Kreowanie samochodu

[Cenote]

To może praktyczne kombi i coś niepraktycznego?

[Raphael]

Te też nie praktyczne ale za to jak wyglądają

Nawet nowa wersja jest http://www.blogauto.com.br/ford-shelby- ... -projecao/

Jak ktoś lubi tego typu usportowione pojazdy.

[Prometeusz]

U mnie materializm się nie sprawdził. Pieniądze i gadżety lubię, ale nie dają mi szczęścia, są jedynie dodatkiem.

[Cenote]

Te też nie praktyczne ale za to jak wyglądają

A jak mruczą
Coś do wsparcia wizualizacji, oczywiście zgodnie z zasadami.
http://www.soundsnap.com/tags/mustang

[marcel]

.

[marcel]

.

[Prometeusz]

Wszystko fajne, ale czemu uważasz, że to jest pod prąd?

Transerfing opiera się dokładnie na tym samym.

Choćby ktoś kombinował nie wiem jak czy to w stronę sceptyczną, czy ezoteryczną, to będzie to po prostu odkrywanie koła na nowo. Pewne prawdy są znane od wieków i tysiącleci. Dziś tylko poznajemy je ze szczegółami, precyzyjniej je umieszczamy w kontekście. Trzeba zobaczyć to co jest ponad słownictwem, ponad teoriami - "musi" w nas zaiskrzyć zrozumienie.

Choć na ten moment jest tak, że ludzie kierują się instynktem, ale nie wiedzą, że kierują się instynktem. Myślą, że ich plany i marzanie to ich przemyślane i wybrane cele, lecz tak nie jest. To są podświadome impulsy, a dużą część kontroli nad tymi impulsami ma społeczeństwo. Np. chęć posiadania wypasionego auta. Ono samo w sobie jest neutralne, ale dla człowieka zaczyna być cenne tylko dlatego, że inni ludzie tego pożądają, że jest to wyznacznik statusu społecznego. To nic innego jak nitki wahadeł. To jest właśnie matrix.

[Cenote]

Sądziłam, że rozmawiamy o metodach, a nie o wartościach i priorytetach. Nikt tu nie twierdzi, że cele materialne są najważniejsze. Ułatwiają i uprzyjemniają egzystencję, choć jak widać nie każdemu.
Przekonująca jest dla mnie osoba, która "ma" i mówi, że jest jej "to" niepotrzebne.

Status społeczny? Może, ale na pewno nie tylko. Dla mnie jazda dobrym samochodem jest powiedzmy substytutem lotu. Z pewnością marnym. Jeśli nigdzie się nie spieszę i jadę sama, odrywam się od codzienności, słucham pracy silnika, staram się zgrać z pojazdem, szukam idealnej harmonii. Wiem, to tylko maszyna, ale pomaga mi wywołać fajny stan. Sprawia mi to przyjemność. W skołatanym pojeździe raczej trudno o to.

[Prometeusz]

Zatem życzę smacznego samochodowego ciastka
https://youtu.be/pkQYFwyX0k8

Według mnie do Transerfingu bardziej pasuje pytanie:

>>>>>>"Dlaczego?"<<<<<<

To jest podstawowe pytanie jakie powinniśmy sobie zadać.

Zajmowanie się pytaniem "jak?" (rozmawianie o metodach) - jak dostać A robiąc B jest pytaniem bezsilnym - wewnętrznym zamiarem. Jeśli ktoś jest na swoje ścieżce automatycznie zna odpowiedź na to pytanie.

[Cenote]

"Nie ma ucieczki od przyczynowości", także w kwestii systemu wartości, który pokrywa się z aktualną sytuacją, czyż nie?

Dobre ciastko nie jest złe, dla relaksu. Nie tylko dla tych przewidywalnych i nudnych "burżujów".

[Prometeusz]

http://joemonster.org/art/31813/Pracuj_ ... w_tygodniu

[marcel]

.

[Cenote]

Na podstawie wybiórczych informacji nie da się wyciągnąć wniosków na temat tego, jak ktoś dysponuje środkami. W sprawianiu sobie przyjemności nie widzę niczego płytkiego. Zależy od podejścia.
Tzw. cele materialne są dla mnie narzędziami. Może lepszym przykładem niż samochód będzie motolotnia.
TR może posłużyć do uzyskania mniejszej lub większej wolności, nie tylko mentalnej. Rzecz w tym, by wybierać, a nie bazować na tym, co jest i np. uciekać w "akceptację".

[Prometeusz]

właśnie płytko zaadaptowana idea transerfingu daje efekt w postaci idealnego konsumenta

Cóź. Nawet w Biblii są pewne prawdy, jednak sam symbol Biblii służy raczej do otumaniania ludzi.

„Każdy chce trafić do nieba, ale nie każdy ma ochotę przeczytać Biblię od deski to deski…”

[Cenote]

Tu czas mamy ograniczony i może to jedyny czas jaki mamy. Sposobów na doświadczanie zadowolenia jest wiele i w tej mnogości jest wybór, a wybór jest zaprzeczeniem bierności. Można przyjąć, że życie jest z góry określone, że nie my rozkładamy karty i odpłynąć w tę właśnie bierność. Można też wybrać pełną paletę barw życia, zarówno jego aspekty materialne, jak i niematerialne. I nawet jeśli gdzieś jest napisane, że los jest z góry określony lub życie doczesne powinno służyć wyłącznie rozwojowi, a nie korzystaniu z dóbr materialnych, to ja wybieram poznanie wszystkich jego przejawów, bez czekania na nieokreślone niebo oraz korzystanie z przedmiotów, które są nietrwałe i same w sobie wartości nie mają, ale nam służą. A to jak służą, zależy od nas.

[Prometeusz]

https://www.youtube.com/watch?v=EcNXMjcOEiY

"Lepszy na wolności kąsek lada jaki, niż w niewoli same przysmaki"

[Cenote]

Ten materiał z YT to odpowiedź polegająca na pomijaniu niektórych elementów z kontekstu tego co piszę i służy sterowaniu uwagą. Czy naprawdę stworzyłam wizerunek gadżeciary i zakupoholiczki?

Oddaję rzeczy do mechanika i mam satysfakcję, kiedy dostają drugie, a czasem trzecie życie. W moim otoczeniu są na szczęście osoby, które sporo potrafią i nie poddają się tu, gdzie mechanicy doradzają zakup nowego urządzenia, a i mi zdarzy się coś naprawić. Właściwie nie mam kontaktu z reklamami, bo korzystam z dekodera z nagrywarką. A no tak, przecież to gadżet.
Dobrym samochodem wolałabym jeździć poza miastem, po pustych drogach lub bezdrożach i najchętniej wyniosłabym się z miasta.

Nie zamierzam być ani trybikiem, ani zostać Sadhu. Nie zamierzam też bez końca podnosić poziomu życia. Jest pewien pułap, który mnie usatysfakcjonuje. Odpowiednie podejście do celów materialnych może dać niezależność. Ideałem jest niezależność finansowa, energetyczna i niezależność od innych ludzi, ale nie życie mniszki, z cały spektrum tego stwierdzenia. Nie w głowie mi pałace, ale warto posmakować różnych rzeczy, chociażby frajdy z jazdy dobrym samochodem.

Niektórzy wolą lochy, ja smoki.

[zamek]

Czy naprawdę stworzyłam wizerunek gadżeciary i zakupoholiczki?

To chyba o mnie Lubie ładne rzeczy i tzw. gadżety. W końcu żyjemy w świecie materialnym. Chyba dlatego ciągnie nas świat mistyczny, bo nie umiemy sobie radzić w naszym świecie.
Ważny jest umiar. Czasem komuś potrzeba kilku samochodów do różnych celów. I ma na to miejsce i środki. Jednym wiezie dzieci do szkoły, a innym jedzie do teatru.
Teraz jestem wożona i nie mam samochodu. Nie jest mi potrzebny. Jak coś potrzebuje przewieźć, przeprowadzka, albo coś innego, to wystarczy że zadzwonię do kogoś i mam. Korzystam z cudzych samochodów, bo każdy ma inny.
Nie odmawiam nikomu pięknej fury. Jak to go uszczęśliwi, choćby na chwilę, to czemu nie.

Właściwie nie mam kontaktu z reklamami,

To iluzja. Też tak myślałam, aż zauważyłam, że kupuję jakieś rzeczy, które potem widzę w reklamach. Przecież telewizory są wszędzie, w sklepach, w knajpach, ciągle słyszymy różne slogany. Gdybyś nie wychodziła z domu to ok. Jeśli nie chcesz kupować reklamowanych rzeczy to bardzo uważnie oglądaj reklamy. To naprawdę działa. Ja sobie koduję reklama produktu - nie kupować tego produktu. Kiedyś reklamowano kawę, którą piłam od lat. Po reklamie, zgodnie z autoprogramowaniem musiałam przestać. I o dziwo, trafiłam na jeszcze lepszą. Nie ma już reklam informacyjnych. Reklamuje się to co nie schodzi.

Świat jest fascynujący. Dlaczego nie korzystać

Czekam na informację o cudownym nabyciu upragnionej fury

[Cenote]

Właściwie nie mam kontatku z reklamami. Telewizor jest przeważnie wyłączony i generalnie ignoruję takie komunikaty. W niektórych kategoriach kupuję od lat te same produkty. Jeśli się na coś skuszę, to z polecenia lub po "degustacji".

[Prometeusz]

Nie Cenote. Ja w ten sposób nie kombinuję. To domena kobiet. Szkoda jedynie, że minęła Cię cała puenta moich wypowiedzi i zamieszczonych materiałów.

Mała podpowiedź - nie chodzi o zostanie ascetą. ( ergo kontekst wszystkich moich wypowiedzi w tym temacie tak sprytnie zmieniony )