Dokonałem tłumaczenia prezentacji znajdziecie je -
tutaj Jakby ktoś chciał się podjąć się edycji i korekty tego tekstu, to zapraszam na PW, wszystkim się przyda.
Autor opowiada o swojej długiej drodze do sukcesu. Wymienił, czym się zajmował do momentu, kiedy właściwa osoba zadała mu właściwe pytanie, które wywołało entuzjastyczny odzew, powiedzmy wewnętrznego głosu.
To nie była "droga do sukcesu" z początku. Okazała się taką, jak już sukces się pojawił, nie było w bym żadnego dążenia do sławy i pieniędzy - kariery. Koleś po prostu zajmował się tym do czego czuł, że miał skłonność. Właściwa osoba z właściwym pytaniem pojawiła się wtedy, kiedy w środku już wszystko było przygotowane. Wtedy dokonała się zewnętrzna zmiana - czyli pojawił się odpowiedni pomysł i odpowiednie środki, a on miał odpowiednie umiejętności by go zrealizować. Entuzjazm i wewnętrzny głos towarzyszyły mu od samego początku i słuchał się ich wbrew opinii rodziców, nauczycieli/przełożonych i przyjaciół.
To listen to your internal radar - wsłuchiwanie się w szelest porannych gwiazd (duszę);
You will draw opportunities to you because people will sense how prepared you are – otwierają się nasze drzwi, pojawiają się okazje;
Tu nie podejmuję się komentarza, bo sama mam wątpliwości na temat przebierania nogami od momentu poznania naszego celu vs. ciągła aktywność, której towarzyszy wsłuchiwanie się w szelest porannych gwiazd.* Wg. prelegenta tylko praca, do której czujemy powołanie przynosi trwałe efekty i transformację (o ile dobrze zrozumiałam przesłanie).
Nie do końca. To jest prosty przekaz:
1. Chodzi o zmiany wewnętrzne, które są niewidoczne. W Transerfingu Rzeczywistości zwie się to
kształtowanie obrazu.
2. Aby
obraz się utrwalił i odbił potrzebna jest praca - czyli
przebieranie nogami,
oddawanie się w najem. Z tym, że nie pracujesz już na
cudze cele, a na
Twoje cele (czyli zgodne z własnymi skłonnościami), a to właściwie pracą już do końca nie jest.
Bo dzięki temu nie musisz walczyć z nudą (
stan zawieszenia), masz
sposób na odkrywanie siebie i odczuwasz wewnętrzny "drive", dzięki któremu masz satysfakcje, a twój
dzień zamienia się w święto, a dusza może śpiewać.
3. Celem nie są pieniądze ani osiągnięcia, a proces uczenia się -
nie ma zewnętrznej ważności.
4. Interesuje Cię sama wykonywana czynność/zadanie i masz świadomość swoich wad, więc - nie ma
wewnętrznej ważności.
5.* Te dwie strategie które przedstawiłaś nie walczą ze sobą i się nie wykluczają. Właściwie się uzupełniają, oraz są niezbędne. Najpierw cofasz się do dzieciństwa i odkrywasz swój kierunek, a potem działasz i korygujesz, doprecyzowujesz swój cel. Kiedy tą drogą przejdziesz wystarczająco długo
otworzą się drzwi i wszystko co Ci potrzeba się zmaterializuje.
Mógłbym jeszcze parę punktów znaleźć ale nie o to chodzi w tym topiku. Nie chodzi o precyzowanie, tylko o ogólny wygląd. Bo sprawa może dotyczyć też rzeczy, które nie wiążą się z pracą zawodową, a którym też poświęcamy swój czas.
Praca na rzecz wahadła? Co jeśli czyimś powołaniem jest wylegiwanie się na plaży?
Tu chodzi o stanie się faworytem wahadła, któremu ono sprzyja. Wątpię by wylegiwanie się na plaży dawało satysfakcje i trwałe efekty. Spójrz na te gwiazdki realityTV, jeśli nie znalazły prawdziwego swojego celu to szybko gasły. Trzeba by było się też ich zapytać czy są spełnieni. Oczywiście mówię o takich programach robionych przez wahadła. Teraz się często zdarza, że ktoś ma już jakąś pasje/misje i dodatkowo robi z tego telewizje, więc to już jest inna kwestia.