Poczucie rezonansu w relacjach z innymi
Moderatorzy: admin, marcelus, filip
-
- Posty: 409
- Rejestracja: pn lip 17, 2017 9:01 am
Re: Poczucie rezonansu w relacjach z innymi
Dylla pisze:O, i żeby to była estetyka tradycyjna, bez udziwnień i nowinek modowych.lady_Godiva pisze:
Proszę, jaka estetka
Cóż, nie zaprzeczę i ja: wierzch też ma jakieś w końcu znaczenie, co by się za szybko nie zarysował i nie wypłowiał, no bo potem trzeba na to patrzeć na codzień....
Prawda? Stonowana i nienarzucająca się klasyka ostatecznie zawsze zwycięży nad sfreakowanym designem.
- Prometeusz
- Posty: 1848
- Rejestracja: pt kwie 20, 2012 9:21 am
Re: Poczucie rezonansu w relacjach z innymi
https://youtu.be/gpAzWsRAhV4 so true
Taki jest kres wszelkiego gejdżu: wola gejdżowania.
- Prometeusz
- Posty: 1848
- Rejestracja: pt kwie 20, 2012 9:21 am
Re: Poczucie rezonansu w relacjach z innymi
Wolę szczęśliwe zakończenia.
https://www.youtube.com/watch?v=pc6z0nK6vsE hue hue
https://www.youtube.com/watch?v=pc6z0nK6vsE hue hue
Taki jest kres wszelkiego gejdżu: wola gejdżowania.
Re: Poczucie rezonansu w relacjach z innymi
Bolączką niektóych aktorów jest to, że grają w lekkich produkcjach ze szczęśliwym zakończeniem, albo serialach, a chcieliby wcielić się w postać trudną i dramatyczną. A ci, którym się taka okazja trafiła, dają z siebie wszystko, żeby jak najlepiej wczuć się w postać, stać się nią, doświadczyć jej emocji. Potem inni aktorzy im zazdroszczą, że mieli w swoim dorobku takie doświadczenie.Prometeusz pisze:Wolę szczęśliwe zakończenia.
W życiu to jakoś nie działa. A można do tego podejść właśnie tak, jak do tych ról aktorskich. W teatrze życia mamy możliwość doświadczania całego spektrum zdarzeń, emocji i jest w tym jakaś magia, a nie krzyż do niesienia. Takie podejście sprawia, że bez lęku i z dreszczykiem emocji idziemy przez życie i wchodzimy w nowe sytuacje. I wbrew pozorom to nie jest głupota, brak rozsądku, postawa sprowadzająca nieszczęścia.
Koleżanka, o której tu czasem piszę, tak teraz podchodzi do swoich kreacji/doświadczeń. Ze śmiechem wspominała, jak kiedyś chodziła na spotkania miłośników sado-maso, które moderował terapeuta. Po kolei opowiadali o swoich przeżyciach, nakręcali się emocjonalnie, płakali, kłócili się, komentowali cudze opowieści. Ona teraz przypomina sobie, jakie robiła nieszczęśliwe miny, czuła powagę i wzniosłość chwili, wykonywała teatralne gesty i czerpała z tego jakąś masochistyczną przyjemność.
- Prometeusz
- Posty: 1848
- Rejestracja: pt kwie 20, 2012 9:21 am
Re: Poczucie rezonansu w relacjach z innymi
Dylla pisze:
Bolączką niektórych aktorów jest to, że grają w lekkich produkcjach ze szczęśliwym zakończeniem, albo serialach, a chcieliby wcielić się w postać trudną i dramatyczną.
1) Chcieć i mieć zamiar to dwie różne rzeczy.
2) To niech się do tego stosują i się cieszą z grania lekkich produkcji ze szczęśliwym zakończeniem. Tutaj też może być magia.Dylla pisze:W teatrze życia mamy możliwość doświadczania całego spektrum zdarzeń, emocji i jest w tym jakaś magia, a nie krzyż do niesienia.
Nie ma czego zazdrościć, każdy ma swoje doświadczenie, lepiej się nie porównywać.Dylla pisze:A ci, którym się taka okazja trafiła, dają z siebie wszystko, żeby jak najlepiej wczuć się w postać, stać się nią, doświadczyć jej emocji. Potem inni aktorzy im zazdroszczą, że mieli w swoim dorobku takie doświadczenie.
Stoicyzm od 2-2,3 tys lat jest na propsie.Dylla pisze:Takie podejście sprawia, że bez lęku i z dreszczykiem emocji idziemy przez życie i wchodzimy w nowe sytuacje. I wbrew pozorom to nie jest głupota, brak rozsądku, postawa sprowadzająca nieszczęścia.
Pozdrawiamy Koleżankę.Dylla pisze:Koleżanka, o której tu czasem piszę, tak teraz podchodzi do swoich kreacji/doświadczeń. Ze śmiechem wspominała, jak kiedyś chodziła na spotkania miłośników sado-maso, które moderował terapeuta. Po kolei opowiadali o swoich przeżyciach, nakręcali się emocjonalnie, płakali, kłócili się, komentowali cudze opowieści. Ona teraz przypomina sobie, jakie robiła nieszczęśliwe miny, czuła powagę i wzniosłość chwili, wykonywała teatralne gesty i czerpała z tego jakąś masochistyczną przyjemność.
Nie rozumiem trochę morału z tej historii (jeśli w ogóle w sobie ona go zawierała?). Tutaj można interpretować to na dwa sposoby. Albo terapia była skuteczna, stąd też nabranie dystansu. Albo nieskuteczna i nabranie dystansu. To coś jak z ludźmi długo leczącymi się na jakąś chorobę. Przechodzą leczenie, leczenie się kończy, choroba dalej jest. Po jakimś czasie choroba znika. No i pytanie. Czy stał się cud, czy efekty leczenia pojawiły się dopiero po czasie?
Taki jest kres wszelkiego gejdżu: wola gejdżowania.
Re: Poczucie rezonansu w relacjach z innymi
Prometeusz pisze: Nie rozumiem trochę morału z tej historii (jeśli w ogóle w sobie ona go zawierała?).?
Sądząc po odpowiedziach to niczego nie zrozumiałeś tak, jak ja to chciałam przedstawić. Coś mi źle poszło z komunikacją.
Koleżanka śmiała się z samego faktu, że w czymś takim uczestniczyła, bo teraz na to patrzy tak, że jako aktorka przeżywała przez lata doświadczania postaci, w które się wcielała. Coś jakby Daniel Olbrychski miał do dzisiaj żal o to, że Azja Tuhajbejowicz został wbity na pal.
Aktorzy nie zazdroszczą sobie konkretnego doświadczenia, tylko tego, że kolega mógł wyjść poza płytkie role w komercyjnych serialach i zagrać coś krwistego, odważnego, wielowymiarowego.
Zachowawczość w życiu daje złudne poczucie kontroli i bezpieczeństwa, ale jest tylko próbą odcięcia się od tego, co wydaje się być czymś bolesnym i trudnym, zamykając przez to również dostęp do swobodnego popłynięcia na fali radości i dostępu do głębszych warstw emocji. Zamykamy się w życiu na to, co chętnie oglądamy w filmach, i co pewnie chcielibyśmy zagrać, gdybyśmy byli zawodowymi aktorami.
My tu sobie czasem rozmawiamy o tym, dlaczego reagujemy tak, a nie inaczej, bo mamy doświadczenia i schematy, które są nawykiem. Do tego dochodzą wyjaśnienia psychologiczne, neurologiczne, duchowe, jak również koncepcje, które mają na celu wyjaśnić, jak działają różne mechanizmy.
O transerfingu wprost nie rozmawiamy, albo robimy to rzadko. A transerfing, w największym skrócie, to odklejenie się od obrazu w zwierciadle, czyli oddzielenie Obserwatora, od tego "ja", które w transerfingu jest zwane śniącym. Nasze rozmowy forumowe na ww. tematy to też takie majaki śniących.
Wszyscy czytaliśmy książki Zelanda i o tym wiemy. Jednak przez to, że to jest coś tak prostego i banalnego, to może umykać uwadze i zagubić się w gąszczu teorii i innych rozmów. A jest to (odklejenie się od zwierciadła) celem, lub jednym z celów, różnych dróg rozwoju i jednym z warunków, żeby sobie (tran)serfować.
- Prometeusz
- Posty: 1848
- Rejestracja: pt kwie 20, 2012 9:21 am
Re: Poczucie rezonansu w relacjach z innymi
Ja cały czas doświadczam tego w tym wątku.Dylla pisze:Sądząc po odpowiedziach to niczego nie zrozumiałeś tak, jak ja to chciałam przedstawić. Coś mi źle poszło z komunikacją.
Pominąłem wałkowanie i przeszedłem do sedna. Spróbuję je lepiej sformułować, może coś zaiskrzy w komunikacji. Bycie aktorem i oglądanie aktorstwa różni się od realnego życia tym, że w tym drugim mamy jeszcze dbać o swój interes. Istnieją konsekwencje (prawo karmy). Aktor chce grać trudne dramatyczne role, bo jego status idzie w ten sposób w górę. W dodatku im trudniejsze zadanie tym szansa na mocniejsze flow. Czy możemy czerpać z takiej postawy, w której nie bierzemy spraw, które dzieją się wokół nas "do siebie"? Tak. Czy to oznacza, że wszystkie sprawy mamy w ten sposób traktować? Niekoniecznie. Ja się przyglądać nie będę jak ktoś obraca mi pannę, albo jak ona defrauduje wspólny fundusz. Nie dlatego, że biorę to do siebie (choć czasem psychologia może tak zadziałać moja i dla mnie to będzie chwilowy impuls jako emocjonalne wsparcie). Brak reakcji to też jest wybór, a prawidłowy wybór to zadbanie o swoją sprawę. Tak jak w sportach ekstremalnych nie chodzi o wystawienie się na ryzyko, tylko o kontrolę w sytuacji wysokiego ryzyka. W trudnych sytuacjach życiowych nie chodzi o to by się rozkoszować dramatem i dramatycznymi emocjami, tylko o to by je zaakceptować i wyjść z nich silniejszymi, lepszymi, mądrzejszymi, spełnionymi.
A co do naszego mielenia oczywistości to mamy tutaj Gołębicę z bejsbolem, która zawsze może wpaść i zakomunikować nam "koniec patosu"
Taki jest kres wszelkiego gejdżu: wola gejdżowania.
-
- Posty: 409
- Rejestracja: pn lip 17, 2017 9:01 am
Re: Poczucie rezonansu w relacjach z innymi
Prometeusz pisze:
A co do naszego mielenia oczywistości to mamy tutaj Gołębicę z bejsbolem, która zawsze może wpaść i zakomunikować nam "koniec patosu"
Tylko w sumie problem jest taki, że lady Gołębica zazwyczaj bejsbola używa tylko raz na jedno indywiduum.
Żeby oberwać drugi raz, to już się trzeba trochę mocniej postarać.
Re: Poczucie rezonansu w relacjach z innymi
Ja jeszcze swojego limitu nie wykorzystałam, wiec ze mną nie ma problemu - wal.lady_Godiva pisze: Tylko w sumie problem jest taki, że lady Gołębica zazwyczaj bejsbola używa tylko raz na jedno indywiduum.
Dokonujemy "wyborów", a nie wyborów. Kolega, o którym wcześniej wspominałam, miał do "wyboru" dokuczliwą dla niego samotność, albo shit-testującą kobietę, a jedno i drugie chroniło go przed tym, czego się bał. On się wystawiał na ryzyko, nie miał kontroli i nie zadbał o swoją sprawę. A zadbałby, gdyby się odważył wejść w tę rolę, której unikał.Prometeusz pisze: Brak reakcji to też jest wybór, a prawidłowy wybór to zadbanie o swoją sprawę.
Widzę tu analogię do transerfingowego rezygnowania z kontroli po to, żeby ją uzyskać.
- Prometeusz
- Posty: 1848
- Rejestracja: pt kwie 20, 2012 9:21 am
Re: Poczucie rezonansu w relacjach z innymi
Ja natomiast widzę analogię do transakcyjnego trzymania się kontroli. Koleś bał się tej sytuacji w której nie miał kontroli (nie wiedział jak się zachowywać by zapewnić sobie uwagę/zajęcie).Dylla pisze:Widzę tu analogię do transerfingowego rezygnowania z kontroli po to, żeby ją uzyskać.
Ostatnio zmieniony śr paź 11, 2017 2:54 pm przez Prometeusz, łącznie zmieniany 1 raz.
Taki jest kres wszelkiego gejdżu: wola gejdżowania.
-
- Posty: 409
- Rejestracja: pn lip 17, 2017 9:01 am
Re: Poczucie rezonansu w relacjach z innymi
Dylla pisze:Ja jeszcze swojego limitu nie wykorzystałam, wiec ze mną nie ma problemu - wal.lady_Godiva pisze: Tylko w sumie problem jest taki, że lady Gołębica zazwyczaj bejsbola używa tylko raz na jedno indywiduum.
Ale , że co, tak bez powodu? (A w każdym razie bez powodu, który ją mogłabym uznać za powód ]
Sorry laska, nie poczuj się jakaś inna czy coś, ale to niemożliwe w Twoim przypadku, nawet ten jeden raz
Re: Poczucie rezonansu w relacjach z innymi
To, co Prometeuszowi przychodzi tak łatwo, jakby samo, mnie nie jest dane nawet wtedy, gdy proszę.lady_Godiva pisze: Sorry laska, nie poczuj się jakaś inna czy coś, ale to niemożliwe w Twoim przypadku, nawet ten jeden raz
- Prometeusz
- Posty: 1848
- Rejestracja: pt kwie 20, 2012 9:21 am
Re: Poczucie rezonansu w relacjach z innymi
i Vice Versa.Dylla pisze: To, co Prometeuszowi przychodzi tak łatwo, jakby samo, mnie jest dane nawet wtedy, gdy proszę.
lady_Godiva pisze:
lady_Godiva pisze:Żeby oberwać drugi raz, to już się trzeba trochę mocniej postarać.
Taki jest kres wszelkiego gejdżu: wola gejdżowania.
Re: Poczucie rezonansu w relacjach z innymi
Ale całość, właśnie dzięki temu dodatkowi (to, co Ci nie przychodzi łatwo), tworzy taką perfekcyjną niedoskonałość. Bardzo ciekawa kombinacja.Prometeusz pisze:i Vice Versa.Dylla pisze: To, co Prometeuszowi przychodzi tak łatwo, jakby samo, mnie jest dane nawet wtedy, gdy proszę.
-
- Posty: 409
- Rejestracja: pn lip 17, 2017 9:01 am
Re: Poczucie rezonansu w relacjach z innymi
Dylla pisze:Ale całość, właśnie dzięki temu dodatkowi (to, co Ci nie przychodzi łatwo), tworzy taką perfekcyjną niedoskonałość. Bardzo ciekawa kombinacja.Prometeusz pisze:i Vice Versa.Dylla pisze: To, co Prometeuszowi przychodzi tak łatwo, jakby samo, mnie jest dane nawet wtedy, gdy proszę.
Dukaja [Jacka] się czytało, hę?
-
- Posty: 409
- Rejestracja: pn lip 17, 2017 9:01 am
Re: Poczucie rezonansu w relacjach z innymi
Dylla pisze:To, co Prometeuszowi przychodzi tak łatwo, jakby samo, mnie nie jest dane nawet wtedy, gdy proszę.lady_Godiva pisze: Sorry laska, nie poczuj się jakaś inna czy coś, ale to niemożliwe w Twoim przypadku, nawet ten jeden raz
Spoko, laska.
Lady Godivie coś się może kiedyś do szczętu w światłowodach rozregulować i przestanie rozpoznawać kto swój, a kto obcy.........
-
- Posty: 409
- Rejestracja: pn lip 17, 2017 9:01 am
Re: Poczucie rezonansu w relacjach z innymi
Prometeusz pisze:i Vice Versa.Dylla pisze: To, co Prometeuszowi przychodzi tak łatwo, jakby samo, mnie jest dane nawet wtedy, gdy proszę.
lady_Godiva pisze:
lady_Godiva pisze:Żeby oberwać drugi raz, to już się trzeba trochę mocniej postarać.
Taki z Ciebie kozak?
Ok.
Re: Poczucie rezonansu w relacjach z innymi
Się czytało i się uwielbia.lady_Godiva pisze: Dukaja [Jacka] się czytało, hę?
-
- Posty: 409
- Rejestracja: pn lip 17, 2017 9:01 am
Re: Poczucie rezonansu w relacjach z innymi
Dylla pisze:Się czytało i się uwielbia.lady_Godiva pisze: Dukaja [Jacka] się czytało, hę?
A dla mnie Dukaj...za suchy [Stwierdzam to po "Innych pieśniach", na "Lód" już się nie odważyłam ]
No ok. Jest gość zajebisty, czuje się, jak mu globus pięknie pracuje, ale...... .....
No za mądry jest
A ja lubię czasem szczyptę /nieopatrznego / grafomaństwa i efekciarstwa