Strona 1 z 1

To ja.

: wt sty 31, 2017 11:26 pm
autor: j.lsn
Cześć, to ja, j.lsn.

Niecałe 3 tygodnie temu rozpoczęłam lekturę pierwszego tomu Transerfingu. Aktualnie brnę przez tom VII ("brnę", bo dla mnie to ciężka praca). Książka trafiła do mnie nietypową drogą i chyba w najodpowiedniejszym momencie życia *choć dla postronnego czytelnika może to brzmieć jak zbędna hiperbola), czyli zdarzenie nosi wszelkie znamiona cudu ;)

Zeland nie odkrył przede mną niczego, czego bym "intuicyjnie" nie wiedziała, a podczas lektury sufit nie spadł mi na głowę. Jest to raczej uporządkowanie, skategoryzowanie i nazwanie pojęć, swoista instrukcja użytkowania życia. To lubię - fakty i mechanizmy działania, a nie cuda na kiju rodem z "Sekretu", american dream.

Podsumowując, dzięki transerfingowi z osoby, która nie wychodziła z domu i nie miała siły ani ochoty na najprostsze czynności, przedzierzgnęłam się na przestrzeni kilku dni niejako w dawną siebie, i być może nie zdajecie sobie sprawy, jaka jest moja radość, że znowu chce mi się żyć. Do pewnego wieku uważałam siebie za szczęściarę - wszystko układało się samo, nawet jeśli nie zawsze po mojej myśli, to koniec końców i tak było dobrze. Potem, stopniowo, coś zaczęło dziać się nie tak, jak powinno, i to bardzo konsekwentnie.

Jak już wspominałam, lektura TR to nie piknik, przypomina raczej powtarzanie materiału do egzaminu, gdy co chwilę czegoś się zapomina lub mimo starań nie rozumie. Wiem, że na pojedynczym czytaniu się nie skończy, i dobrze - książka wspaniale podnosi morale.

Tuż po zakończeniu pierwszego tomu miały miejsce w moim życiu dwa zdarzenia, które postrzegam jako swego rodzaju "prezent powitalny" w TR. Myślicie, że to możliwe, czy dorabiam ideologię? ;)

Re: To ja.

: śr lut 01, 2017 1:06 pm
autor: Prometeusz
Witaj i powodzenia. 8-)

Re: To ja.

: śr lut 01, 2017 11:16 pm
autor: Anya
Nie tylko możliwe, ale i logicznie konsekwentne :) Ciekawe co dalej się będzie działo :)

Re: To ja.

: ndz lut 05, 2017 10:58 pm
autor: j.lsn
Anyu, Prometeuszu (chyba nie muszę dodawać, że avatar jest czarujący? :), dziękuję za miłe przyjęcie. Z powodu wspomnianego w poprzednim poście (TR postanowił od razu zrobić mi niespodziankę dużego kalibru i nie wiem, czy moje skromne raczkujące umięjętności ją udźwigną) chciałabym Was, doświadczonych transerferów, prosić o radę. Czy mogę na nią liczyć i trochę się tu rozwinąć? :)

Re: To ja.

: pn lut 06, 2017 12:31 pm
autor: Prometeusz
j.lsn pisze:Anyu, Prometeuszu (chyba nie muszę dodawać, że avatar jest czarujący? :) ), dziękuję za miłe przyjęcie. Z powodu wspomnianego w poprzednim poście (TR postanowił od razu zrobić mi niespodziankę dużego kalibru i nie wiem, czy moje skromne raczkujące umiejętności ją udźwigną) chciałabym Was, doświadczonych transerferów, prosić o radę. Czy mogę na nią liczyć i trochę się tu rozwinąć? :)
Dzięki, Twój wygląda apetycznie. :D

Re: To ja.

: śr lut 08, 2017 10:44 pm
autor: j.lsn
Jeszcze niedawno upierałabym się, że apatycznie pasuje bardziej, ale to już czasy słusznie minione :)

Słuchajcie, wygląda na to, że Transerfing urządził mnie trochę ponad moje wątłe siły początkującego i zapewnił mi ot, tak *pstryk* udział w reedycji popularnego w Polsce teleturnieju. Nie powiem, miło, przy pomyślnych wiatrach mogłabym kupić pół mieszkania i wszystkie książki czekające grzecznie w schowku księgarni internetowej. Problem tkwi, rzecz jasna, w metodzie. Ok, obniżenie wartości, pogodzenie się zawczasu z porażką, odtwarzanie slajdu... No właśnie. Którego slajdu? Tego z konfetti i zwycięskim uściskiem ręki po finałowym pytaniu czy raczej takiego, na którym wchodzę do nowego mieszkania z paczką książek odebranych z poczty? A może w ogóle slajdu z całą imprezą od początku do końca, czyli eliminacje i 12 pytań? Nagroda jest "niestety" czysto pieniężna, a jak wszyscy wiemy, w TR gotówka to śliski temat.

Do tego dochodzą nieustanne podszepty rozumu: "TO NIE WYJDZIE. Zapomnij. Byłoby za prosto, gdyby wyszło, a w życiu nigdy nie jest prosto." Ignorować? Jest na to lepsza metoda?

Last but not least, z mojego doświadczenia życiowego wynika, że zawsze gdy zakładałam, że coś mi wyjdzie (i wyobrażałam sobie przyjemne następstwa tego faktu), było dokładnie odwrotnie. Począwszy od głupiutkich drobiazgów na kamieniach milowych skończywszy. Rzecz jasna nie wiedziałam wtedy nic o TR, ale dalece posunięta ostrożność z optymistycznymi założeniami pozostała. Przejdzie z czasem? Nie przejmować się? Keep calm and follow Zeland?

Ok, a teraz powiedzcie mi, na ile realnie oceniacie moje szanse ;) Termin realizacji: za 2 miesiące. Wiara w powodzenie przedsięwzięcia: w skali od 1 do 10, 3. Wiedza o TR: wiem, że nic nie wiem, a im więcej czytam, tym mniej wiem.

Mam nadzieję, że moje rozterki będą dla Was przynajmniej powodem do uśmiechu, bo inaczej ten post zupełnie straci sens :)

Re: To ja.

: czw lut 09, 2017 1:38 pm
autor: Prometeusz
Gratuluje uczestnictwa. Jakbyś zdradziła szczegóły to może bym oglądał i kibicował. ;)

Co do slajdu to obejrzyj sobie wykład o symulacjach mentalnych.
viewtopic.php?f=4&t=45320&p=55139#p55139

Co do ważności. To nie licz na to, że coś wygrasz. Jeśli jesteś wstanie się jakoś przyszykować do konkursu, pod względem odpowiedzi to to zrób, a konkurs potraktuj jako rozrywkę, w której chcesz się sprawdzić. Jak będziesz się nastawiała na wygraną to Twój umysł spanikuje i będziesz rozstrojona. Poćwicz sobie reset i koherencję (posty na blogu). Powiem tak. W Twoim życiu może się świetnie poukładać i bez tego konkursu, nie piszę jak, ale kilka scenariuszy mógłbym wymyślić, a w zasadzie przywołać z pamięci. Nastawianie się na łatwą kasę nie jest dobre. Jeśli ona przychodzi to ok, super, jeśli nie to nie szkodzi. 8-)

Mi jak wpada dodatkowa kasa to zawsze tyle ile potrzebuję. Nie ma u mnie zbytków, ale też o nic się nie boję bo wiem, że jak naprawdę będę potrzebować to się środki pojawią. W sumie możesz pogadać z Kasicą, jeśli się nie mylę to obie się designem interesujecie (dobrze zgaduję?). Może coś Ci podpowie.

Re: To ja.

: pt lut 10, 2017 12:50 am
autor: j.lsn
Dziękuję za rzeczową odpowiedź :) Wykład obejrzałam i już wiem, czego się trzymać.

Nowa edycja teleturnieju miała premierę dziś... To jest wczoraj, 9.02, natomiast moja godzina W, czyli nagrania, przypada na koniec marca. Zatem datą emisji dopiero się podzielę, jeśli będzie czym, rzecz jasna.

Ha, napływ środków rozumiem podobnie, jak Ty, tzn. od kilku lat dobry los zapewnia mi tzw. minimum egzystencji i nic ponadto. Oczywiście sama jestem sobie winna, bo moja wola walki i wola życia są na poziomie niższym niż zero (o ile to możliwe). Niestety taki stan skutecznie drenuje energię, która to z kolei jest konieczna, by się z niego wyczołgać... Lektura TR dała mi solidnego kopa, ale zaczynam się obawiać, że nie starczy on na długo i stare przyzwyczajenia w końcu wezmą górę. I chyba właśnie dlatego cała ta impreza jest dla mnie... Nie tak znowu bardzo nieistotna (unikam słowa "ważny" jak tylko mogę!) - traktuję ją jako potencjalny punkt zwrotny. Jak z tymi autkami, które trzeba "pociągnąć" w tył, aby kawałek przejechały, coś pozytywnego musi mnie napędzić do dalszej drogi ;)

Podsumowując, wygrzebywanie się z niebytu z Zelandem pod rękę jest zdecydowanie przyjemniejsze niż przyjmowanie chemicznych rozweselaczy, ale czy skuteczniejsze? Jako że jestem dopiero na początku swojej drogi z TR, bardzo chciałabym wsadzić palec w dziurę po włóczni i przekonać się dobitnie, że tak, to jest TO :) Jeśli miałbyś dla mnie jeszcze jakieś porady, jak uniknąć gorączki beginnersa lub też nie zjechać z hukiem z powrotem na sam dół, przyjmuję wszystko i odwdzięczam się... Hm, gratyfikacja do ustalenia, wierzę, że coś się da zrobić ;)

Re: To ja.

: sob lut 11, 2017 12:18 pm
autor: Prometeusz
oj tam rady. :agree: Ja jestem co najwyżej zorientowany w Transerfingu i tematach wokół niego. A praktykuję tak samo jak Ty. :-)

Wiem o czym piszesz "coś pozytywnego musi mnie napędzić do dalszej drogi" i mi udaje się osiągnąć takie coś. W transerfingu jest to opisane w ten sposób, że "otwieramy rano oczy i mamy po co żyć". :) Jednak jako INFP zdarzają mi się momenty, że zamykam się w swoim świecie i znów to tracę. Najpierw dostajemy jakiejś stymulacji nie wiadomo skąd, a potem ona tak jakby wchodzi do środka nas i wtedy już nie musimy szukać na zewnątrz.

"Jak z tymi autkami, które trzeba "pociągnąć" w tył, aby kawałek przejechały." Ciekawie to ujęłaś. :kiss:

Re: To ja.

: sob lut 11, 2017 1:56 pm
autor: Dylla
Prometeusz pisze: Jednak jako INFP zdarzają mi się momenty, że zamykam się w swoim świecie i znów to tracę. Najpierw dostajemy jakiejś stymulacji nie wiadomo skąd, a potem ona tak jakby wchodzi do środka nas i wtedy już nie musimy szukać na zewnątrz.
Nie INFP też tak mają. :razz:

Mam swoją playlistę. Taki zestaw metod, środków, które, jak już to coś tracę, skutecznie mi pomagają. I jak rozpoznam godzinę W, to sięgam do tej listy - jak nie to, to tamto, ale zawsze coś z niej zadziała. Dla mnie najważniejsze to szybko zareagować, bo im dalej w las to tym trudniej nie tylko wrócić, ale i też zorientować się, że się zgubiłam.

Re: To ja.

: pn mar 20, 2017 7:18 pm
autor: Lajkonik
Milionerzy Pizzuś? ;)

Re: To ja.

: pn mar 20, 2017 7:46 pm
autor: j.lsn
Cii, to tajne przez poufne! ;p