Poczucie rezonansu w relacjach z innymi

Miejsce na Twoje spostrzeżenia, relacje o tym, co udało Ci się zastosować i jaki wpływ na Twoje życie wywarł Transerfing

Moderatorzy: admin, marcelus, filip

Dylla
Posty: 861
Rejestracja: wt maja 04, 2010 8:09 pm
Re: Poczucie rezonansu w relacjach z innymi

Post autor: Dylla » ndz paź 29, 2017 5:57 pm

lady_Godiva pisze:
A jaka afirmacja, jeśli internety nie opłacone? :crazy:

(Ale tak, żeby działało bez płacenia :wink: )


[Ale sciubienie w telefonie to wkurzające jest :x ]

Miałaś się wypowiedzieć na temat afirmacji, a nie wiesz, jak ułożyć taką, żeby mieć darmowy internet? :razz:

lady_Godiva
Posty: 409
Rejestracja: pn lip 17, 2017 9:01 am
Re: Poczucie rezonansu w relacjach z innymi

Post autor: lady_Godiva » ndz paź 29, 2017 6:05 pm

Dylla pisze:
lady_Godiva pisze:
A jaka afirmacja, jeśli internety nie opłacone? :crazy:

(Ale tak, żeby działało bez płacenia :wink: )


[Ale sciubienie w telefonie to wkurzające jest :x ]

Miałaś się wypowiedzieć na temat afirmacji, a nie wiesz, jak ułożyć taką, żeby mieć darmowy internet? :razz:

No ale kto powiedział, ze miałam występować w charakterze eksperta? :razz:

Wyście bardziej doświadczeni w transerfowaniu (ja niecały rok w tym siedzę), więc afirmacje macie bardziej chyba obcykane? ;)

Dylla
Posty: 861
Rejestracja: wt maja 04, 2010 8:09 pm
Re: Poczucie rezonansu w relacjach z innymi

Post autor: Dylla » ndz paź 29, 2017 6:23 pm

lady_Godiva pisze:
No ale kto powiedział, ze miałam występować w charakterze eksperta? :razz:

Wyście bardziej doświadczeni w transerfowaniu (ja niecały rok w tym siedzę), więc afirmacje macie bardziej chyba obcykane? ;)
Nie mam doświadczeń związanych z afirmacjami, które trzeba wielokrotnie powtarzać lub pisać. Zwracam uwagę na myśli, emocje i koryguję jeśli trzeba. Czasem wystarczy, że raz o czymś pomyślę, a to coś się manifestuje szybko, niekiedy w sposób, który mnie zadziwia. Ale są też myśli, które pojawiają się w miarę regularnie i nie widzę ich odzwierciedlenia w rzeczywistości zewnętrznej. ;)

lady_Godiva
Posty: 409
Rejestracja: pn lip 17, 2017 9:01 am
Re: Poczucie rezonansu w relacjach z innymi

Post autor: lady_Godiva » ndz paź 29, 2017 6:53 pm

Dylla pisze:
lady_Godiva pisze:
No ale kto powiedział, ze miałam występować w charakterze eksperta? :razz:

Wyście bardziej doświadczeni w transerfowaniu (ja niecały rok w tym siedzę), więc afirmacje macie bardziej chyba obcykane? ;)
Nie mam doświadczeń związanych z afirmacjami, które trzeba wielokrotnie powtarzać lub pisać. Zwracam uwagę na myśli, emocje i koryguję jeśli trzeba. Czasem wystarczy, że raz o czymś pomyślę, a to coś się manifestuje szybko, niekiedy w sposób, który mnie zadziwia. Ale są też myśli, które pojawiają się w miarę regularnie i nie widzę ich odzwierciedlenia w rzeczywistości zewnętrznej. ;)
(To pościubię tym telefonem w takim razie po troszku)

Ja podobnie jak Ty: afirmacje jako konkretna technika też mi nie podpasowaly i tez raczej po prostu pilnuję na bieżąco myśli i emocji. A z ich manifestacjà mam jak u Ciebie. A może te najczęściej myslane myśli nie manifestuja się, bo jednak jakaś nadmierna ważność jest podładowana tam? W każdym razie wiem, że u mnie tak prawdopodobnie jest. No i ja nie bardzo umiem zbić tę ważność na takich najgłębszych jakby pokładach. Bo ogólnie potrafię być "cool" i mieć ogólną, pardon, zjebkę, ale gdzieś bardzo głęboko wiem, że ważność jest.

lady_Godiva
Posty: 409
Rejestracja: pn lip 17, 2017 9:01 am
Re: Poczucie rezonansu w relacjach z innymi

Post autor: lady_Godiva » ndz paź 29, 2017 7:12 pm

A, jeszcze tak odnośnie zamiarów w transerfingu:

znacie kogoś (albo Wy sami to jesteście ;) ), komu zmaterializowaly się takie naprawdę duuuuuze zamiary? Bo te drobiazgi, to idą nieźle, ale w przypadku dużych spraw, to czas, zdaniem moim, działa zdecydowanie na niekorzyść. Voo ile na pewien dystans jest w miarę łatwouutrzymywać w ryzach ważność, to z czasem. ..... jest jednak gorzej. Niepokój jakoś się w końcu wkrada i nie bardzo czasem daje się go ignorować.

Dylla
Posty: 861
Rejestracja: wt maja 04, 2010 8:09 pm
Re: Poczucie rezonansu w relacjach z innymi

Post autor: Dylla » ndz paź 29, 2017 7:19 pm

Prometeusz pisze:Co różni dziecko od dorosłego? ilość połączeń z przednią częścią mózgu = świadome sterowanie zachowaniem.
Mam nowe hasło przywołujące uważność: CZAS WYDOROŚLEĆ. ;-)

lady_Godiva pisze:
Ja podobnie jak Ty: afirmacje jako konkretna technika też mi nie podpasowaly i tez raczej po prostu pilnuję na bieżąco myśli i emocji. A z ich manifestacjà mam jak u Ciebie. A może te najczęściej myslane myśli nie manifestuja się, bo jednak jakaś nadmierna ważność jest podładowana tam? W każdym razie wiem, że u mnie tak prawdopodobnie jest. No i ja nie bardzo umiem zbić tę ważność na takich najgłębszych jakby pokładach. Bo ogólnie potrafię być "cool" i mieć ogólną, pardon, zjebkę, ale gdzieś bardzo głęboko wiem, że ważność jest.
W stanie pewnego rodzaju uważności, choć nie jestem pewna, czy tylko większa niż zwykle uważność, czy coś więcej, dzieje się coś, co w transerfingu nazywa się chyba rzeczywistością tranzytową.
Jeśli uda mi się tę uważność dłużej utrzymać, nie rozproszyć uwagi, to wtedy mają miejsce te dziwne zdarzenia. Np. idzie sobie pan z trzema dalmatyńczykami na smyczy, za nim, jakieś kilkadziesiąt metrów dalej pani z tak samo ubranymi trojaczkami, a za nimi trzech czarnoskórych i bardzo wysokich mężczyzn. To był przykład sprzed paru dni, nie były to jakieś bardzo dziwne zdarzenia, bo zdarzają mi się dziwniejsze.
I też zastanawiając się myślę "a może", bo nie wiem, czym jest ten czynnik manifestujący.

Dylla
Posty: 861
Rejestracja: wt maja 04, 2010 8:09 pm
Re: Poczucie rezonansu w relacjach z innymi

Post autor: Dylla » ndz paź 29, 2017 7:30 pm

lady_Godiva pisze:A, jeszcze tak odnośnie zamiarów w transerfingu:

znacie kogoś (albo Wy sami to jesteście ;) ), komu zmaterializowaly się takie naprawdę duuuuuze zamiary? Bo te drobiazgi, to idą nieźle, ale w przypadku dużych spraw, to czas, zdaniem moim, działa zdecydowanie na niekorzyść. Voo ile na pewien dystans jest w miarę łatwouutrzymywać w ryzach ważność, to z czasem. ..... jest jednak gorzej. Niepokój jakoś się w końcu wkrada i nie bardzo czasem daje się go ignorować.
Transerfingowi sprzyja anonimowość i jak najmniejsze rzucanie się w oczy, a przynajmniej w tym sensie, żeby nie kojarzyć się z czymś nietypowym i łatwością osiągania celów. Pamiętasz, co powiedział prof. Bralczyk o ludziach, którzy lepiej się komunikują? Wyjście przed szereg nigdzie nie jest mile widziane, o ile nie jesteś ochotnikiem, który zgłosił się do niebezpiecznej misji.

lady_Godiva
Posty: 409
Rejestracja: pn lip 17, 2017 9:01 am
Re: Poczucie rezonansu w relacjach z innymi

Post autor: lady_Godiva » ndz paź 29, 2017 7:33 pm

Dylla pisze:
Prometeusz pisze:Co różni dziecko od dorosłego? ilość połączeń z przednią częścią mózgu = świadome sterowanie zachowaniem.
Mam nowe hasło przywołujące uważność: CZAS WYDOROŚLEĆ. ;-)

lady_Godiva pisze:
Ja podobnie jak Ty: afirmacje jako konkretna technika też mi nie podpasowaly i tez raczej po prostu pilnuję na bieżąco myśli i emocji. A z ich manifestacjà mam jak u Ciebie. A może te najczęściej myslane myśli nie manifestuja się, bo jednak jakaś nadmierna ważność jest podładowana tam? W każdym razie wiem, że u mnie tak prawdopodobnie jest. No i ja nie bardzo umiem zbić tę ważność na takich najgłębszych jakby pokładach. Bo ogólnie potrafię być "cool" i mieć ogólną, pardon, zjebkę, ale gdzieś bardzo głębyoko wiem, że ważność jest.
W stanie pewnego rodzaju uważności, choć nie jestem pewna, czy tylko większa niż zwykle uważność, czy coś więcej, dzieje się coś, co w transerfingu nazywa się chyba rzeczywistością tranzytową.
Jeśli uda mi się tę uważność dłużej utrzymać, nie rozproszyć uwagi, to wtedy mają miejsce te dziwne zdarzenia. Np. idzie sobie pan z trzema dalmatyńczykami na smyczy, za nim, jakieś kilkadziesiąt metrów dalej pani z tak samo ubranymi trojaczkami, a za nimi trzech czarnoskórych i bardzo wysokich mężczyzn. To był przykład sprzed paru dni, nie były to jakieś bardzo dziwne zdarzenia, bo zdarzają mi się dziwniejsze.
I też zastanawiając się myślę "a może", bo nie wiem, czym jest ten czynnik manifestujący.


Hmmm. Te trojeczki to zupełnie nie wiem czemu, ale mi się z Mistrzem i Małgorzata skojarzyły ...No ale trójki to wszak boska, a nie szatańska symbolika ;) Niezle ;)

Ja też nie umiem uchwycić, co tam jeszcze jest (w takich sytuacjach "tranzytowych" ) prócz czynnika uważności, no ale COŚ jeszcze jest, jakiś dla mnie również nieuchwytny czynnik.

Dylla
Posty: 861
Rejestracja: wt maja 04, 2010 8:09 pm
Re: Poczucie rezonansu w relacjach z innymi

Post autor: Dylla » ndz paź 29, 2017 7:47 pm

lady_Godiva pisze: Hmmm. Te trojeczki to zupełnie nie wiem czemu, ale mi się z Mistrzem i Małgorzata skojarzyły ...No ale trójki to wszak boska, a nie szatańska symbolika ;) Niezle ;) .
:D
Znalezione w "Przekroju":

Historyjka na dobry początek:
Pewnego razu szedłem przez Patriarsze Prudy.
Nagle ktoś niespodziewanie krzyknął do mnie:
- Hej, Anuszka!
Spłoszony i przestraszony upuściłem siatkę z zakupami: butla oleju słonecznikowego rozlała się na chodniku, a ja pobiegłem przed siebie.
Do tej pory wstyd mi za moje tchórzostwo.
/Tomasz Wiśniewski/


lady_Godiva pisze:Ja też nie umiem uchwycić, co tam jeszcze jest (w takich sytuacjach "tranzytowych" ) prócz czynnika uważności, no ale COŚ jeszcze jest, jakiś dla mnie również nieuchwytny czynnik.
Jest uważność, oraz uważność mająca jeden wymiar więcej. Tak mi się to kojarzy.

lady_Godiva
Posty: 409
Rejestracja: pn lip 17, 2017 9:01 am
Re: Poczucie rezonansu w relacjach z innymi

Post autor: lady_Godiva » ndz paź 29, 2017 7:53 pm

Dylla pisze:
lady_Godiva pisze: Hmmm. Te trojeczki to zupełnie nie wiem czemu, ale mi się z Mistrzem i Małgorzata skojarzyły ...No ale trójki to wszak boska, a nie szatańska symbolika ;) Niezle ;) .
:D
Znalezione w "Przekroju":

Historyjka na dobry początek:
Pewnego razu szedłem przez Patriarsze Prudy.
Nagle ktoś niespodziewanie krzyknął do mnie:
- Hej, Anuszka!
Spłoszony i przestraszony upuściłem siatkę z zakupami: butla oleju słonecznikowego rozlała się na chodniku, a ja pobiegłem przed siebie.
Do tej pory wstyd mi za moje tchórzostwo.
/Tomasz Wiśniewski/



:lol:


świetne :)

Dylla pisze:
lady_Godiva pisze:Ja też nie umiem uchwycić, co tam jeszcze jest (w takich sytuacjach "tranzytowych" ) prócz czynnika uważności, no ale COŚ jeszcze jest, jakiś dla mnie również nieuchwytny czynnik.
Jest uważność, oraz uważność mająca jeden wymiar więcej. Tak mi się to kojarzy.

Hmmm. A mi się to kojarzy (ta uważność +) z natchnieniem. I są takie dni, że się budzę i nieomal z miejsca WIEM, że będą te "tranzyty" ;)

Dylla
Posty: 861
Rejestracja: wt maja 04, 2010 8:09 pm
Re: Poczucie rezonansu w relacjach z innymi

Post autor: Dylla » ndz paź 29, 2017 7:58 pm

lady_Godiva pisze: A mi się to kojarzy (ta uważność +) ;)
Uważność 500+ :D

lady_Godiva
Posty: 409
Rejestracja: pn lip 17, 2017 9:01 am
Re: Poczucie rezonansu w relacjach z innymi

Post autor: lady_Godiva » ndz paź 29, 2017 8:02 pm

Dylla pisze:
lady_Godiva pisze: A mi się to kojarzy (ta uważność +) ;)
Uważność 500+ :D

:lol:



No całkiem nieglupi koncept: wszak kasa też często bierze się z uważności ;)

lady_Godiva
Posty: 409
Rejestracja: pn lip 17, 2017 9:01 am
Re: Poczucie rezonansu w relacjach z innymi

Post autor: lady_Godiva » pn paź 30, 2017 7:38 am

Hej Wam;

to jednak modem odwala fochy, bo dziś z rana nagle zaczął działać. [Obstawiam, że poczuł się zazdrosny o komórkę, z którą zaczęłam więcej obcować :crazy: . Nadto zafundowałam mu /modemowi/ totalną zjebkę na serio pt. "pieprzę cię, modem". Ja zresztą ogólnie mogłaby w sumie żyć bez internetu i to bardzo szybko bym się przestawiła :crazy1: A taki chojrak ze mnie :wink: ].

To ja w takim razie jeszcze rzucę dwa słowa w kontekście afirmacji /tylko dwa, bo NIESTETY ( :wink: ) zgadzam się z Tobą Kocie w 100 procentach i nie mam z czym polemizować , zatem dyskusji z tego nie będzie ;) Sorry ;) / .


Prometeusz pisze:A taki tam jeszcze jeden przykład na ruszt w rzucę. I jeśli uznacie to za owocną treść dyskusji to chciałbym podsyłać Wam rozmowy i wspólnie je analizować. Tak sobie myślę, że oba Wasze punkty widzenia byłyby niezwykle przydatne i komplementarne ze sobą. :)
Ale właśnie podsyłaj co ciekawsze kąski. Jest jeszcze szansa, ze będę mieć od Ciebie odmienne zdanie :crazy: :wink: .

No to cytuję resztę, dla formalności:


Prometeusz pisze: Otóż na grupie poproszono by poradzić coś co pomoże rzucić palenie. Ja dałem kilka sposobów, ok. Ogólnie było dużo odpowiedzi i większość fajnych. Jakaś kobieta, która później do mnie zagadnęła napisała, że osoba która chce rzucić i nie może, to nie może tylko dlatego, że myśli, że nie może i powinna myśleć, że może i wtedy będzie mogła. Ja tego komentarza nawet nie zauważyłem dopiero później go przeczytałem. Lecz przeczytałem inny komentarz, gdzie kobiecie zaczęli doradzać afirmację. A więc się wypowiedziałem w odrębnym poście.
Dla podświadomości afirmacje to przejaw niepewności, czyli niespełnienia. Afirmacje pomagają tylko zboostować cechę którą już się ma. W innym przypadku działają negatywnie.
No i przedstawię dalszą konwersację, która powstała w odpowiedzi:
Człowiek ma w sobie wszystkie energie, a więc jest nosicielem każdej cechy. Zależy od nas, której pozwolimy mieć większą moc. Dlatego wg. mnie afirmacje są skuteczne. Np. ta "silna wola" - każdy ją ma. Zależy czy pozwalamy jej być silną dla nas, czy nie. "Mam silną wolę" - to afirmacja. "Nie mam silnej woli"- to afirmacja. Co wybierasz?
Jeśli wierzysz, że masz w sobie silną wolę i chcesz ją wzmocnić afirmacją to to zadziała. Natomiast rozumowo nikt siebie ani drugiej osoby nie przekona o silnej woli jeśli się w nią nie wierzy.
Jadnak silną wolę można w sobie wytworzyć jeśli się jej nie ma, ale od tego nie są afirmacje tylko inne sztuczki. :)
hmmm ciekawa jestem jakie inne sztuczki? hipnoza? :) ja myślę, że afirmacja to też taka sztuczka, to forma manipulacji własnej podświadomości. I nie ma tym nic negatywnego. Tylko wg. mnie to ja wybieram czy zgadzam się na manipulację czy ją przyjmuję, czy odrzucam.
Akurat tu psychologia działa tak, że albo się ma wiarę, albo się jej nie ma. Nie możesz uwierzyć w coś co uważasz za nie prawdziwe. Chyba że dokonasz "wdruków" na głębszych poziomach psychiki, ale to rycie beretu, pranie mózgu musiałoby być, nie zwykła afirmacja. Badania pokazują, że takie afirmacje prowadzą do obniżenia nastroju. A to nie pomaga w zmianie nawyków.
wg. mnie wiarę ma się zawsze. Zależy w co się wierzy. Opierając się na przykładzie z posta: wierzę, że mam silną wolę lub wierzę, że nie mam silnej woli. Dalej: wierzę w Boga = wierzę, że Bóg istnieje, nie wierzę w Boga = wierzę, że Bóg nie istnieje itd. Wiarę mamy zawsze. Zależy na wiarę w co nas zaprogramowano i czy jesteśmy na tyle świadomi, żeby się przeprogramować( sami lub z czyjąś pomocą).
A jeżeli badania, o których wspominasz (również czytałam o tym), to forma manipulacji i treść tych badań to afirmacje, które programują nam inni? Wg. mnie hasło "afirmacje prowadzą do obniżenia nastroju" to właśnie afirmacja. Pytanie w co chcesz wierzyć? :)
Proszę bardzo. http://kopalniawiedzy.pl/afirmacje-pora ... stroj,7898
W wierzenia się nie mieszam. Każdy może wierzyć w to co chce. :)
Dziękuję, czytałam... Absolutnie zgadzam się z tym, że każdy może wierzyć w co chce. Dlaczego nie wierzyć w siebie? Dlaczego nie wierzyć sobie? Możesz wierzyć autorowi tego artykułu i tym naukowcom albo możesz wierzyć autorom tekstów popierających stosowanie afirmacji i naukowcom potwierdzającym ich skuteczność. Można nie słuchać żadnej ze stron i wsłuchać się w głos naszego serca bo tam jest centrum prawdy. Najważniejsze jest to czy wierzysz w siebie. Jeżeli wierzysz że możesz - to możesz, jeżeli wierzysz że nie możesz - to nie możesz. Jeżeli czegoś się pragnie, to dlaczego wierzyć, że są czynniki które wpływają na to, że nie mogę tego mieć?
Jeśli chodzi o 'wiarę w siebie' to ja zwyczajnie uważam, że można ją w sobie zbudować, ale nie można jej sobie wmówić (żeby nie było znów semantycznych zawijasów - 'nie można jej w sobie zbudować poprzez wmawianie sobie jej, przy użyciu afirmacji'). Możesz uważać inaczej, wierzyć w co innego. To jest ok. Przedstawiliśmy swoje punty widzenia, myślę, że to wystarczy. :)
Dziękuję za ciekawą konwersację. W myśl teorii, że słowo (pomyślane czy wymówione) ma moc. Zbudować czy to wiarę w siebie czy inne cechy można poprzez właściwe myślenie, programowanie, przeprogramowanie dotychczasowych poglądów na dany temat. Zbudować/przeprogramować można myślą, czyli słowem. Bez słów nie ma myśli. Semantyka ma znaczenie. Wg mnie nasze poglądy są zbliżone i czy nazwiemy/zdefiniujemy to jako afirmację, sztuczki, rycie beretu, pranie mózgu czy budowanie itp. nie jest to istotne. Istotne jest to, w jaką myśl na dany temat wierzymy :) Pozdrawiam
Tak, właściwe myślenie jest niezbędne. ;) Cieszę się, że możemy się co do tego zgodzić. Tylko właśnie w moim ujęciu afirmacje oznaczają coś konkretnego i ten konkretny sposób nie sprzyja wymienionym tutaj celom. Przez powtarzanie stwierdzeń (przedstawionego wyżej typu) nie wmówisz sobie rzeczy w które nie wierzysz. Ba jeśli od świata będziesz otrzymywać informacje przeciwne to efekt będzie odwrotny od zamierzonego.
Jak widzicie tą konwersacje? Dostrzegacie, że argumenty, tej drugiej osoby są naciągane w stylu "wierzę, że tak jest, dlatego tak jest", albo "brak wiary to też wiara, tylko w co innego" (brak konia to też koń tylko w formie samochodu)?
Tak, dostrzegam :smile:

Przykład dość czytelny.

W ogóle zabawa z tymi afirmacjami, jako techniką ulepszania swojego życia, to jest właśnie zabieranie się do tematu od dupy strony, bo rzeczywiście afirmowanie czegoś, w co się nie wierzy /a nie oszukujmy się, większość, która się za afirmacje zabiera, nie wierzy w to, co sobie zaklina/ nieuchronnie wpędzi w conajmniej, hmmm, ciężką frustrację :wink:


Natomiast skoro już jesteśmy przy temacie, to może wrzuciłbyś coś Prometeuszu właśnie w temacie tego:

Jadnak silną wolę można w sobie wytworzyć jeśli się jej nie ma, ale od tego nie są afirmacje tylko inne sztuczki. :)


Tych sztuczek. Nie chodzi mi teraz stricte o rzeźbienie silnej woli /na tę akurat nie narzekam ;) / , ale właśnie o konkretne techniki, które mogłyby się przydać we wzmacnianiu i stabilizowaniu poczucia pewności co do swoich /że już tak transerfingowo to ujmę/ zamiarów. I teraz chodzi mi o techniki raczej spoza transerfingu: ciekawa jestem innych ujęć i metod.

Dylla
Posty: 861
Rejestracja: wt maja 04, 2010 8:09 pm
Re: Poczucie rezonansu w relacjach z innymi

Post autor: Dylla » pn paź 30, 2017 1:34 pm

Ludzie z fobiami nie tylko wierzą, ale i wiedzą, że pewnych sytuacjach nic im się nie stanie, ale i tak się boją tych sytuacji. Żadne powtarzanie (afirmacja), że są bezpieczni i spokojni im nie pomaga.
Podobnie sprawa wygląda w przypadku zmiany nawyków. Można sobie powtarzać "jestem punktualna, systematyczna, wykonuję zadania zgodnie z planem", ale to też nic nie daje.

lady_Godiva
Posty: 409
Rejestracja: pn lip 17, 2017 9:01 am
Re: Poczucie rezonansu w relacjach z innymi

Post autor: lady_Godiva » pn paź 30, 2017 1:45 pm

Dylla pisze:Ludzie z fobiami nie tylko wierzą, ale i wiedzą, że pewnych sytuacjach nic im się nie stanie, ale i tak się boją tych sytuacji. Żadne powtarzanie (afirmacja), że są bezpieczni i spokojni im nie pomaga.
Podobnie sprawa wygląda w przypadku zmiany nawyków. Można sobie powtarzać "jestem punktualna, systematyczna, wykonuję zadania zgodnie z planem", ale to też nic nie daje.

No wszyscy troje się z tym zgadzamy najwyraźniej, ale właśnie pytanie się pojawia:

jak przeskoczyć siebie ;) Jakie są "sztuczki" /jeśli w ogóle są/, żeby zmienić o sobie zdanie tam, gdzie chcielibyśmy zmienić.

Ja np. w ostatnim roku pokonałam pewnego swojego, hmmm, powiedzmy tak symbolicznie "demona", który mi pewne rzeczy blokował w takim nieskrępowanie dobrym myśleniu o samej sobie i teraz, już po pokonaniu go, "na czysto", zaczęłam się zastanawiać, jak to się właściwie stało. Że przełamało się coś we mnie, co się w końcu przełamało. Zupełnie właściwie nie wiem, co takiego konkretnego zaskoczyło, że w końcu "zaskoczyło" :smile:

I dlatego też podpytuję się o to. Z takiej ciekawości z już niejako "drugiej strony". Żeby może na przyszłość wiedzieć, jak zrobić taki "przeskok" szybciej?

Bo prócz czynnika czasu, nie mogę wyodrębnić niczego tak naprawdę, co sprawiło, że lady Godivie coś wreszcie "pstryknęło" i wskoczyło na swoje miejsce ;)

Dylla
Posty: 861
Rejestracja: wt maja 04, 2010 8:09 pm
Re: Poczucie rezonansu w relacjach z innymi

Post autor: Dylla » pn paź 30, 2017 2:05 pm

@Lady, później się na ten temat wypowiem, ale najpierw zadam Ci pytanie, niestety sugerujące, bo na szybko nie mam pomysłu, jak to inaczej sformułować.
Czy zauważyłaś, że w zależności od tego, z kim rozmawiasz, albo nawet tylko przebywasz, uruchamiają się w Tobie inne wzorce? Są ludzie przy których "zasypiasz", oraz tacy, których towarzystwo powoduje, że masz jakby szerszą świadomość, wychodzisz poza pewne schematy myślowe i emocjonalne?

lady_Godiva
Posty: 409
Rejestracja: pn lip 17, 2017 9:01 am
Re: Poczucie rezonansu w relacjach z innymi

Post autor: lady_Godiva » pn paź 30, 2017 2:24 pm

Dylla pisze:@Lady, później się na ten temat wypowiem, ale najpierw zadam Ci pytanie, niestety sugerujące, bo na szybko nie mam pomysłu, jak to inaczej sformułować.
Czy zauważyłaś, że w zależności od tego, z kim rozmawiasz, albo nawet tylko przebywasz, uruchamiają się w Tobie inne wzorce? Są ludzie przy których "zasypiasz", oraz tacy, których towarzystwo powoduje, że masz jakby szerszą świadomość, wychodzisz poza pewne schematy myślowe i emocjonalne?

No pewnie, że tak jest, ale to ma chyba każdy? :smile: [no prawie ;) prawie każdy ;) who knows? :) ]

Uwielbiam to. Jak kogoś takiego spotykam, kto szczególnie mnie stymuluje w taki właśnie sposób, że uruchamia we mnie zupełnie nowe i nietypowe wzorce, czy wręcz takie, o których nie miałam pojęcia. Że są we mnie :)

O, właśnie. Ważną kwestię przywołałaś. I właśnie kluczowe jest też to, że taki kontakt nie tylko uruchamia nowe wymiary myślenia, ale właśnie odczuwania, te emocjonalne.

To ma dla mnie [spotykanie takich osób, o ile są płci męskiej :smile: ] szczególnie bliski związek ze stanem zakochania.

lady_Godiva
Posty: 409
Rejestracja: pn lip 17, 2017 9:01 am
Re: Poczucie rezonansu w relacjach z innymi

Post autor: lady_Godiva » pn paź 30, 2017 2:26 pm

Aż normalnie zew dziki poczułam na wspomnienie tego stanu [wychodzenia poza schematy w relacji z drugim]:

królestwo, tym razem nie za konia [choć koń lady Godivie tak jakby, hmm, atrybutem :wink: ], ale za takie indywiduum! Co pobudzi nowe horyzonty!!!!!



:crazy:

Dylla
Posty: 861
Rejestracja: wt maja 04, 2010 8:09 pm
Re: Poczucie rezonansu w relacjach z innymi

Post autor: Dylla » pn paź 30, 2017 6:07 pm

lady_Godiva pisze: To ma dla mnie [spotykanie takich osób, o ile są płci męskiej :smile: ] szczególnie bliski związek ze stanem zakochania.
Spotkanie osobnika płci męskiej + stan zakochania (lub fascynacji) = zawężenie stanu świadomości. No ale może się mylę. ;)


Świat jest naszym zwierciadłem, bo widzimy na zewnątrz to, co jest w nas. Patrzymy przez filtr, a że zmieniają się myśli i emocje, to i obraz ulega ciągłej, choć przeważnie nieznacznej zmianie.
Spotkanie z drugim człowiekiem to spotkanie dwóch zwierciadeł, które się wzajemnie w sobie odbijają. Przeważnie jest to odbijanie starych schematów, bo swój ciągnie do swego. Przy silnych emocjach można zaobserwować przyspieszającą dynamikę. Jedna osoba zobaczy w zwierciadle zagrożenie, wiec zareaguje postawą obronną. Druga zobaczy nieufność, pretensje, więc zacznie atakować. Można wpaść szybko w taką spiralę odbijających się obrazów, że w przypadkach ekstremalnych dochodzi do morderstwa.

Można też zobaczyć w zwierciadle coś, co trochę przypomina stare, ale wychodzi poza schematy. Tu też może dojść do sytuacji, w której zmieniające się pod własnym wpływem odbicia wywołają efekt synergii prowadzącej do doświadczenia czegoś nowego. Bez bodźca z zewnątrz, tej drugiej osoby, mogłoby do czegoś takiego nigdy nie dojść. Tak sobie tłumaczę to, co kilka razy przytrafiło mi się podczas rozmowy z Prometeuszem.

Pisałam wcześniej, co i dlaczego myślę o środowiskach duchowych. Można powtarzać o iluzjach, oświeceniach, umysłach, wychodzeniu poza umysł, ale jeśli to tylko teoria wyuczona z książek i dyskusji, to nie ma tego elementu, który nazwaliśmy "komunikacją nieznanymi kanałami". Właściwie to jest ten element, bo wyczuwam, że za słowami, rozumieniem intelektualnym, nie stoi doświadczenie, albo chociaż nie ma go w momencie dyskutowania.
Chłodny analityk i ateista może być teologiem z ogromną wiedzą, pięknie opowiadać o kontemplacji, doświadczeniach mistycznych świętych KK, ale on tego nie czuje.
Choć może się zdarzyć, że u osoby słuchającej coś zaskoczy, podobnie jak przy czytaniu książki.

Książki rozwojowe nie są interaktywne. Człowiek, który ma od nas szerszą świadomość i większą wiedzę może tak poprowadzić rozmowę, żeby ją na bieżąco dostosowywać do nas, naszego rozumienia tematu i reakcji. Jest jeszcze coś, co w ezoteryce nazywa się energetyką i wibracjami - przy takiej osobie można podnieść poziom jednego i drugiego. Takie turbo doładowanie działa na krótko, ale powtarzane częściej może nas zmienić, albo przynajmniej pomóc przejść na inną drogę, przekierować nas tam.

Żeby coś zaskoczyło, to nowe musi mieć o co nas zahaczyć, jak w przypadku wahadła. Dla każdego skutecznym sposobem może być coś innego. Na Ciebie może zadziałać technika x, a na mnie y. Albo coś, co wg. wszelkich badań nie jest skuteczne, ale nastąpił efekt placebo, a może tym czynnikiem było tylko to, że człowiek wykonał pierwszy krok i zaczął działać.

Jeśli jesteśmy otwarci, gotowi, to bodźcem może być odpowiadająca temu stanowi technika, lub wypowiedziane przez kogoś słowa, za którymi nie stoi doświadczenie i głębsze zrozumienie.
Jednak za najlepsze warunki do poszerzania świadomości i wywoływania zmian uważam przebywanie z ludźmi, którzy mogą nam w tym pomóc, bo jest interakcja tych wzajemnie odbijających się w sobie zwierciadłach.

lady_Godiva
Posty: 409
Rejestracja: pn lip 17, 2017 9:01 am
Re: Poczucie rezonansu w relacjach z innymi

Post autor: lady_Godiva » pn paź 30, 2017 6:21 pm

Dylla pisze:
lady_Godiva pisze: To ma dla mnie [spotykanie takich osób, o ile są płci męskiej :smile: ] szczególnie bliski związek ze stanem zakochania.
Spotkanie osobnika płci męskiej + stan zakochania (lub fascynacji) = zawężenie stanu świadomości. No ale może się mylę. ;)

Ja tak na szybko tylko do powyższego, resztę muszę jeszcze przeczytać:

otóż ja to widzę absolutnie odwrotnie! Przynajmniej tak czułam, jak się zakochiwałam: widziałam i czułam, słyszałam więcej [mówię o rzeczywistości w ogóle, o wszystkich niuansach, jakie jestem w stanie odebrać/byłam w stanie odebrać]! To był jakiś stan rozszerzonej uważności! Żaden tam szał [no ok, szał swoją drogą ;) ] . Serio, jakby właśnie odmrażały się, wraz z moim zakochaniem, wszelkie odjechane rzeczywistości tranzytowe i nagle sypały się inne cuda z kapelusza wszechświata! Tak jakby obecność obiektu, który sprawił, że weszłam w stan zakochania, rozszerzała moją umiejętność odbioru całej rzeczywistości! [i to nie bynamniej tak, żeby mi się wszystko z obiektem zakochania kojarzyło. Po prostu widziałam więcej wszystkiego wszędzie.]


Tak jakby zakochiwałam się właśnie w tym, a nie innym człowieku, bo jakoś "podbijał" we mnie ten skill uważności i uwrażliwienia na każdy skrawek rzeczywistości. Jakoś tak to działa u lady G. :crazy:


ODPOWIEDZ