Dzień dobry
Wykorzystalam swojego starego nicka czatowego i się do Was zalogowalam.
Wiecie.. nie czytałam "Transfering rzeczywistości" ale chętnie spojrzę..
Natomiast chciałam się podzielić z Wami, że na drodze swojego doświadczenia życiowego, różnego rodzaju fascynacji, wiedzy, ciekawości, nieustająco dreczacej magii radości i spokoju jaką zwykle czuję i w niej sobie wibruje, doszłam do podobnych ustaleń (choć nijak nie miałam spotkania z Nadzorca )i choć wielu aspektów nie zglebilam dotąd, to cierpliwie sobie śnie..
Ale przyszłam do tego wątku, by powiedzieć, że mój rozum i dusza rzadko walczyły ze sobą. Nie było takiej potrzeby, bo zawsze(?no! no! ) kierowalam się głosem wewnętrznym. Sytuacja się zmieniła, gdy spotkałam mężczyznę swojego życia. Wszystko nas łączylo dopóki byliśmy przyjaciółmi (i tylko przyjaciółmi )przez 5lat. Owszem, przyznaję, że był mną zauroczony. Ja nim też. Lecz nie był wolny zatem tylko przyjaźń
A potem, gdy już stał się pozornie wolnym człowiekiem.. to można było pozwolić sobie na romans. Później było małżeństwo i nagle pojawia się "była ". Pisał już ktoś o tym.. Chciałam tylko powiedzieć, że wtedy się zagubilam. Zaczęłam walczyć i sama nie wiedziałam dlaczego? Dałam się zwieść. Rozumowi.
Psychoterapia małżeńska he he. To był cudownie odżywczy matrix -zero radości, ból i depresja, pięknie się pozwoliłam wprowadzić w sen. On rzeczywiście do dziś ma depresję ale ja nie chcę już z nim spać, bo mój świat jest inny, pełen magii i cudownie odzywczego spokoju. Jestem cicha i wolna. Nie mam chęci "biegać za kasą", nie mam chęci żyć jak inni.. Przyciagam, pociagam, śmieję się choć nic nie mam a moja "głupota i dziwactwa " sprawiają, że życie jest piękne.
Zapytałam siebie: Czy kocham tego mężczyznę? Tak, kocham lecz to nie znaczy, że on kocha mnie i potrafi ze mną żyć. Nie potrafi, bo śpi a ja go kocham więc niech śpi. Mój mały wszechświat jest wielki i jest w nim wiele tajemniczych miejsc. Nie muszę być w każdym z nich, bo to mój wszechświat więc jestem w nim.Zapraszam czasem innych lecz nie po to, by światy owe mieszać lecz by widzieć, że są różne albo podobne, albo niewyobrazalne dla mnie.. ale są
..i tak.. wena mi się skończyła, bo ktoś dodzwonić się probuje
Zmykam tymczasem.
Pozdr. Alicja