Śmierć matki

Miejsce na Twoje spostrzeżenia, relacje o tym, co udało Ci się zastosować i jaki wpływ na Twoje życie wywarł Transerfing

Moderatorzy: admin, marcelus, filip

lenasan
Posty: 27
Rejestracja: ndz kwie 08, 2012 7:40 pm
Śmierć matki

Post autor: lenasan » czw maja 17, 2012 3:18 pm

Nie znalazłam odpowiedzi,co zrobić ze smutkiem, żałobą z powodu utraty bliskiego człowieka.
Koordynacja? Jak serce krwawi? Jak...? Ktoś z Was tego doświadczył?
Lena

Krzysiek
Posty: 27
Rejestracja: wt sie 09, 2011 10:27 pm
Re: Śmierć matki

Post autor: Krzysiek » czw maja 17, 2012 3:25 pm

Witam!
Niestety doświadczył... :-( Sądzę, że nie ma co wtedy tłumić w sobie żalu i próbować na siłę się pocieszać. Czas to najlepszy lekarz i trzeba mu pozwolić, żeby sam zagoił rany.

Pozdrawiam.

lenasan
Posty: 27
Rejestracja: ndz kwie 08, 2012 7:40 pm
Re: Śmierć matki

Post autor: lenasan » czw maja 17, 2012 9:41 pm

Słaba pociecha wynika z faktu, że Matka już nie musi znosić trudów szpitalnych, obcych osób z tzw. świata medycyny, przemądrzałych, odartych z empatii lekarzy, bolesnych terapii i tym podobnych. W wyobraźni żyje szczęśliwa i młoda, być może spogląda na swoją córkę, męża, wnuków, ciesząc się, że sobie radzą, nie zatapiają się w smutku, pamiętają o świeżych kwiatach. Kto wie, może tak jest? Dziękuję Krzysiu. Świadomość, że nie jest się samemu podnosi na duchu.
Lena

Asiunka
Posty: 50
Rejestracja: śr maja 16, 2012 8:48 am
Re: Śmierć matki

Post autor: Asiunka » pt maja 18, 2012 7:04 am

Żałobę po stracie bliskiej osoby trzeba przeżyć, nie ma sensu zagłuszać bólu. Wykrzyczeć , wypłakać ... nie da się inaczej. W ciągu czterech lat pochowałam babcię, dziadka, ciotkę, wujka i oboje rodziców. Mama zmarła w czerwcu, a 6 miesięcy później ojciec. Mimo, iż teraz w czerwcu, minie 6 lat, ja nadal nie mogę jeździć na cmentarz, zdarza się mi płakać w głos.
Przeżyj żałobę, później poczujesz ulgę. Jeśli chodzi o pocieszanie się, że bliska osoba już nie cierpi, to w moim przypadku, to był tylko moment chwilę po śmierci. Póżniej emocje i zaangażowanie w organizację pogrzebu, zjeżdża się rodzina, rozmowy.... a potem uderzyła fala bólu.

lenasan
Posty: 27
Rejestracja: ndz kwie 08, 2012 7:40 pm
Re: Śmierć matki

Post autor: lenasan » pt maja 18, 2012 9:22 pm

Transerfingiem jakoś nie da się? Taka strata to amputacja serca na żywca. I potem ta tęsknota..

Krzysiek
Posty: 27
Rejestracja: wt sie 09, 2011 10:27 pm
Re: Śmierć matki

Post autor: Krzysiek » pn maja 21, 2012 8:58 pm

Witam!
Hm.. ciężko powiedzieć czy się da czy nie da (tak sądzę). To zbyt delikatna sprawa i chyba nie ma tutaj skutecznego systemu. Nie jestem psychologiem, ale tak mi się wydaje, że mogłaby to wtedy być próba "zagłuszenia" lub "wyparcia" (chyba tak to się fachowo nazywa) bólu i smutku ze swojej psychiki, ale fakt, że "zamieciesz" to pod dywan nie sprawi, że to zniknie. To dalej tam będzie, a prawie każdy z nas wcześniej czy później musiprzez coś takiego przejść. Tak, teraz jest to amputacja serca i tęsknota, ale czujesz to w w ten sposób teraz. Za rok, dwa i dalej inaczej będziesz do tego podchodzić. Poprostu pozwól sobie to przeżyć, tak jak napisała Asiunka wypłacz to, wykrzycz. To przynosi ulgę. To taki swego rodzaju wentyl bezpieczeństwa dla psychiki i duszy gdy "ciśnienie" jest zbyt duże. Z czasem pozostaną tylko miłe wspomnienia i Twoja Mama będzie zawsze żyć w Twoim sercu i myślach dopóki żyjesz. Tak jak napisałem wcześniej czas jest najlepszym lekarzem i w tak delikatnej sprawie chyba nie ma sensu robić czegokolwiek "na siłę".

Pozdrawiam.

lenasan
Posty: 27
Rejestracja: ndz kwie 08, 2012 7:40 pm
Re: Śmierć matki

Post autor: lenasan » czw maja 24, 2012 9:45 pm

Dziękuję, to bardzo mądre co piszesz..

oczko
Posty: 52
Rejestracja: pn wrz 06, 2010 12:23 pm
Re: Śmierć matki

Post autor: oczko » wt maja 29, 2012 11:53 am

lenasan pisze:Nie znalazłam odpowiedzi,co zrobić ze smutkiem, żałobą z powodu utraty bliskiego człowieka.
Koordynacja? Jak serce krwawi? Jak...? Ktoś z Was tego doświadczył?
Lena
Witaj.
Przyłączam się do wypowiedzi moich poprzedników. Wiem co to znaczy , gdy odchodzą najbliżsi,wiem jak trudno pójść na cmentarz na ich miejsce pochówku.
Może to przyniesie Ci odrobinę ulgi gdy popatrzysz w przeciwna stronę: ta osoba już ma spokój......... i to jest jej decyzja ( sami tworzymy naszą RZeczywistość) Ona zakończyła pewien etap a my swoim wielkim bólem po stracie tylko ją smucimy bo tak naprawdę nic nie umiera . Nasz ból jest emocją w nas i chodzi nam tylko o nas .Może to co napisałam "zaboli" ale tak to wygląda.Pozdrawiam cieplutko. OCZKO
W życiu nie ma zagrożeń, dopóki nie przygotujemy się na ich realizację

Mia
Posty: 5
Rejestracja: ndz cze 03, 2012 12:59 pm
Re: Śmierć matki

Post autor: Mia » wt cze 05, 2012 5:22 pm

Właśnie tak się zastanawiam... ja też w ostatnim czasie przeżyłam śmierć bliskiej osoby, odejście wieloletniego partnera... Teraz muszę mieć siłę, aby dawać wsparcie Tacie, jest ciężko chory. Cały bagaż przeszłości oraz to, jak czuję się teraz sprawia, że jestem wciąż przytłoczona. Transerfing podoba mi się jako metoda, ale trudno mi ją zastosować w praktyce, bo cały czas mam bardzo kiepski humor i nijak nie potrafię tego ominąć, chociaż się staram. Myślicie, że w takich sytuacjach życiowych można praktykować Transerfing czy raczej należy poczekać, aż wszystko się ustabilizuje, minie trochę czasu, a emocje opadną?

lenasan
Posty: 27
Rejestracja: ndz kwie 08, 2012 7:40 pm
Re: Śmierć matki

Post autor: lenasan » ndz cze 10, 2012 7:49 pm

wiem, jak to jest nie potrafić ruszyć z miejsca... wokół jakby nie powietrze, tylko kisiel. trzeba wstawać, jeść, wydalać, ubierać się i wychodzić. wszystko nadludzkim wysiłkiem. wyłącznie instynkt samozachowawczy mnie wtedy uratował i chęć życia dla dzieci. powoli znajdowałam drogę, wyciągałam ciało z mrocznej studni.. nie da się przełączyć guzikiem i wstawić inną płytę z nagraniem. musi przebrzmieć rekwiem...
To cud że żyję!
Dlatego nikt i nic mnie nie zwali, odwiedzie, wytłumaczy, że błądzę - z obranej ścieżki ku radości, spełnieniu, zwyczajnemu świętowaniu życia. Bo są ludzie, którzy będą zaprzeczać, mówić, że życie jest .................................................(wstawić odpowiedni straszny, pesymistycznie prawdopodobny tekst) i mówić że "dobrze nam życzą". Przestrogi dawane przez przyjaciół (hehehe) rodzinę... ech! Dawno temu odkryłam w sobie metodę, która jest testem mojej zgody lub nie zgody na życiową sytuację. Łączę się z moim... brzuchem :). Czy mam uścisk? Czy luz? jak jest luz - wiadomo, cieszymy się i idziemy dalej. Jak ściska i krew żywiej pulsuje, szukam, o co chodzi, co się stało, dlaczego? Kto? zazwyczaj odnajduję - a dalej już łatwo. I albo radzę sobie z problemem albo nie radzę. Nie jestem doskonała... Ważne jest, że mam świadomość źródla mojego dyskomfortu. I że jak nie dziś, to jutro będę umiała sobie z tym poradzić.
pozdrawiam podążających drogą świadomości

Ciri
Posty: 2
Rejestracja: pn cze 11, 2012 8:02 pm
Re: Śmierć matki

Post autor: Ciri » pn cze 11, 2012 8:56 pm

Ja niemal w jednym czasie straciłam brata, ojca, dzieciątko i ukochanego dziadziusia... jak żyć żeby nie zwariować?
Czas nie ma tu nic do rzeczy! Czas nie pomaga kiedy rozpamiętujemy stratę i podsycamy ból!
Mnie pomogło "Radykalne wybaczanie". Uświadomienie sobie tego, że każdy człowiek obecny w moim życiu, każdy kogo straciłam sam wybrał ten los, to życie, ten czas, to miejsce i tą śmierć... ich dusze zgodziły się przeżyć na tym świecie dokładnie to co przeżyli. Zrobili swoje i wrócili skąd przyszli. Trzeba pozwolić im odejść, by mogli negocjować kolejne życie i dla kogoś innego być "Aniołami"... Moja dusza też zgodziła się na te przeżycia pełne bólu... Ale nie jestem tu po to żeby cierpieć, żeby rozpamiętywać i płakać! Odrabiam swoje lekcje, poszerzam horyzonty, rozwijam świadomość siebie i łaskawego Wszechświata, i idę do przodu - to cel życia.
Dlaczego nie cieszyć się z tego, że ktoś w naszym życiu był?
Przecież we wszechobecnym Wszechświecie nic się nie zmieniło. Śmierć nie jest ani dobra, ani zła - po prostu jest od zarania dziejów i będzie czy nam się to podoba czy nie.
Trzeba ją zaakceptować jako kolej życia. I żyć każdego dnia coraz mocniej, pełniej ciesząc się, że osoby których już nie ma zgodziły się w swoim czasie dzielić z nami swoim czasem, mądrością, siłą i miłością. Szepnąć czasem w przestrzeń "Dziękuję, że byłeś bo dzięki Tobie w tej chwili wiem jak sobie z czymś poradzić, nauczyłeś mnie..." i uśmiechnąć się do tych, którzy pozostali...
Mnie to wytłumaczenie dało ogromną siłę do życia :)
Dało mi spokój wewnętrzny.

lenasan
Posty: 27
Rejestracja: ndz kwie 08, 2012 7:40 pm
Re: Śmierć matki

Post autor: lenasan » pn cze 11, 2012 9:43 pm

tuli-tuli,
dziękuję

Ciri
Posty: 2
Rejestracja: pn cze 11, 2012 8:02 pm
Re: Śmierć matki

Post autor: Ciri » wt cze 12, 2012 6:30 am

Proszę bardzo :)
Mam nadzieję, że komuś się przyda popatrzenie nieco inaczej na śmierć. Polecam "Radykalne wybaczanie" gdzie w prosty sposób wytłumaczone są relacje międzyludzkie.
Serdeczności zostawiam :)
Ciri

Awatar użytkownika
MLescape
Posty: 66
Rejestracja: wt mar 15, 2011 12:51 pm
Re: Śmierć matki

Post autor: MLescape » śr cze 13, 2012 8:26 am

Dziękuję za polecenie książki, już zamówiłam. Bardzo miło czytać posty tak życzliwych sobie ludzi :)

lenasan
Posty: 27
Rejestracja: ndz kwie 08, 2012 7:40 pm
Re: Śmierć matki

Post autor: lenasan » śr cze 13, 2012 5:27 pm

O to w życiu chodzi!!
Miłować siebie i ludzi.
W każdym z nas tkwi nieograniczone dobro
czasami zachwaszczone negatywnymi myślami.
Dotrzeć do źródła tych myśli, przekonań
i zmienić je. Wyrzucić, bo nie wspierają a wysysają radość.
Ze zgrozą stwierdzam (na bieżąco) ile mam w sobie
takich zapożyczonych podglądów nie mających nic wspólnego
z prawdą. Prawda jest wyborem.
Mówią że prawda jest jak dupa, każdy ma własną.
I sporo w tym ... prawdy :D (sorry za dosadność, ale inaczej by to nie miało sensu ;))
Więc czemu nie wybrać prawdy budującej, dobrej, powodujących w nas
szlachetne rzeczy?
W moim świecie istnieją dobrzy, mądrzy, kochający ludzie (istoty)
nic złego mnie nie spotyka a wszystko wokół sprzysięgło się,
żeby mi pomagać. Paranoja, odwrócona :)
Polecam taki wybór, chociaż czasami słyszę o sobie
"naiwna jak dziecko" :D

Pozdrawiam serdecznie :)

Awatar użytkownika
mariuszstr
Posty: 312
Rejestracja: pt mar 30, 2012 12:13 am
Re: Śmierć matki

Post autor: mariuszstr » śr cze 13, 2012 7:28 pm

lenasan: Pięknie napisane,

pozdrawiam :)

lenasan
Posty: 27
Rejestracja: ndz kwie 08, 2012 7:40 pm
Re: Śmierć matki

Post autor: lenasan » czw cze 14, 2012 11:44 am

nie wiadomo, czy nie specjalnie dla Ciebie...

Znajduję mądrości pośród luźno rzuconych zdań.
Postrzegam to jako drogowskazy i ośmielam się
nimi dzielić. A nuż spotkam podobnego Wędrowca?

pozdrawiam serdecznie :)

ps. podobno przypadki istnieją.
W gramatyce... :D

Awatar użytkownika
mariuszstr
Posty: 312
Rejestracja: pt mar 30, 2012 12:13 am
Re: Śmierć matki

Post autor: mariuszstr » czw cze 14, 2012 1:07 pm

lenasan: Było dokładnie jak piszesz :-) Wczorajszy Twój wpis był jakby odpowiedzią na moje myśli, wątpliwości itd. Dlatego właśnie podziękowałem :-) No ale od kiedy świat troszczy się o mnie, takie rzeczy nie wydają się dziwne :D

Pozdrawiam serdecznie :)

lenasan
Posty: 27
Rejestracja: ndz kwie 08, 2012 7:40 pm
Re: Śmierć matki

Post autor: lenasan » czw cze 14, 2012 3:58 pm

:-D tośmy w klubie!

podrawiam klubowicza :)

basia196
Posty: 30
Rejestracja: wt maja 15, 2012 3:35 pm
Re: Śmierć matki

Post autor: basia196 » ndz cze 17, 2012 12:42 pm

Chyba muszę coś napisać w tym wątku. Zastanawia mnie, ile jest na tym forum ludzi, którzy musieli przeżyć śmierć bliskich i to nie jednego. Piszecie o odejściu kilku osób w krótkim odstępie czasu. Czy aby nie ma to potem tak wielkiego wpływu na dalsze życie, że poszukujemy sposobu jak żyć, bo jakoś się nie da mimo upływu czasu. Dobrze że trafiamy potem na transerfing.
Ja w ciągu czternastu miesięcy straciłam mamę, tatę i babcię, trzy osoby, które towarzyszyły mi, mieszkały ze mną od urodzenia do 22 roku życia. Kiedy zmarła mama, nie miałam czasu na rozpacz, bo opiekowałam się tata, potem urodziłam córkę więc nie miałam czasu na oddech, musiałam być twarda, ale okazuje się że to również było zamiatanie pod dywan.
Można sobie mówić, że ich dusze się zgodziły na taki scenariusz, że są już szczęśliwe, to na pewno pomaga, ale człowiek musiałby być maszyną, żeby nie czuć czasem tego rozpaczliwego skurczu serca nawet po 20kilku latach.
Mnie pomaga wdzięczność, że miałam takich rodziców, że mam wspomnienia, że tyle dobrego było w moim życiu.
Każdy z nas jest dzieckiem, niezależnie od wieku. :smile:


ODPOWIEDZ