeczucia i intuicje, ale nie umiesz [jak sama to postrzegasz] samodzielnie stworzyć owego satysfakcjonującego Ciebie samą, uwerbalizowania ;)

Ten podział na "moje, twoje, wasze, ich" jest naprawdę ostro przerklamowany i tu wcale już nie trzeba być buddą, by to przyjąć i tym się ucieszyć ;) Co więcej to, że inni potrafią klarownie [do satysfakcjonującego Ciebie stopnia] wypowiedzieć "Twój chaos" [czy jak tam chcesz zwać ową twórcze, plastyczne i nieustannie stające się kłębowisko transformujących się obrazów, wrażeń i intuicji], to nawet chyba jest czymś niepomiernie radosnym i krzepiącym, bo w jakimś sensie dowodzi naszego [ludzi, człowieka] braterstwa i leibnizowska teoria monad bez okien przestaje aż tak straszyć ;)

Dlatego twierdzę, że jak, dajmy na to, Jacek Dukaj złapie za ogon i przyszpili do kartki [ :crazy: ] niepokorne i wciąż ulatujące roje Twoich intuicji, to uznawaj to za swoje. W takim sensie, że ZNALAZŁAŚ to, co przeczuwałaś. [No chyba, że masz taki kosmiczny kaprys, by BYĆ Jackiem Dukajem :crazy: ....Hmmm. No to wtedy faktycznie, zabrnęłaś laska w kozi róg i nie ma dla Ciebie ratunku :crazy: :wink: ]
Tak, można w ten sposób do tego podejść. Wytłumaczenie, choć przyszło z zewnątrz, jest już moje, bo się z nim zapoznałam.

Podział na moje i cudze też nie wydaje mi się właściwy. Nawet jeśli nie jestem w stanie powiązać przyczyn ze skutkami, to i tak uważam, że świat na zewnątrz jest mój, bo się do niego przyczyniłam, jeśli nie działaniem, to chociaż interpretacją. Patrząc z boku łatwiej mi zauważyć, jak ludzie narzucają innym swoją grę, albo przyjmują cudzą, a tym samym biorą udział w czymś, do czego sami się przyczynili.

A co do monad, to rozumiem je tak, że nie ma w nich okien i widzimy tylko to, co jest w nas. Jeśli coś z nami nie rezonuje, to tego nie jesteśmy w stanie zauważyć i odczuć. A jeśli zarezonuje, to możemy osiągnąć efekt porozumienia, synergii. Tak samo jest z wahadłami - zahaczą tylko wtedy, jeśli mają o co.

Prometeusz pisze:
Dylla pisze:Prędzej Prometeusz stanie się światowej sławy mistrzem komunikacji, niż ja wyjdę z mojej niemocy.
Dziwnie to zabrzmiało, tak jakby dwojako. hehe :D
Trochę też zabrzmiało jak "prędzej mi kaktus na dłoni wyrośnie, niż Prometeusz...". No faktycznie, można to różnie interpretować. ;)

Dylla
Posty: 861
Rejestracja: wt maja 04, 2010 8:09 pm
Re: Poczucie rezonansu w relacjach z innymi

Post autor: Dylla » pn paź 16, 2017 6:12 pm

Jak już jesteśmy przy naukach chrześcijańskich, to pójdźmy tą drogą dalej.

Mamy "będziesz miłował bliźniego swego, jak siebie samego" i "nie pożądaj żony bliźniego swego, ani żadnej rzeczy która jego jest".
Trzymanie się tych przykazań pod dyktando nauczania KK doprowadziło do tortur, stosów, samoumartwiania się, zahamowań i dewiacji seksualnych.

Podobnie jest z transerfingiem i tymi środowiskami duchowymi. Zamiast stosować się do zasad, to ludzie uruchamiają mechanizmy obronne i zaprzeczają, że coś ich zdenerwowało, albo jest obiektem silnego pragnienia. Zaczynają się te przytyki o wychodzeniu z umysłu, byciu tu i teraz, zarzucaniu, że to ktoś się dał złapać wahadłom.

Są takie chwile, podczas których naturalnie osągamy stan alfa, docieramy do głębszych pokładów bez uwarunkowania przeszłością. Jest to jednak zbyt nowe i abstrakcyjne, żeby zauważyć, że w ogóle było. Dopiero jakaś wiedza na ten temat, praktyka, pozawala nam to zauważyć.
Jeśli nie wiemy, że coś w ogóle jest, to tak, jakby tego nie było, nawet wtedy, jeśli na to patrzymy.
Jako monady z zamkniętym oknem czasem słyszymy coś przez ścianę, ale nie wiemy, jak to wpuścić coś do środka.

lady_Godiva
Posty: 409
Rejestracja: pn lip 17, 2017 9:01 am
Re: Poczucie rezonansu w relacjach z innymi

Post autor: lady_Godiva » pn paź 16, 2017 6:58 pm

Dylla pisze:Jak już jesteśmy przy naukach chrześcijańskich, to pójdźmy tą drogą dalej.

Mamy "będziesz miłował bliźniego swego, jak siebie samego" i "nie pożądaj żony bliźniego swego, ani żadnej rzeczy która jego jest".
Trzymanie się tych przykazań pod dyktando nauczania KK doprowadziło do tortur, stosów, samoumartwiania się, zahamowań i dewiacji seksualnych.

Podobnie jest z transerfingiem i tymi środowiskami duchowymi. Zamiast stosować się do zasad, to ludzie uruchamiają mechanizmy obronne i zaprzeczają, że coś ich zdenerwowało, albo jest obiektem silnego pragnienia. Zaczynają się te przytyki o wychodzeniu z umysłu, byciu tu i teraz, zarzucaniu, że to ktoś się dał złapać wahadłom.

Są takie chwile, podczas których naturalnie osągamy stan alfa, docieramy do głębszych pokładów bez uwarunkowania przeszłością. Jest to jednak zbyt nowe i abstrakcyjne, żeby zauważyć, że w ogóle było. Dopiero jakaś wiedza na ten temat, praktyka, pozawala nam to zauważyć.
Jeśli nie wiemy, że coś w ogóle jest, to tak, jakby tego nie było, nawet wtedy, jeśli na to patrzymy.
Jako monady z zamkniętym oknem czasem słyszymy coś przez ścianę, ale nie wiemy, jak to wpuścić coś do środka.

Dużo fajnych kwestii poruszyłas, co do monad to przyznam, że nierzadko słychać owo "kołatanie przez ścianę" i często nie wiadomo, jak to wpuścić ;) Znam ten rodzaj, powiedzmy, frustracji, bardzo dobrze. ..


A co do używania transerfingu czy też przykazań KK, to i prawda, że to narzędzie, a jak je kto używa. .....to już inna historia.
Jeszcze widzę garstkę smakowitych tropów, które dziś rzucilas, no ale ja znów dziś uderzam wcześniej w kimę ;)

Awatar użytkownika
Prometeusz
Posty: 1848
Rejestracja: pt kwie 20, 2012 9:21 am
Re: Poczucie rezonansu w relacjach z innymi

Post autor: Prometeusz » ndz paź 22, 2017 6:47 pm

Materiał na tematy, które tu poruszamy.

"Nieodwzajemniona miłość."

dr Tomasz Grzyb - Zajmuje się psychologią wpływu społecznego, technikami wpływu i propagandą.

Jedną z najciekawszych definicji zakochania, jakie można znaleźć w literaturze psychologicznej, jest ta, która mówi o „krótkim epizodzie psychotycznym”. Te trzy słowa będą punktem wyjścia do naszych rozważań o miłości.

>>LINK DO SŁUCHOWISKA(+wizualna prezentacja slajdów)<<

Notatki/treść - CZEŚĆ I
Koncepcja którą trzeba zrozumieć na początku pisze: Psychologia jest nauką probabilistyczną, czyli nauką o ogólnych prawidłowościach. Odnoszenie tej wiedzy do konkretnych, w tym własnych przypadków jest drogą do ślepego zaułka.

Przykład ->>> małżeństwa aranżowane. Wbrew zachodniemu dogmatowi, który sugeruje o fatalnych konsekwencjach takich związków, są one w dużej liczbie bardzo udane. Nie można to jednak odnosić do konkretnych małżeństw, które takie były, ale są nieudane lub przewidywać, że zawarcie takiego związku będzie udane.

Wynika to z tego, że badając zdarzenia losowe, zawsze trafimy na wyjątki oraz brak stuprocentowej powtarzalności.

Wiedza z wykładu nie traktuje o rozwiązywaniu problemów osobistych i nie daje żadnej recepty na ich rozwiązanie.
Czym jest miłość?
- Nie jest stanem (choć bywa, a przynajmniej możemy tak mówić, brak pełnej definicji).
- Jest typem relacji (Jednak mnoży to ilość rodzajów, więc nie jest to jej pełna definicja).
- Jest emocją w pewnym sensie. (ale mamy problem z zdefiniowanej samej emocji)

Emocje jako:
- ocena wydarzenia
- aktywator programu działania, pilnej reakcji
- doświadczenie stanu psychicznego, wraz ze zmianami somatycznymi i reakcjami behawioralnymi

Po co jest miłość?
- persp. ewolucyjna - zabieg, tworzenie rodziny. OPIEKA / BEZPIECZEŃSTWO
- Kontakt z matką podwaliną dla przyszłego związku. Bowlby (dojrzałość)

3 Wymiary miłości (mieszanka daje rożne rodzaje).
- INTYMNOŚĆ (zachowania zbliżające ludzi do siebie, sprawiania przyjemności, oczekiwania, myślenie o partnerze wpływające na stałość)
- NAMIĘTNOŚĆ (zachowania, ale od strony fizycznej, bicie serca, marzenia, temperatura brzucha partnerki, bliskość fizyczna, odczucia)
- ZAANGAŻOWANIE (Decyzja, włożenie wysiłku, tu leży kontrola, od zaangażowania zależy czy miłość przetrwa)

brak miłości > lubienie (intymność, bez namiętności i zaangażowania) > miłość ślepa ( namiętność, bez intymności i zaangażowania) > miłość pusta (zaangażowanie, bez intymności i namiętności)

Obrazek

Pryzmat czasu:

Obrazek

Na początku silna namiętność, ale szybko się kończy. Czy można podtrzymywać namiętność? Można próbować, ale jest to w zasadzie iluzją , bo jest to rzecz niebywale trudna. Intymność rośnie nie tak wyraźnie, ale w końcu też opada, ją też ciężko podtrzymywać. Tym co można podsycać w nieskończoność jest zaangażowanie.

Podsycanie namiętności - "przez mózg" (najbardziej erogenny organ, nie omówione sposoby :P )

ETAP ZAKOCHANIA. Krótki epizod psychotyczny - zachowania niezgodne z celem jakie mamy.

CDN... ;)
Taki jest kres wszelkiego gejdżu: wola gejdżowania.


ODPOWIEDZ