RELIGIA - wyjątkowo destrukcyjne wahadło!

Miejsce na Twoje spostrzeżenia, relacje o tym, co udało Ci się zastosować i jaki wpływ na Twoje życie wywarł Transerfing

Moderatorzy: admin, marcelus, filip

Awatar użytkownika
Transformator2012
Posty: 621
Rejestracja: sob lip 21, 2012 4:47 pm
RELIGIA - wyjątkowo destrukcyjne wahadło!

Post autor: Transformator2012 » pt kwie 26, 2013 8:04 pm

W naszej polskiej rzeczywistości jednym z wyraźnych przejawów destrukcyjnego wahadła jest religia. W Polsce dominuje odłam chrześcijaństwa (podobno?) - Rzymsko-katolicki Kościół z siedzibą w Watykanie.

Nie trzeba być zbyt uważnym obserwatorem, aby szybko przekonać się, jak ograniczający wpływ ma na przeciętnego człowieka manipulując nim i wykorzystując ludzką naiwność. I to każda religia bez wyjątku manipuluje człowiekiem dla własnej korzyści. Sam uwolniłem się od tego destrukcyjnego wahadła na długo zanim poznałem Transerfing Rzeczywistości. Dziś odbieram to uwolnienie się jako szept porannych gwiazd w moim obecnym ziemskim doświadczeniu.

Teraz jednak pora oddać głos samemu autorowi który w Transerfingu Rzeczywistości tak opisał kwestie związane z religią:

Z III tomu:

W celu przyciągnięcia popleczników wahadła nie gardzą żadnymi środkami. Całkowicie wyjałowiły wszystkie świętości, począwszy od zasad etycznych, kończąc na religii. Świat stanowi przejaw Jednego Ducha, manifestację Jedności w Wielości. Boska istota przenika całą materię ożywioną i nieożywioną. Bóg jest w każdym z nas. Już mówiliśmy o tym, kiedy porównywaliśmy duszę człowieka do kropli w oceanie. Gdy tylko Bóg przez swą manifestację oznajmił ludziom swoje istnienie, wahadła z miejsca wzięły religię pod swoją kontrolę. Możesz sam się o tym przekonać, jeśli zwrócisz uwagę na pierwsze z dziesięciu przykazań.

Pierwsze przykazanie w różnych interpretacjach sprowadza się do następującego: „Ja jestem twoim jedynym Bogiem, i nie będziesz miał innych bogów". To prawo żąda od człowieka wiary w istnienie jedynego Boga, zarządzającego całym stworzeniem. Ludzie od zaraz naruszyli to przykazanie i stworzyli sobie mnóstwo religii - wahadeł. Dokładniej - dali się podporządkować wahadłom religii. Wahadła religii zasłaniają się imieniem Pana. Właściwie to duchowieństwo szczerze usiłuje głosić słowo i dzieła Pana. Lecz będąc poplecznikami, znajdują się we władaniu wahadeł, dlatego też niewiele od nich zależy. Czyżby wojny i konflikty na tle religijnym były zgodne z wolą Boga?


I dalej:

Wahadła nauki i religii, pretendujące do miana ostatecznej instancji prawdy, uzyskały swoją przewagę nie tyle dzięki poprawnej interpretacji prawdy, co raczej przez prześladowanie wszystkich wolnomyślicieli. Ciągła wrogość istnieje nie tylko między wahadłami nauki i religii w ogóle, lecz również pomiędzy poszczególnymi odgałęzieniami wewnątrz tych wahadeł. Bitwa nie ustaje. Lecz to nie bitwa o prawdę, a o popleczników.

Z IV tomu:

Od najdawniejszych czasów panuje utrwalony zwyczaj powszechnego przypisywania pobożnym obywatelom wyłącznie pozytywnych cech i oskarżania bezbożników o najróżniejsze grzechy. Ściślej rzecz ujmując, to sami pobożni obywatele ukształtowali ten stereotyp - dla siebie i jednocześnie dla wszystkich, jako swego rodzaju domniemanie swojej niewinności. I to w obliczu faktu, że w imię Boga dokonywano i nadal dokonuje się strasznych zbrodni, mając u podstaw swojej doktryny rzekomo miły Bogu cel - prześladowanie innowierców. Właściwie wiara wcale nie czyni człowieka prawym.

Skąd u wyznawców religii bierze się takie przekonanie o własnej nieomylności lub, dokładniej rzecz ujmując, prawości, że nawet ateiści są skłonni z szacunkiem zgadzać się z tym? Niby wierzymy, chodzimy do kościoła, modlimy się, dlatego jesteśmy ośrodkiem wszystkiego, co duchowe i światłe, a wy - jesteście bezbożni, ugrzęźliście w grzechach. My mamy rację, a wy - nie.

Źródłem tej pewności jest punkt oparcia, który człowiek uzyskuje w postaci wahadła religii. Jest tu wszystko: liczenie na miłosierdzie Pana przebaczającego grzechy, wybawienie od poczucia winy dla okazujących skruchę, wiara w Królestwo Boże, jak również nadzieja na pomoc Bożą i poczucie jedności ze współwyznawcami. Ateistom powodzi się pod tym względem o wiele gorzej - wypada liczyć tylko na swoje siły i nie ma co począć z poczuciem winy.

Lecz po co zmierza ku Bogu ten, kto i tak uważa się za prawego? W wielu wypadkach wcale nie miłość do Najwyższego wiedzie ku Niemu wierzących, lecz strach i poczucie niepewności. Są ludzie, którzy uważają, że są całym sercem oddani Bogu, lecz to iluzja. W rzeczywistości próbują uciec od swojego ego. W ego nie ma nic złego i nie przeszkadza ono, dopóki się go nie obraża. Ego jest efektem stosunków zależności, kiedy człowiek, porównując siebie z innymi, odkrywa, że nie jest doskonały.

Jedynym celem ego jest uzyskanie potwierdzenia własnej ważności. Jeżeli ego nie otrzymuje tego potwierdzenia, obraża się i człowiek czuje dyskomfort duchowy, od którego pragnie się uwolnić. A jak to zrobić? Jeżeli wraz ze wzrostem ważności dyskomfort nie znika, pozostają tylko dwa sposoby: puścić wodze, by ego poleciało cwałem albo w ogóle je zdławić. Ten, kto wybrał pierwszy sposób, przekształca się w egoistę, a ten, kto obrał drugi - w altruistę.

Nierzadko, w celu pozbycia się dyskomfortu wynikającego z bycia sam na sam ze sobą, ego decyduje się na rozpaczliwy krok - zaczyna przeczyć samo sobie. Ego oświadcza, że kochać siebie - to błąd, trzeba kochać innych. Człowiek odwraca się od swojej duszy i rzuca się ku Bogu i ludziom, by poświęcić swoje życie komukolwiek lub czemukolwiek, byle tylko zyskać oparcie. Bywa też na odwrót - ego uderza w agresję i wtedy pojawiają się przestępcy, nikczemnicy, cynicy. W ten sposób zarówno żarliwie wierzący, jak i ludzie upadli są produktem ego, tylko z przeciwnymi biegunami.

Może Ci się wydawać, że zwróciwszy się ku Bogu, uwolnisz się od swojego ego. Lecz paradoks polega na tym, że właśnie ego pcha Cię ku Niemu. A przecież Bóg nie jest poza Tobą, tylko w Tobie! Cząstka Boga jest w każdej żywej istocie i w ten sposób kieruje On całym światem. Ego czci jakiś abstrakcyjny symbol, a od swojej duszy, czyli autentycznego Boga, odwraca się. Chrystus, Mahomet, Budda, Kriszna - to najwyższe manifestacje Boga. Zwyczajny człowiek chociaż nie jest najwyższą, to jednak również manifestacją Boga. Wychodzi na to, że jedna manifestacja czci drugą? Komu to potrzebne?

Chęć zbliżenia się do Boga w celu wybawienia od swojego ego - to droga wewnętrznej ważności. Wewnętrzna ważność przejawia się tylko w wypadku, jeżeli oddajesz siebie pod cudzy osąd. Powrót do siebie bez oglądania się na innych jest prawdziwą drogą do Boga. Jeżeli uwalniam siebie od konieczności oglądania się na pogląd innych, wówczas jestem samowystarczalny i moje ego kończy swój byt, a pozostaje po prostu spójna osobowość. Nie słuchaj tych, którzy nawołują Cię do tego, byś się zmienił i lepił z siebie coś, co odpowiada jakimś standardom. Oni zmuszają Cię do zdradzenia siebie – odwrócenia się od swojej duszy i przestrzegania zasady wahadła: „Rób jak ja!". Zwróć się ku sobie, przyjmij siebie, jakim jesteś, pozwól sobie być sobą, sięgnij po swoje prawo posiadania racji. Poświęcenie całego siebie na służenie jakiemuś abstrakcyjnemu Bogu, oznacza odwrócenie się od swojej duszy. To jest nic innego, jak poplecznictwo wobec wahadła religii.

Taka jest teozofia transerfingu, której zresztą nikomu nie narzucam. Nie proklamuję prawdy absolutnej, a zaledwie próbuję ukazać pewne prawidłowości. Każdy ma prawo do swoich wniosków.

Oczywiście działaczom religijnym nie spodobają się podobne rozważania. Choć wśród nich też spotyka się różnych ludzi z różnymi przekonaniami. Gorliwych popleczników wahadła religii od autentycznych sług bożych odróżnia maniera złośliwego przeciwstawiania swoich dogmatów wszystkim pozostałym. Taki agresywny nacisk demaskuje poplecznika wahadła. Na szczęście minęły czasy, kiedy poplecznicy ci mogli palić na stosach innowierców. Lecz nieporozumienia na tle religijnym jeszcze pozostały i nie skończą się, ponieważ pierwsza zasada wahadła zawsze będzie obowiązywała.

W istocie, religia - to obcowanie z Bogiem przez pośredników. W obrzędach chrztu, ślubu i pochówku nie można obejść się bez kapłanów. Lecz również to nie jest konieczne. Czy Bóg nie przyjmie swego dziecka, jeżeli na czas nie raczono go ochrzcić? Jeżeli w każdym z nas jest cząstka Stwórcy, to czyż nie jesteśmy Jego dziećmi? Czy potrzebni Ci są pośrednicy w relacjach z ojcem i matką? Każdy sam o tym decyduje.

Religia w odniesieniu do swoich zwolenników jest szczególnie twardym wahadłem i nawołuje do wyrzekania się zewnętrznych świeckich dóbr. Każdą duchową drogę przyjęto wiązać z ascetycznym trybem życia. O oświeconych panuje pogląd, że jeżeli człowiek osiąga wyżyny na drodze do duchowej doskonałości, to wszystko, co ziemskie, przestaje go interesować. Nie daj się złapać na ten haczyk. Każdy może i powinien interesować się swoją pomyślnością materialną, komfortem, dobrobytem. Jeżeli dzieje się inaczej, to znaczy, że człowiek znajduje się całkowicie w mocy jakiejś idei. Ta idea najprawdopodobniej należy do jednego z wahadeł: religijnego, filozoficznego lub jakiegoś innego „duchowego".

Wahadła zgodnie ze swoją drugą zasadą starają się zmusić poplecznika do poświęcenia całego siebie interesom struktury. Jeżeli mocno połknął ten haczyk, to rzeczywiście przestaje interesować go cokolwiek innego. Może nawet znajdować się w mocy iluzji, że zajmuje się wyłącznie swoją duszą lub „rozmawia z Bogiem". W rzeczywistości dusza takiego „oświeconego" zamknięta jest w głuchym futerale i nie może donieść o swoich potrzebach.

Po co dusza przyszła na ten materialny świat? Żeby przygotowywać się do nieziemskiego życia w niebiosach? To pełna bzdura! Jeżeli dusza i tak przyszła na ten świat z niebios, to po co ma znów przygotowywać się do niebiańskiego życia? No i czy to możliwe do zrobienia tu, na Ziemi? To świeckie życie jest dla duszy unikatową szansą. Po to przyszła tutaj z duchowego świata, by poznać wszystkie wdzięki świata materialnego. Do duchowego świata dusza zawsze zdąży. Jaki sens pozbawiać jej wszystkiego, co daje ten przepiękny, cudowny, wspaniały świat, w którym jest tyle nadzwyczajnych pokus?

Oddając całego siebie służeniu Bogu, oddalasz się od Niego. Stwórca tworzy mnóstwo rzeczywistości za pośrednictwem żywych istot jako swoich żywych ucieleśnień. Bóg ma zamiar poczuć każdą płaszczyznę rzeczywistości, którą stwarza. Właśnie po to posyła On swe dzieci do świata materialnego. Bóg dał Ci swobodę działania, więc rozkoszuj się swoją swobodą! Nie należy zamykać się w celi i spędzać długich godzin na modlitwach. To nie służenie Bogu, a pozbawianie Go radości, której można doznać dzięki pełnowartościowemu życiu. To tak, jakby nie wypuszczać dziecka na spacer, zmuszając je do poświęcania całego czasu na wkuwanie lekcji.

Zwolennicy wahadeł religii będą Ci wmawiać, że nie jesteś do niczego zdolny, a Bóg jest wszechmocny. Dla struktury Twoja wolność i siła nie jest niczym dobrym - ona potrzebuje sprawnych trybików. Wahadła osiągnęły już niemały sukces w procesie opanowywania woli człowieka. Pozostaje dziwić się, jak wielki musi być wpływ wahadeł, że dzieci Boga straciły wszelkie pojęcie o swojej potędze.

Człowiekowi pierwotnie została dana władza kształtowania warstwy swojego świata drogą ucieleśnienia potencjalnych wariantów z metafizycznej przestrzeni w materialną rzeczywistość. Wahadłom udało się nie tylko odebrać u ludzi świadomość swoich zdolności, lecz nawet przekręcić sens samego życia, zamieniwszy służenie Bogu na oddawanie czci.

To wątpliwe, by Bóg potrzebował oddawania czci. Czy potrzebujesz, by Twoje dzieci oddawały Ci cześć? Na pewno wolałbyś widzieć w nich dobrych przyjaciół. Faktycznie cel życia, jak również samo służenie Bogu, polega na współtworzeniu - tworzeniu razem z Nim.

Wielu ludzi uważa, że wiara w Boga - to wszystko, czego się od nich wymaga. Wierzą w Jego istnienie i potęgę. I co z tego? Przecież nie rozumieją Boga - jest dla nich jakimś abstrakcyjnym, nieosiągalnym i nierzadko strasznym bóstwem. Wmówiono im, że trzeba czcić Boga, przestrzegać przykazań i pobożnym życiem przygotowywać się do czegoś takiego, czego nie da się logicznie wyjaśnić.

Lecz wiara nie jest zrozumieniem. Modlitwa nie jest obcowaniem z Bogiem. Język Boga - to stwarzanie. Twierdzenie to można albo przyjąć, albo nie, ale wieść sporów i rozważań na ten temat nie ma sensu. To nie problem filozoficzny tylko kwestia wyboru. Dlatego też nie mam tu nic do dodania.

Kształtując warstwę swojego świata, swoją rzeczywistość, obcujesz z Bogiem. Kiedy cieszysz się tym, co stworzyłeś, Bóg cieszy się razem z Tobą. Na tym właśnie polega autentyczne służenie Mu. A wiara w Boga - to przede wszystkim wiara w siebie, w siłę własnych możliwości jako twórcy. Cząstka Stwórcy jest w każdym człowieku. Przyspórz więc radości Ojcu swojemu. W jakim stopniu wierzysz w swoje możliwości, w takim stopniu wierzysz w Boga i tym samym urzeczywistniasz jego wypowiedź: „Stosownie do wiary waszej wam się stanie".

No a czym zajmuje się sam Bóg? Odpowiedź na to pytanie jest oczywista i nie wymaga dowodów. Stwarzanie i zarządzanie rzeczywistością - oto na czym polega cel i sens wszelkiego życia w ogóle. Kierownicza funkcja Boga nie ulega wątpliwości, pytanie tylko, jak On ją sprawuje.

Odkąd wahadła religii przekręciły samo pojęcie Boga, wszystko, co z Nim związane, okryte jest jakąś dziwną i sprzeczną tajemnicą. Twierdzi się, że Bóg istnieje, lecz jednocześnie nikt Go nie widział. Z jednej strony - Bóg kieruje światem, lecz z drugiej - Jego działalność nie przejawia się w widzialny sposób. Wychodzi na to, że: On jest, lecz Go nie ma; Nie ma Go, ale jest. Taka paradoksalna sytuacja pozwala wahadłom interpretować i wykorzystać pojęcie Boga tak, jak im wygodnie.

Jeżeli nie wdawać się w szczegóły, to główną przyczyną wypaczenia prawdziwej istoty Boga jest szereg zmian dokonanych przez religie. Służenie Bogu zmieniono w oddawanie czci, a oczywistość jego istnienia zastąpiono ślepą wiarą. Wahadła orzekły, że człowiek jest bezradny i przeciwstawiły mu wszechpotęgę Boga. A pierwotną boską istotę człowieka sprowadziły do zera, tym samym rozerwawszy jego dawną jedność ze Stwórcą.

W ten sposób człowieka, jak porwane dziecko, pozbawiono kontaktu z Ojcem i zmuszono, by zapomniał o swym prawdziwym pochodzeniu i przeznaczeniu. W rezultacie człowiek stracił wszelkie pojęcie o swoich zdolnościach i prawie do występowania w charakterze twórcy wspólnie z Najwyższym Stwórcą. Synowi Boga wmówiono, że nie może zarządzać swoim losem, że zobowiązany jest czcić swojego Ojca z daleka i oddawać Mu cześć jak bożkowi. Jakby dziecko nie było w stanie niczego dokonać i nie miało żadnych praw - całe jego życie znajduje się w rękach despotycznego Rodzica, który okazuje łaskę tylko pod warunkiem, że jest mu się bezwarunkowo poddanym, skłoniwszy przy tym głowę.

Poddawszy się wpływowi wahadeł, człowiek został odsunięty od godnej służby i znalazł się w kategorii zachowujących się służalczo. Mowa nie tylko o wahadłach religii jako takiej. Ateizm to też swego rodzaju religia, tylko jakby na odwrót. Wiara tu zmienia się w niewiedzę, niewiedza - w zaprzeczanie, a zaprzeczanie - w aktywne odrzucenie. Lecz niezależnie od tego, jaki światopogląd obierze człowiek, jego położenie się w istocie nie zmienia: religijne wahadło oddaje los w ręce Boga, a ateizm - w ręce jakiejś Opatrzności lub we władzę okoliczności, z którymi przyjęło się walczyć.

W obu wypadkach wyznaczona zostaje człowiekowi rola nie do pozazdroszczenia - rola marionetki: módl się i czekaj na zmiłowanie Pańskie albo wszczynaj bitwę i walcz z przeszkodami, ponieważ nic nie przychodzi za darmo. A jednak, czego by człowiek nie robił, jak by się nie miotał, pozostaje w mocy wahadeł i okoliczności, dopóki jego działania nie wychodzą za ramy wewnętrznego zamiaru. Zawsze otrzymujemy to, co wybieramy. Jeżeli myślisz, że Twój los polega na tym, by błądzić w nieprzebytym lesie, to znaczy, że trzeba będzie przedrzeć się przez wiatrołom. A jeżeli dopuszczasz arogancką myśl o tym, że zdolny jesteś wznieść się w niebo, to wzbijasz się ponad lasem i swobodnie lecisz. Nikt poza Tobą samym Cię nie powstrzymuje.

Lecz człowiek nie będzie w stanie uwierzyć, że może wszystko otrzymać tak po prostu, bez jakichkolwiek warunków, za pomocą zewnętrznego zamiaru, jeżeli nie uświadomi sobie i nie przyjmie do wiadomości swojej boskiej natury. Niełatwo jest to zrobić, dlatego że i natura samego Boga została wypaczona do granic możliwości: ze Stwórcy zmieniono Go we Władcę żądającego oddawania czci. A co robi Władca? Występuje w roli sędziego, wymierza sprawiedliwość, karze, oddaje według zasług, nakazuje, a w końcu pomaga i troszczy się o swoich poddanych.

Jednak naprawdę nie obserwujemy niczego takiego. W rzeczywistości panuje samowola i bezprawie. Pobożni ludzie cierpią, a grzesznicy bezkarnie załatwiają swoje ciemne interesy. Trzeba by naciągnąć rzeczywistość, by stwierdzić, że sprawiedliwość tryumfuje. Prośby i modlitwy nie przynoszą przewidywanego rezultatu. Chociaż, wydawałoby się, Bogu powinno zależeć na tym, by spełnić prośbę i przywrócić sprawiedliwość - przecież jest wszechmocny...

Aby wyjaśnić taką oczywistą sprzeczność, zwolennicy wahadeł próbują w określony sposób interpretować zdarzenia, by dopasować scenariusz do tej roli, którą przypisali Bogu. W ruch idą wszelkie pomysły i wymysły typu: „Taka wola Boża" lub „Oddane zostanie wszystkim według zasług, kiedy staną przed Nim". Można pomyśleć, że nikczemni ludzie uciekli od swojego wychowawcy i dlatego mogą na razie wyprawiać wszelkie bezeceństwa, a kiedy on ich złapie, to ukarze z całą surowością.

Na czym zatem polega Zamierzenie Boga, jeśli odrzuci się wszelkie domysły? By odpowiedzieć na to pytanie, nie będziemy wróżyć lub filozofować, tylko zwyczajnie jeszcze raz stwierdzimy fakt, że zamiar wszystkiego, co żyje, tak czy inaczej sprowadza się do zarządzania rzeczywistością. Nie ferowanie wyroków i pilnowanie sprawiedliwości, nie spełnianie życzeń i próśb, nie odpłacanie według zasług i nie karanie, nie troska i nie władanie, a zarządzanie rzeczywistością - oto, co ma miejsce naprawdę.


Jak widzimy z powyższych słów religia jest wypatrzeniem Boga i sama w sobie w żaden sposób nie przyczynia się do pogłębienia świadomości w kwestii - kim naprawdę jesteśmy.

Odkrycie prawdy o sobie sprawia że religia rozpuszcza się w niepamięci, wtedy jak Słońce o wschodzie pojawia się prawdziwa wiedza:

Żagiel fałszywej wiary nigdy nie napełni się wiatrem zewnętrznego zamiaru. Fałszywa wiara to pułapka wahadła w labiryncie niepewności. Może Ci się wydawać, że wydostałeś się z labiryntu, lecz w rzeczywistości to tylko złudzenie. W głębi duszy będziesz wątpić, nawet tego nie podejrzewając, bo odgrodziłeś się od wątpliwości ochronnym murem wiary.

Jak odróżnić fałszywą wiarę od prawdziwej? Prawdziwa wiara - to już nie wiara, a wiedza. Jeżeli musisz namawiać siebie, przekonywać - nieważne jak, z entuzjazmem lub pod przymusem - to znaczy, że to fałszywa wiara. Wiedza nie powstaje z przekonania, a z faktów. Kiedy Twój umysł stanął przed faktem, to już po prostu wiesz. Fałszywa wiara opiera się na kontroli umysłu. Umysł, znajdując się w iluzorycznej komnacie labiryntu, pilnuje, by nie przedostała się tam ani jedna wątpliwość. Jeżeli umysł pragnie mieć nadzieję, nie chce niczego słyszeć.

Nigdy nie przekonuj siebie i nie staraj się uwierzyć, inaczej ryzykujesz uzyskanie fałszywej wiary, która tylko wydaje się prawdziwa. Iluzja pęka, kiedy zaczynasz słuchać szelestu porannych gwiazd. Zmniejsz kontrolę umysłu i przekieruj go na uświadomienie sobie najmniejszych przejawów dyskomfortu duchowego. Jeżeli odkryłeś dyskomfort, nie próbuj więcej siebie przekonywać i namawiać. Kiedy zostanie osiągnięta jedność duszy i umysłu, nie będziesz musiał siebie namawiać.

Nie ma sensu mydlić sobie oczu afirmacjami. Od tego, że będziesz sobie powtarzać: „osiągnę to, co chcę", cień wątpliwości nie zginie, a przeciwnie, otrzyma podatną glebę dla rozwoju. Dusza nie wierzy, skoro próbujesz ją przekonać. Dusza nie rozumie logiki ani języka rozumu. Podobnie nie dopuszcza też półtonów. Jeżeli zapytać duszę: „Czy osiągnę swój cel?", odpowie „tak" lub „nie", lecz w żadnym wypadku nie „być może" lub „najprawdopodobniej". Przy najmniejszym cieniu wątpliwości odpowiedź będzie brzmiała „nie".

Zatem jeżeli duszę ogarniają wątpliwości, to nie da się jej przekonać lub namówić. Cóż pozostaje robić? Odpowiedź kryje się w stwierdzeniu przytoczonym wyżej: dusza nie przyjmuje do wiadomości półtonów. Wątpliwość - to kiedy w jakiejś mierze się wierzy, lecz nie do końca. Dusza to „nie do końca" zamieni na „wcale nie". Ona nie wierzy i nie wątpi - ona po prostu wie, co będzie: tak lub nie.

Dlatego konieczne jest wykonanie pewnego radykalnego posunięcia: trzeba wyrzucić ze swojego szablonu słowo „wierzyć" i zastąpić je słowem „wiedzieć". Jeżeli umysł po prostu wie, że zdarzy się to i to, dusza zgodzi się z nim bez jakiejkolwiek namowy. Wierzysz w to, że trzymasz w rękach tę książkę? Nie, o tym nie ma nawet mowy, Ty po prostu to wiesz - i tyle. A tam, gdzie jest wiara, zawsze znajdzie się miejsce na wątpliwości.


Ja już nie wierzę! Ja wiem! Jestem Ja i Źródło! I do tego żadnych pośredników (religia) mi nie potrzeba!!! :)
WOLNOŚĆ WE WSZYSTKIM, TERAZ!
Obrazek


Awatar użytkownika
Transformator2012
Posty: 621
Rejestracja: sob lip 21, 2012 4:47 pm
Re: RELIGIA - wyjątkowo destrukcyjne wahadło!

Post autor: Transformator2012 » sob kwie 27, 2013 2:22 pm

Jednym z celów Transerfingu Rzeczywistości jest pogłębianie świadomości odnośnie tego co się wokół nas dzieje. Kościół Katolicki w Polsce (i nie tylko) mieni siebie "strażnikiem moralności" i ostro potępia wszelkie czyny związane z seksualnością człowieka a które są nie zgodne z doktryną kościoła. Niestety okazuje się, że kler katolicki ma nieco inne podejście do tej ważnej dziedziny życia. Okazuje się że z jednej strony wyznawcom (poplecznikom) zakazuje i nakazuje a z drugiej duchowieństwo wydaje się nie objęte tymi zasadami (homoseksualizm i pedofilia wśród kleru i skandale które coraz częściej wstrząsają wiernymi).

Aby w tej dziedzinie (seksualności w kościele) proponuję jedno z ciekawszych dzieł jakie powstały a opisujące z historycznego kontekstu właśnie tą sferę działalności tej isntytucji.

KARLHEINZ DESCHNER - "Krzyż Pański z Kościołem" (Seksualizm w historii Chrześcijaństwa)

LINK DO TEJ POZYCJI: http://www50.zippyshare.com/v/91255679/file.html

A oto kilka opini na temat tej pozycji książkowej:

"Poczynając od hieroduli, dziewcząt świątynnych i orgiastycznych kultów starożytnych ludów basenu Morza Śródziemnego aż po najnowsze przypadki zawierania związków małżeńskich przez księży, jest w książce Deschnera wszystko. Jeden z najgruntowniejszych zbiorów faktów z dziedziny historii kościelnej obyczajowości i moralności seksualnej".
Johannes Lemann, Suddeutscher Rundfunk

"Książka Deschnera nie może być inna niż dobra. Z doświadczenia to wiadomo. Ale ta tutaj jest tak dobra, że recenzent staje przed problemem, jak stosownie wyartykułować swój zachwyt. Książkę tę stawiam tuż obok Wiljelma Reicha Massenpsychologie des Faschismus (Faszyzmu psychologia mas), z którą ma - obok faktu potraktowania pokrewnego tematu - bardzo wiele wspólnego: obfitość materiału, staranność jego prezentacji, wiarę w siłę przekonującą słowa, moralne zaangażowanie nieprzekupionego humanisty, ale także odcień rozpaczy z powodu jedynie opisowej konstatacji stanu faktycznego".
Henrtj M. Broder, Frankfurter Rundschau

"To bowiem, co nam przedstawił Deschner - dzieło dobrze napisane, nieprawdopodobne, przerażające, wywołujące odrazę, niekiedy podniecające jak kryminał (a <<kryminalne jest doprawdy wiele z tego, co podaje się za chrześcijańskie, religijne, wierzące i moralne>>) - jest ujęte i opracowane naukowo, a poprzez przytłaczający swą wielkością <<materiał>> źródło podbudowane, wspiera się na wiedzy, która wyrobionego teologicznie, myślącego filozoficznie, literacko krytycznego i psychologicznie analizującego, nader zdolnego pisarza czyni zjawiskiem szczególnym naszego czasu".
Der Humanist

"Wiele spraw w tym dziele imponuje, przede wszystkim fakt, że Deschner przeprowadził swe badania z niebywałą dokładnością i nie ustawał w wysiłku (dzięki czemu nie znużył swego czytelnika) przedstawienia mało znanych faktów historycznych - zwłaszcza osobom bez przygotowania teologicznego - i że dzięki temu jego popularnie napisana książka zyskała rangę poważnej pracy naukowej".
Jean Amery, Die Zeit, Hamburg

"Zdejmuję kapelusz z głowy i oświadczam, że przeczytałem książkę, która w najlepszym razie pojawia się raz na dwadzieścia lub trzydzieści lat".
Westdeutscher Rundfunk, Sender Freies Berlin

"Niewątpliwie najwybitniejszy krytyk i historyk zachodniego chrześcijaństwa i Kościoła rzymskokatolickiego, jakiego wydał wiek XX"
Prof. dr Milan Petrović, Uniwersytet w Niś (była Jugosławia)

"Od czasu, gdy padły wszystkie argumenty za prawdą chrześcijaństwam wskazuje się dziś na jego nieodzowność dla godnej człowieka moralności. Kto czyta Karlheinza Deschnera, musi dojść do odwrotnego wniosku: Gdyby chrześcijaństwo było prawdą, to ze względu na godność człowieka należałoby przed nim chronić ludzi".
Prof. dr Norbert Hoerster, Uniwersytet w Moguncji

"W sumie powstaje mało wesoły obraz Kościoła i jego długiego rozwoju. Ale jest to obraz historycznie prawdziwy".
Prof. dr Martin Werner, Uniwersytet w Bernie

"Deschner... jest dobrze zorientowany. Powiedzmy od razu, że jest to najbardziej interesująca i najbardziej gorsząca historia Kościoła... Zasadnicze fakty z jego <<kroniki skandali>> pozostają jednak nie do obalenia".
Prof. dr Kurt Aland, Sonntagsblatt, Hamburg

"W kwestiach teologicznych i metodach naukowych jest więc biegły. Widać to na każdej stronie... Jeśli chodzi o meritum, to trudno byłoby dowieść Deschnerowi błędnych twierdzeń".
Prof. dr Fritz Blanke, Uniwersytet w Zurychu

NOTA O AUTORZE

Karl Heinrich Leopold Deschner urodził się 23 maja 1924 r. w Bambergu. Jego ojciec Karl, leśnik i hodowca ryb, pochodził ze skromnej rodziny katolickiej. Matka, Margareta Karolinę, z domu Reischbóck, protestantka, wychowywała się w pałacach swego ojca we Frankonii i Dolnej Bawarii. Później przeszła na katolicyzm.

Karlheinz Deschner, najstarszy z trójki dzieci, uczęszczał do szkoły podstawowej w Trossenfurcie (Steigerwald) w latach 1929-33, później do seminarium franciszkańskiego w Dettelbach nad Menem, gdzie początkowo zamieszkał z rodziną swego ojca chrzestnego (i bierzmowania), radcy duchownego Leopolda Bau-manna, a później w klasztorze franciszkanów. W latach 1934-42 uczęszczał w Bambergu do Starego, Nowego i Niemieckiego Gimnazjum jako uczeń Internatu Karmelitów i Angielskich Panien. W marcu 1942 r. zdał maturę.

Studia zaczął zaocznie na wydziale leśnictwa Uniwersytetu Monachijskiego, w latach 1946/47 słuchał wykładów z dziedziny prawa, teologii, filozofii i psychologii w Wyższej Szkole Filozo-ficzno-Teologicznej w Bambergu. W latach 1947-51 na uniwersytecie w Wiirzburgu studiował nowe literaturoznawstwo niemieckie, filozofię i historię. Studia zakończył w 1951 r. broniąc pracy doktorskiej na temat Liryka Lenaua jako wyraz metafizycznej rozpaczy. Z zawartego jeszcze w tym samym roku małżeństwa z Elfi Tuch urodziło się troje dzieci: Katja, (1951), Barbel (1958) i Tho-mas (1959-1984).

W latach 1924-1964 Deschner mieszkał w byłej siedzibie myśliwskiej książąt biskupów w Tretzendorf (Steigerwald), następnie przez dwa lata w domku wiejskim swego przyjaciela w Fischbrunn (Hersbrucker Schweiz). Wreszcie przeniósł się do HaBfurtu nad Menem, gdzie mieszka do dziś.

Karlheinz Deschner uznawany jest za współczesnego Wol-tera i „najwybitniejszego krytyka Kościoła ostatnich stu lat". Publikował powieści, krytykę literacką, eseje, aforyzmy, a przede wszystkim dzieła historyczne z zakresu krytyki religii i Kościoła: Abermals kraehte der Hahn (1962), Mit Gott und den Faschisten (1965), Kirche und Faschismus (1968), Kirche und Krieg (1970), Das Kreuz mit der Kirche (1974), Opus Diaboli (1987). Wygłosił ponad dwa tysiące odczytów, które zarówno fascynowały jak prowokowały słuchaczy.

W 1971 r. stanął przed sądem w Norymberdze oskarżony o „znieważanie Kościoła". Proces ten wygrał.

Od 1970 r. pracuje nad zakrojonym na wielką skalę opus magnum: Kriminalgeschichte des Christentums (Historią kryminalną chrześcijaństwa). Z zaplanowanych dziesięciu tomów do dziś ukazały się cztery. Ponieważ dla tak niespokojnych i niepokojących duchów jak on nie ma posad, urzędniczych stanowisk, stypendiów naukowych, gratyfikacji i dotacji, całą jego ogromną pracę badawczą i jej prezentację umożliwiła jedynie bezinteresowna pomoc kilku przyjaciół i czytelników, zwłaszcza poparcie serdecznego przyjaciela i mecenasa pisarza, Alfreda Schwarza — który wraz z autorem przeżywał wydanie pierwszego tomu Historii... we wrześniu 1986 r., ale drugiego już nie doczekał — oraz niemieckiego przedsiębiorcy, Herberta Steffena.

W semestrze letnim 1987 r. na uniwersytecie w Munster prowadził Deschner seminarium na temat „Historia kryminalna chrześcijaństwa".

W 1988 r. za swe racjonalistyczne zaangażowanie i dokonania literackie — po Koeppenie, Wollschlagerze, Ruhmkorfie — został wyróżniony nagrodą im. Arno Schmidta, w czerwcu 1993 r. — po Walterze Jensie, Dieterze Hildebrandtcie, Gerhardzie Zwerenzu — Alternatywną Nagrodą im. Buchnera, a w lipcu 1993 r. — po Andrieju Sacharowie i Aleksandrze Dubćeku jako pierwszy Niemiec — otrzymał International Humanist Award.
WOLNOŚĆ WE WSZYSTKIM, TERAZ!
Obrazek

Awatar użytkownika
Adramelech
Posty: 415
Rejestracja: śr paź 17, 2012 8:39 am
Re: RELIGIA - wyjątkowo destrukcyjne wahadło!

Post autor: Adramelech » sob kwie 27, 2013 3:02 pm

Piękna historia. Sam tyle zawdzięcza Kościołowi (być może bez niego nie nauczyłby się nawet pisać i czytać) i taka wdzięczność... :shock:

Niezła menda i szuja z tego Deschnera :bomb:

Dziękuję Ci za przybliżenie jego haniebnej, judaszowej sylwetki, bo może nigdy bym o nim nie usłyszał, gdyby nie Ty. No i dobry, konstruktywny przykład dla młodzieży,
jak srać we własne gniazdo...

Awatar użytkownika
Transformator2012
Posty: 621
Rejestracja: sob lip 21, 2012 4:47 pm
Re: RELIGIA - wyjątkowo destrukcyjne wahadło!

Post autor: Transformator2012 » sob kwie 27, 2013 3:45 pm

Adramelech pisze:jak srać we własne gniazdo...
Chyba coś Ci się pomyliło albo słoneczko za bardzo Ci dogrzało.

I nie cytuj tu Piłsudskiego - apostatę, który wyrzekł się Kościoła Katolickiego i nigdy tej instytucji nie lubił a wręcz był do niej wrogo nastawiony. :razz:

To właśnie Chrześcijaństwo zniszczyło naszą Polską Słowiańską od wieków jedyną Religię i swoimi buciorami zdeptało naszą Wolność. Ale na szczęście kres panowania religii już bliski. Ci fałszywi nauczyciele rodem z Watykanu w końcu przekonają się że ludzie będą mieli coraz większą świadomość odnośnie historii i manipulacji jaką ludziom watykański kler przez wieki serwował.

Nie twierdzę że będzie tak jak w czasie Targowicy gdy ówczesny Prymas Polski został powieszony za zdradę Polski na rzec Zaborcy i obok niego kilku innych rzymsko-katolickich biskupów, dziś są inne metody aby to nieszczęście jakim jest to pasożytnicze wahadło z naszej przestrzeni odrzucić!

Wkrótce inne pozycje Deschnera tu zapodam, co by utwierdzić czytelników jak bardzo są/byli manipulowani przez to destrukcyjne wahadło mające jedynie na celu - pozyskanie energii swoich popleczników. 8-)
WOLNOŚĆ WE WSZYSTKIM, TERAZ!
Obrazek

Awatar użytkownika
Adramelech
Posty: 415
Rejestracja: śr paź 17, 2012 8:39 am
Re: RELIGIA - wyjątkowo destrukcyjne wahadło!

Post autor: Adramelech » sob kwie 27, 2013 4:10 pm

Jak na „patrona apostatów” przystało Józef Piłsudski, po niespełna 17 latach, wrócił na łono Kościoła rzymsko-katolickiego. – kpią osoby najlepiej poinformowane czyli znawcy życia i czasów Marszałka z jpilsudski.org. – Uczynił to 27 lutego 1916 r. w Karasinie, a świadkami byli Kazimierz Sosnkowski i Bolesław Wieniawa-Długoszowski. Akt sporządził kapelan 1 pułku piechoty Legionów Polskich ks. Henryk Ciepichał:

Wyrzeczenie się protestantyzmu przez Naszego Komendanta Józefa Piłsudskiego i złożenie wyznania wiary rzym.kat.
Działo się to w Karasinie na Wołyniu, pow. Kowelski, dnia 27 (dwudziestego siódmego) lutego 1916 (tysiąc dziewięćset szesnastego) roku, podczas choroby na influenzę, Nasz Komendant, Józef Piłsudski (Kmdt. I Bryg. Leg. Pol.) złożył wyznanie wiary rzym.-kat.we własnym mieszkaniu, na kwaterze, leżąc w łóżku, przede mną, niżej podpisanym kapelanem 1 p.p. I Bryg. Leg. Pol. w obecności dwóch świadków: Szefa Sztabu I Bryg. Leg. Pol. Płka Kazimierza Sosnkowskiego i por. Bolesława Wieniawy-Długoszowskiego. Obaj świadkowie stwierdzili akt własnoręcznymi podpisami.
Komendant Józef Piłsudski urodził się w Zułowie, pow. Święciany (Litwa) d. 23/XI starego stylu, r. 1867 z ojca Józefa i matki Marii z Bilewiczów.

ks. Henryk Ciepichałł
kapelan 1p.p. I Bryg. Piłsudskiego

Karasin d. 28/II 1916 r.
Podpisani świadkowie

Ppłk Kazimierz Sosnkowski
Szef Sztabu
Por. Bolesław Wieniawa-Długoszowski

Akt spisałem na własne żądanie Komendanta nie w księdze głównej (księga czynności) 1 p.p.lecz w swoim pamiętniku, aby rzecz cała zachowała się w tajemnicy.

Ks. H.C.

Rzeczywiście, patron apostatów na sto fajerek. Dodatkowo rzucają światło na tę rozpowszechnioną – jak się okazuje – praktykę:

Dodajmy, że praktyka ta była dość powszechna. Podobnych konwersji w celach matrymonialnych dokonali np. Władysław Broniewski czy Stefan Starzyński.

Pewien czytelnik kpi, że apostazji dokonał legendarny bokser Muhammad Ali (wychowany w rodzinie protestantów). Więc może, skoro Marszałek się nie nadaje, “patron polskich apostatów Muhammad Ali“?

PS: Azrael Kubacki na ten sam temat pisze tak:

Podobnie jest z powoływaniem się na socjalistę, Józefa Piłsudskiego, jako patrona apostatów. Marszałek – choć w istocie nie był zbyt religijny – wiary wcale przecież nie porzucił, lecz zamienił jeden Kościół na drugi. Piłsudski porzucił katolicyzm na rzecz luteranizmu tylko po to, by móc ponownie wziąć ślub kościelny. Jeśli więc Piłsudski miałby być czyimś patronem – to raczej ruchu ekumenicznego, niż apostatów…

Awatar użytkownika
Adramelech
Posty: 415
Rejestracja: śr paź 17, 2012 8:39 am
Re: RELIGIA - wyjątkowo destrukcyjne wahadło!

Post autor: Adramelech » sob kwie 27, 2013 4:18 pm

Swoją drogą, miałem nosa co do Ciebie. Od pierwszej chwili pachniało mi to Andrzejem Rozenkiem z Ruchu Palikota.
Tak to wypływają Twe prawdziwe pobudki, motywacje i zaplecze ideologiczne... :grin:
Na buncie trudno się buduje życie. :wink:

Awatar użytkownika
Transformator2012
Posty: 621
Rejestracja: sob lip 21, 2012 4:47 pm
Re: RELIGIA - wyjątkowo destrukcyjne wahadło!

Post autor: Transformator2012 » sob kwie 27, 2013 4:43 pm

Adramelech pisze:Swoją drogą, miałem nosa co do Ciebie. Od pierwszej chwili pachniało mi to Andrzejem Rozenkiem z Ruchu Palikota.
Tak to wypływają Twe prawdziwe pobudki, motywacje i zaplecze ideologiczne... :grin:
Na buncie trudno się buduje życie. :wink:
Niestety, muszę przyznać że masz długotrwały katar... :sad:

Nie zgadłeś... taki ze mnie Rozenek jak z Ciebie Rydzyk... a sfabrykowany powrót Piłsudskiego do rzymsko-katolickiego kościoła na nic się przyda. Kler jest znany z fałszowania historii i to w o wiele szerszym ujęciu. Szczegóły wkrótce! 8-)

p.s.

Lepiej przypatrz się ile zła robią zboczeńcy w sutannach - kolejny przykład z ostatnich tygodni: http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/ ... BoxWiadTxt
WOLNOŚĆ WE WSZYSTKIM, TERAZ!
Obrazek

Awatar użytkownika
Adramelech
Posty: 415
Rejestracja: śr paź 17, 2012 8:39 am
Re: RELIGIA - wyjątkowo destrukcyjne wahadło!

Post autor: Adramelech » sob kwie 27, 2013 5:20 pm

Miałem na myśli: ideologią i prowokacją p. Rozenka, a nie tożsamością :)
Działaj, Braciszku, zapodawaj. Byle zgodnie ze sumieniem swym i z przekonaniem.
Ja sam zbyt wiele Kościołowi Rzymskiemu zawdzięczam, by się tak poniżać. Mimo, że trudno byłoby mi dziś określić się jako katolik, dług pozostanie. I loyalność.
:giverose:

Awatar użytkownika
Transformator2012
Posty: 621
Rejestracja: sob lip 21, 2012 4:47 pm
Re: RELIGIA - wyjątkowo destrukcyjne wahadło!

Post autor: Transformator2012 » sob kwie 27, 2013 5:24 pm

Cóż, to jest forum związane z Transerfingiem Rzeczywistości a tak jak w pierwszym poście zacytowałem religia czy kościół jest wahadłem które nie służy człowiekowi.
Jednak wybór należy do każdego z nas... :wink:
WOLNOŚĆ WE WSZYSTKIM, TERAZ!
Obrazek

Awatar użytkownika
Adramelech
Posty: 415
Rejestracja: śr paź 17, 2012 8:39 am
Re: RELIGIA - wyjątkowo destrukcyjne wahadło!

Post autor: Adramelech » sob kwie 27, 2013 7:16 pm

"Religia" to coś abstrakcyjnego... A Kościoł, zakon itd. to zgromadzenie...LUDZI. Nie możesz wystąpić przeciw religii, nie występując przeciw ludziom. Nawet jeśli nie jesteś świadomy krzywdy i niesprawiedliwości, jaką ludziom przez to wyrządzasz. A czarne owce są w każdym środowisku.
Ja, dopóki nie wszedłem naprawdę "z butami" w Kościół, nie nawiązałem przyjacielskich RELACJI z ludźmi KK (głównie zakonnicy i mnisi, choć nie tylko), dopóki nie wszedłem w postulat zakonny i poczułem współzależność braterską, też fanzoliłem bez ładu i składu, jako i Ty, Bracie, dając wiarę owym piekielnym kalumniom, którymi sam dałeś się omotać i zbić z pantałyku, wyziewami heretyckich czerepów ludzi, którzy prawem Natury i Boga pogardziwszy, sami poprzebijali się wieloma boleściami... Cóż, młodość rzadko w parze idzie z rozsądkiem. Dlatego nie mam Ci za złe.
Z serca błogosławię.

Awatar użytkownika
Transformator2012
Posty: 621
Rejestracja: sob lip 21, 2012 4:47 pm
Re: RELIGIA - wyjątkowo destrukcyjne wahadło!

Post autor: Transformator2012 » sob kwie 27, 2013 7:30 pm

Wybacz, ale nie dam się omotać temu fałszywemu przesłaniu. Wiem że dla wahadła religii najważniejszy jest trybik w maszynie zwanej kościół. Ja tym trybikiem nie będę i nie namówisz mnie. Wiem że wahadło to jest w stanie zrobić "wszystko" aby odzyskać trybik - ale nie ze mna te numery! Religia czy kościół jest dla mnie czymś złym i ograniczającym prawdziwe poznanie mojej własnej tożsamości.

W ten sposób człowieka, jak porwane dziecko, pozbawiono kontaktu z Ojcem i zmuszono, by zapomniał o swym prawdziwym pochodzeniu i przeznaczeniu. W rezultacie człowiek stracił wszelkie pojęcie o swoich zdolnościach i prawie do występowania w charakterze twórcy wspólnie z Najwyższym Stwórcą. Synowi Boga wmówiono, że nie może zarządzać swoim losem, że zobowiązany jest czcić swojego Ojca z daleka i oddawać Mu cześć jak bożkowi. TR

I nikt więcej nie będzie mnie wykorzystywał jako swojego poplecznika. Nie potrzebuję ani religii ani kościoła katolickiego - to są bożki na glinianych nogach. Mam świadomość kim jestem i z Kim jestem stale połączony i w dodatku mam swój rozum i nie małą wiedzę dlatego jako ten który ma rację pozostanę przy swoim! 8-)
WOLNOŚĆ WE WSZYSTKIM, TERAZ!
Obrazek

Awatar użytkownika
Adramelech
Posty: 415
Rejestracja: śr paź 17, 2012 8:39 am
Re: RELIGIA - wyjątkowo destrukcyjne wahadło!

Post autor: Adramelech » sob kwie 27, 2013 9:39 pm

Transformator2012 pisze:Mam swój rozum i nie małą wiedzę dlatego jako ten który ma rację pozostanę przy swoim! 8-)
Nie doceniałem Cię. Trudno, pójdę szukać trybików gdzie indziej. :sad:

Plantator
Posty: 3
Rejestracja: ndz maja 20, 2012 4:15 pm
Re: RELIGIA - wyjątkowo destrukcyjne wahadło!

Post autor: Plantator » pn kwie 29, 2013 6:37 pm

Pierwsze przykazanie w różnych interpretacjach sprowadza się do następującego: „Ja jestem twoim jedynym Bogiem, i nie będziesz miał innych bogów".
Wszystko zależy od interpretacji.

Po tym będziesz wiedział, że obrałeś drogę do Boga, i będziesz wiedział, żeś go znalazł, gdyż objawię ci następujące znaki, następujące zmiany w twej osobie:

1. Będziesz miłował Boga całym swoim sercem, całym umysłem, całą duszą. Nie będziesz stawiał innego Boga przede Mnie. Nie będziesz już czcił miłości ludzkiej, pieniędzy, powodzenia, władzy, ani też żadnych ich symboli. Odstawisz te rzeczy tak, jak dziecko odstawia zabawki. Nie dlatego, że nie sę godne, ale ponieważ z nich wyrosłeś.

Będziesz wiedział, że zmierzasz do Boga gdyż:

2. Nie będziesz nadaremno wymawiał imienia Boga. I nie będziesz wzywał Mnie w sprawach błahych. Zrozumiesz, jaką moc mają słowa i myśli, i nie pomyślisz nawet, aby wzywać imienia Boskiego w bez-Bożny sposób. Nie będziesz nadaremno wymawiał Moje imię, ponieważ nie możesz. Albowiem Mego imienia użyć nie można nadaremno (to znaczy, na próżno, bez rezultatu). A kiedy znajdziesz Boga, wiedzieć to będziesz.

Dam ci też inne znaki, po których poznasz, że jesteś na dobrej drodze:

3. Pamiętaj, aby jeden dzień w tygodniu zachować dla Mnie, i nazwać go świętym. A to dlatego, abyś nie umacniał się w swym złudzeniu, ale przypomniał sobie, kim w istocie jesteś. Wówczas każdy dzień będzie dla ciebie szabatem, a każda chwila święta.

4. Czcij matkę swą i ojca swego – i wiedzieć będziesz, że jesteś Synem Bożym, gdy cześć oddawać będziesz Bogu/Ojcu we wszystkim, co powiesz i zrobisz. Jak czcić będziesz Boga Matkę/Ojca, i swych ziemskich rodziców, tak i uszanujesz każdego.

5. I poznasz, że znalazłeś Boga, gdy wiadomym ci się stanie, że nie zabijesz. Choć rozumieć będziesz, że odebrać życia nikomu i tak nie można (wszelkie życie jest wieczne), nie będziesz dążyć do położenia kresu danemu wcieleniu, ani do przemiany jednej formy energii życiowej w drugą, bez najbardziej uświęconej przyczyny. Nowo nabyty szacunek dla życia sprawi, że będziesz czcić wszystkie formy życia – także rośliny, drzewa i zwierzęta – i będziesz w nie ingerował tylko wtedy, gdy wymagać tego będzie najwyższe dobro.

I ześle ci również inne znaki, abyś wiedział, że kroczysz dobrą drogą:

6. Nie zbrukasz czystej miłości zdradą czy nieuczciwością, gdyż to jest wiarołomstwem. Zapewniam cię, że gdy odnajdziesz Boga, nie dopuścisz się niewierności.

7. Nie przywłaszczysz sobie tego, co nie jest twoje, ani nie będziesz oszukiwał, knuł czy szkodził drugiemu, aby wejść w posiadanie czegokolwiek, gdyż to oznacza kradzież. Zapewniam cię, że gdy odnajdziesz Boga, nie będziesz kradł.

Ani też nie będziesz...

8. Mówił nieprawdy i w ten sposób dawał fałszywego świadectwa.

9. Pożądał żony bliźniego swego, albowiem będziesz wiedział, że wszyscy są twoimi ukochanymi braćmi i siostrami.

10. Pożądał dóbr bliźniego swego, albowiem będziesz wiedział, że wszystkie dobra mogą być twoje i wszystkie dobra należą do świata.

Poznasz, że zmierzasz ku Bogu, jeśli ujrzysz te znaki. Zaprawdę, nikt, kto szczerze poszukuje Boga, nie popełni tych czynów. Takie postępowanie stanie się dla nich po prostu niemożliwe. Nie są to moje zakazy, lecz swobody. Nie przykazania, lecz przyrzeczenia. Gdyż Bóg nie wydaje poleceń swojemu dziecku – Bóg jedynie mówi swoim dzieciom: oto, po czym poznacie, że wracacie do domu.

Najpierw musisz dostrzec godność w sobie, zanim dostrzeżesz ją w bliźnim. Najpierw musisz uznać za błogosławionego siebie, zanim uznasz za takiego bliźniego. Najpierw musisz odkryć świętość w sobie, zanim odkryjesz ją w bliźnim. Lecz dopóki czegoś nie przyjmiesz, nie możesz się z tym rozstać. Nie możesz wyrzec się tego, do czego nigdy się nie przyznałeś. Nie można zmienić tego, czego się do siebie nie dopuszcza.

Awatar użytkownika
Adramelech
Posty: 415
Rejestracja: śr paź 17, 2012 8:39 am
Re: RELIGIA - wyjątkowo destrukcyjne wahadło!

Post autor: Adramelech » pn kwie 29, 2013 7:13 pm

O to właśnie idzie.
Ludzie zwykli myśleć, że "przykazania" są po to, by ich pozbawić przyjemności, radości itp.
A jest wręcz odwrotnie. Trzeba zrozumieć "ducha" Słowa Bożego, a nie "literę", bo językiem nie podobna było wszystkiego wyrazić precyzyjnie. Stąd zalecenie, by zwracać się do Ducha Sw. tam, gdzie sami nie jesteśmy w stanie wyrazić, czy zrozumieć...

Awatar użytkownika
Transformator2012
Posty: 621
Rejestracja: sob lip 21, 2012 4:47 pm
Re: RELIGIA - wyjątkowo destrukcyjne wahadło!

Post autor: Transformator2012 » pn kwie 29, 2013 7:56 pm

Dla mnie Przykazania jak i cała Biblia to tylko wytwór ograniczającej religii.

Każda święta księga na dwa sposoby może być źródłem moralności i zasad życiowych. Po pierwsze mogą się w niej znaleźć bezpośrednie instrukcje, takie jak choćby Dziesięć Przykazań (dziś, jak wiemy, są one źródłem gwałtownych wojen kulturowych na przykład na amerykańskiej prowincji). Po drugie możemy spotkać tam przykłady — Bóg lub jakaś inna biblijna postać może służyć jako „wzorzec moralny" lub (tu posłużę się nowomodnym żargonem) „model kulturowy". W przypadku chrześcijańskiej Biblii obie te drogi, jeśliby wiernie się ich trzymać (określenie „wiernie" pojawiło się w tym kontekście nieprzypadkowo, skojarzenie z wiarą również), prowadzą do systemu etycznego, który każdy współczesny, cywilizowany człowiek, wierzący czy nie, uznać musi za — żadne łagodniejsze określenie by tu nie pasowało — coś wyjątkowo ohydnego. Jeśli jednak mamy być uczciwi, to należałoby raczej stwierdzić, że Biblia, w większości przynajmniej, jest nie tyle zła, co po prostu dziwna i niesamowita. Czego zresztą innego można by się spodziewać po przypadkowej antologii niepowiązanych tekstów, tworzonych, poprawianych, redagowanych i tłumaczonych (oraz „udoskonalanych") przez setki anonimowych autorów, redaktorów i kopistów — anonimowych nie tylko dla nas, ale również dla siebie wzajemnie, co jest zupełnie zrozumiałe przy dziele powstającym przez bez mała dziewięćset lat. Już sam ten fakt stanowi pewne wyjaśnienie niektórych biblijnych absurdów. Pech polega na tym, że to ta właśnie dziwaczna księga dla różnych religijnych zelotów jest ostatecznym i niepodważalnym źródłem moralności i prawdy życiowej. Ci, którzy chcą swą moralność wywieść literalnie z Biblii, albo nigdy jej nie czytali, albo nie zrozumieli.

Wahadło religii wyśmienicie posłużyło sie tzw. przykazaniami. Nawet w podobnej formie funkcjonowały one w środowiskach gdzie Biblia czy Chrześcijaństwo (a Rzymski-Katolicyzm bezszczelnie zmienił Dekalog dla własnych egoistycznych pobudek - kult obrazów) nie były znane. To są uniersalne prawa (nie zabijaj, nie kradnij, wogóle nie rób źle - czyli parafrazując "nie rób drugiemu co tobie nie miłe") które i bez religii funkcjonują.

W kontakcie z Bogiem czy Źródłem jest bezpośredność a pierwsze przykazania Dekalogu są ograniczającym człowieka zniewoleniem. Ma wieżyć w jakiegoś Boga bez żadnych dowodów i basta.

Dlatego Transerfing wskazuje inną drogę, o wiele wspanialszą - odkryć Boga w sobie i być z Nim w ciągłym żywym świadomym kontakcie bez korzystania z wszelkich pośredników - jak choćby religia i wszystko to co ją reprezentuje!
WOLNOŚĆ WE WSZYSTKIM, TERAZ!
Obrazek

Awatar użytkownika
Adramelech
Posty: 415
Rejestracja: śr paź 17, 2012 8:39 am
Re: RELIGIA - wyjątkowo destrukcyjne wahadło!

Post autor: Adramelech » pn kwie 29, 2013 10:54 pm

Transformator2012 pisze: Ma wieżyć w jakiegoś Boga bez żadnych dowodów i basta.
Jak to bez dowodów? :!:
Rzymian I
18. Albowiem gniew Boży ujawnia się z nieba na wszelką bezbożność i nieprawość tych ludzi, którzy przez nieprawość nakładają prawdzie pęta. 19 To bowiem, co o Bogu można poznać, jawne jest wśród nich, gdyż Bóg im to ujawnił. 20 Albowiem od stworzenia świata niewidzialne Jego przymioty - wiekuista Jego potęga oraz bóstwo - stają się widzialne dla umysłu przez Jego dzieła,tak że nie mogą się wymówić od winy. 21 Ponieważ, choć Boga poznali, nie oddali Mu czci jako Bogu ani Mu nie dziękowali, lecz znikczemnieli w swoich myślach i zaćmione zostało bezrozumne ich serce. 22 Podając się za mądrych stali się głupimi. 23 I zamienili chwałę niezniszczalnego Boga na podobizny i obrazy śmiertelnego człowieka, ptaków, czworonożnych zwierząt i płazów. 24 Dlatego wydał ich Bóg poprzez pożądania ich serc na łup nieczystości, tak iż dopuszczali się bezczeszczenia własnych ciał. 25 Prawdę Bożą przemienili oni w kłamstwo i stworzeniu oddawali cześć, i służyli jemu, zamiast służyć Stwórcy, który jest błogosławiony na wieki. Amen. 26 Dlatego to wydał ich Bóg na pastwę bezecnych namiętności: mianowicie kobiety ich przemieniły pożycie zgodne z naturą na przeciwne naturze. 27 Podobnie też i mężczyźni, porzuciwszy normalne współżycie z kobietą, zapałali nawzajem żądzą ku sobie, mężczyźni z mężczyznami uprawiając bezwstyd i na samych sobie ponosząc zapłatę należną za zboczenie. 28 A ponieważ nie uznali za słuszne zachować prawdziwe poznanie Boga, wydał ich Bóg na pastwę na nic niezdatnego rozumu, tak że czynili to, co się nie godzi.
29 Pełni są też wszelakiej nieprawości, przewrotności, chciwości, niegodziwości. Oddani zazdrości, zabójstwu, waśniom, podstępowi, złośliwości; 30 potwarcy, oszczercy, nienawidzący Boga, zuchwali, pyszni, chełpliwi, w tym, co złe - pomysłowi, rodzicom nieposłuszni, 31 bezrozumni, niestali, bez serca, bez litości. 32 Oni to, mimo że dobrze znają wyrok Boży, iż ci, którzy się takich czynów dopuszczają, winni są śmierci, nie tylko je popełniają, ale nadto chwalą tych, którzy to czynią.

Już zresztą chyba gdzieś na forum cytowałem ten fragment. Dowodem na instnienie Boga jest człowiek i świat. Jednak Transformator idzie w zaparte, ignorując z zasady moje argumenty. Tak naprawdę to w Biblii (wg mnie) nie chodzi o wiarę w Boga, bo w świetle powyższego cytatu, Jego istnienie musi być oczywiste dla każdego myślącego człeka, lecz chodzi o wiarę, że Bóg jest w stanie (poprzez krew Chrystusa) zmazać grzech ludzki i człeka doprowadzić do zbawienia.

Awatar użytkownika
Transformator2012
Posty: 621
Rejestracja: sob lip 21, 2012 4:47 pm
Re: RELIGIA - wyjątkowo destrukcyjne wahadło!

Post autor: Transformator2012 » pn kwie 29, 2013 11:42 pm

Słowa... słowa... i tylko słowa... mnie słowa nie interesują.

I w tym co piszesz widać tą "starą jak świat" psycho-manipulację katolicką (czy innych religii): tylko Ja mam rację i prawdę a jeśli nie będziesz z nami to spotka cię kara! - takie bzdury już od dawna mnie nie ruszają. Dawno się uwolniłem od takiego strachu, bo tak naprawdę w katolicyźmie ludzie "wierzą" bo się boją - tych bajek o piekle i potępieniu. Na szczęście coraz więcej ludzi odrzuca te brednie.

Różnica między nami polega na tym, że Ty wcale nie opierasz się na Transerfingu Rzeczywistości tylko jednym z "programów" jaki w rzeczywistości 3D wahadła religii narzuciły swoim poplecznikom. Religie z premedytacją fałszują istotę Boga i żadna religia nigdy nie doprowadzi człowieka do zjednoczenia ze Stwórcą ponieważ był by to koniec dla religii!

Ponieważ:

Prawdziwa wiara - to już nie wiara, a wiedza. Jeżeli musisz namawiać siebie, przekonywać - nieważne jak, z entuzjazmem lub pod przymusem - to znaczy, że to fałszywa wiara. Wiedza nie powstaje z przekonania, a z faktów. Kiedy Twój umysł stanął przed faktem, to już po prostu wiesz. Fałszywa wiara opiera się na kontroli umysłu.

A w Transerfingu jest jasno wytłumaczone:

Dlatego konieczne jest wykonanie pewnego radykalnego posunięcia: trzeba wyrzucić ze swojego szablonu słowo „wierzyć" i zastąpić je słowem „wiedzieć". Jeżeli umysł po prostu wie, że zdarzy się to i to, dusza zgodzi się z nim bez jakiejkolwiek namowy. A tam, gdzie jest wiara, zawsze znajdzie się miejsce na wątpliwości.

Ja mój drogi nie wierzę w Boga/Źródło/Pierwotną Przyczynę itd. JA doświadczam Zjednoczenia Świadomości w Absolucie/Źródle. Ja po prostu wiem... i już nie wierzę! A ten "stan" osiągnąłem odrzuciwszy wszelką religię, która stawia się na miejscu Boga! Ja już nie mam watpliwości a wiedzę i doświadczenie bezpośredniego obcowania ze Źródłem i tak jak instruuje nas Transerfing Rzeczywistości - KAŻDY MA MOŻLIWOŚĆ TEGO DOŚWIADCZYĆ jeśli tylko odkryje kim jest naprawdę:

A przecież Bóg nie jest poza Tobą, tylko w Tobie!

Powrót do siebie bez oglądania się na innych jest prawdziwą drogą do Boga. Jeżeli uwalniam siebie od konieczności oglądania się na pogląd innych, wówczas jestem samowystarczalny i moje ego kończy swój byt, a pozostaje po prostu spójna osobowość. Nie słuchaj tych, którzy nawołują Cię do tego, byś się zmienił i lepił z siebie coś, co odpowiada jakimś standardom. Oni zmuszają Cię do zdradzenia siebie – odwrócenia się od swojej duszy i przestrzegania zasady wahadła: „Rób jak ja!". Zwróć się ku sobie, przyjmij siebie, jakim jesteś, pozwól sobie być sobą, sięgnij po swoje prawo posiadania racji. Poświęcenie całego siebie na służenie jakiemuś abstrakcyjnemu Bogu, oznacza odwrócenie się od swojej duszy. To jest nic innego, jak poplecznictwo wobec wahadła religii.

Dlatego konieczne jest wykonanie pewnego radykalnego posunięcia: trzeba wyrzucić ze swojego szablonu słowo „wierzyć" i zastąpić je słowem „wiedzieć".

I dlatego w kręgu moich znajomych coraz więcej osób wyzwala się z ograniczeń religii co skutkuje wspaniałymi odkryciami swojej prawdziwej istoty.

Jednak "Transerfing Rzeczywistości" pomaga na wielu płaszczyznach doświadczenia ludzkiego a prawdziwe Przebudzenie się we śnie jest dane każdemu kto z każym dniem pozbywa się programów i ograniczeń narzuconych przez wahadła [a przynajmiej nie jest ich dłużej poplecznikiem]!!!
WOLNOŚĆ WE WSZYSTKIM, TERAZ!
Obrazek

Awatar użytkownika
Adramelech
Posty: 415
Rejestracja: śr paź 17, 2012 8:39 am
Re: RELIGIA - wyjątkowo destrukcyjne wahadło!

Post autor: Adramelech » wt kwie 30, 2013 8:50 am

Transformator2012 pisze:Różnica między nami polega na tym, że Ty wcale nie opierasz się na Transerfingu Rzeczywistości tylko jednym z "programów" jaki w rzeczywistości 3D wahadła religii narzuciły swoim poplecznikom.
Otóż, Braciszku, jak najbardziej opieram się na TR, i cały czas się go uczę w praktyce.
Tylko, że dla mnie jest on narzędziem do osiągania moich celów, do formowania mojej warstwy świata a nie do sporów o "naturę rzeczy".
Nie zrozumieliśmy się.
Traktuj to, co piszę o religii, czy Biblii, jako mowę adwokata (z urzędu). To, że mam większą (z różnych przyczyn) wiedzę nt. religii lub pism świętych, niż przeciętny człowiek, i fakt, że próbuję tu prostować czyjeś uprzedzenia wynikające z niedostatecznej wiedzy czy doświadczenia w tej dziedzinie, samo nie powinno Cię upewniać, że JESTEM zwolennikiem Biblii czy Kościoła. Natomiast mogę wybrać, by nim bywać, traktując to jako nową rolę(!) i dobrze się przy tym bawić. Tak jak adwokat przemawiający przed sądem nie utożsamia się z oskarżonym. Mam nadzieję, że odtąd będzie to jasne.
Nie twierdzę, że KK jest super i że będzie trwał na wieki, czy coś podobnego. A krzyżowcem może stać się (na czas krucjaty) w zasadzie każdy, kto to wybierze, i z różnych pobudek. Nie od dziś. Twierdzę natomiast, że przedstawiane tu przez Ciebie poglądy na jego temat nie mają oparcia w rzeczywistości (no, chyba że w TWOJEJ :wink: ), opierają się wyłącznie na uprzedzeniach oraz kalumniach i przez to są niewystarczające do dyskredytowania go na tym forum.
Ja też mam swoje uprzedzenia; pewnie masz już ich obraz z moich postów. C'est la vie.
Najpierw zatem może poczytaj Biblię, pojedź sobie na pobyt gościnny do jednego czy drugiego klaszotru, poobserwuj, pożyj tą atmosferą, tym duchem. Spróbuj coś zrozumieć. A potem przyjdź i pisz. ;-)

Awatar użytkownika
Adramelech
Posty: 415
Rejestracja: śr paź 17, 2012 8:39 am
Re: RELIGIA - wyjątkowo destrukcyjne wahadło!

Post autor: Adramelech » wt kwie 30, 2013 9:04 am

Transformator2012 pisze:(...) tak naprawdę w katolicyźmie ludzie "wierzą" bo się boją - tych bajek o piekle i potępieniu.
Niech sobie wierzą. Niech się boją. Lata mi to koło trąbki. Nie mam z nimi relacji - nie interesuje mnie ich życie. Mogą się nawet sfajdać ze strachu :P
Nie moje małpy, nie mój cyrk. Ja widzę, CO TY PISZESZ (nie jesteś już dla mnie tak obojętny i anonimowy, jak wspominane przez Ciebie "trybiki") i widzę, że potrzebna jest przy tym lekka korekta.
To wszystko.


ODPOWIEDZ