Hej :p

Tu możesz napisać kilka słów o sobie, opowiedzieć, jak się zetknąłeś z książką Zelanda i jakie wywarła na Tobie wrażenie

Moderatorzy: admin, marcelus, filip

CzyTamCzyTu
Posty: 4
Rejestracja: czw lis 15, 2012 11:30 am
Hej :p

Post autor: CzyTamCzyTu » czw lis 15, 2012 12:45 pm

Jestem z Białej Podlaskiej , miasto nie duże , jak dla mnie też nie małe , a może i w sam raz . Miasto które od pewnego czasu gdzieś za powłoką codziennych spraw , marzeń i małych/ dużych strachów nazywam poligonem mojego życia . Gdy stąd wyjeżdżam nabieram wiatru w żagle , gdy tu wracam osiągam spokój i pewną harmonię . Nie potrafię stąd wyjechać na stałe , choć te wszystkie nowości poza strefą komfortu bardzo kuszą . Poza tym miastem ludzie traktują mnie inaczej , lepiej , gdy spędzam miesiąc w innym mieście moje relacje społeczne kwitną . Wiem że to wszystko to gra wahadła , ale niepokój jaki doświadczam chcąc wyjechać jest tak głęboki i zaszyty gdzieś we mnie że biorę mój poligon za coś pozytywnego w swojej negatywnej powierzchowności , w myśl zasady koordynacji zamiaru . Ale czy ta droga rzeczywiście jest tą dobrą drogą , moją drogą ? Nie potrafię znaleźć odpowiedzi . A zadaję sobie te pytanie od 10 lat . Odpowiedź się nie pojawia . Choć to co napisałem i forma w jakiej to napisałem może sugerować że ciśnienie we mnie buzuje , ważność jest cholernie zawyżona , a obniżenie jej , bądź co bądź olanie sprawy , spowoduje nadejście odpowiedzi . hmm i to wypróbowałem . Być może nie skutecznie , chociaż były też sukcesy . Opowiem więc o błędnym kole , które toczy się od wielu lat . Koncepcja tej tragedii , punkt po punkcie jest ta sama . To , tak jakby rozpatrywać schemat każdej telenoweli z którą się kiedykolwiek spotkaliście . Schemat jest ten sam , różne są dekoracje , scenariusz może odbiegać od siebie , jednak schemat pozostaje , nie będę się rozpisywać nad typowym tokiem rozwoju wydarzeń w większości tasiemców . Pominę więc to przechodząc do rzeczy . A dokładnie , to do mojego życia , które gdyby podzielić na segmenty , wyglądałoby jak syzyfowa praca , z tym że na opak . Najpierw fala szczęścia , pomyślny wiatr w żaglach , nagle wiatr się kończy , fala rozbija się o piasek , a ja szoruje dupą po kamieniach . Mój typowy przebieg wydarzeń od rozpalenia w sobie pasji , radości i wiary w nową drogę , do poczucia duchowego wymiotowania tym wszystkim i cofania się rakiem .
Zaczyna się od zalążka myśli w mojej głowie , który kiełkuje przy wielkim rozochoceniu , jak sądzę mojej duszy . Poprzednie wahadło , jak np praca walczy jak może , ale to już jest przesądzone , myślami jestem gdzieś indziej . Nieświadomie moja teraźniejszość przemienia się w slajd , tu i teraz , przyszłość , wizualizacja . Tak jak pracujemy ze slajdem przy zamkniętych oczach , tak w tej chwili wykonując swoją pracę zmieniałem w myślach rzeczywistość przekładając slajd na to co robię . I tak , dla lepszego wytłumaczenia , osoba która wizualizuje sobie swoją drugą połówkę , wyobrazi sobie jakąś sytuację właśnie w tej chwili , np czytając ten post zobacz jak siedzi obok ciebie , uśmiecha się . Od razu człowiekowi robi się cieplej na sercu . Myślę że slajd z zamkniętymi oczami przy określaniu scenerii zaprzepaszcza dużo naszej energii , ale jeśli obiekt naszych westchnień zobaczymy tu i teraz , to po pierwsze więcej energii pozostanie dla zamiaru , po drugie nie popełnimy błędu jaki według mnie zawsze popełniałem , oglądając slajd jako film , posiadając świadomość że to co widzę wizualizując to przyszłość , weźmiemy więc rzeczywistość slajdu , za rzeczywistość tu i teraz .
Ok , stare wahadło w końcu puszcza , zaczyna się nowy etap w życiu , widywałem w slajdzie jak dzięki nowej pracy mam mnóstwo czasu i pieniędzy żeby uprawiać moje hobby . Że mam nowy sprzęt do winsurfingu , który przywożę nad wodę fajnym terenowym samochodem . Jadąc samochodem widziałem jak ściana lasu przede mną przemienia się w bezkres morza , wiatr równiutko i nie za mocno wieje , że po lewej widzę plaże na której moja żona z córką robią babki z piasku , które rozkopuje mój zeschizowany pseudo york . Czułem to jak deska pod moimi nogami ślizga się po wodzie , ścinając fale , że słona woda chlapie spod deski .
Nowa praca zaczęła się sukcesami , zarabiałem przez chwilę gotówkę o jakiej przedtem mi się nie śniło . Brzmi to jak cytat z obiecującej złote góry książki Kiyosakiego ale właśnie tak było , 2 miesiące dały mi 8 miesięczne zarobki z poprzedniej pracy , chociaż zarabiałem tam grosze . Jak się domyślacie , komfort życia się polepszył . Z kawalerki przeniosłem się do większego mieszkania . Stać mnie było żeby kupić łososia na obiad , a nie ciągle pierogi z biedronki . Byłem przez chwilę spokojny o finanse . Przez chwilę ... Nie mam pojęcia co zrobiłem , co myślałem źle . Gdzie popełniłem błąd . I dlaczego . Spadłem z fali szczęścia , życie znowu przysłonił mrok . Ale ja ten mrok nie uznałem za tragedię . Wiele razy tak było . Tym razem się nie poddam , nie będę też walczył z nurtem . Pierwszy raz , świadomie i bez lęku stosuje zasadę koordynacji zamiaru . Pierwszy raz z tak wielką sprawą , która będzie miała wpływ na całe życie . Gdy myślę o tym wcale nie czuje się źle , czuje dziwny komfort , gdzieś głęboko , nie potrafię tego wytłumaczyć . Być może nasze dusze mają tysiące czy miliony lat , być może miały setki wcieleń , nie wiem tego . Ale jest to dla mnie bardzo prawdopodobne , więc nie zamierzam się spierać z moją duszą :D Jeśli Transerfing ma zostać ze mną na całe życie , to teraz go sprawdzę .

Napisze za jakiś czas co i jak :D

Awatar użytkownika
Transformator2012
Posty: 621
Rejestracja: sob lip 21, 2012 4:47 pm
Re: Hej :p

Post autor: Transformator2012 » czw lis 15, 2012 1:14 pm

Witaj na Forum!

Czytając Twoje słowa jakoś nasuwa mi się na myśl fragment VI tomu "Transerfingu Rzeczywistości" a konkretnie rozdział "Śmierć programisty". Zapoznaj się z nim jeśli jeszcze go nie czytałeś lub przypomnij go sobie. W Twojej sytuacji jest tam wiele podobnego.

Pozdrawiam! :)
WOLNOŚĆ WE WSZYSTKIM, TERAZ!
Obrazek

CzyTamCzyTu
Posty: 4
Rejestracja: czw lis 15, 2012 11:30 am
Re: Hej :p

Post autor: CzyTamCzyTu » pt lis 16, 2012 12:10 pm

Hej :)

Wychodzi na to że mój umysł zawsze na pewnym etapie próbuje wziąć lejce życia w swoje ręce i nie słuchając nikogo i niczego próbuje wyszarpać je tak , aby życie potoczyło się według jego planu . Wiem , że zawsze kiedy widzę , jak świat materializuje jakieś aspekty mojego celu , kiedy widzę cuda jakie się dzieją , sam sobie podstawiam nogi próbując , mocniej , bardziej , szybciej dostać to czego chcę . Myślę wtedy że , ok skoro te rzeczy się dzieją , ja wkraczam do gry . A potem szybko zostaje sprowadzony na ziemię . To dokładnie jak w windsurfingu , gdy czuje podmuch wiatru wpadam w taką euforie że , dodatkowo zaciągam bar , ostrząc na wiatr żeby wygenerować większą moc i prędkość , niestety zazwyczaj przesadzam , deska z żaglem ustawia się pod wiatr , a ja staje w miejscu , zniesmaczony i zły na siebie .
Dzięki za podpowiedź z tym rozdziałem , to jedyny rozdział ze wszystkich tomów który czytałem już kilka razy , ale dopiero kiedy porównałem go z tym co napisałem wczoraj dotarło do mnie jak bardzo sabotuje swoją duszę .

Zamelduje się w tym temacie za jakiś czas :) jak się sprawy mają .

filip
Posty: 42
Rejestracja: śr maja 27, 2009 12:30 pm
Re: Hej :p

Post autor: filip » sob lis 17, 2012 9:11 am

mój ulubiony fragment transerfingu, to Bajka o samotnej Samotności z 8. tomu :) Polecam

CzyTamCzyTu
Posty: 4
Rejestracja: czw lis 15, 2012 11:30 am
Re: Hej :p

Post autor: CzyTamCzyTu » sob lis 17, 2012 2:52 pm

Ciesze się , że zalogowałem się na forum . Wcześniej dużo czytałem , ale wahałem się z pisaniem . Dziękuje za kolejną podpowiedź , mimo że już to czytałem tą bajkę , to nic z tego do mnie nie dotarło . Dzisiaj bajkę o samotnej Samotności przeczytałem po raz drugi i trzeci . Wiecie co , mimo że mój poziom IQ to jedna z niewielu rzeczy z której byłem dumny , dziś poczułem się jak kretyn i dopiero po dłuższych trudach interpretacji tego tekstu wyciągnąłem , jak myślę jego esencję . Co bardzo zmieniło moje spojrzenie na życie .

Asiunka
Posty: 50
Rejestracja: śr maja 16, 2012 8:48 am
Re: Hej :p

Post autor: Asiunka » ndz lis 18, 2012 10:59 am

Miałam podobnie. Opisałam to gdzieś na forum. Wszystkie niepowodzenia były powodowane zawyżoną ważnością. Miesiące hossy i bessy. Kiedy sporo zarabiałam, to myślałam o sobie że jestem taka boska, profesjonalista itp. Ale zawszy z tyłu głowy towarzyszył niepokój, co będzie dalej, ale i kolejne zawyżanie ważności, że ja muszę i jeszcze więcej, bo trzeba odrobić deficyt itp. W tym tygodniu zrozumiałam, że gdy źle się działo w interesach, to świat mnie ostrzegał przed tym co obserwuję dzisiaj, tylko,że ja w tedy myślałam że za słabo pracuję..... a to były sygnały aby się wycofać, a dobre rady odbierałam jako atak na siebie.... Rynek nieruchomości i finansowania go załamał się... Jednak na szczęście w porę otrzymałam Transerfing.
I jeszcze jedno, nie tak dawno zależało mi na pracy w pewnej firmie, dotarłam do szefa poprzez znajomych którzy tam pracują (moje lobby :D ), złożyłam podanie, slajdy ale bez ważności i czekałam. I usłyszałam w radiu wywiad z szefem tej firmy o ogromnych zwolnieniach, zaczną od nowozatrudnionych.... i jak tu nie wierzyć, że świat nie dba o nas...

Asiunka
Posty: 50
Rejestracja: śr maja 16, 2012 8:48 am
Re: Hej :p

Post autor: Asiunka » ndz lis 18, 2012 11:02 am

A jaką esencję z tej bajki wyciągnąłeś? Ciężko mi było przejść przez tę bajkę. Przeczytam za jakiś czas jeszcze raz, ale muszę ją jeszcze przepracować....

CzyTamCzyTu
Posty: 4
Rejestracja: czw lis 15, 2012 11:30 am
Re: Hej :p

Post autor: CzyTamCzyTu » pn lis 19, 2012 1:55 pm

Czasem , gdy żyjąc z dnia nadzień , pogrążając się we śnie , rutynie dnia codziennego , nasze życie staje się beznamiętne , nudne i puste . Mimo obecności przyjaciół , czujemy że nikt nas nie rozumie , jesteśmy sami wśród tłumu bliskich nam ludzi . Staje się to naszym nawykiem , nie pamiętamy już odkąd to trwa i nie mamy siły i chęci się z tego wyrwać . Mamy wrażenie że po prostu taki jest nasz świat , taka karma , los . Tacy jesteśmy . Niekiedy widzimy coś dziwnego , innego . Coś co wyrywa nas z transu , ze scenariusza którego nienawidzimy , a jednak ten scenariusz jest nasz , znamy go , stał się naszym nawykiem i wolimy trwać w nim niż zaryzykować nowe życie , choćby miało to oznaczać małe , niewiele wnoszące zmiany . Boimy się ich , więc denerwujemy się na myśl o wyjściu ze swojej strefy komfortu , nie ważne jakbyśmy źle się w niej czuli . Stare śmiecie , ale nasze śmiecie . Szarpiemy się , próbując trzymać utarty scenariusz w ryzach . Ale jak wiemy wewnętrznym zamiarem scenariusza utrzymać się nie da , umysł walczy jak może , jest wściekły na tą całą sytuację . Im bardziej scenariusz życia odbiega od naszej woli , tym bardziej się ściskamy i stawiamy większy opór , ale to jest błędne koło . Mija trochę czasu naszej walki . Chcielibyśmy wrócić do starych nawyków , ale coś się zmieniło , coś w nas zostało , jest inaczej . Mimowolnie zaczynamy się zastanawiać nad innymi opcjami własnego życia . W myśl zasady "nie myśl o różowym słoniu" , nasze nieobarczone ważnością luźne rozważania powodują przemieszczenie przez zamiar zewnętrzny . Jesteśmy na fali szczęścia , jest super , nie muszę tłumaczyć dalej , każdy ma własne przykłady ze swojego życia . Ale my po pewnym czasie tracimy świadomość , znów zapadamy w sen , zatracamy się w radości która staje się naszą rutyną . Nie zauważamy jak bardzo umysł sabotuje nasze życie , znów próbując układać scenariusz po swojej myśli . Zapominamy o duszy , o naszym odbiciu , jesteśmy w transie . Nie potrafimy kontrolować toku naszego życia , powtarzamy ten sam błąd , złościmy się że nie jest tak jakbyśmy chcieli żeby było , układamy scenariusz ale nasz świat z nas kpi , nie potrafimy analitycznym umysłem pojąć że w myśl zasady koordynacji zamiaru , być może to wszystko co z pozoru wydaje nam się złe , jest dla naszego dobra i prowadzi ku jeszcze lepszemu życiu . Popadamy w amok , czujemy ból i żal . Próbujemy ostatkiem sił walczyć . Ale za każdym razem przegrywamy . Dochodzimy do wniosku że jest jeszcze gorzej niż było kiedyś . Teraz nie dość że czujemy się sami , to nikt nas nie potrafi zrozumieć . Jest gorzej niż źle . Próbujemy zrobić wszystko żeby znów radość zagościła w naszym życiu , ale ona wydaje się być nieosiągalna jak dobro ekskluzywne . Zachwycamy się życiem innych , ich sukcesami , tylko to nam pozostaje , w tym agonalnym śnie radość życia uszła gdzieś daleko , na jej miejscu za to jest zachwyt który łapiemy jak tonący ostatnie wdechy powietrza . Jednak umysł robi to na siłę , próbuje dojrzeć piękno , przejaskrawiając obiekt pożądania lub złoszcząc się jeśli okoliczności nie pozwalają na rozkosz jaką daje podziw . W ruch idą siły równoważące , mamy wrażenie że świat robi nam na złość . Jesteśmy na siebie wściekli , wręcz nienawidzimy siebie od czasu do czasu . Trwa to dłuższy czas i w końcu coś w nas pęka , nieświadomie . Zapominamy o tym że musimy zapomnieć aby znów było dobrze , przestajemy wnerwiać się za to że wnerwianie się pogrąża nas jeszcze głębiej . Przestaje nas obchodzić to co było jest i czy kiedykolwiek będzie dobrze . Wstajemy rano i nachodzi nas myśl "pieprzyć to wszystko" , a pogląd że ten sposób myślenia nam może pomóc , pieprzymy jeszcze dobitniej . Gdzieś w tej złości na własny umysł , czujemy się lepiej , gdzieś w nas mimo tego całego syfu który narósł w okół nas ostatnimi czasy zakiełkowała radość . Obudziliśmy się ze snu . Odzyskaliśmy własną duszę , która była cały czas z nami , tyle że my jej nie słyszeliśmy będąc w transie wojaży analitycznego umysłu .

Dlatego myślę że przesłanie tej bajki to : Bądźmy świadomi , wsłuchujmy się w duszę .

Taka jest moja interpretacja , lepsza czy gorsza , mnie obudziła .

Asiunka , widzę znajomą terminologię i upodobania zawodowe , używając kontrowersyjnej metafory , miłością Hitlera był nazizm , moją wykresy giełdowe i analiza sytuacji ekonomiczno-społecznej :) myślę że możesz być baardzo interesującą towarzyszką do długich rozmów :p

Pozdrawiam .

Asiunka
Posty: 50
Rejestracja: śr maja 16, 2012 8:48 am
Re: Hej :p

Post autor: Asiunka » ndz lis 25, 2012 8:30 am

;) terminologia podobna, jednak to nie jest mój konik, ani praca życia.... ale zawsze tak się składa, że te instytucje finansowe mnie ściągają... robota wpada mi z polecenia... owszem cieszę się, że ją mam, pracuje tak jak Zeland mówi należycie.... akuratnie... wiadomo
Z racji wykształcenia potrafię interpretować sytuację społeczną, ale w odniesieniu do ekonomicznej :D
Czytając Twoją interpretację skupiłam się na tym jak piszesz, i myślę że masz talent literacki
Bajkę odczytuję podobnie
Pozdrawiam serdecznie,


ODPOWIEDZ